Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomocy!


Granica

Rekomendowane odpowiedzi

Moja walka o siebie, swoje zdrowie trwa już 7 lat. Przez pierwsze 3 lata cierpienia byłam kilkakrotnie hospitalizowana w Klinice Leczenia Dzieci i Młodzieży na ul. Kopernika wówczas diagnozowano u mnie depresję wieku młodzieńczego oraz bulimię, w tym okresie byłam również objęta terapią indywidualną w KOTcie. W wieku 19 lat, po przejściu fatalnego stanu, gdzie, to, co się ze mną działo było nie do opisania dla kogokolwiek, i trafieniu na Oddział Psychiatrii w szpitalu Rydygiera w Krakowie po uprzedniej próbie samobójczej pierwszy raz zdiagnozowano u mnie zaburzenie osobowości. Z wypisem ze szpitala i skierowaniem trafiłam na Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości w Kobierzynie, przebyłam tam 6miesięczną bardzo ciężką terapię, z której byłam zadowolona - wreszcie czułam, że rodzę się na nowo, że wreszcie odzyskuję zdrowie i jestem zdolna do podjęcia dorosłego, samodzielnego życia w społeczeństwie. Wtedy zauważyłam, że w miarę złagodzenia obajówów bulimii zaczęły pojawiać się symptomy dysmorfofobii Kontynuowałam terapię u psychoanalityka, który był moim terapeutą na OLZO. Niestety kilka miesięcy po wyjściu z Oddziału nastąpił kryzys podobny do tego, w którym podjęłam próbę samobójczą. Byłam w tak tragicznym stanie, że niemożnością stało się uczęszczanie na terapie. Po kilku miesiącach, też dzięki farmakologii zaczęłam się podnosić, jednocześnie regularnie korzystałam z terapii.

Przez 8 miesięcy tj. od stycznia do sierpnia 2008 roku funkcjonowałam "poprawnie". Wiele zaczęło mi się układać. Byłam bez leków, kontakty interpersonalne kwitły, potrafiłam zdystansować emocjonalnie od mamy, miałam pierwszego chłopaka. Podjęłam pracę jak niania. I nagle wielkie boom.

Nigdy dotychczas nie przechodziłam takiego cierpienia, tak męczącego. W bardzo silne stany lękowe, depresyjne... uczucie derealizacji i depersonalizacji wplątały się ostre objawy dysmorfofobii. Jeśli chodzi o to ostatnie .. w ciągu ubiegłych 2-3 lat pojawiały się objawy tej fobii, jednak nigdy w takim nasileniu.Odkąd pamiętam nie akceptowałam siebie, notorycznie przeglądałam się w lusterku, poprawiałam. To wszystko doprowadziło do bardzo negatywnych skutków dla mojego życia. Tak wiele utraciłam.. Nie potrafiłam wykonywać elementarnych czynności.. Lęk mnie obezwładniał. Wiedział, że mój terapeuta nie jest w stanie mi pomóc, co sam zresztą potwierdził. Sama zgłosiłam się do szpitala, chciałam ratować swoje życie, gdyż miałam nękające myśli samobójcze. W konsekwencji w czasie tego 7miesięcznego piekła, byłam 3krotnie hospitalizowana. Żaden z tych pobytów nie był dla mnie pomocny, czułam, że to wszystko zabrnęło tak daleko, że nie ma rozwiązania. Miałam wrażenie jakby to, co dzieje się ze mną było ignorowane. Nikt nie chciał słuchać o tym, co robi ze mną mój wygląd. Nawet wśród pacjentów na oddziale nie potrafiłam funkcjonować, czułam, że z taką twarzą nie mam prawa. Dostawałam masę leków - to wszystko, co otrzymywałam. Po jakimś czasie zdecydowałam się na wyjazd do kliniki w Łodzi, gdzie pracuje specjalistka zajmująca się dysmorfofobią. Pierwszy pobyt w tej klinice bardzo mi pomógł. Zaczęłam dochodzić do siebie, otwierać się na ludzi, wróciłam do szkoły, którą, niestety, musiałam wcześniej przerwać z powodu choroby, co dodatkowo bardzo mnie obciąża. Jednak po pewnym czasie znowu zaczęło się najgorsze. W klinice w Łodzi znalazłam się jeszcze 2 razy, niestety, nie przyniosło to żadnych efektów, mój stan się nie poprawiał. Przestałam praktycznie wychodzić z domu, ciągle ktoś musiał przy mnie być, bo stany lękowe był tak silne, że nie potrafiłam przebywać sama. Po kilku miesiącach trwania w tym stanie podjęłam kolejną próbę samobójczą. Wylądowałam w szpitalu na Kopernika. Był to najprawdopodobniej najtrudniejszy i najgorszy pobyt w szpitalu. Czułam, że lekarzy zupełnie nie interesuje mój stan. Dostawałam duże dawki leków i praktycznie cały dzień spędzałam w łóżku. Po wyjściu rozpoczęłam terapię u lekarki z tamtejszego oddziału leczenia nerwic. Mam jedną terapię tygodniowo, na którą nie jestem w stanie dotrzeć sama. Do tego obecny psychiatra przepisuje mi tak wysokie dawki leków, jakich nigdy nie miałam, czuję się po nich bardzo zmęczona, nie mam siły działać. Zaden z lekarzy nie rozmawia ze mną na temat problemu z w wyglądem, który powoduje u mnie bardzo silne myśli samobójcze. Już prawie rok tkwię w takim stanie, nigdy wcześniej tak długo to nie trwało, nie było tak mocne i okropne. Kilkanaście razy w szpitalu, maksymalny angaż w terapię, praca nad sobą, mimo tych wszystkich starań jest gorzej niż kiedykolwiek. Nie wiem zupełnie, co mam robić. Nie chcę kolejny raz trafić do klinki, bo boję się, że nikt mi tam nie pomoże. Jestem bezradna, tak bardzo chciałabym dać swojemu życiu jeszcze szansę, dać szansę sobie.

Czuję, że nie istnieje nikt bardziej obrzydliwy. Obecnie, gdy przebywam w domu czuję lęk nawet przed członkami mojej rodziny. Ciężko obejrzeć film, przeczytać książkę. Utraciłam całkowicie swoją tożsamość. Już nie wiem , kim jestem. Pytam Boga , dlaczego? Dlaczego? Przecież On powinien wiedzieć jak bardzo.... jak mocno. Każdy dzień.. to cierpienie. Czasem dochodzi do tego, że czuję się jakbym przestawała być człowiekiem. Coś jakby osaczało mój mózg, dusze belitośnie, demonicznie. Nie mam siły. Nawet bycie przed monitorem jest dla nie sporym problemem. Boże Mój, czy to musi się tak skończyć? Próbowałam już wszystkiego. Pomijając terapie, psychiatrów, farmakologie, po modlitwy o uzdrowienie, spotkania z egzorcyzmami ( nie wykryto u mnie opętania), wizjonera, bioenergoterapię. Jej... Boję się śmierci. A może jeszcze mocniej tego, żę już kilkakrotnie podejmowałam naprawdę MOCNE próby samobójcze, nie dawano mi szans na przeżycie, a wciąż oddycham. Cofam się w rozwoju. Dojrzalsza, inteligentniejsza byłam w wieku 10 lat. Tak bardzo boję się śmierci..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak chciałabym wyglądać? Jakkolwiek inaczej. Choćby przeciętnie.

Po co mi ten wygląd? sądzę, że wówczas byłoby mi łatwiej walczyć z innymi ostrymi zaburzeniami, które mi doskwierają. Nie musiałabym nieustannie odczuwać poczucia winy, wstydu. Czasami mam takie paranoiczne myślenie, że lekarze, gdybym wglądała inaczej, traktowali by mnie lepiej, byłoby w Nich więcej zaangażowania.

Jak chciałabym wyglądać? Tak jak, chociażby dwa lata temu.

Po co mi ten wygląd? Ponieważ wiem, że nawet poranki nie byłyby tak koszmarnie lękowe. Mogłabym próbować walczyć z ksenofobią, agorafobią. Mogłabym usiłować skupiać się na jakiejkolwiek książce, nie myśląc o tym, ze to bez sensu, skoro i tak z taką twarzą.... Aaa.. Boże..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu nie brałam tak kolosalnych dawek leków. Nie byłam takim zerem emocjonalnym jak teraz. Miałam swój styl, bardziej dbałam o siebie. Farmakoterapia zniszczyła mi włosy i cerę.

Poza tym miałam i wciąż mam mnóstwo natręctw dotyczących wyglądu. Codziennie się maluję, choć to wcale nie powoduje, że wyglądam estetycznie, schludnie. Dwa lata temu byłam, pogodniejsza, charyzmatyczna.. i podobno miałam bardzo silny wdzięk. Teraz, gdy są dni, gdzie ubieranie się jest wysoce problemowe...jestem zszarzałą brzydulą, której ciężko wyjść samej na spacer z własnym , ukochanym pieskiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maluję się zawsze tak samo- podkład, kreski czarne na górnej powiece i tusz. Żadnych cieni, różu, moja cera tych kosmetyków nie akceptuje. Piszesz mi o basenie bieganiu,rowerze. Kurcze, przecież pisałam, że nie jestem w stanie przebywać z ludźmi. Mam także bardzo silne zaburzenie depresyjno-lękowe, ksnobne, paranoidalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×