Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niepewnosc, pustka...


ziomus

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Nie moge napisac o problemie poniewaz problemem jest moje życie, a może raczej to jak zyje. Ale od początku.

Mam 20 lat, studiuje. Wychowywalem się z rodzicami i rodzenstwem (wciąż mieszkam z nimi). Odkad siegam pamiecia to zawsze czulem niepokoj, lek. Moi rodzice zawsze ze soba walczyli. Do czasow podstawowki byłem można powiedziec mamisynkiem. Jak byłem maly to wszytkiego się balem – bycia samemu, ciemnosci itd. Ojciec był zawsze rygorystyczny i szorstki, w sumie to nie okazywal zadnych pozytywnych uczuc. Caly czas na nas krzyczal, nawet za drobnostki, o zgaszenie swiatla, o nieumyta lyzeczke, o totalne pierdoly. A sam robil dokladnie te same rzeczy. Gdy nie mialem racji to obrywalem pasem, a czasem i po mordzie z liscia. Często po tym plakalem i zaciskalem zeby, nienawidzilem go. Moja mama jest/byla tez ulegla i mimo ze nas bronila to pozwalala na to wszystko i sama cierpiala. On musial mieć zawsze racji i nic i nikt go nie obchodzil do okola. Czulem się raczej jak jakiś niewolnik niż czlonek rodziny. Jednak na zewnatrz była gierka i sprawialismy wrazenie w sumie normalnej rodziny. Moge stwierdzic, ze rodzice we mnie raczej nie wierzyli i raczej mnie dolowali.

 

Jeśli chodzi o relacje z ludzmi to z tego co wyczuwam byłem (jestem?) osoba która dziala na nerwy innym. Zawsze chcialem zyc z ludzmi, jednak nie umialem się bronic przed ich slownymi (fizycznymi zreszta tez) atakami. W takich momentach się we mnie gotowalo, jednak zawsze to ja byłem tym przegranym. Mysle tez ze często zbyt impulsywnie reagowalem na wszystko. W sumie to sam nie wiem. W gimnazjum była katorga, szkola przetrwania. Wysmiewanie ponizanie, co spowodalo u mnie takie schizy ze szkoda gadac. Calkowicie nie ufam ludziom, jestem zamkniety w sobie, ale emocjonalnie. Nie jestem typem samotnika, zyje w towarzystwie, ale nie odnajduje się w nim.

Nigdy nie potrafilem mieć wlasnego zdania. Z perspektywy czasu widze ze moje mysli i przekonania były kierowane myslami innych ludzi. Gdzies zagubilem pewnosc siebie i wlasne ja, a może nigdy go nie mialem?

 

Jedno co wiem to mialem zawsze schizy. np. dawno bo w podstawowce mialem taki okres, ze musialem myslec oddychaniu, a innym razem oczy mi same otwieraly jak chcialem spac. Katorga, zwłaszcza w nocy. Sprawdzanie co chwile tetna, czy mi serce nie stanelo, czy strzelanie stawami. (teraz praktycznie umiem strzelic kazdym stawem). Albo np. nie moglem trzymac konczn w linii prostej w kierunku obrazkow religijnych bo wyobrazalem sobie ze te moje rece, nogi to bron, więc trzymajac je w linii prostej celuje w Boga... Caly czas musialem kontrolowac jak siedze, leze itd.

 

Obsesyjne mysli tez zaczely się w podstawowce, dotyczyly tez Boga.

Jakos uslyszalem o kregach w zbozu i przerazilem się ze to kosmici stworzyli nas, albo oni stworzyli religie. Intensywne myslenie przez kilka miesiecy o tym. W sumie teraz to nie wiem czy wierze w Boga. Nie wiele rzeczy wiem.

 

No i najgorsze jest to ze pojawila się niepewnosc co do mojej orientacji. Zawsze podobaly mi się dziewczyny i to one mnie podniecaja. Jednak kiedys podczas gry w pilke podczas wybierania skladow powiedzialem ze go nie oddam (bo zawsze dobrze mi się z nim gralo, dobrze rozumielismy się na boisku – to mialem na mysli) i troche smiechu się pojawilo i buczenia. To mnie zmieszalo i od tego czasu pojawila się moja niepewnosc. W sumie to slowo najlepiej mnie okresla, razem ze strachem i zagubieniem. Nawet jak jestem czegoś pewien to nie jestem.

 

Rozpisalem się troche, ale moglbym tu napisac ze kilka stron a i tak nie wyrazilbym siebie. Taki ogolny obraz chcialem zaprezentowac sytuacji.

 

Niedawno byłem u psychiatry. W pazdzierniku moja granica wytrzymalosci chyba zaczela pekac, bo pojawila się bezennosc, ucisk w klatce piersiowej, nasilenie emocji jak nigdy. Bralem coaxil i on mnie uspokoil, ale nie rozwiazal zadnych problemow.

Teraz byłem u psychiatry, po ktotkiej i ogolnej rozmowie stwierdzil chorobe afektywna dwubiegunowa(brat tez ma to zdjagnozowane). Przepisal mi lamitrin i mozarin. Biore od kilku dni i znowu powrocily watpliwosci co do orientacji, gdyż gdy kolega cos tam gadal o gejach to poczulem się niepewnie i troche zaklopotany. Obawiam się w sumie ze oni uwazaja mnie za geja. Ale najlepsze jest to ze jeszcze kilka dni temu i caly czas od początku studiow mysle o jednej dziewczynie, która strasznie mi się podoba. Niby się znamy ale mam strasznie się stresuje przy niej, zaczynam być niepewny i czerwienie się. W sumie latwo jest mnie zawstydzic i robie się czerwony.

Bardzo chcialbym być z nia, poznac ja lepiej, lecz balem się chyba, ze znowu mi nie wyjdzie i tak sam się blokuje.

 

W tej chwili gdy to pisze to czuje się taki bez emocji, taka pustka, która często się pojawiala. Odeszly mysli samobojcze, które czesto się pojawialy (z tendencja wzrostowa) od liceum. Jestem jakos spokojny, nie widze zbytnio przyszlosci, ani sensu istenienia w tej chwili. Nie potrafie siebie okreslic, mam straszny metlik w glowie. Czytalem troche o borderline i to mi najbardziej pasuje z wszystkich zaburzen o jakich czytalem ale sam nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj!

Nie moge napisac o problemie poniewaz problemem jest moje życie, a może raczej to jak zyje. Ale od początku.

 

nie rozumiem tego tzn.że proble leży tylko w Tobie?że to Twoja wina? bez wpływu co się dzieje na zewnątrz?Piszesz Twoje życie,a kto Ci taki los zgotował?-pytanie retoryczne

 

ech..masz mętlik w diagnoza jak ja :mrgreen: Może pomyśl o położeniu się na odział.W tady mogą Cię trafnie zdiagozować i od tego będzie zależało skuteczne leczenie.Dobrze dobrane leki postwią Cię na nogi.

Piszesz że studiujesz,ale szpital nie trwa nieskończenie długo,czesem nawet dwa tygodnie.

Jeśli nie chcesz to chodź do tego samego lekarza którego uznasz za dobrego.Jak lepiej Cię pozna to również trafnie Cię zdiagnozuje i dobierze leki.

ale to Twoja decyzja,zrób jak uznasz co dla Ciebie najlepsze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie moglem trzymac konczn w linii prostej w kierunku obrazkow religijnych bo wyobrazalem sobie ze te moje rece, nogi to bron, więc trzymajac je w linii prostej celuje w Boga

 

Ja mam tez cos takiego, tylko w innej formie. Trzeba miec dystans do tego, to natręctwo, nie grzech.

 

Jakos uslyszalem o kregach w zbozu i przerazilem się ze to kosmici stworzyli nas, albo oni stworzyli religie. Intensywne myslenie przez kilka miesiecy o tym. W sumie teraz to nie wiem czy wierze w Boga.

 

Nie myśl o tym, tylko poznawaj wiare, warto poszukiwać:) i módl się.

 

Jak tak czytam twojego posta to zauważam w swoim przypadku podobieństwo:D:D

Chcesz pogadać to PW.

I wybierz sie do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×