Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niebieska karta i problemy.


Zupapomidorowa

Rekomendowane odpowiedzi

Już nie mogę. Po ostatniej akcji jak ojciec wybuch agresją po wódzie i rzucał metalowymi stołkami, za namową grupy terapeutycznej i terapeutki założyłam niebieską kartę. Matka po akcji już miała go dość. Mówiłam jej, że trzeba to zrobić. Jak już to zrobiłam a emocje po ostatniej akcji opadły, matka na wieść o tym że założyłam niebieską kartę położyła się na ziemi i zaczęła jezuusować i szlochać, że ich załatwiłam, że przeze mnie stracą firmę. Że ojciec ma teraz sprawę o fałszywe składanie zeznań i przegra ją przeze mnie. Twierdzi też że jego agresja to moja wina bo zawsze byłam niepokorna. Nie mam już na to siły. Muszę znaleźć pracę ale nawet nie wiem jak to zrobić. Sama jestem strasznie współuzależniona - zdałam sobie z tego sprawę kiedy dzielnicowy namawiał mnie o założenie sprawy ojcu - wtedy mogliby mu dobrać się do tyłka - ale ja się bałam to zrobić, zostałam przy samej karcie. Chłopak wie jaka jest sytuacja w domu ale nie proponuje mi wwsparcia w postaci przeprowadzki do niego i pomocy w szukaniu pracy. Może nie powinnam nawet myśleć, że powinien mi pomóc?

 

Nie wiem jak się z tego wyplątać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, Trochę Cię zmartwię. Mojemu ojcu też założyliśmy niebieską karte przez MOPS. Kobiety miały przychodzić do niego co 2 tygodnie. Miały złożyć wniosek o przymusowe leczenie. A nie widziałam ich u nas już przez 3 miesiace. Nikt sie nie interesuje co sie u nas dzieje. A ten pijak siedzi już 3 tydzien w domu i chla wódke. Pije 3 wódki 0,7 w ciagu dnia. Zgubił 1400 zł które były na opłaty mieszkania i jedzenie. Wziął sobie pożyczke na to picie bo to co miał z wypłaty to przechlał w ciagu tygodnia. Wyzywa nas i grozi nam. Kupił 4 skrzynki PRZETERMINOWANEGO jedzenia.Które z poczatku on tylko jadł a później mama moja to wyrzuciła do śmieci. Ja nie widze innego wyjścia jak wyprowdzka od takiego tyrana. Tylko pytanie gdzie. Do DPSu? Próbowałam go otruć ale mi sie nie udało. Nic mu nie było.

Licze w tej chwili na Boga, że zabierze go w końcu od nas. Bo prawda jest taka że jego śmierć to by była tylko i wyłącznie nasza ULGA.

Możliwe że Jahwe nas w końcu wysłucha. Prawda jest taka że to za pomoca jego osoby( ojca) działa szatan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma, bardzo Ci współczuję. Naprawdę. Ja teraz piszę do znajomych czy nie szukają kogoś do pracy, przeglądam oferty. Szczerze mówiąc nie bardzo mam siłę na pracy. Wydaje mi się, że mam nawrót depresji. Idę zaraz do lekarza perwszego kontaktu i poproszę go o jakieś leki przeciwlękowe. Nie mam siły nawet do niego iść... generalnie nie mam siły już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, miałam podobną sytuację,założyłam kartę za bardzo nic mi to nie dało,bo MOPS był tylko zainteresowany wychwyceniem szarej strefy w przypadku mojej rodziny,rozmowy psychologów z rodzicami jakoś nie szczególnie pomogły,raczej ich dobiły.

Jedyne co mi pomogło,dużo bardziej niż niebieska karta to wyprowadzka.Mieszkałam miesiąc w ośrodku wsparcia dla kobiet potem miesiąc w internacie.Może gdzieś koło ciebie też się taki ośrodek znajduje?Albo np jakieś tanie pokoje w akademiku,myśle że szłoby się tam dostać przy pomocy pisma od psychologa,mnie na takiej zasadzie przyjęli do internatu bo byłam z rejonu a oni przyjmowali tylko spoza.

Co do matki to nie słuchaj jej,kiedyś dostanie tym stołkiem w łeb to może jej przejdzie pieprzenie głupot.

A nad chłopakiem bym się zastanowiła,bo nikt nie każe mu ciebie niańczyć,ale mógłby wykazać trochę inicjatywy.Taki naturalny odruch jak widać że źle się komuś dzieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absinthe, szara strefa? O co dokładnie chodzi? Moja matka boi się, że straci firmę przez te moje zakładanie niebieskich kart. Też myślę, że tylko przeprowadzka mi pomoże ale muszę mieć kasę, a żeby mieć kasę muszę mieć pracę. A żeby mieć pracę muszę przezwyciężyć depresję. Chyba będę musiała wrócić do leków. Ja może i zdrowiałam, nawet sporty zaczęłam uprawiać ale jak ojciec wyskakuje z agresją, matka zresztą też to mnie znów bierze depresja i niemoc, albo agresja i złość na świat. Teraz lekarz pierwszego kontaktu przepisał mi Xanax bo nie wyrabiam. A chłopak cóż - tak jak mówisz nie wymagam nianczenia, zawsze za siebie płace (pieniądze miałam z pracy u rodziców w firmie ale po tych agresywnych akcjach nie jestem w stanie z ojcem pracować). Ale rzeczywiście mógłby mi pomóc jakoś. Jak mu piszę, że może wyjadę za granicę za koleżanką do pracy, to tylko mówi, że chce mojego szczęścia i zawsze mnie wesprze (mentalnie). :-|

 

Więcej pomaga mi znajoma, która wypytuje o prace pracodawców których zna.

 

-- 27 maja 2014, 15:59 --

 

Matka już raz dostała drewnianym stołkiem w łeb gdy miałam 7 lat. Całe miszkanie było we krwi a później szycie głowy. Uciekłam wtedy do sąsiadów i raz jedyny kogoś zainteresował mój los. Sąsiadka powiedziała, że jeśli kiedykolwiek stanie mi się jakaś krzywda to mogę do nich przyjść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uwaga,bo to jest najlepsza część tej historii-spowrotem w domu od listopada :evil:

Tak na serio to nie śmieszne,ale nie było wyjścia no może poza mostemPo zakończeniu roku szkolnego wyjechałam do UK i jakoś tam żyłam do września a potam praca się skończyła zaczęłu się problemy z mieszkaniem,przeprowadzałam się z kąta w kąt a kasy zaczęło brakować,na dodatek moje środowisko nie sprzyjało życiu.Na drugi raz jak będę miała więcej sił i jaj do działania a znów się wszystko posypie może się zdecyduje ale mam nadzieję że nie będę musiała.Moze się w końcu ułozy.

Luktar, napiszę ci na pw o co chodzi z szarą strefą.Z doświadczenia wiem,że póki się nie wyprowadzisz to ciężko będzie wyjśc z depresji...ale jak się w końcu uda to poczujesz się jak nowo narodzona.Słuchaj,a moze z tą sąsiadką porozmawiaj czy ona nie widzi jakiejś opcji?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Absinthe, ja też 6 lat mieszkałam poza domem, co prawda przeprowadzałam sie w ciagu tych 6 lat około 20 razy ale i tak było mi lepiej niż jak mieszkam z tym pijakiem. niestety choroba sprowadziła mnie z powrotem do domu rodziców.. teraz czuje sie dobrze, wiec pozostaje sie znowu wyprowadzić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, chłopak nie jest chętny na wspólne mieszkanie. Mówi, że traktuje to jak ucieczkę a nie tak jakby on chciał - czyli chęć bliskości, z powodu uczuć. No przecież nie chciałabym z nim mieszkać gdybym właśnie tej bliskości nie chciała i nic nie czuła!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, ale powiedział, pfff.. jakbyś nic do niego nie czuła to zwyczajnie byś z nim nie była. ile on ma lat?

zwyczajnie nie uśmiecha mu się jeszcze z toba mieszkać. zastanów sie czy możesz na nim polegać, bo ewidentnie widać że nie. przez 6 lat byłam z takim facetem któremu wygodnie się mieszkało z mamusią, która mu ugotowała, uprała, wyprasowała a on nic nie musiał. ZŁA AURA. uważaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, poczytaj czym jest Niebieska Karta i co daje. Czy miałaś już spotkanie z Zespołem Interdyscyplinarnym? To nie jest żadna procedura karna, ale w razie sprawy sądowej o przemoc Niebieska Karta jest brana pod uwagę jako sygnał, że w rodzinie źle się dzieje. Nie słuchaj mamy, bo ewidentnie próbuje zwalić winę na Ciebie za to, co robi ojciec :( I niepotrzebnie dramatyzuje przy tym, sądząc po reakcji może być współuzależniona, ale to nie znaczy, że Ty nie masz prawa walczyć o lepsze życie. Jak chcesz się wyprowadzić to powiedz o tym na rozmowie z Zespołem Interdyscyplinarnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja założyłam bratu niebieską kartę. z początku tak jak piszą koleżanki nikt za bardzo się nie interesował. chodziłam po kilka razy, zgłaszałam różne problemy, które działy się w tym czasie. mama jako osoba współuzależniona i do tego również w depresji (wtedy nie leczonej) nie zgłaszała się na komisariacie mimo moich próśb. ojciec za granicą, a brat zatruwał nam życie. nie wytrzymałam- wyprowadziłam się z domu będąc w fatalnej kondycji psychicznej. byłam już w takim stanie, że myślałam jak go zabić.

 

gdy ojciec wrócił zza granicy na jakiś czas rodzice zgłosili sprawę do MOPSU. mieli wyznaczane komisje, rozmowy z psychologiem(zarówno rodzice jak i brat)

w tym czasie brat szalał po całości, wybijał szyby.(za każdym razem rodzice to zgłaszali dzielnicowemu lub wzywali policję) poskutkowało chyba dopiero wtedy gdy mój ojciec nie wytrzymał i wziął siekierę do ręki. i taki policja widok zastała. przecież to mogło się źle skończyć.

najlepsze jest to, że tak jak w wiadomościach mówią "to była normalna rodzina". nie jest, bo w takiej atmosferze żyć się nie da.

w tej chwili mój brat czeka na przyjęcie do ośrodka leczenia uzależnień od alkoholu.

 

Luktar, wiem, że tak łatwo powiedzieć, ale wyprowadzka to najlepszy pomysł. nie da się żyć w takim toksycznym środowisku. jak sama zauważyłaś mama obwinia Cię za to, założyłaś niebieską kartę i Ty sama nie jesteś pewna swojego postępowania. to się nie zmieni. ojciec czuje się bezpiecznie. wie, że nic mu nie zagraża. Twoja matka jest współuzależniona "bo firma" "praca". wątpie, żeby na tym etapie zrobiła jakiś krok. musisz teraz pomyśleć o sobie, swoim dobru.

Absinthe pisała o ośrodku wsparcia dla kobiet. może to jest dobry pomysł?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slow motion, Straszne co Cię spotkało. Bardzo Ci współczuję :(

 

Mnie rok z nimi i ich problemy tak przesłoniły świat że zapomniałam czego ja chcę i kim jestem. Sama jestem współuzależniona już od dawna - od tego mieszkania, od ich kasy, od wciągania mnie w to bagno. Z chłopakiem o niczym innym nie rozmawiam od dwóch tygodni tylko o problemach z nimi. Nie mogę nawet skupić się na filmie. Od paru dni nie wychodzę z łóżka.

 

Poprosiłam chłopaka bym mogła z nim zamieszkać. W końcu się zgodził ale przy okazji zaczął się mnie czepiać bo zwróciłam uwagę na prawicowe poglądy jego kolegi, który mieszka na tej samej stancji gdzie on. Czyli takie zgadzam się - mieszkaj ze mną, ale zostaw swoje lewicowe przemyślenia dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Poprosiłam chłopaka bym mogła z nim zamieszkać. W końcu się zgodził ale przy okazji zaczął się mnie czepiać bo zwróciłam uwagę na prawicowe poglądy jego kolegi, który mieszka na tej samej stancji gdzie on. Czyli takie zgadzam się - mieszkaj ze mną, ale zostaw swoje lewicowe przemyślenia dla siebie.

 

może i racja po co mieszać w to wszystko poglądy? ważne, żebyś teraz odnalazła spokój. tylko właśnie DDA po tych wszystkich latach spędzonych w toksycznym środowisku same często prowokują, bo nie potrafią inaczej.

masz za sobą jakąs terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slow motion, no właśnie widzę, że to ja prowokuję. Przez ostatnie sytuacje jestem taka napięta wewnętrznie i roztrzaskana, że chyba znów mi rozum odbiera. Za miesiąc kończę roczną terapię indywidualną i grupową na NFZ. Mniej więcej wiem, że nie należy poddawać się emocjom, staram się to zmieniać ale to jeszcze dla mnie bardzo trudne, to bardzo ciężka praca i nie zawsze wygrywam. Później żałuję swojego zachowania, wywołania burzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slow motion, dzięki za ciepłe słowa.

Walka ze swoją zaburzoną psychiką jest bardzo trudna ale staram się nie poddawać. Chłopakowi mówię co dzieje się w mojej głowie i stara się mnie zrozumieć. Trafił mi się przy boku bardzo dobry, cierpliwy człowiek. No ale wiadomo, że nie mogę wciąż polegać na jego wyrozumiałości tylko walczyć o siebie. Za około miesiąc przeprowadzam się do niego. Cieszę się i boję zarazem. Martwię się, że coś zepsuję. Na pewno będę szukać nowej terapii w nowym mieście. Wiem, że będę musiała leczyć się długo. W moim mieście kończę teraz bo terapeutka ma innych potrzebujących i musi zamknąć całą grupę, również indywidualnie.

 

slow motion, jak teraz wygląda Twoje życie? Byłaś na terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, fajnie, że trafił Ci się taki facet! warto pielęgnować taki związek. to poczucie niepewności to normalna sprawa. czeka Cię coś nowego- przeprowadzka, zamieszkanie z druga połową. ważna jest bardzo komunikacja, rozmawianie o problemach i rozwiązywanie ich na bieżąco.

 

moje życie..... na pewno z dala od toksycznego domu odnalazłam spokój. chociaż psychicznie nadal jestem z nim związana. szukam pracy od kilku miesięcy. niestety bezskutecznie, co mnie dodatkowo załamuje. czuje się gorsza.

mam drugą połówkę z tego forum co sprawia, że się oboje wspieramy i rozumiemy. bywa ciężko, ale to jak w każdym związku.

co do terapii to zaczęłam grupową DDA, ale musiałam przerwać, bo utraciłam ubezpieczenie. żałuję, bo całkiem sporo wyniosłam z tej grupy oraz dowiedziałam się sporo o sobie. niektóre fakty były dla mnie druzgocące.

nadal mam problemy w relacjach z ludźmi- potrafię nawiązać relację z całkiem obcym człowiekiem, ale gorzej z jej utrzymaniem. szczególny problem mam w kontaktach z kobietami. trzymam do nich dystans. męczą mnie lęki, ale po odstawieniu wenli w mniejszym stopniu, niepewność, niesprawiedliwość i taki wewnętrzny ból.

na pewno jest lepiej, ale jak tylko będę ubezpieczona to lecę na terapię. myślę, że ona może mi pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

slow motion, no właśnie prócz przeprowadzki czeka mnie oczywiście szukanie pracy, i również boję się, że będę ją szukać przez długi czas. Mam nadzieję, że szybciej mi się uda. Muszę być dobrej myśli. Rozumiem Twoje rozgoryczenie w związku z brakiem pracy. Trzymam za Ciebie kciuki.

 

Te wszystkie stany które przeżywasz w środku są bardzo podobne do moich. Tyle, że ja mam większy problem z mężczyznami niż z kobietami (to przez ojca tyrana. Nie ufam im za bardzo).

Na grupie też się dużo dowiedziałam nieciekawych spraw o sobie, m.in. to że jestem histeryczna i w pierwszym kontakcie niektórzy się mnie obawiają, choć później sądzą, że jestem bardzo spoko. No i jest we mnie dużo emocjonalności, agresji. Nie obrażam ludzi, ale łatwo się unoszę, podnoszę głos. Jestem kopią w ojca ale w mniej hardcorowym wydaniu i to mnie strasznie boli.

 

Ciekawa jestem tak po cichu, który to użytkownik tego forum ma taką piękną dziewczynę (widziałam Twoje zdjęcia u Kai), ale nie musisz mówić oczywiście. Fajnie, że znalazłaś szczęście.

Mówisz, że jesteś nadal psychicznie związana z rodziną. A nie masz podobnych obaw jak ja, że spierniczysz kiedyś związek byle do nich wrócić, nieświadomie? Ja mam takie "fantazje" bo również jestem współuzależniona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, no widzisz. ja zawsze byłam córeczką tatusia, jego "maskotką", oczkiem w głowie mimo, że nadużywał alkoholu. wszędzie z nim jeździłam, nawet chodziłam na nocki do pracy....

z mamą słaby kontakt-nigdy nie mogłam o niczym porozmawiać, bo "bolała ją głowa" dopiero teraz nasze relacje się polepszają. wiem, że też dużo w życiu przeszła i należy jej się wsparcie. ojciec po tym jak się dowiedziałam, że bił matkę stracił w moich oczach, ale nadal go kocham. nie pije, ogarnął się, ale ciężki charakter pozostał.

 

ze mnie też czasem ojciec wychodzi i to mnie przeraża. z tego wychodzi się latami, więc jest jeszcze dla nas szansa ;)

 

co do chłopaka to żadna tajemnica. jest nim moderator- Dark. i dzięki za komplement ja się za taką nie uważam jednak na pewno moja samoocena z biegiem czasu wzrosła(była poniżej zera)

 

nie chcę wracać do tego piekła. mam inne cele i priorytety. co jak co, ale tego jestem pewna. nic dobrego mnie tam nie czeka. mam kontakt z rodzicami telefoniczny. raz na jakiś czas przyjeżdzam do domu(teraz jadę w poniedziałek) i tak jest dobrze. na szczęście trochę się sytuacja ustabilizowała, bo i mama zaczęła się leczyć, brat mam nadzieję trafi do ośrodka. cóż...może w końcu zmierza ku lepszemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trochę pospamię offtopem,ale dobrze słyszeć takie wieści slow motion,

Luktar, ja mimo tego wszystkiego co mi zrobili złego,i że nie za bardzo nie potrafią się zmienić chodź próbują też nadal jestem związana z nimi psychicznie.Ale nie popełniam paru błędów co kiedyś-nie robię za"trzeciego rodzica" bo ojciec nie daje rady a matka pół życia za granicą,oraz nie usprawiedliwiam ich jednocześnie przejmując ich obowiązki żeby mieli lżej. Tym bardziej że jeszcze mam brata i siostrę którzy mają na wszystko wywalone i swój udział w sytuacji rodzinnej.Całe życie się dla kogoś poświęcałam,efekt taki że nic mi z tego dobrego w życiu nie przyszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Darku, gratuluję :) maż świetny gust.

 

slow motion, mieszkasz z chłopakiem? Ciekawe czy jest łatwiej u boku kochanej osoby z naszymi jazdami w głowie. Jeśli zadaję zbyt intymnie pytania to odpisz proszę na priv. A myślałaś o terapii indywidualnej? Widzę, że masz w sobie jeszcze dużo żalu do nich. Może to nigdy nie przechodzi, takie poczucie niesprawiedliwości...?

 

Absinthe, moi też mnie próbują wkręcić na trzeciego rodzica już od dawna. Dopiero niedawno to dostrzegłam, zrozumiałam. To jest obrzydliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×