Skocz do zawartości
Nerwica.com

mamma

Użytkownik
  • Postów

    132
  • Dołączył

Treść opublikowana przez mamma

  1. Witaj Koniecznie idź do lekarza. Lekarz rodzinny powinien dać ci skierowanie do psychiatry, chyba, że możesz pozwolić sobie na wizytę prywatną. Według mnie dokucza ci nerwica lękowa i ataki paniki, a na to jest mnóstwo leków. Lekarz (może nawet na początku lekarz pierwszego kontaktu) wypisze ci leki na uspokojenie. Może też skieruje cię na psychoterapię, bo te dolegliwości masz już długo. Zdaję sobie sprawę, że kiedy masz atak paniki, to czujesz się strasznie, ale tu, na forum prawie każdy ma takie doświadczenia za sobą. Napisz, co powiedział lekarz, no i , za jakiś czas, jak się czujesz. Pozdrawiam
  2. mamma

    Tanatofobia

    Witam ponownie, Chciałam zapytać czy ktoś z Was miał kiedyś tanatofobię (lęk przed śmiercią)? Ja wiem, że właściwie prawie połowa postów jakie piszecie opisuje wasze stany lękowe, podejrzenia zawałów, wizyty na pogotowiu, czy u lekarzy. Ale mnie chodzi o coś innego. Już wspominałam w poście na innym podforum, że mam taką traumę z dzieciństwa, wynikającą z tego, że kilkukrotnie w okresie szkoły podstawowej byłam na obserwacji w szpitalu, raz nawet na klinice z podejrzeniami bardzo rzadkich chorób (miałam bardzo dużą niedowagę i nikt nie wiedział dlaczego, zresztą to zostało mi do dziś). Wypisy ze szpitali były zawsze takie same, coś w stylu: badania nie wykazały żadnych nieprawidłowości, widocznie "ten typ tak ma". Ale od tej pory nabawiłam się lęku, że zachoruję na jakąś dziwną, śmiertelną chorobę i ...no wiecie. Czasami łapię się na tym, że chcę spędzać z moimi dziećmi jak najwięcej czasu, porobić zdjęcia, uzupełnić albumy. Tak, jakbym miała mało czasu. Łapię się na tym, że przychodzę do starszej córki przed jej zaśnięciem i mówię jej coś w stylu: "pamiętaj, że gdyby kiedyś mnie przy tobie nie było, to "to" i "to" jest w życiu ważne. Pamiętaj, ucz się języków obcych, gdy dorośniesz wybierz zawód, który da Ci satysfakcję, ale i niezależność finansową..., itp." Często czuję, jakbym miała mało czasu, a przecież nie choruję na nic poważnego. Zaznaczam, że nigdy dzieciom nie mówię o swoich lękach. Jak w ulotce leku pisze, że coś się może wydarzyć jednemu pacjentowi na tysiąc, to zaraz myślę, że to będę ja. A ja tak bardzo chcę żyć i cieszyć się życiem. Czy ktoś z was miał, bądź ma podobne doświadczenia, lęki i mógłby się ze mną podzielić refleksjami, lub coś poradzić? Pozdrawiam
  3. mamma

    Czy mam depresję?

    No to mnie zmartwiłaś Wiola, bo wg. lekarza Trittico ma być u mnie lekiem głównym i to NA LĘKI I NAPADY PANIKI. Poza tym ja nigdy nie miałam problemów ze snem, to jest jedyna kwestia która u mnie funkcjonuje IDEALNIE, po prostu kładę się, zamykam oczy i budzi mnie rano budzik. Śpię siedem godzin bez wybudzeń, bez koszmarów. Dodam, że tak samo było kiedy miałam przerwy w braniu xanaxu. Tak więc jeśli jakiś lek mi namiesza i będę albo bardziej senna, albo lek spowoduje reakcję paradoksalną i zacznie się bezsenność to będę nieźle wkurzona. Muszę Ci powiedzieć, że to mnie martwi, bo właśnie jest wiele postów, że po Trittico ludzie dłużej śpią. Ja nie chcę dłużej spać. Siedem godzin snu w nocy i około półgodzinna drzemka po pracy to naprawdę wystarczy Bo kto odwiezie dzieci na zajęcia pozalekcyjne, kto się zajmie domem jak się okaże, że nagle mama musi spać np. 3 h dłużej? Mój mąż pracuje po kilkanaście godzin na dobę, uwierzcie mi, ja naprawdę nie mogę sobie pozwolić na słabość. P.S. Dziadkowie mieszkają daleko, więc nie pomogą
  4. mamma

    Czy mam depresję?

    Monika: Sorry, ale psychoterapii mam już naprawdę dość. Jak pisałam w poprzednich postach w tym wątku ja naprawdę jestem weteranką tego sposobu leczenia. Żeby była jasność - nie krytykuję psychoterapii, ona większości pewnie pomaga. Jednak mnie, na przestrzeni lat, już drugi lekarz powiedział, że w moim przypadku to nie działa. Byłam zaangażowana na sesjach, znam prawdopodobne źródło swoich lęków (o czym pisałam w jednym z postów powyżej). I nic. Wiola: Jaką dawkę Trittico bierzesz? Ja mam zacząc od 1/3 tabletki 75 mg, a po m-cu 2/3, itd. A dopiero później będę odstawiać benzo. Takie mam zalecenie lekarza. Ale słyszałam też od lekarza w mojej przychodni, że Trittico, w mniejszych dawkach działa na co innego, a w większych (tzn. od 150 mg) na co innego. Tylko nie wiem, kiedy bardziej na lęk, a kiedy na depresję. Chyba w większych na depresję. Znasz się (znacie się) na tym? Pozdrawiam
  5. mamma

    Czy mam depresję?

    Candy, to byli psychiatrzy specjalizujący się w leczeniu nerwic, a sposób leczenia był tradycyjny, czyli powrót do dzieciństwa i wałkowanie tego tematu bez końca. Niektórzy proponowali mi też farmakoterapię, a jakże, ale głównie chodziło o to, żebym tych benzodiazepin już nie brała, tylko coś, co potem będzie można, kiedy terapia zacznie przynosić skutki, łatwiej odstawić niż benzo. To były antydepresanty, ale, co chcę podkreślić, nigdy żaden lekarz nie zdiagnozował u mnie depresji. Antydepresanty były przepisywane na tej zasadzie, że też redukują lęk. No więc dalej nie jestem pewna. A nie chcę już marnować życia na lęki, więc muszę podjąć jakąś decyzję, oby dobrą. Pozdrawiam i dalej czekam na sugestie.
  6. mamma

    Czy mam depresję?

    Candy, Chodziłam na psychoterapię wiele miesięcy. Nie przyniosła żadnych skutków. Próbowałam na przestrzeni 15 lat psychoterapii u kilku psychoterapeutów, nie zrażałam się łatwo, tzn. to nie było tak, że np. po trzech spotkaniach "do widzenia, idę do innego lekarza". Chodziłam do każdego z nich, np. kilka miesięcy, zanim miałam uczucie, że nic z tego nie wyjdzie i tracę tylko pieniądze. Dopiero teraz, trafiłam do lekarza, który stwierdził, że nie u każdego psychoterapia działa i ja właśnie należę do takich osób. Znam źródło lęków, pochodzi z czasów dzieciństwa i częstych pobytów w szpitalach w tamtym czasie. Została trauma. Ale ta świadomość niczego nie zmienia. Nie zmienia też faktu, że nie wiem, czy mam depresję. Owszem, lęk rujnuje mój nastrój, powoduje mniejszą aktywność - i to by wyglądało na depresję. Ale, gdy lęk mija, np. lekarz zapewni mnie, że nie jestem chora czuję się lekko jak skowronek Łatwo jest zacząć brać leki, ale chcę być przekonana, czy nie leczę "anginy" lekami na "grypę". Jak sądzicie?
  7. mamma

    Czy mam depresję?

    Witam Czytam forum, przeczytałam już sporo postów, artykułów i nie wiem, czy są podstawy, aby zaliczyć mnie do osób z depresją. Moja aktywność jest standardowa, tzn. pracuję, zajmuję się rodziną, itd. Owszem, mój mąż ma więcej obowiązków, ale tak było od zawsze, tzn. od kilkunastu lat i wynika z tego, że on lubi prace domowe, mówi, że go relaksują Natomiast, od kilkunastu lat, z przerwami, towarzyszy mi lęk przed chorobami, przed śmiercią. Wmawiam sobie tak dziwne choroby, że aż wstyd pisać...I wtedy, kiedy sobie wmówię, że właśnie na coś "choruję" odczuwam lęk, staję się egocentryczna, spięta, miewam ataki paniki. Ale gdy to mija, np. po tygodniu, dwóch, znów jakiś czas jestem wesoła, mam poczucie humoru, lubię spotykać się ze znajomymi, itd. Dlatego właśnie do tej pory brałam tylko benzodiazepiny, które miały działać jedynie przeciwlękowo. Ostatnio jednak nowy lekarz przepisał mi antydepresant, argumentując to tym, że nerwicy lękowej najczęściej towarzyszy też depresja. Jak się przekonać, czy mam depresję? Doradźcie proszę.
  8. mamma

    Czy leki naprawdę pomagają?

    Witam Ja dziś zaczynam brać Trittico z Xanaxem, za m-c mam zacząć redukować Xanax. Mam jednak cały czas wrażenie, że te wszystkie leki działają według przysłowia: "zamienił stryjek siekierkę na kijek". Tyle osób pisało na forum, że po nowym antydepresancie było super, ale...przez ileś miesięcy, a potem, jak chcieli odstawić to lęk wracał ze zdwojona siłą. Wtedy szli do lekarza, który przepisywał antydepresanty, tylko inne. Czytałam na razie tylko niewielką część postów, a już kilka razy natknęłam się na wypowiedzi "weteranów", którzy brali już chyba prawie wszystko, co jest na rynku. Czy można w takim razie stwierdzić, że -po pierwsze: antydepresanty LECZĄ? -po drugie, czy wierzyć, że antydepresanty NIE UZALEŻNIAJĄ? Jakie są wasze doświadczenia? Pozdrawiam
  9. Sposoby na ustąpienie ataku paniki Witam Podobny temat jest już na tym forum, ale przeczytałam już kilkadziesiąt postów i chyba tylko najwyżej ze 20% mówi o tym co robicie, żeby "przeczekać" atak paniki. Wiem, z własnego doświadczenia, co to jest atak paniki, uczucie duszenia się, dreszcze, paniczny lęk przed śmiercią. Wierzcie mi, doświadczyłam tego wiele razy mimo, iż mam bardzo udane życie rodzinne. No ale to przecież nie ma nic wspólnego jedno z drugim. Ataki paniki to choroba i nie ma, z reguły, nic wspólnego z udanym, bądź nie życiem rodzinnym. Chciałabym, żebyśmy tu stworzyli wątek ściśle na temat jak sobie pomagacie, aby przetrwać atak paniki. Oczywiście duża część z nas bierze leki, no ale one pomagają bądź nie. Jeszcze w innym przypadku trzeba z godzinę poczekać zanim zaczną działać. Czasami nie mamy ich w ogóle, bo, np. korzystamy tylko z psychoterapii. Tak więc jakie macie autorskie sposoby na przetrwanie ataku paniki, bo przecież każdy atak kiedyś w końcu mija. Ja będę pierwsza i wymienię kilka sposobów używanych przeze mnie wymiennie: - oglądam sobie jedną z ulubionych komedii na DVD - gorąca kąpiel - rozmowa z mężem - przejażdżka samochodem, nawet jeśli to środek nocy, prowadzenie samochodu zawsze mnie uspokaja - spacer, nawet jeśli to środek nocy, w tym przypadku akurat nie jestem strachliwa Podajcie jakieś wasze patenty. Pozdrawiam -- 07 maja 2012, 23:28 -- I jeszcze zapomniałam dodać, że jak mnie panika "złapie" poza domem, np. w mieście to zawsze szukam jakiejś księgarni. Uwielbiam czytać, więc przeglądanie nowości zawsze pochłania moje myśli Pozdrawiam
  10. Maciej To niestety był lekarz medycyny - psychiatra, więc recepty wystawiać mógł. No i wystawiał...na xanax. Po prostu powiedział, że u mnie najlepiej zadziała psychoterapia - rozmowa - tak przez kilka lat sesje, żeby mu chyba jak najwięcej pieniążków spłynęło, bo to prywatnie. A podczas rozmów, wg. niego lęk miał powolutku ustępować samoistnie...a my w tym czasie, po "okruszku" co 2 tyg. będziemy odstawiać xanax. Efekt już znasz, zamiast zmniejszyć, zwiększyłam o miligram na dobę. A jak się go pytałam, "ile mogę wziąść jak już będzie tylko alternatywa:więcej xanaxu, albo jazda na pogotowie, gdzie pewnie dostanę zastrzyk z hydroksyzyny", to odpowiadał: trudno mi powiedzieć, miałem pacjenta, który brał 8 mg jednorazowo i nic mu nie było, ale w pani przypadku, chyba nic się nie stanie jak weźmie pani 2 mg, ale nic nie gwarantuję...no to przejdźmy do pani czasów dzieciństwa...Facet chyba myślał, że jest Zygmuntem Freud'em. No i widzisz, Maciej, jak w "Dniu Świra" Pozdrawiam
  11. Maciej, biorę 3 razy dziennie po 1 mg. Ale to dopiero od ok. tygodnia. Wcześniej już brałam kilka tygodni takie dawki, ale rozkładałam to na 5 dawek, np. 0,5 mg, po 2 h nast. 0,5 mg, potem następowała np. 6 h przerwa i znowu coś w tym stylu. I tylko raz dziennie, kiedy było naprawdę źle, brałam od razu 1 mg. A jeszcze jakieś półtora miesiąca temu to w ogóle dawka dobowa nie przekraczała 2 mg. Czyli, np. rano samopoczucie "dno", dawka 1 mg na raz, a potem w ciągu dnia już się rozkręcałam to wystarczyło 0,5 w połowie dnia i 0,5 na wieczór. Podsumowując: xanax biorę długo, ale długo też miałam nad nim kontrolę, tzn. np. 3 x 0,5 mg dziennie i koniec. Dopiero od jakiś kilku miesięcy przestało to wystarczać. I wtedy ponowiłam iść na psychoterapię, ale jak już pisałam, chyba mam jakiegoś pecha, bo ten psychoterapeuta poświęcał 100% czasu na rozmowy o moim dzieciństwie, a ani 1 % na odpowiedzenie mi na to, co MAM DO CH....Y zrobić tu i teraz, kiedy dopada mnie paniczny lęk. Jeśli chodzi o leki, to nie miał mi nic do zaproponowania, bo stwierdził, że nie widzi u mnie żadnych oznak depresji, a tylko zaburzenia lękowe. Rozpisał mi odstawianie xanaxu na rok (że niby po tylu latach brania to tak trzeba) i tyle. I co wy na to? Pozdrawiam
  12. Dzięki Maciej. Odezwę się na priv. jak znajdę więcej czasu. Chociaż nie lubię nikogo oskarżać. Przecież ta lekarka nie mogła mieć złych intencji (chyba ) Jeszcze kilka dni (o ile terapeuta nie odwoła pacjentów, bo już kilka razy przesuwał ludziom termin wizyt, ale jest podobno dobry, więc może warto poczekać). Co masz na myśli, że "urwie mi się film" - po prostu zrobię się bardzo śpiąca, czy odlecę? Przypominam Ci, że bardzo mało ważę Wiem, że pewnie odpowiesz, że każdy reaguje inaczej, ale po Twoich postach czuję, że znasz się na lekach i ich działaniu. Pozdrawiam
  13. Hej, nie wpędzajcie chłopaka w jeszcze większą "deprechę". Na pewno wiesz ile lat, mniej więcej, istniejemy na świecie jako homo sapiens. Mijają pokolenia, a my wciąż trwamy. Dawniej, gdy nie było telewizji, internetu, prawie nikt o tym nie myślał. Teraz często jakieś szmatławce piszą o różnych katastrofach. Moja rada: jak już chcesz czytać o różnych hipotezach, to używaj do tego pism naukowych, a nie netu, gdzie każdy, nawet największy ignorant może wypisywać co chce. Pozdrawiam
  14. Cześć Staraj się mnie myśleć w taki pesymistyczny sposób. Teraz jesteś przecież zdrowy, dlaczego zakładasz, że "wyrok" na Ciebie już zapadł. Z pewnością Ciebie to ominie, a teraz wydaje Ci się, że masz pierwsze objawy bo się "nakręcasz" i cały czas o tym myślisz. A co do związków partnerskich, to odpowiedź jest tylko jedna: jeśli ktoś Cię naprawdę kocha to jest z Tobą na dobre i na złe, a jak ucieka, gdy widzi kłopoty na horyzoncie to też dobrze, bo oznacza, że to nie był wartościowy człowiek. Pozdrawiam
  15. Dzięki Wiola, widzę że zawsze mogę liczyć na odzew od Ciebie, to miłe, zwłaszcza, że jestem tu nowa Xanax biorę dłużej niż cztery lata, niestety...No i teraz sama widzisz, nie mogę go tak po prostu odstawić. Wczoraj miałam chyba jeden z trzech największych ataków paniki w życiu. Tylko coś takiego jak xanax zadziała w tym momencie szybko. Antydepresanty działają przecież dopiero po kilku tygodniach. Tylko ile mogę go wziąść na raz - oto jest pytanie. Pozdrawiam
  16. Dzięki Ellis Właśnie takich wskazówek mi trzeba - na przyszły tydzień, kiedy lekarz będzie mi odstawiał xanax i dobierał nowy lek. Marzę o takim, przy braniu którego nie będę miała kłopotów z bezsennością. Bo, jak pisałam, teraz zasypiam w sekundę i bardzo to sobie chwalę, a podobno antydepresanty często zaburzają sen. Ale muszę jeszcze jakoś przeżyć ten niecały tydzień do wizyty u lekarza. Skoro miligram xanaxu wzięty jednorazowo redukuje lęk może o 20%, nie więcej (kiedyś redukował o 90%), to ile go mogę maksymalnie wziąść jednorazowo? Mogę 2 miligramy na raz (w ulotce max. dawka to 1 miligram)? Dodam tylko jeszcze, że jestem bardzo drobnej budowy, bardzo szczupła i niewysoka, więc mam właściwie wagę dziecka, a to może też ma wpływ. Pozdrawiam
  17. Dzięki Maciej. Widzę, że dobrze znasz się na tym, o czym piszesz. No niestety, mnie pani doktor przepisywała xanax przez cztery lata wmawiając mi, że to świetny lek, wtedy też zaczynałam pracę nad doktoratem, planowałam zostać na uczelni, więc pani doktor zawsze mówiła, że najpierw nauka, a potem będziemy myśleć co dalej. Oczywiście po czterech latach brania bez przerwy leku, który powinno się brać nie dłużej niż 12 tygodni byłam silnie uzależniona. I tak już zostało. Teraz już rozumiesz dlaczego mam taką nieufność do lekarzy. Przyznam się, że w przeciągu kilku lat byłam już u kilku specjalistów i każdy chciał przepisać mi coś innego. I co teraz? Mam rzucić monetą? Jeśli dolega mi nie obniżenie nastroju, ale właściwie tylko lęki i na ich bazie objawy somatyczne, to leki z jakiej grupy były by dla mnie odpowiednie? Jeśli posiadasz taka wiedzę, to była bym Ci wdzięczna za odpowiedź. I wszystkim innym. Pozdrawiam
  18. Witam Cieszę się, że w końcu zdecydowałam się dołączyć do grona forumowiczów , fajne jest też to, że mogę pomóc innym. Przecież tak często mamy wspólne doświadczenia i lęki. Mam jeszcze jedno pytanie. Trochę szukałam na forum, czy ten wątek był już poruszany, ale dotąd nie znalazłam. Otóż, jak pisałam w poście wcześniej, za tydzień mam wizytę u nowego terapeuty. Wiąże z nim duże nadzieje. Mam jednak problem z lekami. Psychoterapeuta prawie zawsze łączy psychoterapię z farmakoterapią. A ja się panicznie boję skutków ubocznych nowego leku! Najbardziej boję się, że taki lek zaburzy mi sen. A do tej pory to jedyna rzecz jaka u mnie funkcjonuje idealnie. Wiele osób przyjmujących antydepresanty pisało, że w dzień są, owszem pełni energii, ale w nocy nie mogą się wyciszyć i zasnąć. Ja nie mogę sobie na to pozwolić z dwójką małych dzieci i praca zawodową. Dlatego odkąd dawno temu pani doktor przepisała mi xanax, to go biorę do tej pory. Jak dostaję nowy lek i czytam ulotkę działań ubocznych, np. możliwa agranulocytoza, wymioty, bezsenność, itd. to wymiękam i nie biorę. Tylko znowu ten xanax (obecnie 3 mg na dobę). A on już przestał działać, bo za długo go biorę i chyba tolerancja wzrosła. Czy ktoś z was miał problem z lękiem przed nowym lekiem? Jak sobie z tym poradziliście? Wiem, że niektórzy łamią tabletkę na kilka części i biorą, np. codziennie "okruszek" więcej. Ale nic więcej nie znalazłam na forum. Będę wdzięczna za wszystkie sugestie. Pozdrawiam, Mamma
  19. Tak zwany częstoskurcz napadowy serca to ponoć dolegliwość często występująca przy zaburzeniach lękowych. Tak mówi mój kardiolog. Rzeczywiście można się nieźle wystraszyć, bo przecież tu chodzi o serce, a nie o nogę Ja też tak kiedyś miałam. Sprzątałam pokój córki, pochyliłam się, żeby podnieść zabawkę i nagle poczułam jakby serce wytraciło rytm i trzęsło się, a nie biło. Po zmierzeniu pulsu okazało się, że wynosił ponad 160 uderzeń na minutę. Ale miałam dwa razy holtera i lekarz mnie uspokoił. Jak tylko mi powiedział, że serce jest zdrowe, to mi przeszło Teraz też tak mam, ale rzadko. Trzymaj się. Wszystko będzie dobrze Pozdrawiam
  20. Witaj Możesz sobie wykonać EKG Holtera. Jeśli wyjdzie ok, to znaczy, że to "tylko" nerwy. Wiem, że to okropne uczucie, ale jeśli serce jest zdrowe to nie masz się czym martwić. Pozdrawiam
  21. Dzięki o.n.a. Widzisz, ja od lat choruję na nerwicę lękową (wiem, niektórzy nie lubią tej nazwy ) Biorę xanax. Próbowałam terapii, ale miałam chyba pecha do niewłaściwych terapeutów, to inna historia...Teraz xanax przestał pomagać, już nawet 1 mg (czyli niby max. dawka jednorazowa) nie działa. Mam umówionego terapeutę nowego, ale termin wizyty dopiero za tydzień. A dla mnie najlepszym lekarstwem było by gdyby ktoś mi odpowiedział, czy takie hipotetyczne zarażenie przez bardzo "pośredni" kontakt jest możliwe. Jak się domyślacie wstydzę się zatelefonować to lekarza, czy do weterynarza, bo są święta, lekarze pewnie przyjmują tylko nagłe przypadki, a ja tu sobie z pytaniem dla nich pewnie z kosmosu, ale dla mnie tak istotnym. Dzisiaj rano, jak się obudziłam, to wydawało mi się, że mam już pierwsze objawy, tzn. ból karku, gardła... Tak mi szkoda, bo wiem, że tymi fobiami (a dokładnie lękiem przed chorobami śmiertelnymi, czyli po prostu przed śmiercią) niszczę sobie życie, które mogło by być takie fajne. Proszę was, odezwijcie się, wiem, że wasze zdrowe spojrzenie mogło by mi bardzo pomóc, bo ja w tej sprawie nie potrafię już chyba myśleć logicznie . Pozdrawiam
  22. Witam wszystkich, Jestem nową forumowiczką, ale od dawna czytam to forum i daje mi ono wsparcie i poczucie, że nie tylko ja przeżywam lęki. Od razu zacznę od pytania. Wiem, że pewnie jest ono głupie, ale taką mam fobię i nic na to nie poradzę. Od zawsze bałam się chorób odzwierzęcych, a ściśle wścieklizny. Dziewięć dni temu zdarzyła mi się taka historia. Do mojego ogródka wdarł się pies (sama też mam psa, ale jego się nie boję, bo szczepiony i zdrowy:), pies na 100% był bezpański bo strasznie śmierdział, już stojąc kilka metrów od niego trudno było wytrzymać. Ja stałam od niego w bezpiecznej odległości, moje dzieci też, więc bezpośredniego kontaktu z nim nie było. Ale...obwąchał nam słodycze i soki stojące na stole ogrodowym, tzn. wszystko było w opakowaniach, ale jednak obwąchał...Zanim zdążyłam zareagować i te rzeczy wyrzucić moja córka i mąż już jedli te słodycze, nie przejmując się. Pies uciekł i więcej się nie pojawił. Teraz męczy mnie obsesyjna myśl, że mógł zostawić trochę śliny na tych rzeczach i w ten sposób ktoś z nas może się przez pośredni kontakt zarazić wścieklizną. Cały czas o tym myślę, bardzo się boję. Mąż się śmieje, że to niemożliwe, bo pies nie wyglądał na wściekłego (wściekły by nie uciekał), ale ja popadam w obsesję i nawet xanax nie pomaga się wyluzować. Ktoś musi mnie zapewnić, że zarażenie jest niemożliwe, lub coś poradzić. Bardzo proszę, niech się ktoś odezwie. I nie śmiejcie się ze mnie. Wiem, że jestem żałosna:( Pozdrawiam
×