Skocz do zawartości
Nerwica.com

"Ironia losu"


Myrcella

Rekomendowane odpowiedzi

Ironia losu

 

Roześmiana trójka przyjaciół, Adam, Ewa i jej siostra Agnieszka spacerowali po Starym Mieście. Właśnie omawiali swoje plany na wakacje.

-Może pojedziemy we trójkę do Egiptu? – zaproponowała Agnieszka

-A nie lepszy byłby Paryż? – spytał Adam -Dlaczego nie – Zgodziły się dziewczyny.

Adam odciągnął Agnieszkę na bok:

-Jutro Ewa ma urodziny. Wypadało by jej coś kupić.

-Może pójdziemy do H&M. Ewie spodobała się tam sukienka.

-No to chodźmy

Poszli do sklepu, wybrali zieloną sukienkę, przepasaną z tyłu wielką kokardką. Po zakupieniu jej wrócili do Ewy.

-Gdzie się podziewaliście? – zapytała.

-Tego nie możemy zdradzić. – odparł Adam z tajemniczym uśmiechem na twarzy.

-To był wspaniały dzień. Robi się już ciemno, więc powinniśmy wracać do domu. – powiedziała Agnieszka.

Wracając Adam rozmyślał o tym co tak naprawdę czuje do Ewy. Od pewnego czasu uczucia co do niej zmieniły się. Pragnął być dla niej kimś więcej niż tylko przyjacielem.

Będąc już w domu zadzwonił do niej:

-Cześć Ewka. Spotkajmy się jutro koło restauracji „Pod Aniołem”.

-Hmm. Dlaczego nie. To miłe z twojej strony. O której mam tam być?

-Może o osiemnastej. Pasuje? -Dobrze pojawię się. Do zobaczenia.

Chłopak poczuł satysfakcję. Jutro wyzna jej miłość. Znał Ewę od dzieciństwa. Jako dzieci bawili się wraz z Agnieszką w piaskownicy na placu zabaw. Potem jako nastolatki chodzili razem na dyskoteki. -Jutro są jej urodziny. Dam jej tą zieloną sukienkę. – pomyślał.

Następnego dnia ubrał się w najlepszy garnitur. Spryskał się perfumem, którego zapach uwielbiała Ewa. Gdy pojawił się obok restauracji, spostrzegł ją. Dziewczyna ubrana była w prostą, czerwoną sukienkę. Brązowe włosy miała spięte w kok. Wyglądała cudownie. Adam był zachwycony tym widokiem. -Wejdźmy do środka – zaproponował.

Restauracja „Pod Aniołem” była obszerna i bardzo elegancka. Urządzona była w dziewiętnastowiecznym stylu. Z sufitu zwisały duże, złote żyrandole. Para usiadła przy jednym z okrągłych stolików. Zamówili danie z czerwonym winem. Gdy przyniesiono potrawy Adam zwrócił się do przyjaciółki:

-Chcę coś ci powiedzieć. Od pewnego czasu czuję coś do ciebie. Chcę byśmy byli dla siebie kimś więcej niż tylko przyjaciółmi. Kocham cię. Zawsze cię kochałem, ale teraz jest to większe uczucie. Chcę być z Toba zawsze. Pragnę spędzić z tobą resztę mojego życia. Marzę o tym by móc cię pocałować.

-Adaś zaskoczyłeś mnie. Ja także czuję cos więcej. Jednak nie miałam odwagi ci tego powiedzieć, bo bałam się, że mnie odrzucisz i nasza przyjaźń się skończy.

-Mam coś dla ciebie. To z okazji urodzin. Proszę. – uśmiechnął się do niej i podał prezent.

Jubilatka otworzyła paczkę. Znajdowała się tam sukienka, o której marzyła. Z zachwytu nie mogła wydobyć z siebie słowa.

-Jejku, kochany jesteś. Słów mi zabrakło. Kocham cię. Nawet nie wiesz jak o niej marzyłam.

-Wiesz o czym ja marzę? O tym byś została ze mną na zawsze. Zostaniesz? Nie opuścisz mnie, prawda? -Dlaczego miałabym to zrobić? Nic nas nie rozdzieli. – powiedziała Ewa i pocałowała go.

Po zjedzeniu kolacji wrócili w deszczu pod kamienicę Adama. Mokrzy pocałowali się namiętnie przed drzwiami do budynku.

-Mogłeś mi to wcześniej powiedzieć, ze mnie kochasz. – zamruczała czule Ewa całując Adama.-Chciałbym spędzić z tobą noc.

-Ja także, ale nie mogę. Tak bardzo pragnę być z tobą. -Zostań. Załatwisz to w inny dzień, a ja jutro mogę opuścić raz uczelnię.

-Nie mogę, naprawdę, mój najdroższy. – powiedziała dziewczyna po czym oddaliła się w kierunku swojej kamienicy.

Adam patrzył za nią jak biegnie na drugą stronę. Nagle pędzący samochód jechał wprost na brunetkę. Chłopak krzyknął do ukochanej, nie zdążył. Pojazd uderzył w nią. Młody mężczyzna podbiegł do leżącej Ewy. Adam potrafił wykonać pierwszą pomoc. Poznał tę umiejętność na wykładach. Sprawdził brunetce czynności życiowe. Następnie zadzwonił na pogotowie.

-Młoda kobieta została potracona przez samochód. Jest nieprzytomna. Nie oddycha. Przyjedźcie jak najszybciej na ulicę Błękitną!

Po wezwaniu pomocy blondyn przystąpił do resuscytacji. Po chwili nadjechała karetka, Wyskoczyło z niej trzech ratowników. Jeden z nich spytał:

-Kim pan jest dla poszkodowanej?

- Jestem jej chłopakiem. Mogę z nią jechać? -Oczywiście. Niech pan jedzie.

Odjechali ambulansem w kierunku szpitala. Pędzili na sygnale. Adam patrzył czule na Ewę i mówił do niej: -Wyjdziesz z tego. Obiecałaś, że mnie nie opuścisz i nic nie stanie nam na drodze. Będziemy razem raz na zawsze.

Karetka zatrzymała się przed szpitalem świętej Anny. Wszyscy popędzili na izbę przyjęć. Ratownicy zawołali lekarza. Niski brunet podszedł do pacjentki. Ekipa ratunkowa odsunęła Adama. Mężczyzna nie wiedział co się dzieje. Drżały mu ręce. Podbiegł do lekarza dyżurnego i spytał:

-Gdzie ją zabieracie? -Na blok operacyjny. Ma liczne złamania i bardzo poważny uraz głowy.

-Ale uratujecie ją? -Zrobimy co w naszej mocy.

Blondyn usiadł w poczekalni i rozmyślał o Ewie. W całym tym zamieszaniu nie zauważył jej rodziny. Stali kilka metrów od niego. Z radia leciała piosenka The Fray How to save a life. Ich ulubiona piosenka, adekwatna do tej chwili. Utwór dał mu nadzieję, że lekarzom uda się uratować jego ukochaną. Siedział tam już chyba z pięć godzin. Powoli zasypiał. Z korytarza wyłonił się ten niski lekarz, który przyjął Ewę. Adam podbiegł do niego.

-Co z nią? Żyje? – pytał rozgorączkowany.

-Zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy, ale obrażenia były zbyt poważne. Nie mogliśmy jej pomóc. Odeszła o dziesiątej. Przykro mi.

-Że co? To jakaś pomyłka? Prawda? – Blondyn nie potrafił w to uwierzyć.

-Nie to nie jest pomyłka. Ona nie żyje. Naprawdę mi przykro.

Adamowi ugięły się nogi. Opadł na podłogę i rozszlochał się. Ciągle powtarzał:

-Nie, to nieprawda. To pomyłka. Lekarz zaraz przyjdzie i powie, ze to nie ta pacjentka, a Ewa żyje.

Wrócił do domu i padł na łóżko wyczerpany. Zbudził się wcześnie. Pomyślał:

-Dziś spędzę ten dzień z Ewą i Agnieszka jak zwykle.

Zaraz jednak przypomniał sobie co stało się wczoraj. Ta świadomość odebrała mu chęć życia. Padł na ziemię i rozpłakał się. Siedział tam skulony na podłodze, aż do pokoju przyszła jego matka. Spojrzał na nią jak na zjawę. Starsza kobieta podbiegła do niego, objęła go i wyszeptała: -Synku dowiedziałam się o wszystkim. Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego ona? Była taka młoda. – otarła łzę z policzka. – Myślę, ze powinniśmy pójść z kondolencjami do jej rodziny. Z Agą też mocno się przyjaźniłeś. Chwilę później znaleźli się w domu państwa Nowaków. Matka Adama podeszła do każdego z domowników i składała im wyrazy współczucia. Adam podszedł do Agnieszki, przytulił ją i obaj się rozszlochali. Potem przez następne dni chłopak nie miał siły wstać nawet z łóżka czy wykonać tak prozaicznych czynności jak umycie zębów.

Nadszedł dzień pogrzebu. Adam ubrał ten sam garnitur, który miał na sobie w urodziny Ewy. Gdy pojawił się już w kościele usiadł w ławce z pierwszych rzędów. Podszedł do zamkniętej trumny, dotknął jej i wyszeptał:

-Żegnaj kochanie. –zapłakał i wrócił na swoje miejsce.

Nie miał siły na słuchanie tego co mówi ksiądz. Przez całą mszę miął spuszczoną głowę i płakał. Po ceremonii kondukt żałobny udał się na cmentarz, który znajdował się na ulicy Szczęśliwej. -Cóż za ironia losu. Nawet w takich chwilach los się nabija. Albo jest on okrutny, albo to Bóg ma dziwne poczucie humoru. – pomyślał blondyn.

Potem chłopak patrzył jak przy pieśni „Być bliżej Ciebie chcę być, Panie” składano trumnę z ciałem Ewy do grobu. Spuścił głowę i zapłakał gorzko. Czuł się jakby to on umierał. Czuł jakby jego serce wyjęto z ciała i pokrojono na kawałki. Czuł się jak walące się World Trade Center jedenastego września. Ludzie podchodzili do niego i najbliższych Ewy, składając im kondolencje. Po uroczystości Adam został i wpatrywał się w świeży grób. Poczuł jak oczy mu wilgotnieją. Czy zawsze tak będzie? Niespodziewanie poczuł czyjąś rękę na ramieniu. Odwrócił się i ujrzał Agnieszkę.

-Chodź już. Wszyscy jadą już na obiad. Proszę. – mówiąc to łkała.

Zajechali pod restaurację. Okazało się, że jest to ten sam lokal, w którym Adam wyznał miłość Ewie. Chłopak wybiegł z samochodu. Nie wytrzymał tego bólu. Drżał cały. Pobiegł jak najszybciej do domu. Wszedł do kuchni, wyjął z lodówki wódkę. Zamknął się w swoim pokoju i pił. Zapijał cały swój ból i rozpacz. Chciał zapomnieć kim jest, kim była Ewa.

Przez następne dni mężczyzna leżał w łóżku i spoglądał w sufit. Jedyna czynnością na jaką mógł się zdobyć były wizyty na cmentarzu u Ewy. Chodził tam codziennie i rozmawiał z nią. Po każdych odwiedzinach u niej pił do nieprzytomności. Pewnego razu do jego pokoju przyszła matka i powiedziała do niego:

-Synek nie mogę patrzeć ja ty cierpisz i tęsknisz za nią. Wyjdź do ludzi. Serce mi się kraje na twój widok. Jedyne co robisz to chodzisz na grób i pijesz. Do depresji się doprowadzisz. Synku ja po śmierci twojego ojca też w depresję bym wpadła, gdyby nie ty. Byłeś jeszcze niemowlęciem, ale nie mogłam się załamać. Musiałam żyć dalej dla ciebie. Teraz ty musisz żyć dalej dla mnie i Agi. Ewa by nie chciała byś tak dalej żył jak teraz.

-Łatwo ci to mówić – mruknął pod poduszkami jej syn.

Matka chłopaka ustała nad nim i wygramoliła go z łóżka.

-Synek idź na miasto z Agą. Może ci się polepszy. Ona stara się jakoś żyć, mimo, że trudno jej.

Adam poszedł do łazienki. Gdy spojrzał w lustro był w szoku. Nie poznał siebie. Jasne włosy miał w nieładzie. Jego twarz porastał tygodniowy zarost. Oczy były podpuchnięte. Po godzinie mężczyzna doprowadził się do ładu. Wyszedł do Agnieszki uczesany i ogolony. Zadzwonił do jej drzwi. Otworzyła mu siostra Ewy. Objęła go mocno.

-Adaś, ty żyjesz. Jak się miewasz? -Jakoś, jakoś – odparł bez życia. -Wejdź do środka.

Chłopak usiadł w salonie. Każdy kąt tego domu przywoływał wspomnienia. Adam myślał, ze zwariuje od nich. Chciał już wyjść. Jednak wróciła Agnieszka a herbatą i ciastkami. Zaczęła opowiadać o sobie:

-W pracy dobrze mi idzie. Dużo ostatnio pracuję. Dostałam nawet premię. Praca bardzo mi pomaga. Gdyby nie ona oszalałabym… - zamilkła.

-To wspaniale – mruknął od niechcenia Adam.

-Coś milczący jesteś.

-Zaraz będę wracał do domu. Mam dużo zajęć.

- Jak ci idzie nauka? - A dobrze…

- Dużo się uczysz?

Chłopak milczał. Siedzieli tak w ciszy. -Muszę wracać, naprawdę. – powiedział po chwili. -Posiedź jeszcze. -Nie mogę. Cześć

Gdy blondyn wyszedł z kamienicy, udał się w kierunku ulicy Szczęśliwej, do Ewy. Chwile później był już u niej. Przyklęknął, zmówił krótką modlitwę, zapalił znicza i rozmawiał z nią.

-Dlaczego nie dotrzymałaś obietnicy? Miałaś ze mną być… Dlaczego mi cie zabrano? Żyć nie mogę bez ciebie. Ile to jeszcze będzie trwać? Czy ten ból nigdy nie ustąpi? Czy moje łzy nie mają końca?- mówiąc to płakał.

Wyszedł po chwili z cmentarza. Nie mógł być już tam dłużej, a jednocześnie chciał tam być cały czas.

Następne dni wciąż były takie same. Wizyty u Ewy, picie. Wychodził od czasu do czasu ze znajomymi na miasto, ale nie potrafił cieszyć się razem z nimi. Siedział z nimi i milczał, podczas gdy oni śmiali się jakby niby nic.

Potem nadszedł dziewiętnasty kwietnia, urodziny i pierwsza rocznica śmierci Ewy. Gdy Adam pojawił się przy jej grobie zastał tam jej siostrę. Siedziała z opuszczoną głową. Jasne blond włosy opadały jej na twarz. Nie spojrzała się na niego.

-Cześć – powiedział cicho. -Cześć. Przyszedłeś do niej. Często tutaj jesteś? -Codziennie… Ja już wariuję od tej głupiej tęsknoty. Zastanawiam się czy ten ból się kiedyś skończy. – odwrócił się od Agnieszki by ukryć łzy. Dziewczyna podeszła do niego i przytuliła go. Rozpłakali się. -Ona by nie chciała, żebyśmy ciągle rozpaczali – powiedziała przez łzy.

-Ale ja nie potrafię. Ta tęsknota jest straszna. Ona mnie zabija. Zapijam to świństwo wódką. Brakuje tylko tego bym zaczął ćpać.

-Musimy ułożyć sobie życie na nowo. Będzie to bardzo trudne, ale razem damy radę. Musimy się wspierać. Ona by tego chciała. Od czego są przyjaciele jeśli nie od pomagania sobie?

-Dobrze, zaczniemy od dzisiaj. Dziś są jej urodziny i nasze narodziny na nowo.

Po tej rozmowie Adam odzyskał iskrę nadziei na lepsze życie. Z Agą pokona ból i nauczy się żyć na nowo. Od początku. Być może kiedyś znajdzie miłość. Uśmiechnął się lekko pierwszy raz od roku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×