Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przeżyć święta


Divinity

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

dla mnie najgorszym okresem w roku są święta, spotkania z rodziną i to sztuczne łamanie się opłatkiem, potem wódeczka i tak się te zasrane święta kręcą. Najchętniej uciekłbym na te 3 dni za granice :(

Macie jakieś sposoby na przetrwanie tego tragicznego okresu ?

ja już od 2 tygodni przed świętami mam ataki panicznego lęku, nie wiem jak sobie dać z nimi rade ?

proszę o pomoc :(:x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.......a wiesz , że też teraz notuję znaczny spadek dopiero co odzyskanej psychicznej formy???

Mieszkam w dużym mieście.

Nie mogę patrzeć na otaczających mnie, opętanych ludzi.

Oni mają jakiś obłęd w oczach !!! Korki na ulicach całkowite. W sklepach totalna histeria.Kupno chleba w markecie to wyprawa po złote runo. Wszyscy nieustannie trąbią i gdzieś pędzą. I WIĘKSZOŚC ma jakiś obłęd w oczach !!! Obłęd przerażonych i nakręconych potrzebą konsumpcji laboratoryjnych szczurów zamkniętych w za ciasnym , surrealistycznym labiryncie....

W przyszłym roku, jak dożyję, spadam na tydzień przed Świętami do jakiejś małej , górskiej miejscowości.

Wrócę w Wigilię. Kiedy motłoch będzie schlany i przeżarty gnił przed telewizorem nadającym "Kevin sam w domu." i "Szklaną pułapkę "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Divinity, ja tez nienawidze swiat. Te sztuczne usmiechy, nieszczere zyczenia...do tego zawsze przy stole dopadaja mnie najsilniejsze objawy nerwicy, rece mi sie trzesa i zaczynam sie zachowywac jak glupek, wiec zawsze prewencyjnie przed Wigilia biore uspokajacze. Na szczescie dzieki nim udaje mi sie spokojnie przetrwac cala te szopke. Kiedys, jak bylem maly, lubilem swieta. Ale wtedy jeszcze nie bylo ojczyma i koszmar dziecinstwa jeszcze sie nie zaczal. Potem trwal latami. Teraz nienawidze swiat. Najchetniej na ten czas schowalbym sie pod koldre i zasnal na te 3 dni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się będę silił na uśmiech i Świąteczny nastrój.

Dla 7 letniego Synka.

Niech ma te najwspanialsze wspomnienia z dzieciństwa. Miłośc, SPOKÓJ, prezenty.

Stajenka, Dzieciątko, "Cicha Noc " w ciemnym Kościele.

Mistycyzm, Tajemnica, Radość.

Niech zakoduje sobie w podświadomości , że życie też może być cudowne.

Im będzie starszy , tym coraz więcej syfu, kurestwa , problemów.

Zwłaszcza że świat zwariował.

Wszystko na to wskazuje , że za 30 lat , gdy będzie w moim wieku ,naturalnym będzie fakt , że Święta to będzie homoseksualny czarny, przebrany za Mikołaja , świętujący ramadan.....

Świat naszych dziecięcych Świąt odszedł w zapomnienie wraz z nadejściem całodobowych ogłupiających i manipulacyjnych telewizji oraz psychologicznym i maksymalnie efektywnym manipulowaniem naszymi potrzebami za pomocą reklam , które stanowią jądro dzisiejszych mediów.

Święta to już tylko gadżet reklamowy, obecny w mediach i sieciach handlowych od listopada....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeżyć święta trafnie ujęte. Co roku mam ochotę powiedzieć rodzicom: dajmy sobie spokój z tymi świętami i tak wiecie, że nie jesteśmy rodziną, która pasuje do tego wszystkiego. Pewnie bym to zrobił, ale sprawiłbym tym mega obłudnikom, mega przykrość.

U mnie hipokryzją w święta aż kipi na każdym kroku. Najlepiej jak rodzice udają, że wszystko jest ok, wesoło, świątecznie i nagle jakaś sprzeczka i ojciec wybucha "nie widzisz kurwa, że do tej pory starałem się żeby było normalnie!!", oczywiście z kolędami w tle.

Czasem są teksty typu "pierdole te święta nigdy nie będzie normalnie, chociaż człowiek się stara" stara się rozumiecie? :smile: oczywiście po paru chwilach znowu jest OK, bo przecież są święta.

Dekalogu na codzień nikt z nas nie przestrzega, nikt nie chodzi do kościoła, nikt poza matką chyba nie modli się. Łamanie się opłatkiem to już w ogóle katorga...co roku te same życzenia, które i tak się nie spełnią, bo nikt nie robi nic w celu ich realizacji.

Ja w ten dzień chodzę jak zaprogramowany zombie, wykonuję wszystkie obrzędy schematycznie, ale w środku aż się trzęsę mam ochotę wrzasknąć z całej siły KURWAAAAAAAAA!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie , miałem ochotę was oceniać , ale dlaczego ?? jakie mam prawo ?? ja lubię święta , ale ogrania mnie paniczny strach że umrę... że w 1szy i 2gi dzień świąt wszystko jest po zamykane , i zostanie mi tylko swoje mieszkanie i samochód.... że spadnie śnieg co na samą myśl powoduje u mnie lęk...

 

Jak widzę każdy z nas na swój sposób odczuwa lęk przed zbliżającymi się świętami...

 

Dziękuję wam że pozwalacie mi spojrzeć na otaczający mnie świat nie tylko z perspektywy ja wiem i czuję najlepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA tylko przeżywałem święta jakieś 3 lata temu...

a to dlatego,że to były moje pierwsze święta z nerwicą :( wtedy to był koszmar, i lęk całą wigilię, Milion ludzi w kościele.

Jeden na drugiego patrzy. Zerka, Tłum...

masakra.

Teraz już jest ok ale jedynie czym żyję to tym,że będzie wolne i nie trzeba iść do pracy. :D

i druga ważna rzecz: będzie ze mną moja kobieta :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem pełen podziwu dla Ciebie, że dałeś radę je słuchać :uklon: . Ja natomiast odsłuchałem ledwo ze trzy, dwie jakieś niemieckie w TV i jedną tu na forum wrzuciła użytkowniczka, z ładną melodią, ale nie rozumiałem słów, bardzo niewyrażnie śpiewali, tak więc zostałem uchroniony od głupoty przekazu kolęd :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi wbrew obawom (z zeszłego roku) Święta minęły bardzo fajnie. Też zawsze starałem się unikać tego typu spotkań, szczególnie przy stole...

Jak widać leki pomogły i miło i bezstresowo wspominam te Święta ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie te święta to była jakaś masakra. W tym roku moja mama przyjechała do nas i zostaliśmy w ''domu'', w ''domu'' ponieważ mieszkam z tesciami, jak Paweł i Gaweł, oni na dole my na górze. Zjedliśmy swoją wigilię, gdyż tradycyjnie jakby zapomnieli o nas, no w każdym razie nadszedł czas że trzeba zejść na dół i podzielić się opłatkiem, na dole 10 osób... no i się zaczeło, dostałam trzęsiawki, serce zaczeło mi walić i głupio przeskakiwać, poce się przy stole jak głupia w tropikach, słabo mi...moja mama widząc jak się trzęse dała mi pół tabletki afobamu, nie wziełam. Poczekałam aż się troche uspokoi i poszliśmy, trzymając opłatek ręcę mi sie trzęsły, ludzie się dziwnie patrzeli życzenia mówiłam krótkie i zwięzłe czyli zdrowia, zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniedzy :D . W każdym razie jakoś przeżyłam, na następny dzień najazd gości też przeżyłam, ale finał jest taki że mąż mi zarezerwował wizyte u psychiatry na 2 I. Pójde, o ile znowu nie uciekne spod gabinetu. Jeszcze tylko jakoś przeżyć sylwester i rok spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×