Skocz do zawartości
Nerwica.com

Od czego zacząć ?


sýsluð

Rekomendowane odpowiedzi

Hey, może na sam początek się przedstawię.

 

Na imię mi Artur i nie dawno ukończyłem 20 lat. Jako człowiek należę do osób raczej dość spontanicznych, mówiących szczerze to co myślą, a nade wszystko, szczerze wyrażających swoje uczucia. Kwestią która w pewien sposób wyróżnia mnie na tym świecie jest zapewne fakt, iż jestem gejem. Jak każdego na to forum, przyciągnęła mnie bezradność w radzeniu sobie ze swoimi problemami. Właściwie sam nie wiem czy dobrze robię pisząc tutaj, ale nic nie mam do stracenia.

 

Aby określić to z czym mam problem wystarczy użyć jednego określenia; 'brak samoakceptacji'.

 

Odkąd pamiętam, należałem raczej do ludzi 'przy kości'. Do pewnego czasu nie było to, aż tak bardzo widoczne. Jako facet, bardzo szybko zacząłem fizycznie dorastać (ok. 15 roku życia zaczął pojawiać się zarost na twarzy, mutacje przechodziłem w wieku 10-11 lat) i co za tym idzie przestałem rosnąć. Wzrost dobił w wieku 15 lat do 170 cm i przez kolejne czy lata urosłem (aż) 4 cm. Zacząłem więc szybko tyć. Sumą sumarów z wagi 70 kg w szybkim czasie zrobiło się 104. Do póki nie zdałem sobie do końca świadomości ze swojej seksualności, średnio mi to przeszkadzało (albo bynajmniej tak mi się na tamtą chwile wydawało). Gdy stałem się świadomym swojej orientacji człowiekiem, dorosłem ostatecznie to zdałem sobie sprawę z tego jaki naprawdę jestem samotny, jak brakuje mi kogoś komu mógłbym zaufać, na kogo mógłbym zawsze liczyć, z kim mógłbym dzielić radości i smutki. Co do tego, że ktoś będzie chciał mnie takiego jakim wówczas byłem nie miałem złudzeń (od dziecięcych lat pamiętam jak ludzie w szkole ze mnie drwili; to z mojej wagi czy z tego że mam rudy kolor włosów). Ale wtedy tak jak mówiłem średnio mi to przeszkadzało, byłem pewien że kiedyś znajdę kogoś kto pokocha mnie za to jakim jestem człowiekiem. Że ten 'ktoś' ujrzy we mnie to, czego do tej pory nikomu się nie udało. Że będzie ze mną chciał spędzić każdą wolną chwilę, poprostu zaakceptuje mnie takim jakim jestem- o niczym większym nigdy nie marzyłem i do dziś jest ot marzenie mojego życia.

 

Wracając do tego feralnego 18-stego wieku. Po skończenie 18 lat, doszedłem do wniosku, że należy ze sobą coś zrobić, że gdzie ktoś może pokochać taką maszkarę jak ja, przecież skoro nikomu do tej pory się nie podobałem, to dlaczego mogłoby to się zmienić?

Postanowiłem więc pójść na dietę, wybór padł oczywiści na łatwo dostępną i dającą szybie rezultaty dietę Dr. Dukana. I fakt, schudłem najpierw 20 kg, a później kolejne 10, co w ostateczności dało z wagi początkowej 104, dziś, obecnie 74 kg. I cały problem tak naprawdę rozwinął się już do końca po tej diecie. W trakcie jej trwania poznałem chłopaka, hmm co tu dużo mówić naprawdę bardzo fajny, ułożony, miło mi się z nim rozmawiało. Jeden szkopuł- poznałem go przez internet. Znajomość przez internet- coś co dla mnie nigdy nie było do przyjęcia. Nie dlatego, że bałem się z tym kimś spotkać, raczej dlatego właśnie, że ktoś mógłby ze mną przepisać dnie i noce a przy spotkaniu potraktowałby mnie jak zwykłego śmiecia. Pamiętam, że jako dziecko gdy tylko powiedziałem coś przy kimś, że ktoś tam mi się podoba i ja jemu też, to odrazu kupa śmiechu, że gdzie ja komuś mogłbym się podobać, że to nie jest realne. Zacząłem więc sam się w sobie zamykać, ale miałem jedną żelazną zasadę- nigdy nikomu tego nie okaże, nie pokaże mu że to mnie boli, że mam z tym problem. Potrafiłem lansować się na jakiegoś faceta, który jest mega pewny siebie i nikt mu się nie oprze, po to tylko, aby nikt nie zauważył z czym tak naprawdę mam problem. Wracając do tego chłopaka, wszystko fajnie wyglądało dopóki nie zadał tego oczywistego pytania; "kiedy się spotkamy?" No i tu się zaczęło, magia opadła i trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy- nie byłem w stanie się z nim spotkać. Przytoczę wam kilka myśli, które wówczas krążyły po mej głowie; "Co, ja? Napewno bierze mnie za kogoś kim nie jestem, przecież mnie nie można pokochać" , "Jak nikomu do tej pory na mnie nie zależało, to napewno i jemu nie będzie" , "z moim kolorem włosów o napewno, wszyscy do tej pory się śmiali więc i On będzie". Skończyło się jak się skończyło, napisałem, że nie uznaje znajomości przez internet i kontakt się urwał.

Dziś, tak naprawdę nic nie wygląda lepiej. Przez cała tą sytuacje nawet zrezygnowałem z uczelni, pomimo tego, że nie należą do ludzi głupich. Trafiła mi się okazja, żeby wylecieć do Stanów na 3 i pół miesiąca i jak rok temu odmówiłem bo nie wyobrażałem sobie tego, obecnie przyjąłem tą propozycję, złożyłem wymówienie w obecnej pracy i za 2 tygodnie lecę. Próbuje tak naprawdę uciec przed tym wszystkim, co tak naprawdę osiągnę nie mam pojęcia. Wiem tylko jedno, że ten stan w którym teraz się znajduje zaczyna mnie powoli jeść. Ma ktoś jakiś pomysł ? Tylko błagam, nie piszcie mi o psychologu czy psychiatrze, bo ja nie chce kogoś się prosić i płacić mu za to, żeby słuchał moim żalów z życia. Szczerości, dobroci i chęci pomocy względem drugiego człowieka nie da się kupić, a wymuszoną gardzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sýsluð, witaj na forum ;) Z tego co piszesz widzę zaniżoną samoocenę, i chyba bardzo potrzebujesz właśnie kogoś, kto sprawi, że poczujesz się wartościowy, kochany pewny siebie. Rozumiem obawy przed poznaniem na zywo kogoś z internetu, ale na pewno jesteś świadom, żeby kogoś spotkać bedziesz musał się w końcu przełamać, uczynić jakiś pierwszy krok.

Mam nadzieję, że posiedzisz z nami tutaj trochę :P Pozdrawiam.

 

-- 07 cze 2012, 18:55 --

 

ja nie chce kogoś się prosić i płacić mu za to, żeby słuchał moim żalów z życia. .

zawsze można iść na NFZ :P Ale nie opisałeś niczego, co mogłoby wskazywałaby na to, że potrzebujesz pomocy psychologicznej od zaraz. Jesteś zapewne zagubiony, ale jeśli zechcesz to sam się z tym uporasz, jestem tego pewna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

zawsze można iść na NFZ :P

 

Zapewne :P

 

[qoute=Snejana]Ale nie opisałeś niczego, co mogłoby wskazywałaby na to, że potrzebujesz pomocy psychologicznej od zaraz. Jesteś zapewne zagubiony, ale jeśli zechcesz to sam się z tym uporasz, jestem tego pewna.

 

Nie potrzebuje i nawet nie zamierzam z takiej owej skorzystać. Czy się uporam? Może. Kwestia trafienia na odpowiedniego człowieka, niczego innego nie potrzebuje.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×