Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zrzucamy zbędne kilogramy. Dieta dzień po dniu.


Michuj

Rekomendowane odpowiedzi

17 godzin temu, cynthia napisał(a):

Wzięłam się za siebie jeszcze, że stwierdzono mi cukrzycę. Jestem na diecie, ćwiczę i w ogóle staram się być aktywna ruchowo. Schudłam już 6kg i jestem z siebie dumna.

Jaką dietę stosujesz i co ćwiczysz? Szukam inspiracji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, mienta napisał(a):

Jaką dietę stosujesz i co ćwiczysz? Szukam inspiracji.

Zdrowo się odżywiam unikam cukru białego pieczywa i cokolwiek co może mi podnieść cukier. A ćwiczenia robię takie początkowe typu przysiady itd. Ale chcę zacząć chodzić na siłownię na powietrzu...fajna sprawa tylko, że ja się wstydzę. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@cynthia dwie sprawy. 1. Cukier jest potrzebny organizmowi, zwłaszcza jak się ćwiczy. Cukier zapewnia energię. 2. Wstyd to kraść, niech się wstydzą pijani na ulicy, a Ty się będziesz wstydziła trenować? To nie lata 90., teraz wszyscy ćwiczą i promują ćwiczenia. Także odwagi. 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.05.2024 o 17:09, Jurecki napisał(a):

@acherontia styx moja bratowa schudła na metforminie znacznie,

Metformina działa obniżając przyswajalność glukozy w organiźmie, co jak najbardziej przekłada się na obniżenie przyjmowanych kalorii oraz kalorii w formie cukru, co przekłąda się na chudnięcie. Ale należy uważać na skutki uboczne, które wywołuje długotrwałe przyjmowanie.

 

Alternetywą, chyba znacznie bezpieczniejszą, jest berberyna.

 

 

A co do chudnięcia, to kluczowe jest ograniczenie cukru do minimum (a absolutna konieczność to przynajmniej ograniczenie cukrów prostych) i aktywność fizyczna.

Edytowane przez forget-me-not

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, sama dieta to katorga, probowalam tego wielokrotnie i efekt byl zawsze ten sam .... powrot d otego co bylo, 10 lat sie z tym meczylam dopoki nie zaczelam jezdzic na rowerze ale nie tak jak wiekszosc ktora chce tylko schudnac i jezdzi sobie tempem emeryckim 2 razy w tygodniu bo to sa zludzenia, ja sie zaparlam i jezdzilam w zasadzie to nadal jezdze codziennie po 30-40 km przez rok wytopilam ponad 30 kg nadwagi, nie bylo to latwe ale pojawillo sie cos jescze pierwsze miesiace to byla katorga, po 3-4 miesiacach ja po prostu nie moglam sie doczekac poranka zeby wyjsc na ten rower to jest jakis fenomen, jak by tego bylo malo zaczelam patrzec zupelnie inaczej na jedzenie, jakos tak naturalnie sie to stalo ze zniknelo ono z piedestalu, kategorii nagrody a jego miejsce zastapil rower i tak weekendami potrafilam zrobic po 100-120 km nawet nie mogac sie doczekac tej soboty czy niedzieli i tego czy bedzie ladna pogoda zeby wyjsc na pol dnia na rower. Ja wiem ze brzmi to malo zachecajaco ale uwierzcie mi nie ma innych trwalych i zdrowych sposobow na to zeby pozbyc sie otylosci, jak sadzicie dlaczego caly biznes pharma zarabia miliardy dolarow i z kazdym rokiem coraz wiecej - dlatego ze ludzie lubia kupowac zludzenia ze mozna bez wysiklku to zrobic, niestety nie da sie tego zrobic w sposob trwaly. Ja teraz -45kg po roku doszlo bieganie do tego zestawu dzis jestem bardzo szczupla wysportowana osoba ktora inaczej patrzy na swiat, niezaczynajcie tylko od biegania, bieganie niestety nie jest dla ludzi otylych, zniszczycie sobie stawy, sciegna i predzej sie zniechecicie niz cos z tego bedzie ja biegam dlugie dystanse do 20-25 km ale takie moje daily ( to 7-10 km) dluzsze wybiebania robie tylko weekendami bo inaczej sie nie da ale warto bo bieganie ma te ceche ze po tym najgorszym po tym roku, moglam znacznie zmniejszyc obciazenia treningowe (czasowe) teraz wytsarczy jak sobie pobiegam co drugi dzien dyszke w weekend np. rower albo szosa albo mtb i utrzymuje wage bez problemu. Acha, zmienia sie calkowicie ochota na jedzenie, tzn idac stoiskami sklepowymi slinka mi cieknie przy stoiskach z warzywami, kiedys przy mrozonych frytkach i pizzach .... szok, jak sport zmienia wszystko, polecam. Nie kupujcie zludzen i nie nabijajcie kasy aptekom i koncernom farmaceutycznym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polecam zmianę nawyków żywieniowych, zamiast czasowego wprowadzania eliminacji jakiś produktów. Uważam że lepiej zadać sobie pytanie czy chciało by sie tak jeść jak teraz przez najbliższe 10 lat zamiast odstawiać coś na miesiac, dwa albo do czasu schudnięcia. Jak zacznie się jeść zdrowiej będzie mniej miejsca w żołądku na śmieciowe jedzenie. Do tego warto dodać jakąś aktywność fizyczną. To bardzo pomaga w spadku wagi. Jak znajdzie się coś co się polubi i zostanie to z znami na dłużej, to już mamy zestaw odpowienie odżywianie + aktywność fizyczna który pozwoli nam na utrzymanie zdrowej sylwetki. Mam teraz najniższa wagę od pewnie 20 lat, tj jakieś 18 kg mniej od mojej maksymalnej wagi wiec nie jest tak , że nie mam żadnych skłonności do tycia. U mnie podobnie jak u @Mija82sport zmienił stosunek do jedzenia. Biegam od pół roku. Wcześniej miałam dodatkowo taki jakby stan depresyjny i odżywałam się fatalnie, np. cały dzień nic nie jadłam i ładowałam w siebie potem jakieś ciastka żeby szybko zaspokoić głód. Potrafilam zjeść dwie duże paczki czipsow tego samego dnia. Dawniej jak jadłam musli to cała paczkę naraz. Teraz jem porcię w połączeniu z czymś.  Myślę o tym żeby dostarczać organizmowi potrzebne składniki, staram sie czytać sklady, wybierać dobre produkty w interesującej mnie półce cenowej i nie ciągnie mnie tak do śmieciowego żarcia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, moim problemem jest nadmiar słodyczy. I to spory nadmiar w codziennej diecie. Wieczorem obejrzałam kilka filmów o tym co cukier wyrabia w naszym organizmie, i podjęłam decyzję że na 30 dni chciałabym je bardzo ograniczyć a nawet odstawić. Kto wie... może za miesiąc powiem że mi się spodobało i będę chciała kontynuować. Już nie chodzi o zrzucenie tych nadprogramowych kilku kilogramów bo to byłby miły efekt uboczny ale chcę poprawić stan swojego zdrowia na ile to możliwe. Dziś oglądałam ciekawe filmy o śniadaniach tłuszczowo-białkowych (oczywiście mowa o zdrowych tłuszczach). Będę sobie zapisywała w zeszycie każdy dzień, samopoczucie, i co będę jadła.

Edytowane przez zarr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio przytyłam 7 kg, jeszcze rok temu ważyłam o 7 kg mniej, myślałam, że potrafię utrzymać wagę a okazało się, że nie potrafię. Dlatego od 1 kwietnia przechodzę na dietę 1000 kcal, chcę szybko schudnąć, chciałabym te 7 kg schudnąć przez miesiąc, tylko nie wiem jak mam liczyć kalorie, skąd mam wiedzieć ile kalorii mają spożywane przeze mnie produkty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, alone05 napisał(a):

na dietę 1000 kcal, chcę szybko schudnąć, chciałabym te 7 kg schudnąć przez miesiąc, tylko nie wiem jak mam liczyć kalorie

Dieta 1000 kcal jest bardzo ryzykowna. Zarówno ze względu na restrykcyjność, jak i na niemal pewne fundowanie sobie potem efektu jojo.

 

Ja schudłem 25 kg w ok. 10 miesięcy bez restrykcyjnej diety. Po prostu stopniowo ciąłem kalorie, stopniowo wdrażałem zasady diety śródziemnomorskiej - w ogólnych zarysach, choć z pewnymi modyfikacjami na lokalne warunki. Natomiast nigdy nie liczyłem kalorii - po prostu stopniowo intuicyjnie zmniejszałem kaloryczność posiłków.

Gdy nie wdraża się tego stopniowo, ma się praktycznie gwarantowany efekt plateau, czyli zatrzymanie się wagi w miejscu.

Najlepiej jest w odchudzaniu stosować taką dietę, jaką można by równie dobrze stosować przez całe życie. Wtedy jest najmniejsze ryzyko efektu jojo.

 

Niemożliwe jest zdrowe schudnięcie 7 kg w miesiąc. To musi albo trwać dłużej, albo być niezdrowe - i z konkretnym narażeniem się na efekt jojo.

Zadaj sobie pytanie, na czym utyłaś te 7 kg. Co jadłaś takiego, co było tak kaloryczne. Lub co piłaś. Wszystko ma znaczenie. Dodatki również.

 

Moja dieta jest oparta na świeżych warzywach i pełnoziarnistych zbożach (włączając kasze, makarony i ryż) oraz w mniejszym stopniu owocach i strączkach, z niewielką domieszką nabiałów i jajek (wyłącznie na miękko). Głównym źródłem tłuszczu jest w niej oliwa z oliwek, a poza tym olej lniany i orzechy. Nie ma w niej wysokoprzetworzonych produktów. Najmocniej przetworzone produkty, po jakie sięgam, to płatki owsiane, żytnie i orkiszowe oraz chleb razowy (lub bułki grahamki).

Zero fast foodów, zero słonych przekąsek w rodzaju chrupek i chipsów, zero majonezów (tego to akurat nigdy nie tykałem, bo wszystko mnie w tym brzydziło, od smrodu po konsystencję). I, oczywiście, zero alkoholu, słodkich napojów czy energetyków.

Niemalże jedynymi słodyczami, po które sięgam, są czarne czekolady, zwykle 85% kakao. Bardzo rzadko sięgam po inne.

Regularnie używam też przypraw takich jak pieprz, kurkuma i ostra papryka. Z tego co wiem, mają wpływ na tempo metabolizmu.

Natomiast nie używam keczupu, bo jest kaloryczny i niezdrowy. Podobno są jakieś keczupy premium keto, może zdrowsze od zwykłych, ale osobiście nie próbowałem.

Praktycznie też nie dodaję soli do potraw. Bodaj cała sól, jaką przyjmuję, jest zawarta w chlebie i żółtym serze.

Sól wzmaga apetyt, i to też należy mieć na uwadze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.03.2025 o 16:20, Kiusiu napisał(a):

Dieta 1000 kcal jest bardzo ryzykowna. Zarówno ze względu na restrykcyjność, jak i na niemal pewne fundowanie sobie potem efektu jojo.

Ja wiem, że jest restrykcyjna, ale nie mam cierpliwości czekać dłużej na efekty.

Będę sobie zapisywać każdego dnia co zjadłam, na przykład dzisiaj zjadłam na śniadanie jedną kanapkę z serkiem Almette, na drugie śniadanie jedną kromkę chleba razowego z szynką i pomidorem. Potem obiad: kotlet schabowy, dwa ziemniaki, mizeria, podwieczorek: jabłko, kolacja: sałatka warzywna (z pomidora i ogórka kiszonego) i jestem ciągle głodna czyli chyba to niezbyt dobra dieta dla mnie.

Edytowane przez alone05

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak masz nie być głodna jak nagle chcesz jeść pewnie połowę tego co jadłaś? Jeśli normalnie zjadłaś np 2-3kanapki, a teraz jedną. Śniadanie bardzo ubogie. Przecież i tak je spalisz w ciagu dnia. Jesz mało warzyw. I to co zjadłaś to jest 1000 kalori? Ludziom często sie tylko wydaje ile kalori jedza i tutaj ponoć działa to w tą strone, że częściej wydaje im się, że jedzą mniej niż zjedli. Patrzenie tylko na kalorie to nie jest tez najlepszy sposób. Jedną rzeczą która ma np. 500 kcal się nie najesz, a inną tak. Może skup sie na tym żeby wybierać zdrowsze zamienniki- jogurt zamiast śmietany, drób zamiast wieprzowiny itd. Też bez przesady, że nic z poza listy tych rzeczy nie można zjeść bo według mnie taka restrykcja nie działa dobrze i potem człowiek je za dwoje, żeby sobie odbić. Przy chęci schudnięcia unkiałabym np. panierek, sosow do mies, bo nie sprawiają, że jesteśmy najedzeni, a bardzo podnoszą kaloryczność potraw. Warto dodać jakąkolwiek aktywność fizyczna, np. 3 razy w tygodniu.

46 minut temu, alone05 napisał(a):

Ja wiem, że jest restrykcyjna, ale nie mam cierpliwości czekać dłużej na efekty.

A ile czekasz już na te efekty i co do tej pory robilaś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, alone05 napisał(a):

na drugie śniadanie jedną kromkę chleba razowego z szynką i pomidorem

To bardzo niezdrowo - szynka jest rakotwórcza, jak każdy przetwór mięsny. Azotyny, nitrozoaminy itd. Podstawą każdej zdrowej diety jest wykluczenie przetworzonej żywności. Wędliny się do niej zaliczają.

Wywalenie z diety szynki to jedna z podstaw zdrowego żywienia.

15 godzin temu, alone05 napisał(a):

Potem obiad: kotlet schabowy

To nawet nie wiesz, że należy unikać smażonych rzeczy?

Smażenie kilkakrotnie zwiększa kaloryczność potrawy, a w dodatku powoduje tworzenie się tłuszczy trans - najbardziej szkodliwych ze wszystkich tłuszczy.

Wywalić smażone rzeczy z diety definitywnie to też jedna z podstaw podczas redukcji i przejścia na zdrowe żywienie.

To wydaje się oczywiste - szkoda, że nie dla wszystkich.

15 godzin temu, alone05 napisał(a):

dwa ziemniaki, mizeria

Ziemniak to najbardziej kaloryczne z warzyw, a śmietana to jeden z najbardziej niezdrowych i kalorycznych mlecznych przetworów. Zwiększa ryzyko raka układu pokarmowego. Nie należy łączyć ziemniaków z tłuszczem - to najgorszy pomysł z możliwych.

 

Ty naprawdę chciałaś w ten sposób schudnąć? Chyba żartujesz.

Nie schudniesz, jeśli nie wywalisz z diety smażonych rzeczy ani przetworów mięsnych. I nie ograniczysz do minimum skrobiowe warzywa.

 

Zastąp śmietanę jogurtem naturalnym. Ziemniaki zastąp brązowym ryżem, razowym makaronem, kaszą gryczaną lub jęczmienną, soczewicą czy ciecierzycą. Poza tym codziennie jedz kilka marchewek, jarmuż (albo sałatę rzymską lub szpinak), włącz też do diety buraki, jedz fasolę, kalafior, jabłka i owoce sezonowe. I nie sol potraw - sól z chleba i żółtego sera wystarczy. Domyślam się, że ziemniaki soliłaś podczas gotowania?

I, jak napisałem, niech głównym źródłem tłuszczu w diecie będzie oliwa z oliwek. I niech orzechy zajmą w niej należne miejsce.

15 godzin temu, alone05 napisał(a):

sałatka warzywna (z pomidora i ogórka kiszonego)

Jeśli na oliwie z oliwek lub oleju lnianym, to dobrze. Jeśli na czym innym, to źle. A najgorzej na majonezie, który jest wyjątkowym świństwem.

15 godzin temu, alone05 napisał(a):

i jestem ciągle głodna czyli chyba to niezbyt dobra dieta dla mnie

Ja w pewnym okresie byłem na diecie ok. 1300 kcal i nie byłem głodny.

 

Przeważnie robiłem wtedy tak, że na śniadanie miałem kromkę razowego chleba z żółtym serem, pomidorem i czosnkiem, garść jarmużu, szpinaku lub sałaty rzymskiej, dwie lub trzy marchewki, dwa lub trzy jabłka, na obiad dwa lub trzy orzechy brazylijskie, nerkowce lub orzechy laskowe, małą porcję soczewicy z oliwą z oliwek, pieprzem i kurkumą, marchewkę, czerwoną paprykę, garść jarmużu, szpinaku lub sałaty rzymskiej, na deser kawałek czarnej czekolady i banan, na kolację porcję płatków owsianych, żytnich lub orkiszowych.

Do tego co drugi dzień na śniadanie jadłem jogurt naturalny lub dwa jajka na miękko. Oczywiście jogurt bez żadnego cukru, a jajka bez soli. Bo po co podbijać sobie apetyt.

Soczewicę jadłem zamiennie z kaszą gryczaną, brązowym ryżem i razowym makaronem.

 

Ogólnie, to dieta podobna do tej, jaką mam obecnie, tyle że porcje były mniejsze.

Wzięłaś w ogóle pod uwagę taki rodzaj diety?

 

Soczewica jest sycąca.

Orzechy również. Niesolone, ma się rozumieć.

Jajka na miękko - niesolone - i jogurt także.

15 godzin temu, bei napisał(a):

Przy chęci schudnięcia unkiałabym np. panierek, sosow do mies, bo nie sprawiają, że jesteśmy najedzeni, a bardzo podnoszą kaloryczność potraw.

Otóż to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Maat No przecież napisałem, jak wygląda moja dieta.

Również w innym dziale jeden z moich postów jest o diecie śródziemnomorskiej.

Przeczytaj o założeniach tej diety. Łatwo znaleźć. Wikipedia i wiele artykułów w internecie. Wystarczy wpisać "dieta śródziemnomorska" w Google.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Kiusiu mi się wydaje, że trochę przesadzasz. W dodatku piszesz takim rozkazującym trybie "jedz to, tego nie jedz", a może warto wziąć pod uwagę czy ktoś coś lubi czy nie? Ludzie jedzą różne rzeczy i żyją, niektórzy są nawet szczupli. Wątpię żeby zjedzenie od czasu do czasu czegoś co nie jest szczególnie zdrowe w umiarkowanych ilościach było problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@bei Masz trochę racji. Skoro moja przedmówczyni, jak sama podkreśla, bardzo chce schudnąć w szybkim tempie, a z tego, co sama pisze, wynika, że jej działania zmierzają do czegoś raczej przeciwnego, to treść mojego posta była taka, że w sumie mogłem na początku akapitu napisać "Jeśli chcesz schudnąć, to...". Mogłem zbudować tu tzw. zdania warunkowe zamiast umieszczać tryb rozkazujący. Mogłem to trochę inaczej sformułować. Bo właśnie to miałem na myśli. Że jeśli zależy jej na schudnięciu, to niech robi to, co wymieniłem.

17 minut temu, bei napisał(a):

Wątpię żeby zjedzenie od czasu do czasu czegoś co nie jest szczególnie zdrowe w umiarkowanych ilościach było problemem.

Ogólnie racja, choć akurat treść mojego posta była odpowiedzią na post przedmówczyni chcącej szybko schudnąć.

Natomiast jeśli ktoś chce utrzymać obecną wagę, to wtedy rzeczywiście nie jest problemem od czasu do czasu jedzenie czegoś niezbyt zdrowego w małej/umiarkowanej ilości.

Jest chyba dość jasne, że na co innego można sobie pozwolić będąc na redukcji, a na co innego chcąc utrzymać obecną wagę.

Podobnie np. gdy walczy się z kandydozą albo infekcją wirusową. Też trzeba przestrzegać bardziej restrykcyjnych reguł niż gdy nie ma się takich problemów zdrowotnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, acherontia styx napisał(a):

pt. "Jak wytworzyć niezdrową relację z jedzeniem"

Ja mam zdrową relację z jedzeniem.

No ale ja ogólnie jestem dość wybredny. Zawsze byłem.

 

Pełnoziarniste zboża, warzywa, owoce, strączki i orzechy są rzeczami, po których można być najedzonym/najedzoną i mieć zdrową relację z jedzeniem. Skąd stwierdzenie o niezdrowej relacji?

40 minut temu, acherontia styx napisał(a):

więcej zakazów niż możliwości i w większości bzdurne

Skąd te stwierdzenia? Jedno i drugie?

Nie powiedziałbym, żeby było w tym więcej zakazów niż możliwości.

Jak ktoś ma umiejętności kulinarne lepsze niż moje, czyli niż 2/10, to jak najbardziej może sobie gotować np. rybę, zupy takie jak pomidorowa, barszcz, kalafiorowa i wiele innych.

Mnie musi wystarczyć jedzenie na obiady soczewicy, kaszy gryczanej, brązowego ryżu i razowych makaronów.

I co jest bzdurnego w tym, co napisałem? Mogłabyś wypunktować? Tak byłoby najlepiej.

 

Wędliny oprócz azotynu mają też sól, przez co wzmagają apetyt. Jak ktoś jada kanapki z wędliną, to nic dziwnego, że po nich szybko znowu jest głodn*. Podobnie nic dziwnego, że ktoś szybko jest znowu głodn* po zjedzeniu innych smażonych rzeczy.

Twierdzisz, że sól nie ma żadnego wpływu na apetyt?

W ogóle, ile najwięcej dni pod rząd miałaś bezsolnych? Pytam z ciekawości. 🙂 

Oprócz soli, apetyt wzmagają też cukry proste.

44 minuty temu, acherontia styx napisał(a):

Po Twoich złotych radach pt. 2 jajka na miękko i jogurt naturalny na śniadanie

Nie i, tylko albo. ;)

Osobiście nigdy nie jadam w jednym dniu jogurtu i jajka.

Tak samo, nie jadam w jednym dniu nic z ryby i nabiału. Tu też jest albo albo. Jeden wysokobiałkowy posiłek dziennie w zupełności wystarczy.

46 minut temu, acherontia styx napisał(a):

byłabym głodna

A ja nie jestem. Moje śniadania dają mi sytość na ponad trzy godziny, czasem i cztery. Inne posiłki zresztą też.

Moja podstawowa przemiana materii wynosi 1361 kcal. Nie wiem, ile wynosi Twoja - może więcej. W każdym razie mam niskie zapotrzebowanie kaloryczne. Dla mnie 1800 kcal dziennie to dużo.

 

BTW, smażone rzeczy nigdy mi nie służyły - zawsze miałem po nich zgagę. Żadnym wyrzeczeniem nie jest dla mnie niesięganie po smażone rzeczy.

Śmietany nie lubię, o wiele bardziej wolę jogurty.

Z kolei majonez to dla mnie obrzydliwa, śmierdząca maź, która najlepiej, żeby wcale nie istniała. Podobnie jak ocet - inne śmierdzące obrzydlistwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak mnie denerwuje to podejście, że to jest niezdrowe, tamto niezdrowe XD właśnie takie coś doprowadza ludzi do jeszcze gorszych relacji z jedzeniem powodując poczucie winy i złość na samego siebie za zjedzenie czegoś, co inni uważają za „zakazane”.

NIE MA niezdrowych rzeczy - są niezdrowe ilości. niech każdy je to co chce. to deficyt jest jedynym remedium i zdrowe do niego podejście z uwzględnieniem aktywności fizycznej. tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, acherontia styx napisał(a):

W punkt 👆

Jedzenie jest jedzeniem. Nawet jedząc same fast-foody idzie schudnąć jeśli zachowa się deficyt.
Nie, nie tuczy smażone, nie tuczą ziemniaki, nie tuczą wędliny. Tak samo jak nie tuczy jedzenie po 18. Wszystko można jeść, kluczem jest ilość, nie potrawa. 

nic dodać, nic ująć!!! i tutaj głośna, mocna KROPKA na koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×