Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyczerpanie po skończeniu studiów


jakby2

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie drodzy twórcy tego forum i użytkownicy. Mam pewien problem i chciałbym Was się poradzić czy byliście w takiej sytuacji i co zrobić.

 

Mam dziewczynę, która skończyła studia i przez 1,5 roku pisała pracę magisterską. Codziennie wpadała w straszne doły, starałem się ją wspierać przez ten czas, aż do czasu kiedy sam wyczerpałem swoją energię i wpadłem w doła, bo przez ten czas nie mogliśmy nic planować, cała przyszłość w zawieszeniu, życie z dnia na dzień, od 1 do 20 bo mniej więcej do tego dnia mieliśmy kasę na życie itd.

 

Następnie moja dziewczyna obroniła pracę magisterską, z czego wyszła zdruzgotana psychicznie i z totalnie zaniżoną samooceną. Od 2 lat bezskutecznie szuka pracy. Uważam, że by znalazła ją łatwo, gdyby miała pewność siebie, chęci i motywację do działania. Jednak ja już jestem tak wyczerpany ciągłym wspieraniem, że nie mam sił żeby to robić. Tym bardziej, że odpycha mnie od siebie, kiedy próbuję na swój sposób ją wspierać. Także czuję się zablokowany i bezradny.

 

A poza tym mam teraz pracę w której nie mam żadnych pozytywnych bodźców, ciągle krytyka, brak widocznych sukcesów, zewnętrznej motywacji. Mnie wystarczyła w tej pracy motywacja wewnętrzna, ale już jej nie mam bo planowałem już rok temu zmienić pracę. Chciałbym założyć własną firmę, ale jeżeli moja dziewczyna będzie miała dalej takiego doła to nic z tego nie wyjdzie, bo sam nie dam rady udźwignąć jej doła, firmy i utrzymania nas obojga. Boję się, że to wszystko runie jak domek z kart jak rzucę pracę i zaryzykuję. A czuję się, jak każdym dniem dziadzieję, popadam w stagnację, nie mam już energii życiowej.

 

Poza tym przez pewien czas miałem problemy zdrowotne, które sobie wyolbrzymiałem, niedawno okazało się, że jestem fizycznie zdrowy. Ale zadziałało to tak, że mówiłem sobie "a po co cokolwiek robić jak i tak niedługo mój 'wehikuł' się zepsuje".

 

Ogólnie jestem zniechęcony do wszystkiego, nie mam sukcesów w żadnej sferze życia i kiedy nawet coś uda mi się w jednej poprawić troszkę to w innej coś się psuje i odechciewa mi się dalej cokolwiek robić.

 

A w dodatku jak cokolwiek kombinuję, żeby poprawić, sprawia to, że moja dziewczyna czuje się jeszcze gorzej, bo porównuje się do mnie i kiedy mnie coś wychodzi to jest smutna, że mi nie dorównuje. Mnie też jest smutno, że się tak nisko ocenia, nie chcę żeby tak było. Przez jakiś czas nawet przestałem robić wiele rzeczy, żeby jej nie dołować moją nadmierną pracowitością, ale to nic nie dało.

 

I uciekam od tego wszystkiego w pracę nad jakimiś bzdurami, wymyślam sobie zajęcia, byle coś robić i chociaż mieć satysfakcję z tego że cokolwiek zrobiłem, przez co popadam w pracoholizm.

 

Nie mam za dużo znajomych, bo wszyscy powyjeżdżali za granicę albo do innych miast, nie mam z kim gadać na takie tematy, a osoby którym gadałem nie chcą mnie już słuchać, poza tym byłem wychowany w domu w którym nie mówiło się o problemach, a zmieniało temat na politykę albo religię gdy coś dotykało prawdziwych problemów w rodzinie i nigdy nie nauczyłem się radzić tak naprawdę w sytuacjach emocjonalnie i życiowo kryzysowych, a uciekanie od problemów wcale mi nie pomaga.

 

Najchętniej poszedłbym na jakąś terapię do psychologa i jej to samo poradził, ale nie stać mnie na spotkania po 100 zł. za sesję, bo sam utrzymuje nas oboje przez ten czas. Wiem, że taka terapia byłaby warta o wiele wiele więcej niż te 100 zł., ale boję się, że jak zacznę terapię i przerwę z braku pieniędzy to będę jak kierowca, który chce ruszyć wozem w trasę kiedy silnik wciąż rozłożony na części w naprawie.

 

Chciałbym wiedzieć czy z takiej sytuacji można wyjść, czy da się naprawić to wszystko? Czy będzie kiedyś lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że problem nie leży w Tobie, a w Twojej dziewczynie. Może spróbuj jej więcej mówić, że jest wyjątkowa, zdolna, piękna, że sobie poradzi? Mówisz jej takie rzeczy. A może ona jest toksyczna i wysysa z Ciebie całą energię? Czy taki związek ma sens? Nie wiem. Albo wyślij ją do psychologa, nie możesz jej tak matkować.

Firmę zakładaj i nie czekaj na jutro, jutro może nie nadejść. Bierz przykład ze mnie ;) heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×