Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ty a rodzina Partnera


Rekomendowane odpowiedzi

Teściową dosyć łatwo jest do czegoś przekonać, ale tak jak większość ludzi z czasem traci do tego przekonanie, więc na każdym spotkaniu chcę jej o tym przypominać... gorzej będzie jak się siostra partnera wtrąci i zniechęci mamę... ale to już inna sytuacja bo z nią też mam zamiar podyskutować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powodzenia i stalowych nerwów życzę w przeprawie z siostrą partnera.

 

 

Targają mną wątpliwości,dzwonił chciał rozmawiać pogoniłam, a teraz znowu się zbieram do kupy.Aż mną trzęsie dosłownie.Kocham go lecz czuję że powinnam być konsekwentna.Nie spodziewałam się, że to będzie takie trudne. A on teraz ma czego pragnął, i na bank uszczęśliwiłam jego rodzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj odbyłam kolejną wizytę u teściowej - tym razem nie poszło tak łatwo...

Bardzo ją kocham, jest dobrą kobietą ale mam do niej żal , że nie chce widzieć i przyjąć do siebie pewnych rzeczy...

 

Ehhh... kolejny raz został poruszony temat samopoczucia T., do tej pory wydawało mi się, że teściowa wie dlaczego jej syn zachorował na anoreksję i dlaczego nadal ma zaburzenia... niestety teraz już wiem,że ona kompletnie nic nie wie...

Załamałam się i zdenerwowałam... jest ślepa i jeszcze wmawia mi, że Bóg wyleczy jej syna... jest dewotką;-/ ale to nie jest najgorsze... i T. i ja powiedzieliśmy jej dzisiaj o powodach jego choroby, oczywiście trudno jej przychodziło powiedzenie - rozumiem. Bo oczywiście ona nie widziała problemu w młodości syna a do tego uważała , że powodem T. anoreksji jest to , że on nie jadł... nigdy nie przyszło jej do głowy pytanie - dlaczego nie jadł!!! próbuję to wytłumaczyć - kobieta nie jest wykształcona, wychowała się na wsi, po wyjściu za mąż przyjechała do W-wa i zaczęła rodzić dzieci (trójkę) - więc nie ma dużego pojęcia na temat problemów psychicznych ani psychologii... nie powinnam wymagać od niej tego... ale z drugiej strony jest matką od której oczekuje się uwagi... ehh... przeszłości nie można zmienić, pozostaje pogodzenie się z tym...

kolejną sprawą jest to, że niestety nie chce dopuścić do siebie myśli, że jej zachowanie , jej wścibski nos i chęć niesienia pomocy za wszelką cenę jest dla T. szkodliwy i bardzo męczący pomimo tego, że obydwoje jej to powiedzieliśmy...

Jest mi strasznie wstyd bo się na teściową uniosłam aż mi zwróciła uwagę, że sąsiedzi usłyszą... oczywiście przeprosiłam i następnym razem po prostu wyjdę z pomieszczenia żeby się uspokoić...

Ehhh... w dodatku zgodziła się na terapię , ale dzisiaj powiedziała, że dopiero od nowego roku... chociaż tyle, inni mogą tylko o tym pomarzyć...

 

Wiem, że będą następne rozmowy o tym, wiem, że mój partner ma dużo do powiedzenia własnej matce, opowiedzenia jej o sobie i swojej chorobie, wiem, że potrzebna jestem jemu bo czuje się przy mnie pewniejszy siebie...

 

Pozostaje jeszcze jego siostra E. , bo druga jest całkowicie inna na szczęście...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zacznij zyc swoim zyciem a nie zajmuj sie rodzina partnera! jest tyle przyjemniejszych spraw i osób.

 

W tym rzecz, że ona też należy do mojego życia... Wpływa na samopoczucie partnera, mój partner na mnie i takie błędne koło...

Nie chcę się patrzeć jak cierpi najbliższa mi osoba... a wiem, że można zmienić taką sytuację i należy być cierpliwym...

tylko szczerą rozmową można coś osiągnąć...

 

jest tyle przyjemniejszych spraw i osób.

 

mieszkam z partnerem i mamy czasami dużo wolnego czasu, ale obydwoje mamy swoje zaburzenia i lęki, które czasami nie pozwalają nam na wszystko czego chcemy... więc dopóki nie poukładamy spraw rodzinnych, domowych etc. musi wystarczyć to co mamy , ale nie jest tak źle, często oglądamy filmy, rozmawiamy hmm albo bawimy się z kotem.

 

Wydaje mi się, że dopóki nie wyjaśnimy z T. jego i moich spraw rodzinnych nie będzie dobrze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to realizuj to małymi kroczkami.

Ja dziś wylałam swoje żale wszystkie, co usłyszałam??? że kocha, że chce być ze mną, że rozumie ze spaprał wszystko. Zaraz potem było że zdziwił się jak ja mogłam tak powiedzieć koniec i jaki to dla niego szok,, i czy ja myślę że on uczuć nie ma, i jak on to przezywał,a ja gdzie ja w tym wszystkim jestem????????? Mam tak wybaczyć i powiedzieć że nic się nie stało, że można po mnie jeździć jak po psie. Powiedziałam że to koniec po raz drugi. tym razem chyba dotarło. Boże jak boli.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×