Skocz do zawartości
Nerwica.com

spóźnione powitanie


mia86

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim!

to nie jest moja pierwsza wizyta na forum bo odkryłam go już dawno, podczas mojego pierwszego spotkania z chorobą. Po przeczytaniu Waszych postów zwykle czułam się lepiej- tzn. wiedziałam że nie tylko ja się z tym męczę, ale też dlatego że wiele w Was dobroci i zrozumienia dla drugiego człowieka. Teraz zapragnęłam dołączyć do rozmów bo bardzo potrzebuję wspracia od osób które mnie nie oceniają, i które wiedzą jak to jest czuć lęk. Witajcie zatem i przeczytajcie moją (skróconą) historię.

Od 6 lat (!) choruję na zaburzenia depresyjno-lękowe. Leczę się seronilem i jest tak że kiedy go zażywam jest ok- zero objawów (albo bardzo mało), normalne życie. Ale kiedy odstawiam - a moja lekarka ciągle wpada na taki pomysł) to jest dramat bo zanim lek zacznie działać to dzieją się ze mną straszne rzeczy. I teraz jestem na etapie wracania do seronilu. Od 4 tygodni jem 20 i nie czuję poprawy. Zwykle musiałam czekać nawet dłużej na poprawę ale tym razem mam już dość. Mam ochotę się poddać. Cały czas czuję lęk lub niepokój - nie wiem nawet jak to nazwać. Ciągłe napięcie, które kumuluje się na plecach , aż czasem mi drętwieją. Chodzę do pracy , udaję przed wszystkimi że jest ok ale nie jest bo natrętne myśli (że: tym razem nie będzie lepiej, jestem beznadziejna skoro sobie nie radzę, to nigdy nie minie i już nigdy nie będę się cieszyć ) ciągle są. Ufff cieszę się że mogłam to z siebie wyrzucić.

Pozdrawiam Was. Jeśli ktoś czuje się podobnie niech się odezwie , możemy razem się wspierać w wychodzeniu z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

wytrzymałaś już 4 tygodnie, to już bardzo dużo. Pomyśl, że jeszcze trochę jak seronil zacznie znowu działać i znowu zaczniesz normalne życie. Nie cieszysz się do tej myśli? :smile: Wiem, że teraz jest ciężko, ale musisz to przetrwać. Pamiętaj, że w zawsze też możesz skonsultować swój stan z lekarką.

Leki likwidują objawy, a nie przyczyny. Myślałaś o może jakiejś terapii? Twoja lekarka jest lekarzem rodzinnym?

Pozdrawiam i pamiętaj, że nie jesteś tu sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ellis dzięki za słowa otuchy. Może gdybym przeczytała je wcześniej to bym uniknęła wczorajszego załamania...Eh dziś jest już lepiej ale wczoraj tak się tragicznie poczułam że zadzwoniłam do lekarki. (to jest psychiatra ) powiedziała że mam przez swa tygodnie zażywać afobam na uspokojenie a potem jak nie będzie lepiej to albo zwiększymy dawkę leku albo go zmienimy. Na razie myślę sobie że będę próbować bez uspokajacza to mocy lek. Ale dwa najbliższe tygodnie muszę być silna.

 

Najgorsze jest to ze chodzę na terapię od kilku lat ale niewiele mi daje. Terapeutka wymaga ode mnie zebym byla silna i radzila sobie bez lekow a ja nie umiem . Nie wiem czy ona jest bardziej sfrustrowana przebeigiem terapii czy ja...Może powinnam zmienić formę terapii na taką gdzie nie będę się w siebie zaglębiac tylko na taką która da mi jakieś konktretne sposoby radzenia sobie. A Ty Ellis jestes na /po czy przed terapią ? pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mia86,

hej moze to dobrze, że lakarz każe Ci odstawiac lek co jakis czas, pomyśl o tym, że ci którzy biora dany lek ciągle w koncu sie na niego uodparniaja a trafic w lek jest cięzko, i później są totalnie w czarnej dupie, a jak ty odstawiaśz co jakis czas i wrócisz co mozesz miec lek , który na ciebie skutecznie działa latami,

rozumiem co czujesz to napięcie w plecach tez mi sie zdarza czuje jak mnie się na karku zbiera napięcie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mia86, patrz, przeżyłaś następny dzień, spójrz jaka jesteś silna:)

Swoją drogą dziwna ta psychiatrka, która "ciągle odstawia" lek, nie zastosuje innej kuracji. Z terapeutką pewnie też niezbyt się dogadujesz, takie mam wrażenie. Myślę, że powinnaś chyba zmienić terapię. Ja bym chciał iść na terapię , ale to po znalezieniu pracy ... heh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tehela czasem myślę dokładnie tak jak Ty, że dzięki temu że odstawiam seronil to się na niego nie uodpornię,ale z drugiej strony nie mam pewności że tym razem zadziałają.A nakręcona jestem bardzo negatywnie.

 

Ellis, dzięki za wsparcie:) Moim problemem jest to że jestem bardzo niecierpliwa, już TERAZ chcę się czuć dobrze. Bo mam w pamięci że jeszcze dwa miesiące mogłam sobie obejrzeć film ( teraz nic z niego nie wiem bo mam natrętne myśli i ciągłe napięcie). Niecierpliwość jest moim największym problemem. A szukasz obecnie pracy?

 

Byłam dziś na terapii i wiem już co jest nie tak - albo wydaje mi się że wiem. Jak możecie napiszcie co o tym myślicie. Otoż od jakiegoś czasu chodzę na terapię i w rozmowach pojawia się wątek "Starego sposobu myślenia " ( nie poradzę sobie, bez lekarstw nie dam rady, nic dobrego już mnie nie czeka, musze być grzeczna i dobra, chodzić do kościoła itp.). Drugi wątek to "nowy sposób myślenia" czyli dam radę, nie muszę niczego, mam prawo do szczęscia, do spokoju, do czegoś więcej niż uciekanie przed objawami. I te dwie przeciwstawne siły mocno we mnie walczą, wydaje mi się ze stąd wynika mój niepokój. Problemem jest że ja nie chcę być aktywna i silna tylko chcę się położyć, zasnąć i obudzić się jak już będzie dobrze ( albo w ogóle nie obudzić? ). Myślę sobie powalcze, 15 minut pozniej juz jestem zmęczona walką...żal...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś też wciąż walczyłam. Aż w końcu poczułam się tą ciągłą walką zmęczona.

Postanowiłam zmienić podejście metodą małych kroczków.

Wszyscy ci mówią: Rozchmurz się. Coś taka markotna? I od razu odbieram sygnał - coś jest ze mną nie tak.

Wtedy postanowiłam zmienić tok rozumowania. Polubić siebie nie tylko wtedy kiedy osiągam sukces/spełniam czyjeś oczekiwania, ale polubić siebie całą.

Mam kiepski nastrój? Ok. Mam do tego prawo. Nie mam obowiązku tryskania optymizmem 24/7.

Nie chce mi się zmywać naczyń? Ok. Żadna tragedia. Pozmywam za godzinę albo jutro. I przestać się przejmować, że ktoś powie: bałaganiara.

 

Przyznam, że naprawdę poczułam się dużo lżej kiedy zaczęłam pozwalać sobie na takie drobne słabostki. Grunt to nie dać się wpędzić w poczucie winy za każdym razem kiedy nie pasujemy do modelu silnego, energicznego, wiecznie uśmiechniętego człowieka sukcesu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×