Skocz do zawartości
Nerwica.com

[Proza] Magia świadomości


Korba

Rekomendowane odpowiedzi

Dostałam propozycję tworzenia wirtualnego magazynu i poproszono mnie o przesłanie kilku moich tekstów.

Zajrzałam do folderu, w którym przetrzymuję teksty sprzed kilku lat i znalazłam coś, co mnie zadziwiło.... Nie wierzę, że coś takiego napisałam. Ale aż czuję swój entuzjazm z tamtych czasów. Ten entuzjazm, który kiedyś miałam do życia, wtedy, gdy miałam kilka dobrych lat..... Gdzie jest dziewczyna, która to napisała...

 

Magia świadomości

 

Znacie dowcip o człowieku, który przez lata modlił się prosząc „Panie Boże, spraw, żebym wygrał w totolotka”, aż w końcu zniecierpliwiony Bóg rozchylił niebo i rzekł do niego „Człowieku, daj mi szansę, zagraj!”? Czy czegoś Wam nie przypomina? Bo mnie tak. To jest dokładnie to, co wielu ludzi robi przez całe życie. Czekają na jakiś cud. Chcą, żeby coś się stało. Żeby coś się zmieniło. No i zazwyczaj właśnie „coś” się dzieje, ale oni albo tej zmiany nie dostrzegają, albo dochodzą do wniosku, że nie do końca o to im chodziło. Przypuszczam, że gdyby wówczas Bóg jak w powyższym kawale wyjrzał pytając któregoś z nich „Ale o co Ci tak konkretnie, człowieku, chodziło?”, ten popadłby w konsternację. Najczęściej bowiem wiemy dokładnie, czego nie chcemy, co nam przeszkadza, nie pasuje, czego nie lubimy. Ale precyzyjnie określić, czego tak naprawdę pragniemy, o czym marzymy w głębi serca, jakie mamy cele – to już zbyt skomplikowane, wymaga trochę więcej wysiłku. Nic dziwnego, że kiedy ktoś uważa, że wiedzie przeciętny, mało ciekawy żywot, najprawdopodobniej ma rację.

Ja szczerze wierzę w to, że jesteśmy dokładnie tym, co myślimy. Nasze słowa (te niewypowiedziane też) mają moc sprawczą. Jeżeli ktoś uważa, że życie jest ciężkie, to bez końca będzie się borykał z problemami i potem mówił, że los tak chciał. A to nie los jest winien. To człowiek sam tak chciał. Jego życie jest dokładnie takie, jakim go widzi. Szkoda, że niewielu z nas zdaje sobie sprawę z pewnej bardzo prostej prawidłowości – to nie wydarzenia, lecz myśli są pierwotne. To nie jest żaden paradoks, że dzieje się dokładnie to, czego się najbardziej obawiamy. Jeżeli w głowie układamy zawsze najgorsze scenariusze, to los nam je wyreżyseruje. Tylko że to nie będzie projekcja, z którą nie mamy nic wspólnego. Słyszałam, że 90% doświadczeń pochodzi z naszego nastawienia do nich. Jedynie 10% stanowią obiektywne „siły”, na które nie mamy wpływu.

Nie wiadomo dlaczego, większość ludzi (czy to specyfika polskiego społeczeństwa?) cierpi na zaniżoną samoocenę. Niewiele oczekując, bojąc się ambitnych celów, żyją poniżej swoich możliwości. Godzą się na minimum myśląc, że na więcej ich nie stać – i to nie tylko w sensie materialnym. A przecież poczucie własnej wartości to fundament, na którym buduje się dobre życie. To podstawa szczęśliwości. Byłam ostatnio na ciekawym wykładzie pewnej doktor psychiatrii, która mówiła o tworzeniu własnego przeznaczenia. To trochę kontrowersyjne (dla niektórych), ale za to jakie budujące, że przeznaczenie to nie jest coś nieodwracalnie zapisanego, a coś, co sami tworzymy każdego dnia. Usłyszałam wiele mądrych rzeczy. Ale to, co zapadło mi w pamięć i jest sednem sprawy to „Jeżeli myślisz, że możesz – możesz!”.

Zamiast liczyć na to, że będzie lepiej, gdy: spłacę kredyt, zmienię pracę, będę miał więcej pieniędzy itp., lepiej wykorzystywać już teraz czas, jaki został nam dany. Szczęścia nie można warunkować. Po spłaceniu kredytu, zmianie pracy czy podwyżce nie staniemy się nagle innymi ludźmi. Przewartościowując stan ducha (bo szczęście nim właśnie jest) – tak. Czytałam, że przeciętnie człowiek wykorzystuje tylko jedną dziesiątą swoich zdolności umysłowych. Być może gdyby nauczył się korzystać jeszcze z drugiej dziesiątej zrozumiałby, że sam kreuje swój byt i to właśnie teraz – w tej chwili. A nie za ileś-tam lat, jak zdarzy się to czy tamto.

Nie boję się oczekiwać od życia najlepszego. Dla niektórych marzenia to to, co spełnić się nie może. To nieosiągalne. Dla mnie moje marzenia to po prostu cele do spełnienia. Już obserwuję, jak zmieniają się w rzeczywistość. Bo oprócz wiary w nie mam w sobie dużo determinacji. Postanowiłam, że chcę wygrać w „totka”, więc kupiłam los. Podobno dopóki nie podejmiemy decyzji, los nie czuje się zobowiązany, żeby przynieść nam sukces.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×