Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam dosyć! Nie wytrzymam! Chcę być normalna!


mill

Rekomendowane odpowiedzi

Masz jakiś cel do którego dążysz? W słowach "z jednej strony chcę żyć- nie chcę ze sobą skończyć" można wyczuć taką nawet podświadomą cichą nadzieję że może jednak kiedyś będzie lepiej i warto poczekać ;)

Rozumiem że ciężko jest skończyć z cięciem zwłaszcza jak zaczęło to sprawiać przyjemność. Czy masz przyjaciół którzy wiedzą o tym że się okaleczasz? Może świadomość że masz na kogo liczyć by Ci ulżyła, wsparcie przyjaciół naprawdę potrafi dużo zdziałać...

 

Mam cele- pójść do mojego wymarzonego liceum, zostać dziennikarką. Ale przede wszystkim chciałabym być szanowaną, lubianą, rozpoznawalną osobą, z którą każdy chciałby nawiązać znajomość. Wiem- głupie :blabla: Sęk w tym, że przez nauczycielkę wszystko inne przestało być ważne.

Mam przyjaciółki- wiedzą o tym. Jednej gdy powiedziałam, że to mi pomaga, powiedziała że jeśli tak- to mogę sobie to robic. Druga unika tego tematu.

Chłopaki z klasy, dzieciary w skórze gimnazjalistów, mają mnie za emo- dziewczynkę.

Jeszcze innym- moje ryski fascynują.

Każdy drwi z mojej krzywdy, bo sądzą, że ktoś taki jak ja- kto codziennie rozbawia ludzi do łez w niepowtarzalny sposób, po prostu się dobrze bawi i robi to dla popisu. Już zdążyli mnie ocenić.

 

Ale w sieci napisałaś :P To o czym rozmawiasz z psychologiem/psychiatra zostaje między Wami, w necie każdy może sobie przeczytać co piszesz...

Ja też jak opowiadam o swoich problemach to mam łzy w oczach, ale wierzę w to że specjalista potrafi pomóc- on właśnie od tego jest... Specjaliści mają podejście do ludzi, są ludzie którzy po prostu wiedzą jak rozmawiać żeby osoba czuła się bezpiecznie i spróbowała zaufać. Powiem Ci że nawet ja ostatnio dotarłam do nieufnej, zamkniętej osoby, zyskałam jej zaufanie bo wiem jak rozmawiać... Specjalista tym bardziej wie, na pewno też zrozumie jak w trakcie mówienia łza spłynie Ci po policzku... Jak kiedyś poczujesz że masz siłę opowiedzieć o tym co się dzieje i chcesz sobie pomóc to zgłoś się do specjalisty, spróbuj......

 

Sieć to inny świat. Wszyscy czytają, ale nik mnie nie zna i nie ocenia. A w realnym życiu jest mi trudno.

 

Nie jesteś inna a wyjątkowa :) Każdy jest wyjątkowy, bo nie ma ludzi takich samych. Wszyscy się od siebie różnimy, inaczej świat byłby nudny, ludzie byliby nudni ;) Cechy wspólne z innymi ludźmi też na pewno masz, a to że masz też cechy które różnią się od cech ludzi z Twojego otoczenia nie jest niczym nienormalnym. Ja też czasem czuję się inna, chociażby z tego względu że nie lubię dyskotek, wesel i tego typu imprez a większość ludzi z którymi mam kontakt uwielbia takie rzeczy; jednak tak samo jak oni jestem człowiekiem, lubię słuchać muzykę, śpiewać, gadać. Nie ma sobowtórów, nawet 'bratnie dusze' się od siebie zwykle trochę różnią ;)

 

Też taka jestem- nie umiem i nie lubię tańczyć. Dyskotek i wesel unikam jak ognia :great: Ale inna jestem. I to nie w sensie pozytywnym. Nie znam nikogo, kto miałby taki sam problem- bo to wszystko chodzi o nauczycielkę ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale przede wszystkim chciałabym być szanowaną, lubianą, rozpoznawalną osobą, z którą każdy chciałby nawiązać znajomość. Wiem- głupie :blabla:
Nie, to nie głupie. Nikt nie chciałby być popychadłem którego każdy unika jak ognia...
Mam przyjaciółki- wiedzą o tym. Jednej gdy powiedziałam, że to mi pomaga, powiedziała że jeśli tak- to mogę sobie to robic. Druga unika tego tematu.
Chyba nie zdają sobie sprawy z tego że to jest poważna rzecz... Powiedz mi, próbowałaś kiedyś z tym skończyć?
Każdy drwi z mojej krzywdy, bo sądzą, że ktoś taki jak ja- kto codziennie rozbawia ludzi do łez w niepowtarzalny sposób, po prostu się dobrze bawi i robi to dla popisu. Już zdążyli mnie ocenić.
Jeejku normalnie jakbym o sobie czytała, bez kitu o_o Niektórym trudno zrozumieć że można śmiać się na zewnątrz a płakać w środku...
Też taka jestem- nie umiem i nie lubię tańczyć. Dyskotek i wesel unikam jak ognia :great: Ale inna jestem. I to nie w sensie pozytywnym. Nie znam nikogo, kto miałby taki sam problem- bo to wszystko chodzi o nauczycielkę ;(
A widzisz, jest coś wspólnego między Tobą a innym człowiekiem (mną w tym wypadku) więc taka inna nie jesteś :P

Ja niestety też nie znam osobiście kogos kto miałby taki sam problem jak Ty... Ale jesteś pewna że uczucie jakim darzysz nauczycielkę to miłość? Może jest ona po prostu kimś ważnym dla Ciebie, autorytetem, osobą wartą naśladowania itp? Zastanów się nad tym głębiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie próbowałam. Może raz czy dwa powiedziałam sobie, że wypadałoby z tym przestać, ale chwilę potem już miałam żyletkę w ręce. Po prostu to mi pomaga.

 

W takim sensie, owszem- jakieś cechy ludzkie posiadam :yeah:

Nazewnictwo uczuć to dziwna sprawa- bo nie wiem, co to właściwie jest.

Zastanawiam się NON STOP. I to jest problem. Przyłapałam się na tym, że ja po prostu lubię z nią gadać- bo jest wyrozumiała i w ogóle. I ok, nawet fakt, że nauczyciel pełni rolę "przyjaciela" nie jest aż taki straszny, ale fakt, że myślisz i tęsknisz za nauczycielem to już nie bardzo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sylwio, problem w tym, że ja nie myślę czasem- tak jak o wszystkich, których po prostu bardzo lubię- myśle o niej cały czas.

Nie cięłam się 2 dni- wczoraj mnie ojciec zdenerwował, zrobiłam to znowu i znowu dobrze się poczułam. Bardzo dobrze.

 

Co do mojego przywiązywania- lubię poznawać ludzi najlepiej jak się da i doszukiwać się w nich zalet. Jeśli już ktoś zwraca na mnie uwagę, staje sie dla mnie bardzo cenny.

 

A tak na marginesie, jeżeli to nie tajemnica, ile masz lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do mojego przywiązywania- lubię poznawać ludzi najlepiej jak się da i doszukiwać się w nich zalet. Jeśli już ktoś zwraca na mnie uwagę, staje sie dla mnie bardzo cenny.
No widzisz, czyli ta nauczycielka jest dla Ciebie ważna bo znalazłaś w niej dużo zalet ;) Można kogoś lubić, bardzo lubić, uwielbiać, itp- ale tych uczuć jeszcze nie można nazwać kochaniem kogoś ;)

 

A tak na marginesie, jeżeli to nie tajemnica, ile masz lat?
17 :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, ale myślę, tęsknię i po głębokich refleksjach wnioskuję nawet, że to całe okaleczanie to żeby zauważyła, że cierpię. A w gruncie rzeczy jak przyłapałam ją, że gapi się na moje strupki to przestraszyłam się, że może mnie wkręcić w rozmowę ze szkolnym psychologiem, albo coś. Wiem, że to chore- taka chęć zwrócenia uwagi, ale z czasem przestałam to robić z tego powodu- odkąd ból przerodził się w formę ucieczki od problemów.

 

No widzisz- w zasadzie ten głupi okres zaburzeń osobowości i gimnazjlanych buntów masz już za sobą 8)

A Ty się tniesz z jakiegoś konkretnego powodu, czy ogólnie jesteś zdołowana?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz- w zasadzie ten głupi okres zaburzeń osobowości i gimnazjlanych buntów masz już za sobą 8)

A Ty się tniesz z jakiegoś konkretnego powodu, czy ogólnie jesteś zdołowana?

Oj niestety nie mam tego za sobą... Jestem buntowniczką, mam różne humory, bardzo zmienne nastroje- potrafię się śmiać a za chwilę mam łzy w oczach...

Wpadam ze skrajności w skrajność... Krzywdzę siebie po tym jak wyrządzę krzywdę komuś innemu (nawet jeśli ta osoba nie uważa tego za krzywdę). Nie potrafię się pogodzic sama ze sobą, mam sprzeczne uczucia- jakby siedziały we mnie dwie całkiem inne dusze...

Cięcie to takie uzewnętrznianie bólu... Ból psychiczny mnie zabija, fizyczny jest przyjemny i dlatego sobie go zadaję... I czuję się ukarana za swoją beznadziejność i bycie nikim...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeejku, jakbym o sobie czytała... :o

zmienne humorki, bunty wybuchowość- nie jestes w tym sama.

narazie i ja nie wiem, jak rozwiązać ten problem...

 

a ja sie tne chyba ze złości na siebie, no i z tęsknoty...

 

 

dwa dni temu opowiedziałam przyjaciółce (tej lepszej) o moim problemie. I kim jest osoba, przez ktora az tak sie zmenilam. Nie powiedziałam Angelice tego wprost- dawałam jej coraz konkretniejsze wskazówki, żeby sama zgadła, bo ja tego powiedzieć nie potrafiłam. Bo tak w ogóle to nie był dialog vizavi, tylko sms-owanie. Przestraszyłam się, kiedy po tym, gdy sie dowiedziała, przestała odpisywać. Napisałam, żeby zapomniała o tej rozmowie. Następnego dnia, wczoraj, żadna z nas nie poruszała tego tematu. Tym bardziej przy drugiej kumpeli, bo w sumie nawet nie rozmawiałyśmy z Angelą na osobności... Ale mnie nie unika i mnie nie zostawiła- obiecała mi to w końcu- że mnie z powodu problemu nie zostawi...Czy mi ulżyło? Raczej nie. Ale teraz unikam rozmów o nauczycielce i ogółem pilnuję się, żeby nie wyglądać na zafascynowaną... To chyba dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×