Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam, cześć i czolem.


Gość theniczi

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 22 lata i juz nie wiem co mam zrobić.Odkad pamiętam zawsze byłam niesmiala i wrażliwa osoba, różniłam się od innych i dlatego długo nie mialam kolegów czy koleżanek

Od niepamiętnych czasów uważalam się za osobę gorsza niż inni, czasami moja samoocena sięgala dna. Poza tym jestem osoba dla której szklanka jest zawsze do połowy pusta. Juz od gimnazjum nieustannie martwilam się o swoje zdrowie i ciągle mówiłam o tym swoim znajomym. Bywaly miesiące kiedy było okej a później znowu lęk o wszystko. Moja "przygoda" zaczęła się od pierwszej miłości której koniec sprawił wiele bólu i jeszcze gorszy obraz samej siebie. Juz wtedy miewałam ataki paniki. Do tego doszły studia które wykończyły mnie psychicznie, głównie przez chore wymagania ale tez przez to ze jestem zbyt ambitną. Raz przed egzaminem mialam taki atak ze rodzice prawie przejechali 90km żebym nie była sama. Od tamtej pory towarzyszy mi stały lek. O wszystko. Najbardziej boje się jednak choroby i śmierci. Rok temu zaczęłam mieć problemy gastrologiczne i przez dwa miesiące praktycznie nie wychodziłam z domu. Co 2 miesiące regularnie widywałam mojego lekarza i badalam się prywatnie gdy mówił ze to nerwica. W końcu dostałam skierowanie do psychiatry i na gastroskopie która wykazała refluks. Psychiatra zapisal leki na nerwicę lekowa i kazał zapisać się do psychologa. Brałam leki przez 4 msc i czekałam na wizytę u psychologa umierając każdego dnia ze strachu ze cos poważnego dzieje się z moim organizmem. Moje życie towarzyskie umarlo bo nikt nawet nie próbował mnie zrozumieć. Każdy z moich wieloletnich znajomych mówił ze to taka typowa ja ,ze sobie wymyślam. Ataki paniki zaczęły przechodzić, problemy ze spaniem tez i postanowiłam sama odstawić leki. Po 2 tyg wszystko wróciło ale był tez psycholog. Niestety musiałam przerwać terapię na wakacje bo wyjechałam z miasta gdzie był psycholog i dalej chodziłam się badać. W końcu lekarka (byłam prywatnie) uswiadomila

Mi ze nie mogę być chora mając tak dobre wyniki. I o dziwo uwierzyłam jej. Przez parę tyg było lepiej. Odezwałam się do znajomych ale oni woleli wypominac

Mi ze mało wychodzę. I ciągle narzekam. Niestety wczoraj w nocy znowu odpadła mnie panika... Możliwe ze to z powodu czytania o chorobach w internecie co jest moja zmora... Dziś cały dzień klulo mnie w klatce piersiowej i plecach. Zaczęłam obawiać się ze mam zawał. Znowu boje się ze gdy zasne więcej się nie obudze. Od 2 lat mam chłopaka i jest on dla mnie dużym wsparciem ale często nie rozumie jak bardzo źle się czuje i jak ta panika mnie zjada od srodka. Ze znajomymi nie mam juz co gadać.. Jedyny prZyjaciel mieszka daleko i w sumie tez ma problemy ze soba.

Musiałam to z siebie wyrzucić bo w sumie i tak nie wiem czy dziś zasne. Nie wiem czy kontynuowac terapię bo po pięciu spotkaniach nie czuje żadnych zmian. Mam wrażenie ze moja psycholog nie widzi pewnych rzeczy. Stara mi się wmowic nerwicę natrecw ale ja jakoś tego nie widzę.

Tak czy inaczej zycze wszystkim dobrej nocy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może trzeba poczekać aż będzie więcej wizyt u tej psycholog, albo trzeba zmienić ją, do jakiegoś psychoterapeuty pójść... Tutaj może znajdziesz więcej oparcia, u ludzi którzy Cię lepiej zrozumieją, niż Ci Twoi znajomi... Szkoda że chłopak Cię nie bardzo może zrozumieć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez myślałam o tym, żeby jednak dać szanse tej terapii i może coś z tego będzie. Ale np dziś zupełnie nie daje sobie rady mam takie ataki kolatania serca ze jestem bliska pojechania na pogotowie :/

Chłopak jest wiecznym optymistą i trudno mu chyba zrozumieć jak można się wiecznie źle czuć

Z tego tytułu jestem trochę samotna :-P.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jednak mi się wydaje ze człowiek zupełnie zdrowy nigdy nie zrozumie osoby chorej na nerwicę. No bo zwyczajnie nie wie jak to jest. A poza tym przyzwyczaiłam się do tego ze moja rodzina uważa ze sobie wszystko wymyślam i wmawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój psychiatra mi powiedział, jak mu opowiadałem o moim rozpadzie związku, mniej więcej tak: związek osoby chorej i zdrowej jest bardzo trudny, bo osoba zdrowa biegnie do przodu, a chora jest spowolniona i ślamazarna(albo jakieś podobne słowo), więc ta zdrowa się ciągle ogląda do tyłu i woła: no co tak wolno, pośpiesz się, bo ja biegnę do przodu, muszę coś osiągnąć, zdobywać...

To tak nawiasem mówią, jeśli czujesz się szczęśliwa w związku, to bardzo się cieszę i mam nadzieję że będzie on trwał jak najdłużej :) Że wszystko się Wam będzie układać, życzę Ci tego z całego serca :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj theniczi :)

Czytając twój powitalny post jakbym czytała o sobie... Ja również wciąż zamartwiam się o swoje zdrowie, bóle miesni, kręgosłupa, glowy, skoki cisniebia, ciągle zmęczenie i senność... A wyniki wychodzą prawidłowe:( jedynie kręgosłup mam uszkodzony potwierdzony diagnozą z rezonansu magnetucznego;)

Ja jestem o tyle w dyskomfortowej sytuacji, że psychoterapia narazie jest niemożliwa dlatego też szukam tutaj słowa zrozumienia i wsparcia od osób które przeżywają to samo co ja. Mąż ciągle mi docina że jestem hipochondryczką i powinnam iść się leczyć:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Napisałabym, że to miło, że nie jestem z tym sama ale wiem że to bardzo niemiło tak się czuć. Ja od 1,5 roku nie mam spokoju od chorób. Głównie żołądek i jelita były moim celem, badania badania ciągle a wyniki okej. Wyszedł mi reflux i nadczynność jelita ale lekarze mówią, ze to właśnie od nerwów. Jeśli mogę zapytać, dlaczego psychoterapia jest niemożliwa ?

Nie chcę Cię też urazić ale Twój mąż powinien być pierwszy do pomocy, bo jeśli to jest hipochondria to jednak to poważna choroba, taka jak każda inna. Osobiście mnie irytuje to, że np moi rodzice czy (byli już) znajomi też podchodzą bagatelizują to wszystko... Trzymaj się w kupie raźniej jak to mówią ! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×