Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Jestem tu nowa i jeszcze nie bardzo wiem co i jak. Nigdy nie "siedziałam" na forach, nawet trochę wkurzyło mnie to rejestrowanie się. Ok - czy da się tutaj rozmawiać z kimś prywatnie, czy ograniczamy się faktycznie do FORUM? Nie bardzo wiem, gdzie to napisać, a wolałabym pomoc "jednostkową" :) Pozdrawiam Was, Martyna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomocy! Od kilku tygodni mam straszne ataki paniki z powodu Zębów. Miałam je teraz plombowane, wystarczy mały ból ( a boli przy gryzieniu) i się tnę, wariuję, płaczę. Boję się stracić zębów, leczenia kanałowego, na które mnie nie stać. Teraz doszło do apogeum, tnę się, mam myśli samobójcze, płaczę. Nie wytrzymam tego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio ataki zdarzały się u mnie naprawdę rzadko, ale dwa tygodnie temu stało się coś, co tak mnie wytrąciło z równowagi, że sama nie umiałam nad sobą zapanować. Co się ze mną działo? Ogromny atak histerii, zanoszenie się płaczem, targanie zdjęć z albumu fotograficznego, siedzenie na podłodze. A na sam koniec przytuliłam się do swojego psa, który patrzył na mnie jak na wariatkę i jednocześnie zlizywał moje łzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ataki paniki zaczynają się tak, że czasem nie wiem, czy nie jestem po prostu odwodniona, czy to atak paniki i to jest w tym chyba najgorsze :c Bo nawet jak jest mi tylko słabo, albo nierównomiernie mi zabije serce, to zaczynam się stresować, że to atak i się zaczynam nakręcać. Później zaczyna się mrowienie w kończynach i twarzy, odrętwienie, często tracę w nich czucie. Mam spięte mięśnie, nie jestem w stanie nimi w ogóle poruszyć. W międzyczasie pojawiają się duszności, deralizacja, przyspieszone bicie serca, szum w uszach, nagły ścisk żołądku, który powoduje nudności. Z reguły przy odrętwieniu już wiem, że jest to tylko atak i jestem w stanie sobie wmówić, że tak naprawdę nie umieram i zaraz mi przejdzie, ale nieraz nie chcą ustąpić nawet przez pół godziny i wtedy jest już gorzej, bo zaczynam się stresować :c Najczęściej obecność kogoś bliskiego i rozmowa o czymś innym niż atak mi pomaga, a jeśli zdążę jeszcze zapanować nad mięśniami rąk, to włączam szybko aplikację z medytacją lub dźwiękami natury i zaczynam medytować i staram się jak najszybciej wypić dużo wody, aby pozbyć się suchości w ustach (co nie zawsze pomaga). Nieprzyjemne jest również to, że przez następnych parę dni czuję się taka totalnie znerwicowana i czuję, jakbym lada moment miała dostać ponownie ataku :c Czy ktoś ma podobnie?

 

N

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Pewnie są tu nowe osoby, z którymi nie pisałam nigdy. Chciałam wszystkich, którzy walczą z objawami nerwicy i depresji wesprzeć i napisać, że nie wierzyłam, że będę żyć bez tych wszystkich upokarzających, przerażających, odbierających chęć do życia objawów. Półtora roku non stop mnie przeciorały wszystkie paskudne objawy, łącznie z depersonalizacją, paniką i innymi atrakcjami. Chcę wszystkich wesprzeć, że z tego można wyjść. Wychodzi się na pewno innym, ale się wychodzi. Są dni, tygodnie, miesiące, kiedy nie ma żadnego objawu lub są minimalne. Kochani, życzę Wam tego. Nie wiem, czy to nigdy do mnie nie wróci, ale kiedyś nie wierzyłam, że choć na jeden dzień mnie to świństwo opuści. To jednak prawda, że co cię nie zabije, to cię wzmocni. Jestem inna, jakby silniejsza. Wiem, że może dziś nie wierzycie, że taki czas nastąpi, ale proszę Was, nie ustawajcie w wierze i robieniu dla siebie wszystkiego, by z tego wyjść. Warto. Ja robiłam wszystko, co wyczytałam w książkach, radach innych. Walczyłam o siebie na terapii, u psychiatry... Warto się nie poddawać i nie rozczulać nad sobą aż tak. Nie warto nie robić nic i czekać aż zdarzy się cud. Cuda się zdarzają, ale musimy im trochę pomóc. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie ataki nie byly dla mnie juz takie straszne (tzn. wiem wiem, one zawsze sa straszne), ale podchodzilam do tego juz tak - bedzie panika, przezyje jakos.

Ale od 2 tyg zaczely mi się dusznosci (ciezki oddech), które trwają caly dzien.

I w zwiazku z tym, ze nawet kiedy jestem spokojna - oddycham ciezej niz zwykle, to teraz panicznie boje się dostać ataku :(

O ile kiedys wydawal mi sie "do przezycia", tak teraz boje sie, ze podczas takiego ataku udusze się, mając taki cięzki oddech bez ataku. :hide: Więc ciezko mi nawet wyjsc i zrobic sobie badania na te dusznosci :(

 

(a nawet kilka dni temu, wyszlam z tym ciezkim oddechem do sklepu, i jak szlam bylo tylko gorzej i gorzej, w efekcie wrocilam pospiesznie i w panice do domu, ledwo dysząc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

to i ja coś napiszę.

Na to forum trafiam często - głównie wyszukując moje objawy w Google... Tak było i tym razem. Byłam pewna, że jestem ciężko chora, że coś mi jest. Dopóki nie przeczytałam, że inni mają dokładnie tak samo...

Na nerwicę choruję od 8 lat. Z czego 2 pierwsze lata były tragiczne - depresja, częste napady paniki (z perspektywy czasu widzę, jak mocne), bezsenność, praktycznie niemożliwość normalnego życia poprzez utrzymujące się cały czas problemy żołądkowe - biegunki i przede wszystkim ogromne mdłości. Cały czas bałam się, że zwymiotuję w miejscu publicznym. Oczywiście nigdy się to nie stało. Do tego mocna fobia społeczna. Potem jakoś się unormowało, nie było tak tragicznie. Fobia społeczna trochę zelżała, inne objawy też, do porannych biegunek się przyzwyczaiłam, ogromne mdłości miałam tylko sporadycznie. Ale potem wydarzyło się w moim życiu coś strasznego, przez co dostałam pełnoobjawowego PTSD, nad którym nie będę się rozwodzić. Grunt, że po 1,5 roku zmagania trafiłam wreszcie do psychiatry, dostałam leki, które unormowały i PTSD, i nerwicę. Odstawiłam leki, przez parę lat żyłam normalnie, ewentualnie z lekkimi nawrotami co jakiś czas, no i oczywiście cały czas stresowałam się każdą najmniejszą rzeczą. Ale od 1-2 lat nawroty są coraz częstsze i mocniejsze, znów brałam leki, ale nie pomagały. Czekam na psychoterapię, ale kolejka jest długa, a na prywatną nie mam pieniędzy...

A jest gorzej niż kiedykolwiek. Zaczęło się od tego, że parę razy zrobiło mi się słabo - raz przy 35-stopniowym upale w samochodzie, raz w dusznej sali podczas własnej prezentacji, do tego parę lekkich napadów paniki. Lekkie osłabienie, jakie zwykle odczuwałam w kolejkach w sklepie, zamieniło się w ogromne. Parę razy prawie zemdlałam. Przeraża mnie, że gdy stanę w kolejce, nie mogę już wyjść, muszę poczekać na swoją kolej, zapłacić itd. Potem zmieniło się to w osłabienie, gdy chodzę po sklepie. Gdy idę do kina. Gdy idę nasłonecznioną ulicą. Gdy idę ulicą w ogóle. Gdy wychodzę z domu. A teraz już budzę się z lękiem, i nie jestem w stanie wyjść dalej, niż wynieść śmieci, a i z tym jest problem... Próbowałam się popychać, zmuszać, wychodzić, ale i z tym już mam problem. Ostatnio w sklepie, przy kasie, dostałam takiego ogromnego ataku paniki, że czułam jakbym naprawdę miała zaraz zemdleć, nogi mi się trzęsły, a dłonie zdrętwiały... Do tego duszności, bóle w klatce piersiowej. Nie mam już siły i nie wiem co zrobić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, jestem nowym użytkownikiem, choć moja wątpliwa przygoda z nerwicą trwa od pewnego czasu. Załamanie nerwowe na jesieni 2008 (II klasa liceum) przerodziło się w lęk prsed zachorowaniem na schizofrenię. Wykształciły się u mnie myśli natrętne na zasadzie "gdybym był schizofrenikiem, to pomyślałbym, że obcy ludzie na ulicy o mnie rozmawiają/rodzina spiskuje" itd. W efekcie w określonych sytuacjach podobne myśli zaczęły pojawiać się w mojej głowie, a ja byłem przekonany, że wierzę w to wszystko naprawdę, że już zwariowałem, że zaraz wyląduję w szpitalu i pozostanę tam do końca życia. Nerwica przeszła z początkoem zimy, by wrócić z całą mocą w lato. To był koszmar. Miałem wrażenie, że naprawdę uwierzę w treść tych natręctw myślowych, moi rodzice cały czas mnie wspierali, tłumaczyli (też są znerwicowani, nadwrażliwi, więc spotkałem się z ich strony z całkowitych zrozumieniem i chęcią wysłuchania). Lato minęło, zaczęła się szkoła, klasa maturalna, później w lato 2010 miałem podobne, stany, ale nie w takim aż natężeniu. Wtedy po raz ostatni. Pięć lat całkowitego spokoju - dosłownie: niczego. Ni teraz nie wiem, czy to przez wizytę ukochanej osoby po raz pierwszy u moich rodziców (wyszło świetnie), fakt, że czeka mnie sesja poprawkowa z jednego przedmiotu (zaczynam II rok magisterki) - wróciło nagle w miniony weekend. Nie tak poważne, bo już znam poniekąd te mechanizmy, ale jednak wróciło... :-( Myśli natrętne, wczesne budzenie, wycofanie z życia codziennego, obniżenie nastroju, zamartwianie się... Znowu boję się, że to się rozwinie, a ja stracę kontakt z rzeczywistością i zacznę żyć naprawdę w urojonym świecie ;-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Caprus, próbowałeś leków albo psychoterapii? Ja na początku mojej "przygody" niepotrzebnie z tym zwlekałam, bo leki przyniosły dużą ulgę.

Poza tym... mów sobie: "to tylko nerwica", powtarzaj to sobie cały czas. Mi czasem pomaga wiedza, że nie jest mi nic "naprawdę", że to tylko nerwy. Tak samo u Ciebie, nie masz schizofrenii, a takie natrętne myśli "to tylko nerwica" ;) Poza tym szukaj wsparcia w rodzicach i drugiej połówce, to naprawdę duuużo pomaga. Mój ukochany w ciężkich chwilach mnie przytula i uspokaja, i nawet jeśli jestem sama, czasem myśl o tym, że on jest duchowo ze mną, pomaga. No a poza tym, z tego co się orientuję to schizofrenicy zwykle nie zauważają sami, że mają schizofrenię - dla nich ich myśli i zachowania są zupełnie normalne, a zauważa to otoczenie. Powiem Ci, że kiedyś miałam podobne myśli o tym, że może mam schizofrenię, ale nie aż tak jak u Ciebie nasilone, i właśnie to mi pomagało - myśl, że dla mnie myślenie schizofreników nie jest normalne, a nawet jeśli zdarzają mi się jakieś myśli że ktoś mnie śledzi, że wszyscy o mnie rozmawiają itd., to zdaję sobie z tego sprawę, że to tylko myśli i nie musi tak być naprawdę. Powodzenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim, czy komuś z Was też dowarzyszyły często dusznosci przy nerwicy, cięzkie oddychanie, uczucie braku powietrza? Ja od dziecka mam astme i myslalam ze to kest z tym zwiazane ale badania to wykluczyly, lekarz powiedzial ze to moze byc na tle nerwowym. Ale trwa to juz jakies 2 miesiace. Czasami jest spokojny dzien a czasami taki ze wrazenie ze sie zaraz udusze ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, moje ataki paniki jak i cała nerwica wzięła się od ataków częstoskurczu. Raz bywają lepsze dni ,raz gorsze ale jakoś próbuje się nie poddawać i iść do przodu. Czy ktoś z Was też cierpi na częstoskurcze , albo ma podobnie że jego lęk,nerwica wzięła się od innej choroby? , jeśli tak to jakie macie sposoby albo jak sobie z tym radzicie? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim, czy komuś z Was też dowarzyszyły często dusznosci przy nerwicy, cięzkie oddychanie, uczucie braku powietrza? Ja od dziecka mam astme i myslalam ze to kest z tym zwiazane ale badania to wykluczyly, lekarz powiedzial ze to moze byc na tle nerwowym. Ale trwa to juz jakies 2 miesiace. Czasami jest spokojny dzien a czasami taki ze wrazenie ze sie zaraz udusze ...

Hej, nie przejmuj się, ja też miałam kiedyś często duszności i kaszel na tle nerwowym. Ostatnio mam mega mocne duszności od nerwicy, straszne, nie mogę w ogóle nabrać powietrza... Aż trudno uwierzyć że to od nerwicy, ale prawdopodobnie tak jest, ważne żeby się nie przejmować ;)

 

Nene00, a czym spowodowany miałeś częstoskurcz, jakie objawy? Może być też tak, że były pierwszym objawem nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dokładnie czym są one spowodowane ale mam je praktycznie co jakiś czas od kiedy skończyłam 9 lat. Możliwe że są wynikiem stresu, bo nie ukrywam że do spokojnych osób nie należę :D . Objawy to przede wszystkim szybkie,nierównomierne bicie serca i trudności z łapaniem oddechu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim, czy komuś z Was też dowarzyszyły często dusznosci przy nerwicy, cięzkie oddychanie, uczucie braku powietrza? Ja od dziecka mam astme i myslalam ze to kest z tym zwiazane ale badania to wykluczyly, lekarz powiedzial ze to moze byc na tle nerwowym. Ale trwa to juz jakies 2 miesiace. Czasami jest spokojny dzien a czasami taki ze wrazenie ze sie zaraz udusze ...

Hej, nie przejmuj się, ja też miałam kiedyś często duszności i kaszel na tle nerwowym. Ostatnio mam mega mocne duszności od nerwicy, straszne, nie mogę w ogóle nabrać powietrza... Aż trudno uwierzyć że to od nerwicy, ale prawdopodobnie tak jest, ważne żeby się nie przejmować ;)

 

 

a długo Ci one towarzyszyły? miałaś też tak, że czasami cały dzień ciężko było Ci oddychać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a długo Ci one towarzyszyły? miałaś też tak, że czasami cały dzień ciężko było Ci oddychać?

W czasie LO miałam często, praktycznie codziennie. Ostatnio miałam tydzień czy dwa, że straszne miałam te duszności, nie mogłam oddychać. Miewałam całe dni takie, albo duszności nasilały się np. w centrum handlowym itp. Potem przeszło. Ale ja mam tak, że najpierw mam jedne objawy, potem one znikają i pojawiają się drugie... Np. ostatnio najpierw bolał mnie przez jakiś czas żołądek, potem robiło mi się ciągle słabo i prawie mdlałam, potem do tego te duszności, a teraz nie mam duszności, ale za to gdy tylko wychodzę z domu, wariuje mi serce - strasznie szybko bije i jakimś dziwnym rytmem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a długo Ci one towarzyszyły? miałaś też tak, że czasami cały dzień ciężko było Ci oddychać?

W czasie LO miałam często, praktycznie codziennie. Ostatnio miałam tydzień czy dwa, że straszne miałam te duszności, nie mogłam oddychać. Miewałam całe dni takie, albo duszności nasilały się np. w centrum handlowym itp. Potem przeszło. Ale ja mam tak, że najpierw mam jedne objawy, potem one znikają i pojawiają się drugie... Np. ostatnio najpierw bolał mnie przez jakiś czas żołądek, potem robiło mi się ciągle słabo i prawie mdlałam, potem do tego te duszności, a teraz nie mam duszności, ale za to gdy tylko wychodzę z domu, wariuje mi serce - strasznie szybko bije i jakimś dziwnym rytmem.

 

 

Ja rok temu też miałam podobną sytuację i właśnie wtedy wariowało mi serce. Raz mi biło jak szalone a innym razem wydawało mi się że bije strasznie wolno.

Sama sobie z tym jakoś radzisz, czy chodzisz może do psychologa albo zażywasz jakieś leki ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, jestem tutaj nowa. Od 2 miesięcy dowiedziałam się, że mam nerwicę lękową. Czułam się fatalnie od kilku lat, jeździłam od lekarza do lekarza, lądowałam na pogotowiu, leżałam nawet w szpitalu w celu zrobienia szczegółowych badań. Wyniki w normie tylko samopoczucie nadal złe. W końcu udałam się po namowach rodziny do psychiatry. Mój problem polega na tym że mam straszne lęki, nie mogę zostać sama w domu, boję się wyjść sama, od razu uginają mi się nogi, mam mroczki przed oczami, słabne, kołatanie serca, nie mogę do końca nabrać oddechu, ogólnie i fizycznie i psychicznie czuję się strasznie. Lekarz przepisał mi Cital. Biorę tydzien a od wczoraj po całej tabletce. Ataki paniki po nich są większe, czy to normalne? Serce mocniej mi wali, mam uczucie gorąca jakby ktoś na mnie gorącą wodę wylał, zbiera mi się na płacz, kręci w głowie.. Nie umiem sobie z tym poradzić. Od października mam studia zaoczne i boję się ruszac gdziekolwiek. Co radzicie? Sama nie daje już rady, następną wizytę mam za 2 tygodnie, nie umiem zapanowac nad tymi lękami, od razu każe wzywac pogotowie a objawy przechodzą po 10-15 minutach jednak jest to uciążliwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rok temu też miałam podobną sytuację i właśnie wtedy wariowało mi serce. Raz mi biło jak szalone a innym razem wydawało mi się że bije strasznie wolno.

Sama sobie z tym jakoś radzisz, czy chodzisz może do psychologa albo zażywasz jakieś leki ?

Generalnie jak miałam słabsze objawy to radziłam sobie sama, ale teraz chciałabym spróbować psychoterapii. Niestety, czeka się ok. 1,5-2 lat. Więc zapisałam się do psychiatry, ale to też jeszcze parę tygodni. Bez leków już nie dam rady, nie mogę wychodzić z domu. Brałam Asertin kiedyś, pomógł, pod okiem psychiatry odstawiłam, ale za jakiś rok znów nerwica wróciła i wróciłam do Asertinu, niestety nawet dwa razy większe dawki pomagały trochę, ale nieznacznie, więc odstawiłam. No i teraz znów, gorzej niż kiedykolwiek... Chcę jeszcze sprawdzić serce zanim zacznę brać jakieś leki. Na razie sobie jakoś radzę, zmuszam się do wyjść, większe zakupy robię zawsze z kimś, mówię sobie, że to tylko nerwy... ale jest ciężko.

 

Witam, jestem tutaj nowa. Od 2 miesięcy dowiedziałam się, że mam nerwicę lękową. Czułam się fatalnie od kilku lat, jeździłam od lekarza do lekarza, lądowałam na pogotowiu, leżałam nawet w szpitalu w celu zrobienia szczegółowych badań. Wyniki w normie tylko samopoczucie nadal złe. W końcu udałam się po namowach rodziny do psychiatry. Mój problem polega na tym że mam straszne lęki, nie mogę zostać sama w domu, boję się wyjść sama, od razu uginają mi się nogi, mam mroczki przed oczami, słabne, kołatanie serca, nie mogę do końca nabrać oddechu, ogólnie i fizycznie i psychicznie czuję się strasznie. Lekarz przepisał mi Cital. Biorę tydzien a od wczoraj po całej tabletce. Ataki paniki po nich są większe, czy to normalne? Serce mocniej mi wali, mam uczucie gorąca jakby ktoś na mnie gorącą wodę wylał, zbiera mi się na płacz, kręci w głowie.. Nie umiem sobie z tym poradzić. Od października mam studia zaoczne i boję się ruszac gdziekolwiek. Co radzicie? Sama nie daje już rady, następną wizytę mam za 2 tygodnie, nie umiem zapanowac nad tymi lękami, od razu każe wzywac pogotowie a objawy przechodzą po 10-15 minutach jednak jest to uciążliwe

Jak najbardziej normalne. Leki mogą przez parę tygodni pogarszać nerwicę, a dopiero potem pomagają. Gdy ja brałam SSRI, to parę pierwszych dni było koszmarem, potem też średnio, a pomagać zaczęły dopiero jakoś po 1,5 miesiąca. Znam takie ataki paniki i wiem, że jest ciężko - sama wczoraj taki miałam, że już chciałam wzywać pogotowie - ale pomyśl sobie, że to tylko nerwy i niedługo przejdzie ;) Trzymam kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko zeby to bylo takie proste... Jest spokojnie a jak przyjdzie atak to znow to wszystko wraca... A najgorsze to jest to ze nie wiadomo kiedy nastapi atak :(

Wiem dokładnie co czujesz... teraz co prawda mam bardziej coś w stylu agorafobii i wiem, kiedy nadejdzie atak - po prostu jak wyjdę z domu - a takie typowe napady paniki mam rzadko, ale parę lat temu miałam je parę razy w tygodniu, i to takie mocne, że za każdym razem chciałam wzywać pogotowie... Tak to już jest, najważniejsze to sobie powiedzieć, że to tylko nasza psychika ;) Jakoś przetrwasz te 2 tygodnie do wizyty, a z każdym dniem pewnie będzie coraz lepiej ;) Do października to już lek na pewno zacznie działać, więc bez obaw, a jakby co to lekarz zwiększy dawkę czy tam powie co robić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem nowy i również cierpię na nerwicę lękową - to okropne co czasami odczuwam :evil: u mnie zaczęło się od zawrotów głowy które były czasami dość silne - od razu robiło mi się słabo, gorąco, miałem uczucie, że zaraz zemdleje albo dostanę zawału :/ dodatkowo cierpię na paniczną fobię związaną z wymiotowaniem - wymiotów boje się NIEMIŁOSIERNIE ! :/ jadąc autobusem zawsze się denerwuje, kręci mi się w głowie, boje się że się "porzygam" albo zemdleje, mam uczucie że każdy się na mnie patrzy i po prostu mam ochotę uciec.

Czasami jak już zasypiam to się nagle zrywam z lękiem, nie mogę w ogóle przełknąć śliny i obawiam się że zaraz się uduszę albo udławię co jest bardzo męczącym uczuciem... Aktualnie pomaga mi XANAX 0,5 mg doraźnie kiedy na prawdę nerwica nie pozwala mi funkcjonować i czuję się po nim wspaniale, nie boje się wyjść z domu, mogę normalnie funkcjonować i wstać rano wypoczęty z dobrym nastrojem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jestem nowy i również cierpię na nerwicę lękową - to okropne co czasami odczuwam :evil: u mnie zaczęło się od zawrotów głowy które były czasami dość silne - od razu robiło mi się słabo, gorąco, miałem uczucie, że zaraz zemdleje albo dostanę zawału :/ dodatkowo cierpię na paniczną fobię związaną z wymiotowaniem - wymiotów boje się NIEMIŁOSIERNIE ! :/ jadąc autobusem zawsze się denerwuje, kręci mi się w głowie, boje się że się "porzygam" albo zemdleje, mam uczucie że każdy się na mnie patrzy i po prostu mam ochotę uciec.

Czasami jak już zasypiam to się nagle zrywam z lękiem, nie mogę w ogóle przełknąć śliny i obawiam się że zaraz się uduszę albo udławię co jest bardzo męczącym uczuciem... Aktualnie pomaga mi XANAX 0,5 mg doraźnie kiedy na prawdę nerwica nie pozwala mi funkcjonować i czuję się po nim wspaniale, nie boje się wyjść z domu, mogę normalnie funkcjonować i wstać rano wypoczęty z dobrym nastrojem.

Cześć :) ten lęk z wymiotowaniem jak najbardziej rozumiem - miałam tak w LO... na każdej lekcji okropne mdłości i wrażenie, że zwymiotuję i nie zdążę wyjść... koszmar. Fajnie że Xanax Ci pomaga, ja też chyba muszę się wybrać po coś doraźnie do psychiatry bo już nie wytrzymuję.

 

A jak znosicie upały? Bo ja kiedyś bez problemu (choć zawsze robiło mi się trochę słabo na ostrym słońcu i w dusznych pomieszczeniach), a teraz nawet 20 parę stopni i świecące słońce, i albo nie jestem w stanie wyjść z domu, albo mam koszmarne ataki paniki i osłabienie. Dzisiaj siedzę w domu, na dworze gorąco, w domu też 27 stopni, i poczułam się strasznie słabo, dostałam ataku paniki, tachykardia itd., a na dodatek jestem sama... nie wyobrażam sobie, żebym musiała dziś gdzieś wyjść. Ta nerwica naprawdę mocno ogranicza mi życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×