Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia osobowości (cz.I)


Słowianka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja myślę, że ... nic nie wiem. Teraz spróbuję chodzić na terapię przez równe dwa lata regularnie, a potem ewentualnie będę mogła się wypowiadać, czy zadziałało. By the way, znowu objadłam się słodyczy, aż mnie brzuch boli. Czy to kolejny objaw zaburzeń osobowości? :D Ale szczupła jestem. Na razie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pisze, jest źle, bo sie wkurzam, że pisze "my lovely one", nie pisze, to sie wkurzam, ze ma mnie w dupie.

 

Ja nie wiem czego chce. Do czasu dopóki nie byłam pewna tego, kręciło mnie to, teraz mnie nudzi i męczy. Szukam już czegoś nowego. Ale jednoczesnie wkur**am się jak koleżanki mi proponuja jakis tam kolesi, swoich kolegów. Co ja jakaś niepełnosprawna jestem? Chyba potrafię sobie znaleźć kogoś. To nie chodzi o to, że mnie nie chcą, ale o mnie, że ja nie chcę. Chcę i nie chcę.

 

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda sesja mnie dosłownie powala, ja już nie wiem na czym stoję, o co w tym wszystkim chodzi. :cry: Spałam dziś godzinę, nie mogłam znieść napięcia po kolejnym spotkaniu. Kolejnego uczucia odrzucenia. Miałam jechać dzisiaj do domu rodzinnego, ale nie jadę, nie mam siły po nieprzespanej nocy, zresztą nawet mi się już nie chce. Chcę przestać czuć i myśleć. Ta terapia jest ponad moje siły. Chcę zasnąć - na długo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda sesja mnie dosłownie powala, ja już nie wiem na czym stoję, o co w tym wszystkim chodzi. :cry: Spałam dziś godzinę, nie mogłam znieść napięcia po kolejnym spotkaniu. Kolejnego uczucia odrzucenia. Miałam jechać dzisiaj do domu rodzinnego, ale nie jadę, nie mam siły po nieprzespanej nocy, zresztą nawet mi się już nie chce. Chcę przestać czuć i myśleć. Ta terapia jest ponad moje siły. Chcę zasnąć - na długo.

 

Asiu,

terapia ma niby powalać, rozpieprzać, dawać do myślenia.. ale że aż tak?

Masz coś takiego, że na terapii jest w miarę ok, a jak się drzwi zamykają to wtedy bombardują Cię emocje? I nie wiesz jak sobie z nimi poradzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu,

terapia ma niby powalać, rozpieprzać, dawać do myślenia.. ale że aż tak?

Masz coś takiego, że na terapii jest w miarę ok, a jak się drzwi zamykają to wtedy bombardują Cię emocje? I nie wiesz jak sobie z nimi poradzić?

 

TAK, TAK, TAK Basiu!!! Na sesji wszystko jest ok, jestem zupełnie zrównoważoną osobą, a po sesji... To co się ze mną dzieje to istny koszmar... :( Ale wczoraj znów na sesji poczułam odtrącenie, to jest jak huśtawka - raz moja terapeutka mnie do siebie przyciąga, raz mnie totalnie zniechęca, jestem bardzo czuła na odtrącenie, choć ona mówi, że to dla mojego dobra, to ja i tak czuję coś innego!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia, ale dlaczego Tobie tak zależy na Twej terapeutce jako na osobie? Dlaczego koncentrujesz się na niej, a nie na tym, z czym do niej przyszłaś? Hm... Co do niej czujesz? Przepraszam, jeśli pytania są zbyt osobiste, po prostu wydajesz mi się osobą, która umie pięknie wyrazić swe odczucia i może gdybyś napisała tu o nich, a my byśmy coś od siebie napisali na to, byłoby Ci lżej... A tak w ogóle, to ja podobnie kiedyś miałam z jedną swoją koleżanką - przyciąganie - odpychanie - przyciąganie - odpychanie. Teraz już nie mamy ze sobą kontaktu. Raz ją nawet wzięłam na rozmowę o naszej relacji, a ona powiedziała, że nie może się ze mną normalnie przyjaźnić, a na odchodnym rzuciła mi się na szyję i powiedziała, że mi ładnie włosy pachną. Nie wiem tak szczerze mówiąc, co z nią było nie tak, ale przez naprawdę długi szmat czasu wykańczała mnie psychicznie. Podpuszczała na głęboki kontakt, a potem się odsuwała. A jak Ty masz ze swoją terapeutką? Opowiedz o tym, jeśli chcesz. Co czujesz, co myślisz, że ona czuje? Relacje międzyludzkie są skomplikowane...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tenuis, no ja właśnie mogę się utożsamić z postępowaniem Twojej koleżanki... Bo moje relacje wyglądają bardzo podobnie. Mam borderline. To z jednej strony silne pragnienie bliskości, dążenie do niej za wszelką cenę, a gdy jest ona w zasięgu ręki... odsuwanie się, ucieczka. I robienie wszystkiego, żeby zniechęcić do siebie daną osobę. Bo uczucia do niej są extremalnie silne, nie ma się wtedy nad sobą kontroli, ciężko to znieść, nie można racjonalnie myśleć, bo albo się ją w danym momencie uwielbia ponad wszystko, albo nienawidzi, i tak w kółko, to bardzo szybka karuzela uczuć, aż robi się niedobrze... To dążenie do stałej relacji, a jednocześnie robienie wszystkiego, żeby do niej nie dopuścić, jak najszybciej ją zerwać. To ogromna wrażliwość na wszelki przejaw odrzucenia, odtrącenia. Ja... nie wiem dlaczego tak mi zależy na mojej terapeutce jako na osobie. Ona po prostu stała mi się kimś najbliższym. Kimś, dla kogo byłabym w stanie zrobić dosłownie wszystko. Pokochałam ją jak mamę i wciąż mi mało kontaktu z nią, bardzo tęsknię, gdy jej nie widzę dłużej, nie umiem sobie z tą tęsknotą poradzić, tęsknota zamienia się w nienawiść, żeby łatwiej przetrwać rozłąkę... Tenuis, mnie tak jakby nie zależy na sobie, na swoim zdrowiu, mnie zależy na niej, ona stała się szybko całym moim światem... Ba, ja to wiedziałam już od pierwszej sesji... Że będzie dla mnie kimś wyjątkowym.

Wczoraj, gdy mi powiedziała, że zablokuje mój adres mailowy i od razu będzie kasować moje smsy myślałam, że mi serce pęknie. Powiedziała, że czuje się przeze mnie prześladowana. Bo faktycznie, ostatnio codziennie wysłałam jej smsa, również w późnych godzinach (do 22ej). I jednego maila. Ale miałam ostatnio bardzo ciężki czas, w dodatku jestem tu sama w Wawie, nie mogłam tego wszystkiego znieść, a ona była mi najbliższa... Bardzo mnie zabolało to, co powiedziała. Co z tego, że potem dodała, że to dla mojego i jej dobra, zapewniała, że się nie izoluje ode mnie skoro ja już miałam w pamięci tylko to, co powiedziała wcześniej. Dla mnie to jest odgradzanie się, stawianie muru, wyrzucanie mnie do śmieci. Tyle jestem warta. Ja wiem teoretycznie, że ona ma rację, bo nie powinnam do niej pisać i nadużyłam jej dobroci – gdy pisałam umiarkowanie to czytała moje wiadomości. Ale Przesadziłam. Ja jakby z jednej strony sama dążyłam do tego, żeby ją wkurzyć i żeby ograniczyła ze mną kontakt. Tak jakbym sama broniła się przed przywiązaniem. I nie mogła być w spokojnej stabilnej relacji. Zawsze musi się coś dziać, choć z drugiej strony tego nienawidzę. Bo teraz znów mnie coś od niej odsuwa – uczucie odtrącenia. I chcę się wycofać, oddalić.

Mam już dość odtrącenia. Mam dość wszystkiego. Nie mogę sobie z tym poradzić. Jedynym ratunkiem staje się wymazanie jej z pamięci między sesjami – pytanie tylko jak to zrobić???

Ja czuję sprzeczne sygnały – z jednej strony ogranicza mi do siebie dostęp, wciąż co jakiś czas odpycha, a z drugiej przyciąga... Nie mogę tego znieść, wariuję, rozumiesz? Ona mnie totalnie wyprowadza z równowagi. Nie wiem jak zniszczyć tą więź. Muszę, bo inaczej nie wytrzymam już długo. Ale najgorsze jest to, że nie potrafię, nie jestem w stanie. Pierwszy raz nie potrafię tak po prostu odejść choć dla mnie to typowe. Jestem załamana, w poniedziałek mam sesję, nie wiem co jej powiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zwariuję. chę na terapię, a mam dopiero w czwartek. Od wczoraj juz 3ci koleś mi sie podoba. Jeden został miom fejsbukowym chłopakiem, oczywiscie twierdzi, że to na serio a nie zadne żarty, drugi sie wielce oburzył jak moglam, a trzeci dziś mi pisze, że od srody ma wolne i chetnie wpadnie do mnie.

 

A najgorsze, że może i każdy mi sie podoba, ale żaden nic dla mnie nie znaczy. podoba mi sie to, ze moge nimi tak manipulować, ze mogę im wcisnąc każdy kit.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A najgorsze, że może i każdy mi sie podoba, ale żaden nic dla mnie nie znaczy. podoba mi sie to, ze moge nimi tak manipulować, ze mogę im wcisnąc każdy kit.

 

No właśnie - coś w tym jest, mam podobne doświadczenia, echhh... :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia, wyraź to! Napisz na przykład wiersz, namaluj portret swojej terapeutki. No i posłuchaj tej piosenki:

. Wsłuchaj się w jej tekst.

 

Aha, chciałam Ci jeszcze napisać, że jeśli tak się czujesz obejrzyj niemiecki film "Dziewczęta w mundurkach" z 1958 roku. Opowiada on o wielkim przywiązaniu uczennicy do nauczycielki. Tak trochę jakby nawiązuje do Twojej sytuacji. Oto link do zajawki do tego filmu na Youtube:

. Jak dla mnie, to jest film o zagubionej dziewczynie, która właśnie pokochała swoją nauczycielkę jak matkę, przyjaciółkę... A ta nauczycielka nie mogła być jej przyjaciółką, bo była tylko nauczycielką, nikim więcej. Tak jak Twoja terapeutka.

 

Obejrzyj ten film koniecznie. Wspaniałe aktorstwo, zero dłużyzn. Ja na nim płaczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia, wyraź to! Napisz na przykład wiersz, namaluj portret swojej terapeutki. No i posłuchaj tej piosenki:
. Wsłuchaj się w jej tekst.

 

Aha, chciałam Ci jeszcze napisać, że jeśli tak się czujesz obejrzyj niemiecki film "Dziewczęta w mundurkach" z 1958 roku. Opowiada on o wielkim przywiązaniu uczennicy do nauczycielki. Tak trochę jakby nawiązuje do Twojej sytuacji. Oto link do zajawki do tego filmu na Youtube:

. Jak dla mnie, to jest film o zagubionej dziewczynie, która właśnie pokochała swoją nauczycielkę jak matkę, przyjaciółkę... A ta nauczycielka nie mogła być jej przyjaciółką, bo była tylko nauczycielką, nikim więcej. Tak jak Twoja terapeutka.

 

Obejrzyj ten film koniecznie. Wspaniałe aktorstwo, zero dłużyzn. Ja na nim płaczę.

 

Wiersz, rysunek... To by mi o niej jeszcze bardziej przypominało... A ja chcę o niej zapomnieć. Po dzisiejszej nieprzespanej nocy mam już naprawdę dość. Wiesz, ona mi wczoraj przed moim odejściem kiedy podawałam jej rękę na pożegnanie wcisnęła w dłoń kamyk, bardzo ciepły od jej dłoni. Jej kamyk – żebym miała zawsze jakąś jej cząstkę przy sobie i nie była samotna. Żeby zawsze była ze mną. Najpierw byłam totalnie wzruszona, ale potem ten kamyk zaczął wywoływać jeszcze większe napięcie – bo cały czas mi przypomina właśnie o niej, a tym samym o odtrąceniu, które wczoraj dotkliwie poczułam. Wciąż czuję się bardzo niespokojna mając go przy sobie, bo nie mogę w ten sposób o niej zapomnieć. Oddam jej go w poniedziałek.

Dziękuję za linki, piosenka przecudna, zaczęły mi ciec dosłownie same łzy z oczu, gdy jej słuchałam... A film postaram się znaleźć. Fajnie, że jest po niemiecku, lubię. :)

Tenuis – dziękuję Ci za wsparcie. To dla mnie bardzo dużo znaczy, bo czuję się z tym wszystkim pozostawiona sama sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie pozbędę myśli o samobójstwie.

 

Obejrzałam film dokumentalny "The Bridge" o moście Golden Gate w San Francisco. Jest to miejsce gdzie dochodzi do największej liczby samobójstw na świecie. W samym 2004 popełniły tam samobójstwo 24 osoby.

Film jest opowieścią o niektórych z nich. Pojawiają się ich bliscy, którzy opisują z czym się zmagali.

Pojawia się też chłopak, który przeżył skok z mostu. Odratowano go. Opowiadał co czuł tego dnia, co czuł gdy jechał autobusem na most, jak spadał i jak był w wodzie... Życie uratowała mu foka, która zataczała kręgi wokół niego, zapobiegając tym samym jego utonięciu. On mówi, że ingerencja Boga. Ale kończy swoją opowieść słowami "jestem chory. i wiem, że nigdy nie wyzdrowieję".

 

Wiedziałam, że nie powinnam tego oglądać. Film dla przeciętnego widza jest poruszający, mnie zmasakrował. Przeryczałam film, bo czułam ból, który z niego wypływa, był dla mnie taki realny i prawdziwy. Boli mnie głowa i dusi mnie w gardle.

 

W SF mieszka moja dawna przyjaciółka. Ciągle pyta, kiedy wreszcie przyjadę ją odwiedzić........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha, może lepiej odwiedź mnie, a nie koleżankę w SF?

też oglądałam ten film o samobójcach ale w ogóle mną nie ruszył :roll: jak człowiek krzywdzi człowieka, albo jak człowiek krzywdzi sam siebie to mnie to nie rusza. zaś kiedy ktoś krzywdzi zwierzęta... :roll:

Kacha, nie możesz się zabić. Kto się zajmie Bessi, gdzie znajdzie sobie lepszą panią? Uspokój się, ochłoń. Włącz OTH, 90210 czy inny odmóżdżający serial.

 

 

Darek, dlaczego uważasz, że daleko Ci do normalności i tak w zasadzie, co uważasz za normalność?

 

 

Asiu, mam podobnie po grupowej. W pierwszy dzień w ogóle siedziałam sobie na lajcie, nikt nic o mnie nie wiedział, coś tam wydukałam, posłuchałam innych, wyszłam z terapii i poszłam do pracy. W pracy dosłownie po wejściu rzuciłam torbę na krzesło, siadłam i zaczęłam ryczeć. Nie mogłam przestać. Do tej pory nie wiem co to było. Często tak mam.

 

Dzisiaj jestem dziwnie spokojna, choć wewnątrz czuję taki niepokój, że zaraz ten chwilowy stan zostanie przerwany.

No, a teraz chce mi się wyć bez powodu.

 

[Dodane po edycji:]

 

ja pier*olę, denerwuję się, że nikt na mojego posta nie odpisał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kacha, ale ja potrafię płakać na reklamie Nutelli. :roll:

Także wtedy chyba byłam w stanie, w którym po prostu mnie to nie ruszyło. Poza tym jakoś się na tym nie koncentrowałam.

Wycie jeszcze nikomu nie zaszkodziło, także lepiej sobie powyć niż sięgnąć za żyletkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, nie ma sprawy. :-)

 

Ja też mam zaburzenie osobowości, co prawda nie borderline. Czasem wydaje mi się, że jestem zlepkiem różnych zaburzeń, trochę z histrionicznego, trochę paranoidalnego. Męczy mnie to.

 

Ale równocześnie daje mi to wrażliwość, dzięki czemu mogę głębiej przeżyć też piękne rzeczy. Tak jak wszyscy tu zgromadzeni. :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przypomniało mi się coś. W pierwszym tygodniu terapii musiałam napisać swój życiorys.

Też myślałam, że przeczytam go tak "na sucho" i wsio. A w pewnym momencie żadne słowa nie chciały mi przejść przez gardło, bo zaczęłam łkać.

Jakby ktoś był zainteresowany to mogę go zeskanować - Wam mogę pokazać.

Następnego dnia terapii ludzie pisali moją charakterystykę. Było mi głupio tego słuchać, uważam, że nie zasługuję na takie słowa - napisali same dobre rzeczy, że mnie podziwiają, że jestem dzielna itd. i kazali mi to codziennie czytać przed snem. Czuję, że właśnie teraz powinnam te charaterystyki przeczytać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×