Skocz do zawartości
Nerwica.com

lęk przed chorobą i przyszłością


silny

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. Właśnie zarejestrowałem się na forum.

Zdecydowałem się w końcu się do kogoś odezwać bo potrzebuje pomocy. Nie radzę sobie z lękiem przed chorobą i przyszłością. Rok temu dowiedziałem się ze mogłem odziedziczyć chorobę genetyczną (choroba huntingtiona) po tacie. Lekarstwa nie ma i pewnie nie będzie (wbrew temu co mówią lekarze, jest za mała grupa chorych, wiadomo biznes i pieniądze). Każdego dnia widzę, jak mój tata śpi po 16 godzi może więcej i nic nie robi.. ciągle widzę co mnie czeka jesli będę chory. A od dłuższego czasu czuję ze będę pomimo, że choroba uaktywnia się pow. 35 roku życia. Widzę podobieństwo ruchów u siebie i boje się ze to początek. Niedawno rozstałem się z dziewczyną i znowu podupadłem na duchu. Staram się być silny, ale nie wyobrażam sobie przyszłości. Nie wyobrażam sobie jak ktoś moze pokochać kogoś kto za 15 lat będzie 'do wyrzucenia' albo 'niesprawny', 'nieużyteczny'. Nie wyobrażam sobie kiedy miałbym powiedzieć swojej przyszłej dziewczynie ze mogę byc chory. Boję się reakcji i odrzucenia. Nie wiem czy będę w stanie sam jako młody mężczyzna i czy się w ogóle zdecyduje na poznanie nowej osoby. Sam nie chciałbym obarczać kogoś problemem lub marnować komuś życie.

Żeby nie myśleć o tym wszystkim ostatnio zabrałem się za bieganie i schudłem juz kilka kg. Spotykam się z przyjaciółmi ale nie potrafię być tak szczęśliwy jak oni. Nawet jeśli nie jestem chory w co wątpię ta choroba zabija mnie już dziś. Ale jak można uleczyć ducha mogąc mieć chore ciało? Co mam zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

 

Staraj się mnie myśleć w taki pesymistyczny sposób. Teraz jesteś przecież zdrowy, dlaczego zakładasz, że "wyrok" na Ciebie już zapadł. Z pewnością Ciebie to ominie, a teraz wydaje Ci się, że masz pierwsze objawy bo się "nakręcasz" i cały czas o tym myślisz.

A co do związków partnerskich, to odpowiedź jest tylko jedna: jeśli ktoś Cię naprawdę kocha to jest z Tobą na dobre i na złe, a jak ucieka, gdy widzi kłopoty na horyzoncie to też dobrze, bo oznacza, że to nie był wartościowy człowiek.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zapadł, bo albo mam ten gen albo nie i już nic nie mogę zrobić. Obawy nie biorą się z powietrza tylko z jakiś wniosków, a i jest przecież przeczucie, które też nie bierze się z niczego. Związek nie rozpadł się przez chorobę tylko przez brak dopasowania, więc tym bardziej mi przykro. Staram się o tym wszystkim nie myśleć i od tego uciekać. Ale ile można, poza tym to niewiele daje i nie ma dnia żebym o tym nie myślał. Kurcze, tłumaczenia wszystkich i pocieszania, że jutro może mnie samochód przejechać albo dostać raka są nie na miejscu. Szlag trafia, bo chce żyć, a założenia takie nawet nie pozwalają mi pomarzyć i czegoś zaplanować na za 15 lat. Co więcej... Przykładowo idę spotkać się z ludźmi wypić raz na ruski rok piwo itd.. to nie mogę miło spędzić czas bo kiedy biorę łyk piwa to od razu wyobrażam sobie, że przybijam gwóźdź do trumny. Niestety alkohol przyśpiesza nadejście choroby. A kiedy już sobie tego piwa nie wypije to od razu mam żal, że inni mogą.. sam nie bardzo lubię procenty ale świadomość taka powoduje że czuję się uwięziony. I nie to, że nie umiem się cieszyć tym co mam albo, że nie umiem tylko głupie pierdoły mi nie pozwalają. A chciałbym być od tego wolny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×