Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak pokonać taką reakcję na stres.


robertina

Rekomendowane odpowiedzi

Więc tak: jestem nadwrażliwa. Ale nie tak zwyczajnie, tylko wręcz niezdrowo. Jakakolwiek krytyka, nawet, jeśli sama o nią poproszę, powoduje silny stres i dosłownie rozpacz. Czuję się beznadziejna i do niczego, bo innym wychodzi jakaś rzecz a mi nie, bo myślałam, że coś umiem i choć w jednej rzeczy jestem dobra a jednak nie. Jeszcze gorzej jest, kiedy skomentuję jakiś post w internecie i zaczynają się ataki z mową nienawiści (dużo tego ostatnio jest wszędzie). Potrafię po przeczytaniu takiego komentarza wybuchnąć płaczem, albo zerwać się i wybiec z domu i tak chodzić po okolicy przez godzinę aż ochłonę. Wszelkie pytania rodziny co się stało i dlaczego płaczę, powodują, że ten stres wzrasta i jedyna reakcja na jaką mnie stać to błaganie, że nie chcę o tym mówić. Ale moja Mama zwykle i tak usiłuje wyciągnąć ze mnie co się stało, co zwykle kończy się atakiem panicznego lęku i reakcją o której zaraz szerzej powiem... bo najgorzej jest, kiedy dostaję tzw. ''ochrzan'', zwłaszcza jeśli jest bezpodstawny, czy ktoś uparcie zarzuca mi złe intencje albo zrobienie czegoś, czego nie nie zrobiłam i nie rozumiem moich tłumaczeń - jestem w stanie tłumaczyć się może 10 minut a potem zaczyna się atak panicznego lęku i paniki, powodowany przez myśl, że jak to się zaraz nie skończy, to nie wytrzymam. Potem pojawia się reakcja, która też ma miejsce w poprzednim przypadku, jeśli ktoś wyciąga ze mnie czyjeś nieprzyjemne słowa - zaczynam ze strachu histerycznie płakać a w końcu krzyczeć i błagać, żeby ktoś zaprzestał ataku. Zachowuję się przy tym, jak niespełna rozumu i zdaję sobie z tego sprawę, ale ten strach jest zbyt silny, żeby go kontrolować. Bardzo bym chciała oduczyć się takiej reakcji, bo przez nią nikt mnie nie lubi a sąsiedzi mają za wariatkę. Ale nie umiem. Niestety, choć od 12 lat uczęszczam na terapię i miałam już przez ten czas 9 terapeutów, nikt nie rozumie mojego problemu i nie chce o tym ze mną rozmawiać. A, jeśli to wymuszam słyszę ''musisz sobie z tym sama poradzić''. No ale ja nie mogę. Nie umiem. Od lekarza słyszę jedynie, że leki nie są dla mnie i mam chodzić na terapię, żeby je ostatecznie odstawić, bo one nie leczą a są tylko doraźne. A kiedy proszę o coś więcej, on po prostu odmawia i powtarza tę samą śpiewkę - oddział dzienny, choć wie, że tam poszłam cztery lata temu i po 2 godzinach uciekłam z płaczem i atakiem lęku. Wtedy przyznał, że to nie dla mnie a teraz oficjalnie już umywa ręce. Czy macie może jakieś sposoby na ten paniczny lęk w momencie krytyki? To mi bardzo utrudnia życie :(Boję się przez to pójść do pracy, bo nie mam gwarancji, że tak nie zareaguję na ochrzan ze strony szefa...

Edytowane przez robertina

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Kris0x0000 napisał(a):

@robertina Twój opis wskazuje na problemy z samooceną. Terapie w jakich nurtach przerobiłaś w ciągu tych 12 lat?

 

Za każdym razem poznawczo-behawioralną, uważają, że ma mi pomóc. Ale nie pomaga. Dla mnie to tak, jakby uważali, że sama rozwiążę wszystkie problemy, bo mi powiedzą, że mam to zrobić. Ostatnio usłyszałam, że to, że odczuwam wstyd, jeśli pod wpływem lęku zachowam się w niekontrolowany sposób na ulicy to coś złego i mam sobie spokojnie uciekać i wrzeszczeć bo to nie mój problem, że to nie jest przyjęte społecznie, tylko ludzi, którzy to ustalili. No nie rozumiem do tej pory. 

 

A z samooceną miałam problem w wieku nastoletnim, ale od kiedy, mając 17 lat znalazłam odpowiedź na pytanie ''kim jestem'', w ogóle przestałam o tym myśleć. Nie ma ludzi gorszych czy lepszych. Ale faktem jest, że nie mam w życiu za bardzo osiągnięć - przez lęki nie skończyłam studiów, nie podjęłam pracy, nie mam też za bardzo talentów i umiejętności a moje zainteresowania są dziwne. Od czterech lat prowadzę bloga a do tej pory miałam chyba tylko trzy wyświetlenia postów. Dlatego oceniam to realnie - nie jestem osobą interesującą, ale to jest chyba głównie wina lęków, przez które nawet nie mam znajomych, bo ludzie wokół byliby dla mnie obciążeniem. W ogóle te samooceny i rozmowy o wartości człowieka to dla mnie teraz głupota. Nie jakaś mityczna wartość jest ważna a to, co człowiek sobą reprezentuje. Ja reprezentuję płacz i histerię i nie dziwię się, że każdy się ode mnie odsuwa - bo sama bym tak zrobiła, gdybym była zdrowa a był to ktoś inny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, robertina napisał(a):

 

Za każdym razem poznawczo-behawioralną, uważają, że ma mi pomóc. Ale nie pomaga. Dla mnie to tak, jakby uważali, że sama rozwiążę wszystkie problemy, bo mi powiedzą, że mam to zrobić.

Myślę że nie warto dalej "walić głową w mur" tylko spróbować innego nurtu. Mi swego czasu również nie pomagała terapia poznawczo-behawioralna więc spróbowałem psychodynamicznej która bardzo mi pomogła.

 

8 minut temu, robertina napisał(a):

Ostatnio usłyszałam, że to, że odczuwam wstyd, jeśli pod wpływem lęku zachowam się w niekontrolowany sposób na ulicy to coś złego i mam sobie spokojnie uciekać i wrzeszczeć bo to nie mój problem, że to nie jest przyjęte społecznie, tylko ludzi, którzy to ustalili. No nie rozumiem do tej pory.

Wydaje mi się że chodziło po prostu o to żeby nie przejmować się tak bardzo oceną innych bo to nakręca lęk.

 

26 minut temu, robertina napisał(a):

 

A z samooceną miałam problem w wieku nastoletnim, ale od kiedy, mając 17 lat znalazłam odpowiedź na pytanie ''kim jestem'', w ogóle przestałam o tym myśleć.

To w jaki sposób napisałaś o sobie i w jaki sposób reagujesz na krytykę wskazuje IMO na niską samoocenę. Mogę się oczywiście mylić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to jest realizm. Jeszcze nie był sytuacji, w której ktoś, dowiadując się o mnie wszystkiego mnie zwyczajnie nie odepchnął, jak kogoś, kto niewiele sobą reprezentuje i nie mam im tego za złe, bo sama bym zrobiła dokładnie to samo. Szczerze mówiąc, nawet, gdybym miała teraz wybrać sobie studia, nie udałoby mi się, bo nie mam po prostu żadnych większych zdolności w jakiejś dziedzinie i interesują mnie tylko seriale. A serialologii raczej nie ma w ofercie uniwersyteckiej. Nie cierpię jakoś bardzo z powodu tych rzeczy, ale motywują mnie one do dążenia do wyleczenia, bo, gdyby się udało, mogłabym walczyć o zmianę sytuacji, bo zasady moralne i przekonania mam twarde i chciałabym się nimi dzielić. Nie powiem, że nie mam zalet - np. nie umiem patrzeć na krzywdę i chcę działać, żeby z nią walczyć na wszystkich poziomach. Często dostrzegam powiązania między ludźmi i wydarzeniami, których inni nie widzą a po kilku tygodniach czy miesiącach czytam, że takie samo spostrzeżenie miał jakiś specjalista w danej dziedzinie. Zawsze chciałam zrobić coś, co by pomogło ludziom prezentować różne punkty widzenia i szukać w nich wspólnych mianowników, bo to piękne. Nie jestem zerem i mam trochę do powiedzenia, tylko przez te lęki i sytuację nic nie osiągnęłam a takich ludzi się nie słucha. O to mi chodzi. 

 

I sama nie wiem, czy w przypadku tej krytyki ja się przejmuję - raczej chodzi o to, że nie lubię i nie umiem się bronić. Mam wstręt do dyskusji pełnych agresji i wolę przeprosić i się zamknąć, niż argumentować. Taka agresja boli mnie naprawdę bardzo, bo ja nigdy nie mam intencji się z nikim kłócić. A przez te ataki histerii, w końcu sama wychodzę na agresora i tak mnie postrzegają. 

 

Na terapię psychodynamiczną nie mam szans. Lekarz kieruje mnie tylko na taką i jego zdaniem to moja wina, że nie działa. Właśnie w zeszłym tygodniu zaczęłam nowy cykl z 9 już terapeutą i po prostu widzę, że jest to samo i znowu nie pomoże. Bo jak 10 razy mówię, że skupianie się na oddechu mi nie pomaga, kiedy mam ze stresu duszności a tylko je zwiększa słyszę ''wybacz, ale jest jedna metoda i jak nie pasuje, to nie umiem już pomóc''. I ciągła śpiewka, że ''może zaczekajmy aż będziesz gotowa na terapię, bo teraz nie jesteś''. No serio? Przeżywam męki od 23 lat, żyję tylko lękiem, łykam leki jak cukierki i marzę o tym, żeby mi ktokolwiek pomógł. A oni niczego po prostu nie robią a mi wmawiają, że to moja wina :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, robertina napisał(a):

Na terapię psychodynamiczną nie mam szans. Lekarz kieruje mnie tylko na taką i jego zdaniem to moja wina, że nie działa.

Ok, czyli to jest terapia z NFZ a kieruje Cię na nią lekarz rodzinny, zgadza się? Nie możesz zapisać się do innego lekarza który skieruje Cię na taką terapię jaką chcesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Kris0x0000 napisał(a):

Ok, czyli to jest terapia z NFZ a kieruje Cię na nią lekarz rodzinny, zgadza się? Nie możesz zapisać się do innego lekarza który skieruje Cię na taką terapię jaką chcesz?

 

Nie mogę bo w mojej okolicy nie ma innego a ja nie jestem mobilna. A prywatnie mnie nie stać, bo nie pracuję. Gdyby nie rodzice, to bym umarła z głodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie teraz przeczytałam w internecie negatywny komentarz na temat tego, co jest w sferze moich zainteresowań i jest dla mnie ważne. Nie pod moim postem, nie skierowany do mnie, ale siedzę teraz i płaczę. Zapomniałam wspomnieć, że w sumie do takiej reakcji dość mi przeczytać w internecie coś negatywnego o czymś co dla mnie ma duże znaczenie emocjonalne i nie musi mieć to odniesienia do mnie, i tak to przeżywam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×