Skocz do zawartości
Nerwica.com

Błagam o pomoc


nomsik

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Potrzebuje pomocy bo już nie daję sobie rady sama ze sobą. Nie mam pojęcia już gdzie mam się z tym skierować więc piszę tu. Jestem dziewczyną i mam 17 lat. Mam za sobą próbę samobójczą i pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Wychodząc stamtąd, a było to w czerwcu byłam pewna, że już wszystko wróciło do normy. Jednak znów jest wszystko źle.. Nie pomagają mi już nawet leki, ani wizyty u psychologa. Czasami mam myśli samobójcze, niechętnie podchodzę do wszystkiego.. wszystko wyolbrzymiam i wmawiam sobie różne rzeczy. Robię problemy z niczego. Mam wrażenie, że wszyscy mają mnie gdzieś i dla wszystkich jestem problemem.. Niby wszystko jest dobrze, a straciłam powód do życia. Sama nie wiem co jest powodem tego wszystkiego, nie potrafię samej siebie zrozumieć.. Czuję się bezradna w tym wszystkim i kierują mną emocje. Boję się cokolwiek zrobić bo mam wrażenie, że zrujnuje sobie życie więc dlatego stoję w miejscu.. Nie mogę nad sobą zapanować. Błagam pomóżcie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

 

Przykro mi, że miałaś i masz takie problemy. Wiem, że to nie jest łatwe ale myślę, że nie powinnaś rezygnować, tylko nadal próbować ułożyć sobie życie. Nie pomogły leki i psycholog? - Być może potrzebujesz więcej czasu, może trochę innego podejścia do sprawy. Myślę, że nie wykorzystałaś jeszcze wszystkich możliwości i życzę Ci, żeby któraś w końcu przyniosła poprawę.

 

Jeśli chodzi o wyolbrzymianie pewnych rzeczy - ja też tak miewam. Pisałaś, że spotykasz się z psychologiem, więc może znasz te sposoby, ale na wypadek gdybyś jednak nie znała, napiszę Ci co mi trochę pomaga. Po pierwsze stworzenie sobie skali "tragiczności" od 0 do 100. Oznacz na tej skali jakieś orientacyjne punkty (5, 10, 25, 50, 60, 75, 100) np. jako "5" że nie było w sklepie ulubionego smaku jogurtu a jako "100" koniec świata czy śmierć wszystkich bliskich. Coś w tym stylu. Mając taką skalę możesz na niej umieszczać to co w danej chwili bardzo Cię martwi. Zwykle po przyłożeniu do skali problemy wydają się mniejsze.

 

Drugi sposób jaki mogę polecić to tzw. widok z balkonu, czyli próba spojrzenia na problem z dystansu. Np. "potknąłem się idąc chodnikiem co wywołało rozbawienie obserwatorów". Można się zawstydzić i wczuć w to, że jest się beznadziejnym, winnym itd. Spoglądając z balkonu trochę oddalasz się od tego wydarzenia. Szukasz przyczyn i innych możliwych interpretacji zdarzenia. W tej sytuacji, przykładowego potknięcia - "każdemu może się zdarzyć, chodnik jest do bani, bo jest krzywy; byłem zamyślony, bo w przeciwieństwie do niektórych mam jakieś życie wewnętrzne i czasami myślę; Ci co się uśmiechnęli prawdopodobnie nie myślą, że jestem beznadziejny a jedynie rozbawiła ich sytuacja".

 

Odnośnie strachu przed działaniem, to tak jak już wyżej napisano lepiej działać niż pozostawać bezczynnym. Najtrudniej zacząć. Kiedy już Ci się uda to doceniaj się za każde powodzenie, sukces. Często jest tak, że byle drobnostka potrafi zmartwić, ale w drugą stronę to już nie działa - małe sukcesy nie cieszą. Spróbuj odnaleźć równowagę w tej kwestii.

 

Pozdrawiam i życzę odnalezienia zadowolenia z życia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co zrobić z moją zmiennością nastroju? Wystarczy mała drobnostka i już ląduję w łóżku z myślami, że wszystko jest do dupy.. Przytoczę taki przykład.

Od jakiegoś czasu drażniła mnie moja szkoła. Była to jedna z lepszych szkół z dość wysokim poziomem. Pierwszy rok zdałam bo byłam akurat w szpitalu przez cały maj i połowę czerwca. Potraktowali mnie ulgowo i przepuścili, nie musiałam się nawet wyciągać wystarczyło, ze napisałam kilka referatów itp. W wakacje czułam się już dobrze, a na jesieni znów mi powróciło, dodatkowo szkoła mnie dobijała. Nie było dnia żebym się nie zdołowała na jakiejś lekcji, stwierdziłam, że przepiszę się do innej szkoły. Przez kilka dni było dobrze, potem dowiedziałam się, że nie mogą mnie przyjąć bo mają inny program i jak coś to mogą mnie cofnąć do 1 klasy i wtedy mnie przyjmą. Oczywiście dla mnie równało to się z tragedią. Nabrałam trochę siły i stwierdziłam, że będę chodzić do tej szkoły i się starać, ale szybko mi się odwidziało i przestałam całkowicie chodzić do szkoły tylko leżałam w łóżku. Stwierdziłam, że jednak pójdę od tej pierwszej klasy aby żeby sobie ulżyć. Znów było dobrze dopóki nie zgadała mnie rodzina i znajomi, że jestem głupia, że dałabym sobie rade w tamtej szkole. Później mama cały czas wmawiała mi, że się nie uczę, że to moja wina (mimo, że naprawdę się uczyłam i starałam tylko, że nic mi do głowy nie wchodziło bo myślami byłam gdzie indziej). Później i tak zdecydowałam, że się przenoszę. Czułam się już naprawdę dobrze aż w końcu dowiedziałam się, że kilka dziewczyn z tamtej szkoły mnie tam nie chce. Teraz boję się do tej szkoły iść z tego powodu, że będę tam nie chciana. Zawsze znajduje jakiś problem..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co ... nikt nie jest perfekcyjny.

 

I NIGDY nie będzie.

 

Musisz sobie pozwolić na bycie "nieidealną".

 

Jeśli w szkole nie masz takich wyników jakie byś chciała, to znajdź sobie taką sferę w której będziesz się realizować - ale już nie dla ocen, a samej przyjemności.

 

I naucz się jednej rzeczy - zacznij POLEGAĆ NA SOBIE, a nie na innych.

Twoje zdanie powinno być dla Ciebie najważniejsze, a nie jakiś anonimowych dziewczyn (ze szkoły do której nota bene nie chodzisz).

W życiu KAŻDA OSOBA spotyka się z nieprzycholnością, zazdrością, chamstwem - boli jasne - ale nie możesz przejmować się czymś takim od NIEZNACZĄCYCH dla Ciebie osób !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauczyłam się już dawno żyć z plotkami, chamstwem, brakiem tolerancji, zazdrością. Akurat to wywołuje u mnie śmiech. Mam wysokie poczucie własnej wartości i nie przejmuje się zdaniem innych, dlatego też nie podziałały na mnie zdania innych dotyczących zmiany szkoły. Boje się raczej, że w szkole będę gnębiona itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.

 

Zacznę od tego, że nie bagatelizuję Twoich problemów. Zdaję sobie też sprawę, że wprowadzenie zmian nie jest łatwe. Zwykle jest całkiem trudne i wcale nie bezbolesne. Zastanów się jednak spokojnie czy jest lepsze rozwiązanie od pracy nad sobą i dążenia do poprawy, do lepszego radzenia sobie z życiem. Wydaje się, że warto mimo wszystko próbować.

 

Jak chodzi o Twoje przykładowe zmartwienie, o którym napisałaś, to spróbuj wyskalować je tak jak ja o tym pisałem. Czy nawet jeśli będziesz niechciana to będzie to aż takie straszne? Polecam zastosować też widok z balkonu. Możesz się też zastanowić co wskazuje na to, że będziesz nielubiana? Może to tylko przeczucie? Podejrzewam, że istnieje podobna jeśli nie większa szansa na to, że będziesz lubiana. Spróbuj patrzeć "szerzej".

 

Poza tym wydaje mi się, że obawy związane ze zmianą szkoły są akurat całkiem normalne. Myślę, że większość osób czułaby się w tej sytuacji niepewnie. Wierzę, że dasz sobie jednak radę i po pierwszych dniach będzie już lepiej.

 

Powodzenia i pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×