Skocz do zawartości
Nerwica.com

mamma

Użytkownik
  • Postów

    132
  • Dołączył

Treść opublikowana przez mamma

  1. Dzięki Nerwa. Też o tym kiedyś słyszałam przed laty, od mojej ówczesnej lekarki. Tylko potem to zniknęło na ponad dekadę i zdążyłam zapomnieć. Dziś od rana to samo. Nawet już od wczoraj nie chodzę do pracy, bo mi się wydaje, że mnie nogi nie doniosą. I jeszcze te porady moich znajomych, typu: "ojej, może masz tocznia". Po takim "geście współczucia" miałam godzinny napad histerii. Nie ukrywam, że szukam na forum odrobiny wsparcia. Zrobię sobie oczywiście badanie krwi, ale niekoniecznie teraz gdy w mojej przychodni jest tłum zainfekowanych, kaszlących i smarkających ludzi. Czy ktoś zna sposób na pozbycie się tych dolegliwości, albo choc złagodzenie? Nie wiem czy warto brać leki przeciwzapalne, jeśli nie gorączkuję itd.
  2. Witam po długiej przerwie, czy ktoś z Was wie (albo tego doświadczył) czy można mieć bóle mięśni (umiarkowane, ale jednak nie dające o sobie zapomnieć) przez nerwicę lękową, przez nerwy. Wiadomo co się teraz dzieje w aspekcie wirusów, także nie dziwi mnie, bo mam hipochondrię od dziecka, że boję się tego. Ale do rzeczy: wykonuję taki zawód, że jak pewnie większość z was, mam codzienny kontakt z ludźmi, ludźmi, którzy nie mają lęków a jeszcze dodatkowo niektórzy lubią narty...wszyscy wiedzą o co chodzi. Do rzeczy: od jakiś 10 dni czuję ból mięśni lekki do umiarkowanego. Nie mam przy tym żadnych innych objawów chorobowych. Dawniej taki ból zwiastował infekcję, która pojawiała się najczęściej jeszcze tego samego dnia. A teraz nic oprócz umiarkowanego bólu mięśni i poczucie zimna zwłaszcza przez pierwsze godziny po wstaniu (nic nie jest w stanie mnie rozgrzać). Czy bóle mięśni, stawów też mogą mieć źródło w emocjach? Wziązć się z nerwów? Od 10 dni mierzę temperaturę - jest zawsze ok, nie mam kataru, nie kaszlę...Nie będę googlować reumatyzmu czy jakiś chorób immunologicznych bo się tylko nakręcę. Do lekarza chyba bez sensu iść, bo w kolejce jeszcze złapię prawdziwą grypę. Tylko pro forma dodam, że od kilku lat nie wyjeżdżałam za granicę, ani nie pracuję bezpośrednio z cudzoziemcami. Napiszcie proszę! Mamma
  3. Nie szukam zwady na forum, tylko pomocy. Może bywam zbyt lękliwa, ale w końcu nie jestem forumowiczką nerwica.com bez powodu. Twoje pytanie nie ma sensu, bo doskonale wiesz, że nie uzyskałam odpowiedzi na moje pytanie. Za to moje było bardziej sensowne, bo po co do mnie piszesz, skoro nie udzielasz mi odpowiedzi na moje zapytanie. Dla mnie to takie trochę pisanie dla nabijania sobie liczby wysłanych postów. Nic nie wniosłeś\wniosłaś. A teraz wracam do spędzania Walentynek. mamma
  4. o co ci chodzi? masz za dużo czasu, czy co? mamma
  5. A ja jakoś nie. Dlatego to dla mnie nowość:) Ale życie bywa dziwne, np. w życiu nie głaskałam kota (lubię psy:)), nie skaleczyłam sie tez wcześniej mięsem, a przy standardowych badaniach w ciąży dowiedziałam się że kiedys tam, bo nie dojdzie się juz kiedy, przechorowałam toksoplazmozę. Na szczęście nie w ciąży:) Dlatego dla własnego spokoju zapytałam na forum. Pozdrawiam mamma
  6. Polecam "Miniaturzystkę" Jessie Burton. Wczoraj skończyłam czytać o 4 nad ranem, bo musiałam się dowiedziec jak sie skończy:) mamma
  7. Hej, jak w temacie, czy drobne, naprawdę drobne skaleczenie palca przy przygotowywaniu surowego mięsa (w moim przypadku wieprzowiny i wołowiny) moze mieć jakieś konsekwencje dla zdrowia? Co istotne toksoplazmozę już przechodziłam, więc ta mi nie grozi, bo mam przeciwciała:) Mięso kupione w sklepie, więc domyślnie przyjmuję, ze badane. pozdrawiam, mamma
  8. Ostatnio niektóre strony internetowe, oczywiście te niezwiązane z astronomią (!), znów się rozpisują o nadchodzącym końcu świata. Pewnie obiło się wam o uszy, więc nie będę wchodzic w szczegóły. Zwolennicy teorii spiskowych są głusi na sprostowania NASA mówiące, ze żadna zbliżająca się katastrofa nam nie grozi. Co ludzi tak niezdrowo "fascynuje" w straszeniu innych? Rozwaliła mnie totalnie wypowiedź jednego z dziennikarzy lokalnej gazety, która zamieściła taki właśnie katastroficzny artykuł. Otóż na komentarz czytelniczki, że tym artykułem gazeta sięgnęła dna ktoś z redakcji odpisał, ze przecież umieścili to nie w głównej części gazety, tylko w części "rozrywka", więc generalnie w czym problem? A no według mnie problem jest taki, ze nawet wolność słowa powinna mieć jakieś granice. OK, większość ludzi przyzwyczaiła się do przepowiedni, wszak nowe pojawiają się niemal co rok, czasami nawet częściej, ale do internetu wchodza też osoby nieletnie, znerwicowane, itp. Kogoś nieprzyzwyczajonego wizja zniszczenia planety może przerazić naprawdę. Dla mnie rozpowszechnianie takich informacji w sieci i poza nią jest nieetyczne. Co Wy o tym sądzicie? mamma
  9. Witam, Krótkie pytanie. Czy jeśli biorę benzodiazepiny to mogę póżniej zjeść trochę kokosa? Zawsze się mówiło tylko o szkodliwości popijania sokiem grejpfrutowym, ale czasem na necie pisze, że generalnie wszystkie owoce (w dwóch artykułach znalazłam też kokosa) sa szkodliwe, bo zwiększają stężenie leku. a np. słodycze z wiórkami kokosa, lub karmelizowane kawałki pomarańczy też są niewskazane czy to juz przesada? Z góry dziękuję za odpowiedź, mamma
  10. Hej, mam pytanie anatomiczne, ale może ktoś się zna:)) Otóż miałam ostatnio przeboje z brzuchem, bo najpierw stwierdzono u mnie przepuchlinę pachwinową, później inny lekarz stwierdził, że jej nie mam. To uznany w środowisku lekarz, więc mu ufam, choc mam dwa wypisy z usg: jeden potwierdzający przepuchline pachwinową i drugi wypis po kilku dniach że jej absolutnie nie ma. Wypada rzucic monetą:) Te kwestie uwrażliwiły mnie na sprawy związane z brzuchem i stąd pytanie: mam wypukłość, tj. "nadmuchana żyła" w zgięciu pom brzuchem a udem. Kiedyś ginekolog powiedział mi, że to żyła, tak mocno widoczna, bo jestem bardzo szczupła, inny (bez usg) sądził, że to powiększony przez infekcję węzeł chłonny. A mnie interesuje tylko jedno: czy w zgięciu nogi może być jelito? Nie śmiejcie się, proszę, jestem humanistką i nie wiem, czy jelita moga gdzieś zawędrować:)? Będę wdzięczna za odpowiedź, mamma
  11. mamma

    Lęk a migrena

    Witam, proszę o poradę. Zastanawiałam się, czy wpisac ten post do działu "fobie", ale to by było zbytnie uogólnienie mojego problemu. Otóż ja czuję lęk przed przyjmowaniem leków przeciwbólowych razem z przeciwlękowymi/przeciwdepresyjnymi, które brać muszę, za poleceniem lekarza. Ostatnio mam często bóle głowy, chyba migreny, choc to mógłby potwierdzić tylko neurolog, a ja pytałam tylko rodzinnego. Jednak przypomina to migrenę. Ja mam dziwny lęk, bo naczytałam się o tych wszystkich zwłaszcza celebrytach, którzy mieszali , np. xanax z przeciwbólowymi i....wiadomo. No i teraz mam taki okres w życiu, że mam często migrenę, ale potrafię się tak męczyć nawet dwie doby, a nic przeciwbólowego nie wezmę. Raz postanowiłam, że zastosuje terapię "szokową", po dwóch dniach migreny poprosiłam męża, żeby mi podał tabletkę na siłę, bo sama siedzę z nia w ręku i nie dam rady. Mąż się przejął rolą, zmusił (na moja prośbę) do połknięcia aspiryny. Uśmiejecie się, ale nawet, jak przedszkolakowi, sprawdził, czy nie chowam jej w buzi. Po ok. 40 min. poczułam się jak w niebie, bo ból minął, ale przez następne kilka miesięcy ciągle czułam smak tej tabletki w ustach, miałam ciągłe mdłości (choć nigdy wymioty) i ciągle żułam gumę, żeby nie czuć dziwnego posmaku. Teraz umówiłam się z lekarzem, że mam przyjśc z dowolnym lekiem przeciwbólowym i przy nim go połknę, ale wizytę mam dopiero w drugiej połowie miesiąca. Nie daję juz rady. Czy ktoś ma na to jakiś pomysł, lub chociaz "domowe" sposoby na migrenę. P.S. Hydrożelowe plastry apapu na czoło nic nie dają. mamma
  12. Sorry, za ciągnięcie wątku dot. mojej fobii. Jednak świadomość, że to tylko fobia nie pomaga mi się jej pozbyć. Wczoraj mój wilczur skoczył na mnie na dworze, przejeżdzając mi po nodze pazurami z błota i byc może psich odchodów (bo biegał po łące gdzie wszyscy wyprowadzają psy). Dżinsy do prania. To nie problem. Na szczęście pies ich też nie podarł, ale na tej stronie łydki łuszczy mi się skóra (mniej więcej tak, jak komuś kto za długo się opalał). Czyli mam otarty naskórek, ale bez krwi, nawet czerwonej ryski. Pytam zupełnie pro forma, wiem, ale czy tu, w tej sytuacji, nie ma zagrożenia tężcem? mamma
  13. mamma

    Dzielenie tabletki

    Dzięki, mam taka "gilotynkę", ale nożyk jest lepszy. Pytam, bo słyszałam opinię, że po prostu xanax jest produkowany w inny sposób niż alprox, że się posłużę takim podwórkowym językiem: jego składniki są lepiej, dokładniej wymieszane w tabletce, a np. alprox jest, oczywiście: być może - (bo to by tłumaczyło dlaczego dzielić go nie należy) produkowany inaczej i dlatego substancje są w tabletce rozłożone nierównomiernie. To nie ma znaczenia jak się bierze całą tabletkę, ale gdy się ją kroi, no to już ma. Ale takie rzeczy wiedzą chyba tylko ludzie z branży farmaceutycznej, lub lekarze. pozdrawiam, mamma
  14. mamma

    Dzielenie tabletki

    Witam, mam pytanko. Już jakiś czas temu lekarz zmienił mi xanax na alprox, bo to ta sama substancja, tylko że alprox jest jakieś 60% tańszy. Problem polega na tym, ze xanax, bez względu na dawkę, nawet jeśli było to tylko 0,25 mg miał podziałkę i można było te tabletki dzielić na dwie, lub nawet 3 części (w przypadku 2 miligramowych tbl, jeśli mnie pamięć nie zawodzi, bo miałam takie opakowanie chyba z 10 lat temu). Przy alproxie natomiast pisze, że tych tabletek się nie powinno dzielić, a podziałka służy tylko łatwiejszemu połknięciu - jeśli ktoś ma z tym problem. Ja jednak czasem potrzebuję (za zgodą lekarza, który chyba już sam nie pamięta czy biorę xanax czy alprox, bo mam masę pacjentów:)) "dobrać" sobie nieco większą dawkę, ale nie chcę jej dublować, więc tnę ten alprox nożem, np. na cztery części (1 mg. tbl), łudząc się, że "dobieram" jedynie minimalna dawkę terapeutyczną. Czy to w ogóle ma sens? Podejrzewam, że odpowiecie mi, że nie, ale mnie naprawdę nie stać na xanax , który kosztuje ok. 50 zł za 30 tbl., w momencie, gdy alprox kosztuje 20 zł za 30 tbl. Pozdrawiam, mamma
  15. tahela, ja też nie chcę być niegrzeczna, a jedynie, tak jak ty, szczera i powiem ci, że piszesz głupoty. Nie sądzę bowiem, że nigdy nie piłaś lekko parującej herbaty, lub nigdy nie robiłaś sobie inhalacji parowej. I co? pijesz herbatę o temperaturze 100 stopni? Tak samo co do kwestii wyższych/niższych temperatur parowania: różnego rodzaju gorące żródła, czy gejzery, z których unosi się para też pewnie nie mają równych 100 stopni. Ja pytałam w odniesieniu do temperatury żelazka nagrzanego do ok. 140 stopni, a ty oburzasz się tak jakbym pytała w jakiej temperaturze gotuje się woda. Następnym razem czytaj tekst ze zrozumieniem, a potem kogoś obrażaj bo wychodzisz na...lekko mówiąc osobę niepoważną. P.S. Czytania tekstu ze zrozumieniem uczy się obecnie w drugiej klasie podstawówki, Tahelo mamma
  16. Drogi Ferdku K dzięki za odpowiedź, choć ta druga jej część jest dla mnie tak mglista jak para o którą pytam;)), a to pewnie z powodu iż skończyłam na uniwerku dwa fakultety, ale oba humanistyczne;( i jak dziecko pyta tom zielona...A para na wyjściu też ma 100 stopni? mamma ( z maminymi uczniami)
  17. Hejka, mam zupełnie off off topic pytanie. Nawet nie wiem czy do fizyków, czy też ktoś inny się na tym zna. Pytanie takie typu szkolno-quizowego: jeżeli zagrzejemy żelazko do temperatury, powiedzmy, 140 stopni, a żelazko zawiera miejsce na wodę, bo jest z funkcją prasowania na parze, to jaką temperaturę osiąga wtedy woda (tzn. gdy paruje)? Pozdrawiam wszystkich ścisłowców i humanistów:) mamma
  18. No cóż, takich opowieści każdy ma sporo. Najlepiej rozwiązano to w starożytnych Chinach na dworze cesarskim. Otóż cesarz zatrudniał medyka nie, żeby go leczył, lecz by utrzymywał przy zdrowiu, gdy cesarz, lub ktoś z jego najbliższego otoczenia zachorował medyk mógł mieć kłopoty. Przynajmniej tak przeczytałam w jednej z książek o historii Chin. A wracając do współczesności to zrobiłam tak, że rozkroiłam drugą tabletkę na 4 części (choć to trudne, bo jej się nie rozdziela, co pisze w ulotce) i wzięłam te mniej więcej 25% extra. Może rano będzie już dobrze. Oby. Pozdrawiam Cię i dziękuję za pokrzepiającą rozmowę. mamma
  19. Mogę się podpisać pod tym, co napisałeś o pogotowiu. Co prawda miałam z nimi jedną (i mam nadzieję, że ostatnią) "przygodę", i "tym panom/paniom już dziękuję";) Otóż poczułam, że coś mnie dławi i robi mi się słabo, zmierzyłam tętno, dochodziło do 170 na minutę. Ponieważ byłam sama w domu z małym dzieckiem i bałam się, że mogę zasłabnąć lub dostać arytmii (ten lek przepisuje mi kardiolog, nie psychiatra) - poprosiłam o przyjazd karetki. Pani dyspozytorka powiedziała mi, że mam sobie dołożyć drugą tabletkę (czyli wziąść podwójną dawkę Alproxu) i czekać, jak nie przejdzie, to przyjadą. Dzięki Bogu przeszło, ale gdybym w tym czasie zasłabła? mamma
  20. Dzięki za odpowiedź. No to mam klops, bo to nie pora na telefon do lekarza, a ja nie mogę tak sobie nie przyjąć leku, bo już od wielu tygodni biorę Alprox w maksymalnej dawce - 1 mg 3 razy dziennie. Mam częstoskurcz napadowy serca, na który, o dziwo działa tylko lek przeciwlękowy. Kilka EKG Holtera wykazało, że serce mam zdrowe, ale puls dochodzi mi bez leku nawet do 165 na minutę. Boję się podwoić dawkę. Co byście mi doradzili? Wiem, że większość z was nie ma wykształcenia medycznego, ale w sumie borykamy się z podobnymi problemami. mamma
  21. Hej, Kiedyś brałam Xanax, teraz biorę to samo, tylko tańszy odpowiednik - Alprox. Dziś przydarzyła mi się historia z dosyć intensywną biegunką. Łyknęłam Alprox na wieczór, jak zalecił lekarz, ale po trzydziestu paru minutach ostro mnie przeczyściło. Czy lek zdążył się wchłonąć do krwi w niecałe 40 min? Czy biegunka (nie wymioty) ma w ogóle wpływ na wchłanianie się leku? Z góry dzięki za podpowiedź. mamma
  22. mamma

    Ameba

    Pytanie z biologii, ale to w końcu Off topic. W jakiej temperaturze ginie ameba? Czy wystarczy przegotować wodę i już, np. można robić irygację nosa? Nie rozwijam tematu do czego mi to potrzebne, bo się śpieszę. Jutro ew. napiszę. Będę wdzięczna za info, jeśli mamy tu jakiegoś znawcę przedmiotu;) mamma
  23. O co chodzi Linka? Obserwuje to forum od wielu lat, trzeci rok jestem jego aktywnym użytkownikiem. Pytam, a kiedy mogę radzę, choc nie jestem psychiatrą. Do tej pory nie było na forum nerwica.com tzw. głupich pytań, a to mi chyba właśnie sugerujesz? Jeśli więc masz zgrabną odpowiedź na wszystko to powiedz mi proszę, czy mam: a) rzucić monetą, i na tej podstawie określić, który lekarz ma rację? b) iść do trzeciego (tym razem już prywatnie, płacąc ok. 100 zł za wizytę)? c) iść niepotrzebnie się kłuć, mimo, że przy pobieraniu krwi robi mi się słabo? d) olać to ryzykując? Pozdrawiam Cię serdecznie mamma
  24. Byłam u dwóch. Jeden powiedział, że są ok, drugi, że nie. mamma
×