Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bełkot "Zima"


lony

Rekomendowane odpowiedzi

Wracać do domu wieczorem, szeptać do księżyca, przysłoniętego ciemnymi chmurami: "Chcę umrzeć". Schodzić z drogi podejrzanym ludziom, każdy szelest traktować jako potencjalne zagrożenie. Tchórz bojący się życia. Tchórz bojący się śmierci. Żałosna ofiara. Pośród ludzi czuć się jak osaczone zwierzę, uciekać, uciekać,wewnątrz pętać się w łańcuchy i ukrywać w klatce.

Nie istnieję, nie żyję, ani nawet nie egzystuję. Umarłam chyba już dawno, chociaż nie pamiętam dokładnie tego momentu. Zwłoki moje śniły najwspanialsze marzenia, fantazjowały o wskrzeszeniu. Pach. Zderzenie z rzeczywistością zabolało nawet to martwe ciało. Marzenia nie były realne. Trupy nie ożywają. Trupy leżą pod ziemią i gniją. Twoje ciało też gnije. Rozpadam się. Roztrzaskałam się na na kawałki.

Żadna książka, żaden poradnik, żaden lek, ani żaden specjalista nie pomoże. Nie da się rozproszyć tego cienia.

Próbowałam.

Chciałam być silna, żeby móc podnosić słabych. Silna, żeby móc prawdziwie kochać bliskich. Silna, żeby swoje i ich życie uczynić lepszym. Trach. Ktoś zdeptał obcasem robaka. Nie ma takiej możliwości, to nierealne. Nie żyjesz, nie zapominaj o tym.

Obrazy przemykające pod zamkniętymi powiekami długo dawały mi mgliste poczucie siły. Długo jeszcze będą trwały w mojej świadomości. Długo będą doprowadzały mnie do rozpaczy, szału, frustracji, w końcu może doprowadzą do ostatecznego obłąkania. Potem mam nadzieję, że będę mogła po prostu zobojętnieć. Porzucić wszystko. Porzucić każdą emocję, każdą więź, każdą potrzebę.

Czasem, w przebłyskach rozsądku, wyczuwałam, że ten cień jest tylko delikatną materią narzuconą mi na jaźń. Nic wielkiego, coś co łatwo można usunąć. Coś co sama na siebie narzuciłam i coś co sama mogę z łatwością zdjąć.

Próbowałam się tego pozbyć. Próbowałam się pozbyć tej cholernej jedwabnej czerwonej pelerynki!!! Ale ona jakby zszyta już z moim jestestwem przez skrzywionego psychopatycznego krawca, nie chciała opuścić mych ramion.

Dopiero niedawno zaczęłam zdawać sobie sprawę jak bardzo moją urojona rzeczywistość różni się od tej prawdziwej. Nie jestem w stanie odbierać jej taką jaka jest. Nie umiem jej analizować, nie umiem się w niej odnaleźć. Nienawidzę ludzi. Nienawidzę i nie rozumiem.

Już nie ma sposobu na walkę.

Nie ma chyba już nic przede mną.

Mogę zatańczyć do Killing.

Pod osłoną nocy, oczywiście.

 

Przepraszam za ten bełkot. Nie mam przyjaciela, ani nikogo, komu mogłabym to napisać.

Smutno w życiu ostatnio.

Gdzie by tu zapukać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×