Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak z tego wyjść?


anneblack888

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiedziałam w jakim dziale zadać to pytanie - jestem nowa.

 

Witam. Jestem licealistką, w tym roku kończę 18 lat i... boję się czytać na głos. Śmieszne, co? Niestety prawdziwe.

Od zawsze czułam się gorsza od innych, nie wiem dlaczego. Uczę się raczej bardzo dobrze, ale co z tego? Mój problem pojawił się rok temu, w nowej szkole. Pewnego razu nauczycielka poprosiła mnie o przeczytanie tekstu. Czytałam, przy czym przypomniała mi się śmieszna sytuacja, bałam się, że zacznę się śmiać, a to nie wypada. Zestresowałam się, serce zaczęło mi wręcz walić, zrobiło mi się duszno i głos zaczął mi... drżeć, jakbym miała się rozpłakać. Było mi wtedy strasznie wstyd.

Zaczęłam unikać lekcji polskiego, bałam się ośmieszenia przy czytaniu, ponieważ sytuacje się powtarzały. Zaczęłam brać leki ziołowe - nic nie pomagały. Nawet zabrałam się za hipnozę - nic. Sięgnęłam nawet po hydroksyzynę, uspokajała mnie, ale nie powstrzymywała ataków.

Rodzice zgodzili się na terapię, aczkolwiek tylko dlatego, że zagroziłam, iż rzucę szkołę. Byłam 3 razy. Dużo mi to dało, zaczęłam sobie radzić. Skupiałam się na treści, nie na swoim głosie, kontrolowałam oddech.

Rodzice przerwali mi terapię, stwierdzili, że skoro jest lepiej, już mi to niepotrzebne. Szkoda pieniędzy.

Było dobrze. Teraz to wróciło. Znowu się ośmieszyłam. Zdecydowałam się powiedzieć, że się stresuję, ale nauczycielka zmusiła mnie do czytania dalej, olała mnie. Czuję się jak idiotka. Koleżanka powiedziała mi po lekcji, żebym się nie przejmowała, przecież to się zdarza.

To miłe, ale ja czuję, że inni odwrócą się ode mnie. Nie mam odwagi z nikim już rozmawiać.

Co ja mam robić? Nie radzę sobie. Nie pracuję, nie mam swoich pieniędzy, rodzice nie dadzą mi na psychologa, uważają, że nie mam problemów.

Boję się tylko tych ataków. Czytam płynnie.

 

 

Nie dam rady już z tym walczyć... wiem, że to śmieszne, mimo to dla mnie tragiczne. Czy miał ktoś podobny problem i sam sobie poradził? Na terapię nie mam pieniędzy, rodzice mi nie dadzą, a darmowi psycholodzy są beznadziejni - byłam. Ten, który mi pomógł, był prywatnym psychoterapeutą.

 

Dodatkowo mam mnóstwo natręctw, z którymi sobie nie radzę. Obgryzam paznokcie, policzki od wewnątrz, rozdrapuję rany. Wiecznie jestem zmęczona, nie mam siły na nic. Nie chce mi się żyć i owszem, mam myśli samobójcze. Kompletnie nie widzę sensu swojego życia, celu. Nic mnie nie interesuje. Nie mam depresji, mam za to niedoczynność tarczycy, przez którą ciągle źle się czuję.

Ze stresu często boli mnie głowa, brzuch. Za dużo jem. Mogłabym tylko spać.

 

Próbowałam zmienić swoje życie, nawet zaczęłam imprezować, wychodzić. Nic to nie dało. Wiem, że nie mam problemów, jednak mimo to nie radzę sobie. Szczególnie z tym lękiem. Czy ktoś mógłby coś doradzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Jestem licealistką, w tym roku kończę 18 lat i... boję się czytać na głos. Śmieszne, co? Niestety prawdziwe.

Od zawsze czułam się gorsza od innych, nie wiem dlaczego.

Tu bym sie doszukiwal pierwszej mozliwej przyczyny - niskiej samooceny i pewnosci siebie. Popraw to, a na pewno jakas poprawa w tej kwestii zadzieje sie.

 

 

Uczę się raczej bardzo dobrze, ale co z tego?

A to z tego, ze samokrytycyzm[tym bardziej nie uzasadniony] tylko Tobie szkodzi, niszczac Ci pewnosc siebie. Bardzo dobrze sie uczysz, zatem mozna wyciagnac wniosek, ze jestes bardzo madra i/lub inteligentna. Nie odejmuj swojej wartosci, w niczym Ci to nie pomoze.

 

Mój problem pojawił się rok temu, w nowej szkole. Pewnego razu nauczycielka poprosiła mnie o przeczytanie tekstu. Czytałam, przy czym przypomniała mi się śmieszna sytuacja, bałam się, że zacznę się śmiać, a to nie wypada. Zestresowałam się, serce zaczęło mi wręcz walić, zrobiło mi się duszno i głos zaczął mi... drżeć, jakbym miała się rozpłakać. Było mi wtedy strasznie wstyd.

Zaczęłam unikać lekcji polskiego, bałam się ośmieszenia przy czytaniu, ponieważ sytuacje się powtarzały. Zaczęłam brać leki ziołowe - nic nie pomagały. Nawet zabrałam się za hipnozę - nic. Sięgnęłam nawet po hydroksyzynę, uspokajała mnie, ale nie powstrzymywała ataków.

Szukasz magicznych sposobow, zamiast przeanalizowac to co napisalas. Przytocze:

Czytałam, przy czym przypomniała mi się śmieszna sytuacja, bałam się, że zacznę się śmiać, a to nie wypada.

Teraz widzisz? Jezeli nie, to Ci powiem, ze wina sa Twoje mysli.

 

Rodzice zgodzili się na terapię, aczkolwiek tylko dlatego, że zagroziłam, iż rzucę szkołę. Byłam 3 razy. Dużo mi to dało, zaczęłam sobie radzić. Skupiałam się na treści, nie na swoim głosie, kontrolowałam oddech.

Rodzice przerwali mi terapię, stwierdzili, że skoro jest lepiej, już mi to niepotrzebne. Szkoda pieniędzy.

Było dobrze. Teraz to wróciło.

3 wizyty to bardzo malo. Moglas sie nauczyc to robic, ale nie nauczylas sie miec to jako nawyk. Dlaczego nie zaczniesz cwiczyc tego sama?

 

Zdecydowałam się powiedzieć, że się stresuję, ale nauczycielka zmusiła mnie do czytania dalej, olała mnie. Czuję się jak idiotka.

Ludzie ucza sie czytac w podstawowce, nie w liceum. Rownie dobrze mozesz miec to w 4 literach i powiedziec, ze to nie podstawowka.

 

Koleżanka powiedziała mi po lekcji, żebym się nie przejmowała, przecież to się zdarza.

To miłe, ale ja czuję, że inni odwrócą się ode mnie. Nie mam odwagi z nikim już rozmawiać.

Odwroca sie od Ciebie bo masz lęk przed czytaniem na forum? Nie widzisz jak bardzo ten lęk jest irracjonalny?

 

Nie dam rady już z tym walczyć... wiem, że to śmieszne, mimo to dla mnie tragiczne. Czy miał ktoś podobny problem i sam sobie poradził? Na terapię nie mam pieniędzy, rodzice mi nie dadzą, a darmowi psycholodzy są beznadziejni - byłam. Ten, który mi pomógł, był prywatnym psychoterapeutą.

Nie jest to smieszne, tylko obrazasz osoby, ktore maja prawdziwe problemy i jakos trwaja. Idz do psychoterapeuty na NFZ, zdziwisz sie, bo Ci rowniez zdarzaja sie dobrzy.

 

Dodatkowo mam mnóstwo natręctw, z którymi sobie nie radzę. Obgryzam paznokcie, policzki od wewnątrz, rozdrapuję rany. Wiecznie jestem zmęczona, nie mam siły na nic. Nie chce mi się żyć i owszem, mam myśli samobójcze. Kompletnie nie widzę sensu swojego życia, celu. Nic mnie nie interesuje. Nie mam depresji, mam za to niedoczynność tarczycy, przez którą ciągle źle się czuję.

Ze stresu często boli mnie głowa, brzuch. Za dużo jem. Mogłabym tylko spać.

Tarczyce rozumie, ze nie leczysz. Zatem zapisz sie jak najpredzej do endokrynologa, bo nieleczona moze powodowac wszystkie te objawy. Tycie, depresje itd.

I nie twierdz, ze nie masz depresji, skoro masz mysli samobojcze. To chyba najlepszy dowod na to, ze ta depresje wlasnie masz. W dodatku nie radzisz sobie ze stresem, ktory to bardzo czesto jest przyczyna problemow z psychika. Potrafisz rozladowac skutecznie swoj stres?

 

Zapisz sie czym predzej do psychiatry i psychoterapeuty[psychiatra pewnie i tak skieruje Cie do psychoterapeuty] i rozpocznij leczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×