Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja pierwsza wspaniała wizyta u psychiatry aka dr Musztarda


bedzielepiej

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedy po raz pierwszy byłam u psychiatry i to prywatnie za wizytę zapłaciłam 100 zł, co w depresji było dodatkowym obciążeniem poczułam się zaniedbana. Psychiatra nie rozpoznał ani nawet nie próbował mi powiedzieć, co to może być. Powiedział tylko, że jest cały szereg zaburzeń i muszę zrobić testy psychologiczne u nich w klinice za niecałe 400zł. Zorientowałam się szybko, że ta prywatna wizyta nie dosyć, że miała na celu czyjś zarobek na moim cierpieniu, to niestety jeszcze napędzanie kolejnych pieniędzy. Jak to jest, że kiedy jest z Tobą tak ciężko, to jeszcze ktoś mówi Ci o kolejnych kosztach?

 

To ja chodziłam z kolei do takiej pani dr psychiatry, która za prywatną wizytę brała 30 zł, i to nie jest żaden błąd w pisowni, napiszę nawet słownie: trzydzieści złotych. Prywatnie. A poświęcała dużo czasu i zajmowała się pacjentem. A po jakiś 2-3 wizytach i tak przyjęła mnie do swojej poradni na NFZ i chodziłam do niej ZA DARMO. Czyli można? Można. Można nie być chamskim, wywyższającym się nadętym bufonem. Trzeba jednak mieć serce i być skromnym. Mieć współczucie dla innych. U tej pani leczyłam się zresztą najdłużej, niestety z racji miejsca zamieszkania już do niej nie jeżdżę, bo za daleko.

 

No to wyobraź sobie, że ja miałam taką panią internistkę, która pomagała całemu miasteczku jak się okazało. Koleżanka zapisała mnie na wizytę do niej, mówiąc, że nie mam pieniędzy ani ubezpieczenia. Złota kobieta. Przyjęła mnie i przypisała mi leki na uspokojenie. Wtedy jeszcze w miarę znośne miałam stany depresyjne. Ale fakt takich ludzi jest mało. Nie wzięła ode mnie ani złotówki i chciała mnie przyjmować u siebie w domu, żeby nie wyszło w klinice, że nie płacę, ale ja w końcu byłam zbyt zakłopotana by tak ją 'obarczać'. Nie wiedziałam w tamtych czasach, a byłam bardzo młodna jak korzystać z oferowanej mi pomocy.

 

Masz rację jeżeli chodzi o lekarzy. Trzeba mieć dużo w sobie współczucia, by pomóc drugiemu człowiekowi, a współczucie to ofiarowanie siebie w taki czy inny sposób, zależny od człowieka, a wykształcenie to już inna sprawa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bedzielepiej

 

A propos tej Pani internistki, to pamiętam jeszcze, że opowiedziała mi historię swojego taty, który zaczął chorować na depresję i to jakoś mnie podbniosło na duchu. Pamiętam jej słowa do dziś 'nikt nie zdaje sobie sprawy jak wygląda depresja, dopóki sam na nią nie zachoruje'. Wytłumaczyła mi wtedy, że to przemija, ale trzeba to leczyć i pracować. Taka kochana kobieta. Życzyłabym każdemu takiego lekarza. Internistka, a odczuwałam przy niej taki terapeutyczny spokój i pozytywną energię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×