Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szukam pomocy...


Lechapes

Rekomendowane odpowiedzi

Szukam pomocy, pewnie każdy mógłby zacząć w ten sposób...

Niestety, ale chyba najłatwiej zacząć jej szukać prosząc właśnie w taki po prostu o to sposób. Zostałam sama. Nie! Jest nas wielu wujek lęk, ciotka panika, kuzynka depresja...Nie otwierałam im drzwi, ale wprowadzili się do mnie na dobre...Krzyczę do nich "wynoście się", a oni śmieją mi się w twarz. Jestem bezradna, bezsilna. Proszę Was o wsparcie!

 

Lechapes..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwosol-men..

Tak, byłam u różnych specjalistów. Trwa to już rok. Mam wrażenie, że im bardziej walczę, tym jest ze mną coraz gorzej. Nie dość, że nie potrafię opanować lęków i paniki to nie mogę się pogodzić, że nie potrafię z tym wygrać, że tylko funkcjonuję zamiast żyć. Jest mi o tyle trudniej, że jestem z tym sama...., dlatego zdecydowałam się napisać tutaj...Czy z tego się wychodzi?? Nie chcę przegrać życia.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy z tego się wychodzi?? Nie chcę przegrać życia.....

 

Ano. Ale to nie jest proste, trzeba naprawdę włożyć dużo od siebie i często trzeba się nacierpieć. Może ten artykuł Ci trochę pomoże.

 

Ogólnie warto przyjąć strategię "małe kroczki" wdrażane sumiennie i z cierpliwością. Jak jeden nie pomaga, to przejść do czegoś innego, jeśli ma dobry wpływ, wprowadzić następną zmianę. Czytaj dużo ludzi, którzy sobie z depresją i nerwicą poradzili. Sięgaj po te sprawdzone książki i filmiki polecane przez naukowców i po metody, których duża skuteczność została potwierdzona badaniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za odpowiedzi. Metoda małych kroczków? Nie pomaga. Mam problem z jeżdżeniem samochodem, bo w ubiegłym roku zasłabłam za kierownicą. Uderzyłam w mur..i takie tam..Mam zaledwie kilka kilometrów do pracy, a ja budząc się pierwsze, co myślę - będę musiała prowadzić. Wsiadam, czasem się udaje muzyką zagłuszyć strach. Planuję drogę od celu do celu. Dojechałaś do miasta, jest ok. Dojechałaś do mostu, jest ok, dojechałaś do stacji benzynowej jest ok. Dotarłaś do pracy. Wielkie ufff... Ręce trzęsą mi się tak, że nie potrafię zamknąć samochodu. Nie potrafię wyjść do sklepu, kilkanaście metrów dalej. Gdzie jeszcze rok temu wsiadałam do pociągu byle jakiego i dojechałabym wszędzie...Gdy mam ataki paniki. Duszę się. Biorę lusterko i patrzę, że oddycham. Otwieram okno. Jest lepiej. Złudzenie. Wali mi serce...tu jest gorsza sprawa, bo mam problem z zastawką, więc stan się nasila. Wali mi czasem serce po 180 na minutę...Odwracanie uwagi. Telewizor, dzwonienie po ludziach...sąsiedzi, pogotowie..Czasem, godzenie się - ok umierasz, trudno, zdarza się...Nie mogę na siebie patrzeć. Jestem taka słaba? Z drugiej strony ile trzeba mieć w sobie siły, żeby każdego dnia tak walczyć. Może robię wciąż za mało, a może powinnam się poddać? Nie wiem już sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ale nie dostaniesz raczej lekarstwa na całe zło jakie dzieje się w Twoim życiu- choćby nie wiem jak ciężkie to było do przełknięcia. Trzeba będzie powoli odbudowywać wszystko, bo dobra terapia wstrząsowa raczej też nie istnieje.

 

Pewnie nie robisz za mało, a w zły sposób. Popracuj nad problemem z samochodem pod różnymi kątami:) Dlaczego zasłabłaś? To się może powtórzyć? Jesteś w stanie temu zapobiec? Jesteś w stanie ubezpieczyć się jakoś w przypadku zasłabnięcia? Nie możesz podwozić kogoś, kto przejąłby kierownicę w razie czego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak pechowo mieszkam, że nikt nie jedzie z mojej strony...Kardiolog powiedział, że mam prowadzić samochód, że to dzieje się w mojej głowie...Nie wiem co mam jeszcze wymyślić? Rozmawiam przez telefon (w sensie słuchawki). Puszczam ulubioną muzykę. Ustalam sobie cele, etapy jazdy. Powtarzam sobie, że codziennie dojeżdżam, choć tak bardzo się boję...

Zdaję sobie sprawę, że nie znajdę lekarstwa na całe zło, ale ja nie chcę walczyć z całym złem, tylko z tym jego elementem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale konkretne lęki są częścią czegoś większego i wiem, że to trochę absurdalnie brzmi, ale z nerwicą/depresją lepiej walczyć atakując całość. Właśnie leczenie objawowe, obchodzenie problemów, może sprawić, że ciągle będzie coś nowego. Ale wracając do jazdy samochodem :)

 

To lekarze nie ustalili ostatecznie dlaczego wtedy zemdlałaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ustalili, ustalili. Problemy z pracą zastawki, ale jak wspomniałam poprzednio kardiolodzy nie widzą przeciwwskazań do prowadzenia pojazdów. Po prostu wtedy dodatkowo wpadłam w maksymalną panikę...Problemy z sercem mam od, co najmniej, 10 lat. Tylko kiedyś nie byłam tak poschizowana, a teraz na tym punkcie zrobił mi się straszny lęk. Wszędzie chodzę z komórką, że może zdążę do kogoś zadzwonić...Każdy dzień to pomysły jak uniknąć lęku, a jak przyjdzie to jak przetrwać..Generalnie wierzę jeszcze w siebie, bo tak tu by mnie nie było ;-))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam Ci pisać o tym, byś jeździła powoli i przyzwyczajała się do kolejnych prędkości jednocześnie słuchając czegoś ciekawego, żeby odciągnąć uwagę. Ale tak sobie myślę, czy szukałaś jakichś systemów/narzędzi dla ludzi, którzy boją się jeździć z tego powodu? Bo na zdrowy rozsądek patrząc na rynek, musi być coś takiego- np synchronizacja ciśnienia z prędkością samochodu. Może warto poszukać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Być może jest, ale nie wiem czy jakieś urządzenie załatwiłoby sprawę. Generalnie dbam o te serce i regularnie monitoruje badaniami pracę serca. A może robię to dla uspokojenia...Pechowo, że serce, bo to chyba najbardziej lękotwórczy organ...Fajnie byłoby, gdyby mnie ktoś walnął młotkiem w głowę może by mi się coś poprzestawiało :)))) Dziękuję za odpowiedzi. Na szczęście chociaż nie mam problemów ze snem....pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lechapes, Ja sę boję zasnąć wieczór żebym nie umarła. Serce nieraz mi skakało do 160 ud/min. POgotowia itp. Wpieranie lekarzowi, że mam zawał a on się nie zna, że wiem lepiej bo mnie boli itp. Jak Ty sobie radzisz? Ja już opadam z sił. Kolejne nieprzespane noce..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×