Skocz do zawartości
Nerwica.com

Natrętne myśli o śmierci i przemijaniu


panna truskawka

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

Najpierw leczyłam się na depresję, a od jakiś trzech miesięcy nawiedzają mnie natrętne myśli dotyczące śmierci, przemijania, starości. Ciągle mi się wydaje, że za chwilę będę stara, że zaraz umrę, choć mam tylko 21 lat. Dręczą mnie pytania typu: co jest po śmierci? Czy w ogóle Bóg istnieje? Dlaczego muszę umierać? Jaki jest sens w tym wszystkim? Te myśli zapychają mi głowę. Są ciągle ze mną. Oczywiście powiedziałam o tym mojemu psychiatrze, zwiększył mi dawkę leku (Setaloft) i powiedział, że natrętne myśli są bardzo trudne w leczeniu. Ale czasami nie mam już siły. Chwilami ulgę przynoszą mi czytane posty o tym, jak walczyć z natrętnymi myślami, ale jest to niestety tylko chwila. Próbuję już różnych metod zwalczania tego dziadostwa- niestety czasami czuję się przegrana... Chodzę też na psychoterapię ale nie wiem czy ona coś daje...

 

Kochani, czy ktoś z Was ma/miał takie myśli na tego typu tematy? Jak sobie radzicie z tym dziadostwem? Czy da się z tego wyjść?

Dziękuję z góry za wszystkie odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to od piątego roku życia, z przerwami na szczęście. Włączyło mi się po rozwodzie rodziców, kumulacja dosięgnęła mnie jak miałam około 10 lat. Trzęsłam się na myśl o tym, co jest po śmierci, nie umiałam pogodzić się z myślą, że kiedyś ja i moi bliscy umrzemy. Jak sobie z tym wówczas poradziłam? Nauczyłam się kierować swoją uwagę na inne tematy. Gdy tylko te myśli pojawiły się w mojej głowie, natychmiast starałam się czymś zająć - rysowałam, czytałam książki... Rozmowa o tym niestety tylko nasilała obawy, zaczynałam wówczas zastanawiać się jeszcze intensywniej i wpadałam w błędne około. W ostatnich latach te lęki o śmierć zaczęły znowu dawać o sobie znać, pod koniec marca zaliczyłam ostre napady paniki z tego powodu. Dzień w dzień budziłam się z myślą o przemijaniu, o tym jak kruche jest życie. Czułam się, jakbym już stała nad grobem (co w połączeniu z moją hipochondrią dało mi mocno w kość - autentycznie miałam wrażenie, że jestem poważnie chora i powinnam żegnać się z życiem). Pojawiały się myśli w stylu "Po co kupować nowy ciuch, przecież za parę miesięcy mogę już nie żyć, szkoda na to kasy". Jak się od tego odczepiłam? Po pierwsze - dobrze na mnie działa modlitwa. Pomimo licznych wątpliwości uznałam, że po prostu muszę wierzyć w jakąś Siłę Wyższą, która nade mną czuwa, inaczej bym już dawno zwariowała. Po drugie - uznałam, że muszę owej Sile Wyższej zaufać. Co ma być to będzie i nie ma sensu teraz zawracać sobie tym głowy. Martwić się o to będę, jak już przyjdzie pora, póki co żadne badanie nie wskazuje, że lada moment zejdę z tego padołu. Po trzecie - zastosowałam metodę z dzieciństwa polegającą na blokowaniu myśli dotyczących drażliwego tematu. Jak zaczynam kombinować, próbuję skupić się na czymś innym. Nie zawsze wychodzi, ale często się udaje. O ile nie potrafię zagłuszyć w sobie lęku niewiadomego pochodzenia, to z konkretnym jakoś daję radę. Łączenie powyższych metod daje jako takie rezultaty. Głównie działa chyba uznanie, że od zamartwiania się i kombinowania "co będzie" nie stanę się mądrzejsza, nie posiądę wiedzy tajemnej i ile bym się nie głowiła i tak się nie dowiem "co tam jest" póki jestem po tej stronie. Więc zamiast myśleć o śmierci muszę myśleć o życiu - bo aktualnie to z nim mam kłopot (nerwica, depresja) i to z nim mogę coś zdziałać. A na śmierć nic nie poradzę. Więc wybieram to, na co mam wpływ. Spróbuj sobie zakodować podobny sposób myślenia, może stopniowo nauczysz się redukować ilość tych złych skojarzeń, przestaniesz się zastanawiać nad śmiercią. Spróbować warto. Skoro mnie się udało jako dziesięciolatce, to teraz też damy radę. Głowa do góry :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O dziękuję za odpowiedź. Nie spodziewałam się, że tak szybko ktoś odpisze.

Właśnie mnie też czasami nachodzi myśl typu - po co kupować cokolwiek, po co się uczyć, po co pracować itd.

U mnie chyba depresja przelata się na zmianę z nerwicą... Mam czasami na prawdę bardzo ciężkie chwile. Próbuję sobie tłumaczyć, że inni też umrą i się tym nie przejmują tylko żyją pełną parą. Ale to tylko na chwile mnie uspokaja.

Czasami mam już kompletny mętlik w głowie i wydaje mi się, że zwariuję od tego wszystkiego. Myślałam, że jak lekarz zwiększył dawkę leku to mi przejdzie wszystko całkowicie, no ale niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

panna truskawka, jakbym czytała o sobie - też mam takie myśli tzn.teraz już baaardzo rzadko ,ale jak nerwica powróciła to te myśli były na porządku dziennym niestety :roll: .Ciężko mi powiedzieć jak się ich pozbyłam - po prostu zmniejszały się stopniowo w miarę brania leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie myśli to jest koszmar.Doprowadziły mnie kiedyś do takiego stanu że byłem już na granicy szaleństwa.Lęku jakiego wtedy dostałem nie zapomnę nigdy.Nic nie potrafiło mnie uspokoić i trząsłem się ze strachu nawet leżąc w łóżku.

Leki troche pomogły ale najważniejsze jest skupianie uwagi na czymś innym.Trzeba starać się blokować te myśli zaraz jeżeli się pojawią.Najgorsze jest zagłębianie się w nie i brnięcie dalej aż do punktu gdy znajdziesz się w błędnym kole obłędu. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie mogę...

Właśnie mam podobne myśli... Dotyczą one jednak bardziej tego co będzie po śmierci... Jestem osobą wierzącą i dosłownie biorę wszystko co piszą jak trzeba postępować itp... I boję się czy nie żyję w grzechu- chyba nie, ale mam wątpliwości. Mam myśli, że po śmierci będzie strasznie. Najgorsze jest to, że nie jestem pewna czy to tylko moja nerwica czy naprawdę żyję w grzechu i będę cierpiała męki... Normalnie :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miewam fazy natręctw religijnych, ale mimo to mam raczej ugruntowaną wiarę i myślę ostatnio, że to jedna z lepszych rzeczy, jaka mi się przytrafiła. Osobiście myślę, że przechodzimy w życiu różne próby po to, aby wyjść z nich zwycięsko jako bogatsi ludzie.

 

" Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu, przygotuj swą duszę na doświadczenie! Zachowaj spokój serca i bądź cierpliwy, a nie trać równowagi w czasie utrapienia! (...) Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i jemu zaufaj! (...) Którzy boicie się Pana, zawierzcie Mu, a nie przepadnie wasza zapłata. Którzy boicie się Pana, spodziewajcie się dobra, wiecznego wesela i zmiłowania! Popatrzcie na dawne pokolenia i zobaczcie, któż zaufał Panu, a został zawstydzony? (...) Biada sercu zniechęconemu: ponieważ nie ma ufności, nie dozna opieki" (Syr.2.)

 

Tak więc nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Na lęki o śmierci spróbowałabym książki "Tabletki z krzyżykiem. Pierwsza pomoc w lękach związanych z Bogiem, końcem świata, czyśćcem i duchami" Szymona Hołowni. Jest cały rozdział o śmierci, bardzo optymistyczny i niestraszny, z relacjami ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście nie mam natręctw na tle religijnym z prostego powodu ;) .

Natomiast myślę niekiedy czy wogóle będzie coś po śmierci lub czy nie będzie tak że po prostu zgaśnie światło i sie wyłącze.

Jeżeli już gdzieś trafię to mam jedynie nadzieje że nie bedzie tam tego stanu w którym obecnie się znajduję.

 

Okularnica - wyluzuj,chyba nie jesteś aż tak złą osobą że zasługiwała byś na męki po śmierci.Są gorsi na pewno wiec luz ;).

Jak byłem dzieckiem (ok 8-10 lat) jeden ksiądz katecheta ciągle straszył nas że jeżeli będziemy grzeszyć to trafimy do piekła i będziemy się tam smażyć w nieskończoność.Skoro dziecko ma tam trafić za bycie niegrzecznym,za nie odmawianie modlitwy lub nie chodzenie do kościoła to nasuwa się pytanie - gdzie trafią księża pieprzący sie z dziwkami na lewo i prawo bądź ci co molestują dzieci? sic!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Okularnico, chyba za dosłownie rozumiesz powiedzenie, że jak się "żyje w grzechu" to się idzie do piekła. Nie można po pierwsze "żyć w grzechu" i o tym nie wiedzieć, bo takie życie polega głownie na świadomym wyborze, trwałej decyzji i sytuacji, a nie na tym co się robi niechcący, nieświadomie, czy czego się żałuje , czy na jakichś słabościach. Bo w pewnym sensie, to każdy żyje w grzechu, bo wszyscy grzeszymy, dlatego dla wierzących jest spowiedź. Tu chodzi o jakąś zatwardziałość. Poza tym z wielu przekazów świętych, objawień wynika, że w momencie śmierci każdy ma szansę podjąć raz jeszcze ostateczną decyzję, bo każdy napotyka jeszcze raz miłość Jezusa i może wybierać. Także żeby trafić do piekła, trzeba chcieć. Według takiej wizji, a ja głęboko w nią wierzę, ludzie trafiają tam tylko dlatego, że jeśli całe życie odrzucają Boga, to w momencie śmierci nie potrafią się zmienić nagle o 180 stopni. Także według tej wiary całe życie przygotowujemy się do tej decyzji. Dlatego zatwardziałość jest niebezpieczna.

Natomiast Ty wyglądasz mi na typowy skrupulatyzm, czyli z igły widły. Nie daj się zwariować, trzymaj się.

Aha, proszę nie piszcie, że piekło to zabobony itd, szanuję wasze zdanie, ale taka dyskusja nie ma sensu. Podkreślam, że piszę z punktu widzenia osoby wierzącej do wydaje mi się również wierzącej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm ja uzywam podobnych sposobów powiedzmy "radzenia sobie" -modlitwa mnie uspokaja choc czasem doprowadza mnie wlasnie do mysli o smierci bliskich wiec raz pomaga,raz dziala wrecz odwrotnie....Poza tym w przypadku gdy smierc dotyczy osoby bliskiej,znamy ja....to zaden z tych sposobow nie dziala....nawet nie musze byc bardzo zwiazana z ta osoba....sam fakt ze zmarla jest dla mnie szokujacy wtedy moje natretne zachowania i mysli sie nasilaja-cos potwornego!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do panna truskawka

Znam dwie osoby które tak miały i wyszły z tego. Życie je zmusiło do pracy z nadgodzinami, dołożyło dużo obowiązków. Spały po góra 6 godzin i były tak zabiegane że nie miały czasu ani siły myśleć o śmierci. Wyszły z tego całkowicie; jedna po 3 miesiącach, druga po 5. Jeżeli chodzisz do psychiatry to może niech Ci przypisze coś na chęć do życia i motywację ? Wydaje mi się że twój problem na 99% opiera się na "odruchu Pawłowa". Przez wielokrotne powtarzanie się tej samej myśli utrwaliłaś swoje natręctwa. Teraz zrób coś odwrotnego jak moi znajomi. Stwórz sobie taką sytuację żebyś nie miała siły o tym myśleć.

 

Jeżeli interesuje Ciebie życie po śmierci poczytaj o Bruno Groening-u,Natuzzy Evolo, Wolfie Messingu, ojcu Pio, oraz różnych bardzo skomplikowanych teoriach w fizyce (m.in. " Teoria próżni fizycznej" prof. G.Szypowa). Polecam poczytać o dwóch pierwszych fenomenalnych osobach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwykły facet,

musze Ci przyznać całkowitą rację z tym, że jak człowiek jest czymś zajęty to nie myśli o takich rzeczach.

Zaczęłam szukać pracy, idzie ciężko a nawet beznadziejnie, ale na dzień dzisiejszy wiem, że do tego wszystkiego doprowadziła mnie między innymi ... nuda w domu.

Pocieszające jest to, że są osoby, które z tego wyszły :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już nie mogę...

Właśnie mam podobne myśli... Dotyczą one jednak bardziej tego co będzie po śmierci... Jestem osobą wierzącą i dosłownie biorę wszystko co piszą jak trzeba postępować itp... I boję się czy nie żyję w grzechu- chyba nie, ale mam wątpliwości. Mam myśli, że po śmierci będzie strasznie. Najgorsze jest to, że nie jestem pewna czy to tylko moja nerwica czy naprawdę żyję w grzechu i będę cierpiała męki... Normalnie :silence:

 

Chrześcijanie to mają tragedię........ale ja was nie żałuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×