Skocz do zawartości
Nerwica.com

dziwne bicia serca!!!!


ziemiowit1978

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!

 

Dawno nie odwiedzałem tego forum ale czułem się wyśmienicie więc nie było potrzeby. Ale mineło pół rou i znowu coś się popsuło. Zaczęło się od dziwnych ucisków w klatce potem serce zaczęło mi dziwnie bić - bije a potem krótkie zatrzymanie i znowu startuje i tak od czasu do czasu przez 10-15 min. Przechodzi albo samo (nie zawsze) albo po uzyciu lekarstwa (Afobam). Do tego doszło dziwne uczucie dławienia w gardle, coś mi cały czas tam spływa. Czuje się okropnie momentami. Ten strach że coś mi jest z sercem jakś wada albo zawał ( a mam 30 lat). Często w nocy budzę się bo leżę na plecach albo na boku i nagle się budzę serce bije głośno i muszę wstać bo boję się że to zawał i koniec. I tak siedzę 2,3,4 h. a potem rano masakra. Dodatkowo boję się ruszyć z domu sam bo zaraz coś zaczyna mi się dziać mrowienie w nogach bicie serca lęk. Siadam na rower im dalej od domu to zaczyna się jakieś zatykanie brak oddechu i strach że zaraz się wykończę. Samochodem też nie mogę jechać za daleko bo zaraz jakieś obawy że mi się coś stanie i na drodze wykończe się na zawał. I tak cały czas już momentami brakuje mi sił. Jakiś rok temu robiłem badania EKG (też wysiłkowe) UKG badania krwi i ponoć wszytsko ok. Tak sobie myślę czy nagle cos mogło się pokrzaczyć z moim sercem jakaś wada ukryta itp. Jak wchodze po schodach to czasami tez mnie zatyka. A było tak dobrze jeździłem na rowerze uprawiłem umiarkowniae sport i było ok.

Poradźcie coś proszę. Nie wiem czy znowu powtarzać te badanie ale trochę mi szkoda czasu i kasy bo może to jednak nerwica!Co zrobić pomóżcie!

Nie chce się ładować lekami o ile nie jest konieczne tylko może jakoś można z tego wyjść samemu?

 

Z góry dzięki z pomoc i pozdrawiam wszystkic gorąco!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam moja nerwica też się zaczynała od takiego bicia serca przez to dostawałam lęki że to zawał w nocy mnie budziło,po paru miesiącach takiego funkcjonowanie trochę się przyzwyczaiłam do tego bicia chociaż lekarka przepisywała mi propanolol którego nie brałam bo się bałam ale gdzieś od 3-4 miesięcy dokładnie nie pamiętam biore 2-3 razy dziennie magnez z potasem i pomogło tak że może spróbuj tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

 

Wielkie dzięki za odpowiedź. Też miałem kiedyś Propranol ale jak przeczytałem ulotkę to się wystraszyłem tego leku. Więc też nie wziąłem. Z tym magnesem i potasem to mam Aspargin choć planuję zrobić badanie krwi na ilość magnezu i potasu bo czytałem, że brak tych pierwiastków może powodować arytmię.

Dzięki za odpowiedź choć dalej mam obawy.

 

Życzę zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie jednym z objawow tez byly a raczej nadal sa problemy z sercem i nadcisnieniem, czasem takie wrazenie ze serce strasznie mocno bije, drgawki, stany podgrypowe, biore lokren (obniza cisnienie i spowalnia serce) magnez z wit. B6 i afobam.

 

Tez mialem leki ze cos mi sie stanie,balem sie gdziekolwiek odejsc dalej czy gdzies pojechac, ale w koncu same te leki mi przeszly, teraz chodze na szybkie marsze 8-10km

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z sercem mam podobne problemy - stricto związane wszystko jednak z nerwicą... Najgorsze objawy miałam w liceum (lekarze też nic nie potrafili ocenić co, jak i dlaczego) - wtedy jeszcze oprócz samego serca i objawów o których piszesz miałam strasznie skaczące ciśnienie - w ciągu kilku godzin z niedociśnienia robiło się nadciśnienie i na odwrót. Pomogła tak naprawdę praca nad sobą (swoimi nerwami) i też po części leki jakie lekarz domowy po obejrzeniu wyników wszystkich wyników badań i wysłuchaniu moich relacji przepisał mi na te problemy (mimo iż lekarz domowy, to leki były właśnie na nerwicę i depresję). Po roku odstawiłam leki - to co mogły pomóc pomogły - nie było później długo zmian (unormowało się przynajmniej ciśnienie) - ale dalsza praca nad sobą pozwoliła niemalże wyeliminować problemy z sercem... czasami mam na powrót jeszcze kłucie serca, zadyszki itp, ale to tylko w sytuacjach nasilenia nerwicy czy nawrotów depresji, nad czym jeszcze cały czas pracuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

100% zgody z Tornado + zwróć uwagę ziemowit, ile razy w Twoim poście pojawia się słowo zawał. Im bardziej się tego boisz, tym serce gorzej pracuje - może to marne pocieszenie, ale - nie martw się, gdybyś miał zawał, już byś o tym wiedział, a gdyby takie objawy (tak często) przepowiadały zawał, nikt by na niego nie umierał :)

 

Nie myśl broń Boże, iż kpię - IMO powinieneś zrobić wszystkie możliwe badania, aby wykluczyć ''zwalenie'' na nerwy czegoś stricte fizycznego, a - gdy to nic nie wykaże - ''ze spokojem'' zacząć leczyć nerwice, bo to choroba, jak każda inna.

 

Pozdrawiam

 

Ps.

To już całkowicie z przymrużeniem oka i żart - więc nie weź tego poważnie, ale był na tym forum kiedyś człek, który miał fizyczną dolegliwość mylnie zinterpretowaną jako nerwicę - i wiesz co? Nie ma nic gorszego, niż taki dający innym złote rady w sprawach psychiki :D

 

Podkreślam, że to z przymrużeniem oka - jestem pewien, że - czy to dolegliwość fizyczna, czy nie - jesteś sympatycznym facetem a pisać tu ma prawo każdy - to nie zależy od choroby, tylko od empatii lub jej braku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Dzięki za dobre rady. To naprawdę ważne. Tak czasami jak z kimś pogadam na ten temat to jest trochę lepiej. Myslałem nawet o jakiejś terapii grupowej? Ale narazie postanowiłem skorzystać z forum i pogadać z ludźmi, którzy jak widzę mają podobne dolegliwości. Chcę pracować nad tym i mam nadzieję, że uda mi się to zwalczyć bez zbędnej chemii. A widzę, że wszyscy piszecie, że jakoś praca nad sobą przynosi Wam pozytywne efekty:-) Ja chcę też próbować a przy okazji dobrych rad od chociażby Was "forumowiczów" jest jakaś szansa.

 

Wielkie dzięki jeszcze raz.

 

P.S.

 

Mam nadzieję, że ta noc bedzie troche spokojniejsza dla mnie i może się wyśpię nie myśląc o zawale i innych rzeczach. Jak ktoś z Was ma jeszcze jakieś cenne uwagi to chętnie posłucham i wymienię opinie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Ziemowicie1978:)

Ech, znam te dziwne bicie serca aż za dobrze... u mnie zaczęo się wiele at temu właśnie od serca, ale od szybkich bić - kołatań, mega zmęczenia przy wysiłku itp. Przebadana dokumentnie - diagnoza nerwica... też ponad 10 at temu brałam propranolol i jest to łagodny lek, naprawdę nie masz się co obawiac i bardzo wycisza. Po jakims czasie dołaczyły u mnie te wlaśnie 'dziwne" bicie serca... zrazu je bagatelizowałam, a potem zaczęłąm się w nie "wczuwać" co to się dzieje.. i to był mój pewnie błąd... te moje dziwne bicia serca - takie potykanie się serca, swatanie na moment po przerwie nagłe ruszanie to tzw. dodatkowe skurcze nadkomorowe serca... lekarze je totalnie bagatelizuja i każą o nich nie myśleć, ma to prawie każdy człowiek, tylko niektórzy w ogóle ich nie odczuwają, a nerwicowcy czują je niestety ze zdwojona siła... ja czasami odczuwam silne szarpniecia w klatce piersiowej, czasmi potkniecia, czasami jakby cos mi się urwało, albo jakby ktos mnie silnie uderzył... często mam przy nich potrzebe nagłego kaszlnięcia.... Gdyby nie jednak pani dr, która mi dokładnie wyjaśniła powstawanie owych skurczów to chyba bym z nerwów zwariowała...tez myślalam, że dostane zawału, jakiegos migotania, że serce mi stanie i już nie ruszy, albo mi się totalnie rozreguluje i umrę...

Proponuję - jesli nigdy nie miałeś robionego USG serca - zrób, bo pewnie to Cię uspokoi, a swoją drogą bierz rzeczywiście Magnez i Potas... Mnie te skurcze nękają czasami po kilka sztuk na minutę i tak przez pół dnia, a czasami przez 3 tygodnie nie mam żadnego... nie ma reguły... generalnie, po stresach, po silnym zmeczeniu, nieprzespanej nocy i przed miesiączką dają się mocno we znaki...

trzymaj się

pozdrawiam!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich:)

Jestem tu nowa , i czytając te wasze posty znalazłam podobne objawy do moich. Z sercem zaczęło się tak dosłownie rok temu takie poważne dolegliwości: kołatanie , duszności , takie jakby przeskakiwanie mocniejsze czucie tak jakby drugiego serca i ogromny ciężar na klatce piersiowej. Przy tym mi słabo , ogólnie rozbicie calego organizmu i strach że to zawał.Oczywiście robiłam wszystkie badania i wszystko ok.

Dodam że jestem już po terapii bo jakiś czas temu mialam inne calkiem objawy ktore zanikly a pojawily sie te.

Jestem bardzo zalamana , za miesiąc mam ślub , bardzo kocham mojego narzeczonego i wszystko powinno być ok , jestem szczęśliwa , ale.... Ale objawy mi przeszkadzają być szcześliwą tak na 100%.

Przygotowania do ślubu mnie nie cieszą bo martwi mnie moje zdrowie i to serce.

Nie wiem już co mam robić , biore magnez i witaminy , leków nie biore ponieważ jak stwierdziła Pani psycholog powinnam sobie poradzić sama bo jestem po terapii a przecież terapia jest po to żeby nie brać leków, a i tak nie pomagały mi przed terapią bo chodziłam po nich jak narkomanka.

 

Katarzynka napisz jak sobie radzisz w takich sytuacjach?

Tornado . madzia , ziemowicie? Napiszcie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi Ziemowicie!

Czy miałęś robine takie badanie które nazywa się Holter??? Polega to na dobowym zapisie pracy serca. Jeżeli tam nic nie wjdzie i echo serca też masz w porządku, wtedy możesz być na 100% a nawet na 1000% pewny że twoje dolegliwości sercowe są na tle emocjonalnym! Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj ivette73 :)

 

Może zaskoczę, może nie, ale rozumiem Cię doskonale. Mogłabym nawet (patrząc na Twój opis sytuacji i to co za mną), że reagujesz tak, jak zareagowałabym ja na Twoim miejscu. Wiedz jednak proszę, że im więcej się na czymś skupiamy, czegoś się obawiamy, czegoś poprostu nie chcemy, to jest tego coraz więcej. Rzecz normalna. Potrafimy w takim skupieniu - nieświadomie i nie celowo wywoływać u siebie różne stany. Wiem, że zostało udowodnione badaniamii, że nasz umysł ma potężną moc jeśli chodzi o nasze własne samopoczucie. Nasze nastawienie, sposób myślenia, koncentracja na pewnych rzeczach potrafi mieć wielkie odzwierciedlenie na naszym zdrowiu.

 

Nie czytałam o tym wiele akurat kiedy miałam swoje największe problemy z samopoczuciem, dopiero całkiem niedawno wpadła mi w ręce o tym książka, ale do wielu rzeczy dochodziłam sama.

 

Mój tok myślenia (Ponad 2 lata mi zajęło dojście do tego, że potrafię mieć siną wolę.):

 

Co to znaczy mieć silną wolę? Odmówić, gdy Cię częstują narkotykiem, rzucić palenie, nie poddać się presji jaką wywiera na nas tłum? Zawsze takie odpowiedzi, domysły krążyły po głowie... Zagłębiłam się jednak w to dalej... Silna wola wykazywana jest wtedy, gdy nie zgadzamy się na coś, co miałoby nam zaszkodzić i nie poddajemy się temu. OK. Ale przecież nerwy mi też szkodzą, przejmowanie się wszystkim co wokół, niewiara we własne siły i możliwości, poddawanie się różnym stanom, emocjom... Przeciwstawienie się temu będzie ćwiczyło i wyzwalało moją wolę, aż w końcu będę mogła ją nazwać "silną wolą"...

..Jakby uzupełnieniem do tego toku myślenia było zapoznanie się z terminem autosugestia. Jej ćwiczenie pozwala właśnie dążyć do silnej woli...

...nie jestem słaba - mam co prawda problemy z sercem, wciąż zadyszka, różne ciśnienie, zawroty głowy - ale to wcale nie znaczy, że jest źle... organizmowi pewnie czegoś brakuje - w trakcie emocji tyle różnych substancji organizm wytwarza, że pewnie jednych jest za dużo a innych są braki... nie cieszę się niczym - brakuje organizmowi tego, co wyzwala radość... przejmuję się wciąż wieloma sprawami - organizm ma już dość - trzeba mu pomóc... ..od czego zacząć... ciężko stwierdzić - spróbować warto chyba różnych metod - każda coś swojego wniesie - może się uda "wspólnymi siłami".... wyciszenie przy muzyce relaksacyjnej - raz, modlitwa - dwa, spacery i obserwacja przyrody - trzy, rozmowy z zaufanymi ludźmi - cztery, no i piąta rzecz - najważniejsza - wiara w siebie - dążę do konkretnego celu, więc go osiągnę - co z tego że jest porażka jedna i druga - nie od razu rzym zbudowano - trzeba być cierpliwym. Wyćwiczyć pogodę ducha i pozytywne nastawienie do świata, innych ludzi i wreszcie do samego siebie. Starać się widzieć te najmniejsze i najdrobniejsze rzecz, które mogą cieszyć, które są piękne i które warto pielęgnować - one są najważniejsze, bo składają się na piękno całego naszego życia, a tak często ich nie widzimy, nie doceniamy....

 

Może ten tok myślenia trochę zagmatwany - myśli zazwyczaj takie są ;) Ale jak zastanowić się nad każdą pojedyńczą częścią tych myśli - zaczyna się to wiązać w jedną logiczną całość. Kolejne lata spędziłam nad wprowadzaniem tego wszystkiego w czyn - czasami to zaniedbywałam - wtedy problemy się nasilały - ale po uświadomieniu sobie przyczyny dlaczego mogę sie tak a nie inaczej czuć fizycznie i psychicznie starałam się od nowa wdrożyć w to "inne spojrzenie". Autosugestia jest naprawdę silna - przynajmniej potrafi być, jeśli się w nią uwierzy... Do dziś się tego wszystkiego uczę...

 

Mam nadzieję, że nie namąciłam zbyt wiele... Nigdy mi nie wychodziło wyrażanie własnego toku myślenia w piśmie czy w mowie, trudno mi też ocenić czy mi to teraz wyszło, czy nie. Ale jedno jest pewne. Nad tym co napisałam i co jest ewentualnie zrozumiałe - warto się głębiej zastanowić - nie wystarczy tylko ot - raz preczytać...

A jeśli wyciągnąłby ktoś z tego jakieś własne wnioski, które mogłyby pomóc - pomóc należy tym wnioskom wejść w życie - uwierzyć w nie - ja uwierzyłam - i nie żałuję, a stan zdrowia - choć określam za fatalny - jest o wiele lepszy niż kiedyś... Jeszcze wiele pracy przedemną. Przede wszystkim przeczytam w końcu całą tą książkę o wpływie nas samych na własne zdrowie - może znajdę jakieś dodatkowe wskazówki - znaleźć musiałabym tylko na to czas...

 

///dodam jeszcze jedno - nie szukajmy 100% szczęścia - takie coś nie istnieje - zawsze jest jakaś przeszkadzajka. A zresztą, wszystko zależy od nas, od naszego nastawienia, co dla nas znaczy 100% szczęścia... Jeśli uda nam się choć trochę zauważyć szczęścia w naszym życiu - trzymajmy się go i pielęgnujmy na tyle, na ile możemy - ono będzie dla nas największą siłą :) A jeśli nagle to szczęście zniknie - zawsze pozostaje jeszcze inne - nic nie ginie całkowicie - trzeba tylko umieć szukać i nie poddawać się - często szczęście też samo nas znajdzie i zawsze jest coś, co tej siły może nam dodać...///

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuję Tornado:)

Przeczytałam Twoje słowa , jestem pełna podziwu, czy ty aby nie jesteś psychologiem?

Wiem że to co piszesz ma sens , jednak trudno to wprowadzić w zycie , nie wiadomo dlaczego nie?

Latwiej jest przeciez popłakać gdzies w zamknieciu i odosobnieniu a to jest jeszcze gorsze , wiem.

Chciałabym przeczytac ta książke o której wspomniałaś , możesz podac tytuł i autora?, bede wdzięczna:)

 

Jeszcze raz dziękuje , nie wiem czy uda mi się mieć tyle siły i silnej woli działania jak Tobie , czego Ci bardzo zazdroszczę.

 

Pozdrawiam cieplutko:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie takie dziwne bicie serca nasila się głownie po atakach paniki, strachu i różnych bardziej i mniej stresujących sytuacjach :( Leczę się u kardiologa, mam chore serducho. Ciśnienie baaardzo wysokie ale tylko jak bada mnie lekarz. W domu jak sobie mierze jest niskie. Kardiolog powiedział ze jestem straszny nerwusek itd a te dolegliwości związane z dziwnym biciem serca to "nerwica serca". Stwierdził że mam pracować nad sobą i takie tam. Staram się chodzę do psychiatry i psychologa ale efektów na razie brak...ale mam nadzieję ze będzie dobrze :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, czy jest to jedna z najlepszych pozycji jakie pokazały się na ten temat, ale swego czasu dostępna była w "Klubie dla ciebie". Debbie Shapiro "Wpływ emocji na zdrowie. Twoje ciało mówi, co czuje dusza."

 

Psychologiem nie jestem :)

Miałam jednak w liceum bardzo silne postanowienie zmiany swojej sytuacji i doszłam do takich a nie innych wniosków... Trwało to jednak bardzo długo. Cierpliwość się opłaciła :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie

 

Nie wiem czy moja poprzednia odpowiedź dotarła więc piszę jeszcze raz.

 

Tornado . madzia i inni bardzo dziękuję za dobre rady!

Mam tylko pytanie co robicie i jak walczycie z tą cholerną nerwicą? Doradźcie jak sobie z tym poradzić bez zbędnych prochów i tym podobnych rzeczy?

Dzisiaj muszę powiedzieć, że czuję się dobrze. Żadnych akcji z sercem itp. Myslę, że to trochę dlatego że poczytałem parę ciekawych opisów podobnych do moich na tym forum i zacząłem pomalutku wierzyć, że może to nie zawał? Bo skoro tylu z Was ma podobne akcje no to chyba wszyscy nie możecie mieć problemów poważnych z sercem? Ale to dopiero początek bo pewnie ja znowu dojdzie to ataku nerwicy to wszelkie lęki powrócą- oby NIE!

Widzę więc, że rozmowa z Wami chyba mi pomaga.

Co do Holtera to nie miałem robionego ale UKG i EKG wysiłowe mam za sobą (rok temu) i było wszystko ok - więc może to jednak nie serca i nerwica?

Dzięki jeszcze raz za wsparcie i wymiane uwag. Czekam na nowe i chętnie posłucham jak sobie z tym radzić.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziemiowit1978, ivette73, miło Was poznać. Na forum znajdziecie na pewno mnóstwo tematów, które Was zainteresują. Zapraszam zatem do rozmowy i pozdrawiam cieplutko. Od siebie dodam, że to co się dzieje to mechanizmy, które można opanować. Psychoterapia na pewno Wam w tym pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do madzia26:

 

To widzę , ze jedziemy na jednym wozku bo ja tez omijam lekarzy majac nadzieje ze tak jak nagle przyszly tak nagle odejdzie! dzisiaj zrobilem sobie maly spacer a tu zaczelo mnie dlawic cos w klatce łydki zaczęły mi cierpnąć i znowu stracha mam o co tu chodzi co sie porobiłó?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziemowit1978 miałam tak nie raz czasem wogule nie wychodze z domu bo się boję ale na dłuższą mete tak się nie da mam codzienne obowiązki jak każdy,biore leki jakoś narazie normalnie funkcjonuje może wezme się wkońcu za siebie i pujde na psychoterapie tobie tez to radze bo sam sobie nie dasz rady to cholerstwo jest podstepne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziemiowit1978, sposób jest, trzeba tylko odpowiednio do sprawy podejść. Przeczytaj jeszcze raz proszę tę moją długą wypowiedzź i zastanów się w odniesieniu do niej nad swoim podejściem. Wysnucie wniosków łatwe nie jest - czasami wiele czasu zajmuje, ale wydaje mi się że zamknąłeś się na rozwiązanie... To, co się dzieje z Twoim organizmem to najzwyklejsza nerwica. Praca nad nią rozwiąże te problemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tornado wracam do szukania odpowiedzi i wyjścia z tej męczącej sytuacji. Mam nadzieje, że tak jak rok temu mnie dopadło i udało się przezwyciężyć to cholerstwo to może i teraz się uda. Jedno jest tylko inne - trzeba użyć innych sposobów bo widzę, że nerwica uodparnia się nawet na to jak się ją leczy!

Dzięki za dobre rady i jak zawsze czekam na nowe.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×