Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

magnolia84, dokladnie, da sie z tym życ :) I to nawet bez leków. Mi to się wydaje, ze to jest tak - my jestesmy po prostu wrażliwsi. Wiec nawet nie chodzi o to, ze nerwica bedzie caly czas "w nas". To jest po prostu NASZ sposob reagowania na pewne rzeczy. Wiec to zawsze bedzie z nami, tylko kwestia tego, zeby nauczyc sie z tym żyć. Umiec odpowiednio reagowac itd. A wtedy mozemy nawet przez dlugi czas nie zauwazyc, zadnych objawow. Oczywiscie, potem mogą przyjsc jakies gorsze czasy, problemy i wtedy wychodzi to na wierzch, ale jak sie nauczymy to mozna trzymać to wszystko - w ryzach :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idąc dalej tym tropem, człowiek nie jest w stanie, sam siłą woli połączyć ciała, umysłu i emocji. Nawet pamiętając o traumatyczym zdarzeniu nie wiąże go z emocjami, tak jak pisała nerwa. Peter Levin pracując nad traumą, proponuje prace z ciałem, w którym jest zamrożona ta olbrzymia dawka energii psychicznej jaka uwalnia się w czasie zagrożenia i on twierdzi, że ciało ma naturalną zdolność do samoleczenia i jak się mu pomoże to znowu zintegruje myśli i emocje z ciałem. Nie jestem do końca przekonana czy to jest takie proste. Myślę sobie, że jakaś część naszej psychiki uległa traumie dużo wczesniej niż zdarzenie po którym nastąpił atak paniki.

To zdarzenie jest jednak częścią układanki, które w jakimś elemencie przypomina nam o tej wcześniejszej traumie. Ja np traumę przezyłam w wieku lat 13, a zdarzenie, które mi to przypomniało miało miejsce 25 lat później, a potem był atak paniki. Wydaje mi się, że należy dokładnie zanalizować ten czynnik wywołujący ataki. Np w przypadku płatka róży to była śmierć mamy, ale przecież wiele osób przeżywa śmierć rodziców i nie ma ataków paniki. Więc może (gdybam sobie) Ty, płatku róży przeżyłaś w dzieciństwie opuszczenie i pojawiła się trauma, która odnowiła się gdy Twoja mama umarła, czyli rzeczywiście Cię opuściła. Chyba każdy powinien dojśc do tego sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa masz rację ale nie wiem czy dobrym wyjściem jest takie męczenie organizmu (bo nie tylko psychiki) bez żadnego wsparcia ze strony psychoterapeuty czy leków. Jak mnie dopadła nerwica, poszłam do psychoterapeuty, który powiedział, że jestem w tak złym stanie, że muszę mieć coś na opanowanie tego, bo nie będę w stanie skupić się na terapii i z niej w pełni korzystać. Zdziwiłam się i poszłam do drugiego, który powiedział to samo. W moim przypadku leki okazały się niezbędne. Psychiatra powiedział mi, że jak już się w miarę ustabilizuję, to mam iść na psychoterapię, której owoce będą przydatne też po odstawieniu leku.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victta, tak i leczylam sie rok na psyhoterapii po jej smierci , bylo dobrze kilkanascie lat a teraz jako ze mialam bardzo ciezka atmod\sfere w pracy plus problemy powazne ze zdrowiem , duzo stresu i voila ataki powrocily :( i to takie jeszcze wieskze jak wtedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę sobie, że jakaś część naszej psychiki uległa traumie dużo wczesniej niż zdarzenie po którym nastąpił atak paniki.

Dokładnie! Mi jeden psychoterapeuta powiedzial, ze czesto jest tak, ze po jakiejs traumie czlowiek jest w tzw. szoku. I wlasnie wcale nie przezywa tych emocji, ale tez nie ma ataków paniki. Dopiero potem po latach, pewnie nagromadzone emocje w koncu musza znalezc ujscie. Moze jak nie wydarza sie nic co nam o tym przypomina, to mozna zyc dalej. Ale jak napatoczy sie jakas sytuacja podobna, to moze byc wyzwalaczem - i wtedy ataki, lęki, nerwice...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magnolia84, masz racje - czasem trudno zabrac sie za terapie, jak czlowiek żyje w lęku, albo nie ma siły wstać z łózka. Wiec jest to często niezbedne. Problem tylko w tym, ze wtedy leki tłumiom czasem "za bardzo" pewne rzeczy i troche ciężej do nich dotrzec na terapii. No ale cos za cos. Zawsze potem mozna powoli odstawiac leki (w czasie terapii) i uzyskac dostep do swojego wnetrza :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, pięknie napisane :)

Ja dziś nocka do tyłu...wczoraj wczorem wziełam pierwszy raz Aciprex i to tylko poł tabletki i chyba bardziej moja psychika jeszcze bardziej zwariowała, bo nie dość ze nie spałam to ciagle mi niedobrze było. Potem rano na sama mysl ze mam iść do pracy wpadłam w panike i stwierdziałm ze nie ide :hide: Ogolnie dziś mam bardzo kiepski dzien...Zaczeło sie od wczoraj jak babcia męża na mnie sie wyzyła i powiedziała ze mam syf w domu, ze mam psa oddać bo tylko sierści pełno w domu zostawia... ze jak ja moge tak zyc, ze kiedy ja to zamierzam ogarnac skoro mam gości (dzis przyjezdza cała moja rodzina na weekend)...Poryczałam sie na maksa i to mnie chyba tez tak z równowagi wyprowadziło... Babcia teraz przeprasza, ale co przezyłam to moje... Babcia chce dobrze, ale nie zdaje sobie sprawy jak na mnie to strasznie działa...

No i przeraża mnie tez wizyta rodziny :bezradny: Boje sie, ze bede sie zle czuc przy nich po tych lekach i wogole... Nakrecam sie wiem..ale dzis juz sił nie mam na walke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No podobno ludzie kotrzy maja problemy emcojonalne nerwicowcy badz tez z depresja i wylewaja je na papier to czuje sie o wiele lepiej.Co prawda niby zwykla kartka papieru i dlugopis ale przynajmniej zrozumie i nie skrytyukja zadna odpowiedzia a i czlowiek podobno lepiej sie czuje wyrzucajac to z siebie co go dreczy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adrianwej, doklandie. Nawet ostatnio czytalam o takich badaniach, gdzie porownali tętno u osób które przezyly złość i nie wyrazily tego, i tych ktore wyrazily (tzn. powiedzialy, jak sie czuja). I ta druga grupa miala znacznie niższy puls.

 

Ja to teraz tez robie tak, na problemy ze snem. Wieczorem wypisuje na kartce wszystko o czym moglabym myslec w nocy i sie zastanawiac. I postanawiam, ze to co zapisane, to zapisane. I to zostaje do myslenia na jutro :) Troche pomaga.

 

-- 15 lis 2013, 11:38 --

 

Megi_, ehhh wspolczuje tej wizyty rodziny :-/ ja nie lubie jak mam gosci, meczy mnie to strasznie...

I do tego jeszcze te leki akurat zaczynsz brac... ale moze po połówce nie bedzie tak zle? Ja to mysle tez, ze my juz wiemy, ze są te uboki itd. i sami sie tez w duzej mierze nakrecamy i gorzej czujemy po tych lekach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, dokładnie tak jest. Gdybym nie wiedziala, ze moga takie skutki uboczne powodować pewnie bym sie swietnie czuła :(

platek rozy, ja sie ciesze ze przyjezdzaja bo nie czesto nas odwiedzaja...Tez mi pomoga bo na weekend mąż pojechał do pracy.Z drugiej strony to fakt ze na pewno tez mnie to stresuje bo ciagle w gotowosci bede

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×