Skocz do zawartości
Nerwica.com

Złość i nienawiść na psychoterapii


jestę_redaktorę

Rekomendowane odpowiedzi

A ja chciałam po tak długim czasie zreanimować ten wątek.

Mianowicie też czuję do swojej nowej terapeutki złość i to niesamowitą.

Nie zgadzam się że terapeuta nie powinien okazywać współczucia ,zrozumienia i empatii dla klienta/pacjenta.Myślę sobie że jeśli klient jest totalnie wykończony psychicznie i emocjonalnie to ciężko jest ruszyć z buta w kierunku cudotwórczego ozdrowienia.Bynajmniej u mnie tak jest.Potrzebuję najpierw uspokoić się ,poczuć bezpiecznie,poczuć że ten kto siedzi na przeciwko mnie chce mi pomóc,że rozumie co czuję i co do niego mówię,a nie tylko wysłuchiwać komentarze na swój temat i zrzucać winę na mnie,bo przecież jestem zaburzona to we mnie tkwi problem.Chodzi mi o przepracowanie poprzedniej relacji z poprzednią terapeutką.Wydaję mi się że obecna terapeutka nie wierzy mi że jej koleżanka po fachu mogłaby dopuścić się tyle błędów i łatwiej jej myśleć że skoro to ja mam problemy to we mnie tkwi problem.I to mnie wkurza. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy ja nadawałam do obecnego terapeuty na moja poprzednią terapeutkę, to też miałam wrazenie że on mi nie wierzy albo że mu to całkowicie obojętne. Bo nie okazywał żadnych emocji, nie stanął po mojej stronie, nie ocenił jej, nie przyznał mi racji. Tak że odechciało mi się o tamtej opowiadać. Bo po co?

A on jako że nikogo nie ocenia, więc tylko chciał żebym się rozprawiła ze swoimi emocjami, żebym je wyraziła. Ja wtedy o tym nie wiedziałam i dlatego sprawa została zostawiona, po opowiedzeniu przeze mnie jak to tam było.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co jeśli pacjent nie jest w stanie sam rozprawić się z własnymi emocjami?Bo gdybym była w stanie to zrobić to nie podjęłabym się kolejnej terapii.

Może i swojej koleżanki nie ocenia ale mnie owszem.Słyszę tylko "Pani to,pani tamto..." Jakby siedziała w mojej głowie i wiedziała co się tam dzieje...Ona jakby w ogóle nie rozumie moich uczuć.Dla niej sprawa jest jasna- nie udało się to trzeba sobie dać spokój.Łatwo to powiedzieć,tylko jak to zrobić kiedy jest się w totalnej rozsypce psychicznej i emocjonalnej?...Swoim chłodem też nie sprawi że się lepiej poczuję i otworzę czy zaufam.No way.Jak jest za "zimno" to człowiekowi się nie chcę "rozbierać"..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, a rozmawiałaś z nową terapeutką o sytuacji na poprzedniej terapii?

Cały czas,ale co z tego?Dla niej to nie taki problem.Pomijając fakt że chyba w ogóle nie jest w stanie zrozumieć to co ja czuję.Twierdzi że w swojej pracy pracuje z emocjami,ale kiedy ja opowiadam jej o swoich to ona mi wmawia jakieś dziwne rzeczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, po pierwsze, czy ja dobrze zrozumiałam, że terapeutka zaprzecza Twoim emocjom? Po drugie, czy mówiłaś jej, że ta sprawa z poprzednią terapeutką jest dla Ciebie mega ważna?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

huśtawka, po pierwsze, czy ja dobrze zrozumiałam, że terapeutka zaprzecza Twoim emocjom? Po drugie, czy mówiłaś jej, że ta sprawa z poprzednią terapeutką jest dla Ciebie mega ważna?

Tak,mówiłam jej kilka razy,w zasadzie co sesje jej mówię a także i to że jeśli nie rozwiążę tego problemu to nie będę w stanie ani zaufać ,ani pójść dalej.Pytała się wczoraj czy mam jakieś pasje.Odpowiedziałam że na chwile obecną niekoniecznie,to stwierdziła że skoro nie mam żadnej pasji to jestem bardzo samotna i że moją jedyną pasją była spotykanie się z byłą terapeutką.To twierdzenie mnie tak zszokowało że mnie zamurowało.Szczerze? Do póki jeszcze chodziłam na tamtą terapię to nawet i miałam jakieś pasję,tylko potem się wszystko posypało.I ciekawa jestem jeśli ta nowa terapeutka byłaby w takiej rozsypce w jakiej ja się znajduję,to czy byłaby w stanie skupić swoją uwagę na jakąkolwiek pasje? Bo ja niestety nie potrafię.Kiedy jej mówię że mnie ta sytuacja niewyjaśniona męczy ,że nie radzę sobie z tym,że jestem zafiksowana ciągle na tym jednym problemie,to ona mi mówi że tak w życiu czasem jest że ktoś nas krzywdzi i trzeba sobie dać spokój.I jeszcze że mam problem z poczuciem wartości bo gdybym miała wysokie poczucie własnej wartości to bym olała to co mi Beata zrobiła i bym poszła dalej.Większej głupoty nie słyszałam.A gdzie zranione uczucia???Wpierw mi mówi że intelektualizuję i racjonalizuję ,bo "ma wrażenie" że przez to chcę ukryć tych głębokich uczuć(czego oczywiście nie neguję) ale kiedy próbuję wyciągnąć tych uczuć na wierzch to słyszę w odpowiedzi takie właśnie bzdury :(

I w końcu dobre poczucie własnej wartości nie oznacza że zachowania innych ludzi nie mogą nas skrzywdzic i że przez to nie będziemy cierpieć.

 

-- 20 lut 2015, 12:54 --

 

Na dodatek tego wszystkiego uprzedziła mnie że "ta terapia nie będzie trwała tak długo,tak że...." i tu nie dokończyła.Odebrałam to raczej jako groźba że albo mam się streszczać albo nie wystarczy mi czasu.Tylko pod presją nic się nie da dobrze zrobić... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam mieszane uczucia co do terapii.Po każdym spotkaniu jestem jeszcze bardziej wkurzona.Niby czasem jak wychodzę z gabinetu i jestem spokojna ale jak sobie w domu to przemyślę,to jest jakaś masakra. Podobno podczas sesji powinna panować komfortowa atmosfera a ja nie czuję się bezpiecznie.Np. nienawidzę gdy ktoś ze mną rozmawia i się do mnie uśmiecha,bo nie odróżniam czy ktoś się smieje ze mnie czy do mnie,kilka razy jej o tym mówiłam a ona nadal się uśmiecha.Czasami zapominam o tym,ale czasem jestem tak zła ,że mam ochotę trzasnąć dzwiami i jej nie zapłacić.Nie wiem po co to robi? Mało tego jej zachowanie... Na pierwszym spotkaniu o mnie zapomniała.Zadzwoniłąm w sobotę a do czwartku nie pamiętała,że byłyśmy umówione.I jak zadzwoniłąm to wielkie zdziwienie,ale się spotkałyśmy.No ludzie, ręce opadają.Na 2 spotkaniu obiecała mi kontrakt ale na kolejnych dwóch spotkaniach nie miala,bo niby zostawiła w innym gabinecie. I to ma być ten profesjonalizm? Już teraz tak się zbieram,że jej pocisnę a potem pewni zrezygnuje.Powtarza mi,ż to normalne,że jestem na nią zła,ale nie potrafię tego zrozumieć.Jaki to ma związek z moim leczeniem? Co o tym myślicie,doradźcie proszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×