Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pesymistycznie...


whisper

Rekomendowane odpowiedzi

No więc forum działa już, czas się wziąć za odpowiedź :P

 

Wydaje mi się, że to ogromny sukces i wysiłek walczyć z depresją, która jest tak dla Ciebie pociągająca.

To miłe, że tak mówisz :D, wiesz ja mam niskie poczucie wartości i zawsze wyolbrzymiam porażki, a nie doceniam swoich sukcesów, wydaje mi się, że jak coś poszło dobrze to nie jest to moja zasługa tylko szczęście albo głupi fart...

 

nauka to faktycznie sporo (trzymam kciuki w dalszym ciągu za nią:) )

Co zamierzasz zrobić po maturze? jakieś studia?

Nad wolontariate sama się zastanawaiałam, ale nic z tego nie wyszło bo stchórzyłam :roll: a teraz nie bardzo mam czas, no ale może jeszcze kiedyś.

Co do nauki to w tym tygodniu było kiepsko :/ Matury mnie wytrąciły z rytmu uczenia się i zaczęłam się dołować i eh... Nie poszłam na ustną z polaka, stwierdziłam, że się nie nauczę i wogóle... ale na szczęście udało mi się wywinąć bez konsekwencji (nie bedę się wdawać w szczegóły :P).

Studia... Hm, kiedy ja nie wiem co chcę robić, właśnie to stanowi problem. Zastanawiam się nad psychologią, bo to mnie interesuje (wiadomo jak się ma problemy ze sobą, to się tym interesuje ;)), ale nie wiem czy mogłabym być psychologiem, czy bym umiała słuchać i być obiektywna i wyrozumiała... Chciałam też zostać charakteryzatorką/wizażystką, trenerką fitness, reżyserem filmowym, scenarzystką ostatnio nawet ufologiem :mrgreen:. Tak naprawdę to nie mam pojęcia co mam robić. Chcę lubić to co będę robić... A skad mam mieć pewność, że to właśnie to?

Po maturze spróbuje tego wolontariatu w schronisku... Gdyby przyjaciółka nie szła ze mną też bym się nie zdecydowała.

 

Piszesz, że trzeba mieć zasady, a jak brzmią Twoje?

A kim jesteś? Może zacznijmy od czegoś łatwego: Jesteś fajną 18(?)latką, która próbuje znaleźć swoje miejsce. Dziewczyną walczącą z depresją i uczącą się do matury. Kimś kto ukrywa się pod ciekawy,m nickiem whisper i pisze sobie ze mną tutaj:)

Co jeszcze możesz o sobie powiedzieć? Kim jesteś?

(zastanów się proszę nad tym jeśli znajdziesz czas - być może nie zechcesz tu o tym pisać; ale myślę, że warto to zrobić chiociażby dla siebie)

Nie wiem jak brzmią moje zasady... Być szczerą (ale rzadko jestem, co za hipokrytka!), być sobą (kim ja jestem?)... Więc przejdźmy do następnego pytania...

Jestem 18 latką, która próbuje znaleźć swoje miejsce. Dziewczyną walczącą z depresją i uczącą się do matury. Kimś kto ukrywa się pod ciekawym nickiem whisper i pisze sobie z Tobą tutaj :). Dziewczyną, która nie chce być taka jak wszyscy, nie ma zamiaru robić czegoś tylko dlatego, że komuś się coś podoba, choć częśto zdarza mi się pójść "na łatwiznę" i podlizywać :roll: Jestem pełna różnych sprzeczności i wątpliwości. Chcę móc robić to co lubię i robić to najlepiej jak tylko potrafię i czerpać z tego satysfakcją. Eh... Chyba troche zboczyłam z toru, nie potrafię się określić?

 

Psychologiem hmm... chyba bliżej mi do PSYCHOLA :mrgreen:

Mnie do psychopatki :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj whisper;)

a jak pozostałe części matury?

 

Co by swię stało gdybyś wierzyła, że sukcesy są twoją zasługą a nie przypadkiem?

Jak uwierzyć w takie coś?

 

Na pewno dobrze było by mieć jakieś plany pod tytueem "co dalej"

ale prawda jest taka, że studia zawsze można zmienić gdybyś wybrała coś co by Ci nie leżźało

więc na decyzję ostateczną masz jeszcze sporo czasu.

Może warto byś się zastanowiła po jakich studiach będziesz miała mozliwośc wyboró z szerokiej puli zawodów? Wiesz coś co by Cię interesowało. Pomysl proszę nad tym.

 

Na początek dobre i takie określenie siebie.

piszesz, że jesteś pełna sprzeczności - na czym one polegają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że wypowiadam się:

primo: bez przedstawiania się na forum,

secundo: bez awatara,

tertio: bez czytania całego tematu,

quarto: bez jakiegokolwiek zapoznawania się z forum,

 

ale zarejestrowałem się tutaj pod wpływem impulsu, po prostu „odpowiedz” -> brak loginu = rejestracja -> proste hasło -> szybkie odebranie maila i aktywacja konta -> cytuj i pisanie wypowiedzi. Po drugie, jestem tu również z iście kuriozalnego powodu, bowiem w Google wpisałem... „matura +depresja”, jako, że chciałem się dowiedzieć, jak poradzić sobie z depresją tuż przed maturą... przepraszam, że użalam się nad sobą, już nie będę ¬_¬...

Jak się później okazało, słowo matura wcale nie było słowem kluczowym tego tematu, a po prostu padło w którejś z kolei wypowiedzi. Jednak po przeczytaniu postu-tematu użytkowniczki whisper (którą również pod wpływem impulsu chciałbym serdecznie pozdrowić o_O)...

 

Przepraszam też za to, że piszę o tak wcześniej (dla mnie późnej... 3 zarwana z kolei noc =_=), ale jako, że jest to forum a nie telefon, to i tak nie ma znaczenia, o której godzinie piszę.

 

Przepraszam (po raz n-ty) również za to, że tak się rozpisałem pisząc kompletne bzdury, a nie przechodząc do sedna... A chciałem tylko (chociaż nie powinienem) skomentować wypowiedź autorki...

 

Biorę leki, niby czuję się lepiej, ale wiem, że to tylko oszukiwanie mojego umysłu [...]

Po pierwsze nie masz racji, bo leki przeciwdepresyjne wpływają fizycznie na organizm, na przykład zwiększeniem wydzielania serotoniny. Nie jestem lekarzem, nawet z biologii nie byłem dobry, więc nie opiszę Ci tego niestety dokładnie, ale jestem pewien swojej wypowiedzi, że leki przeciwdepresyjne (i na inne choroby psychiczne) są takimi samymi lekami (w sensie: tak samo są lekami), jak antybiotyki, czy leki przeciwbólowe.

 

[...] gdyby je odstawić wszystko natychmast by wróciło. Stan zaczął by się pogarszać... Eh.

Czy to ma sens? Leczenie? Zakładając, że z tego wyjdę zacznę sobie z powrotem uświadamiać, że warto jednak żyć (ale czemu niby warto żyć? Nie wiem czy jestem w stanie polubić ten świat i ludzi, którzy nawet tego sobie nie uświadamiając niszczą swój gatunek i wszystko inne po drodze.) [...]

Użalasz się nad sobą kotku. Tak w ogóle, wnioskując po twojej impulsywnej wypowiedzi, nicku, podpisie i prawdopodobnie tym, że o wiele łatwiej jest Ci się wypowiadać w internecie niż w „realu”, każdy by powiedział, że jesteś emo. Ja zresztą też... GDYBYM DO KUR** NĘDZY AKCEPTOWAŁ COŚ TAKIEGO! Po pierwsze nie można stwierdzić, czy ktoś jest emo i chcę po prostu zwrócić na siebie uwagę, bo jest koszmarnym n00bem, czy jest po prostu wartościową osobą, która jest czuła, silna i... krucha. I ma depresję. A ryzykując wiele, ponieważ w ogóle Cię nie znam, powiedziałbym tfu, właśnie tak twierdzę!, że taka właśnie jesteś. Pewno się mylę, ale WTF, jestem człowiekiem i coś mi się z tego tytułu należy, więc mogę się mylić STFU -_-!!! Nic, oprócz samego siebie, mojego zdania nie zmieni, mówi się trudno.

 

[...] zacznę tworzyć system wartości, filozofie, którą będę się kierować w życiu. Przecież to wszystko jest takie kruche, wystarczy, że jedna część się osunie albo spadnie i już cała moja filozofia legła w gruzach i znowu depresja. [...]

Na świecie i poza nim nie ma rzeczy idealnych. I nigdy nie będzie. I chwała za to, bo dla nas idealne są nie te rzeczy, które są idealne dla wszystkich, ale są idealne dla nas, czyli akceptujemy je za ich plusy i minusy, więc Twoja filozofia miałaby sens istnienia. Poza tym, to, co jest kruche, jest też najpiękniejsze.

 

 

[...] Bo czy istnieje jakiś sens? Wydaje mi się, że dopowiadamy tyle różnych rzeczy żeby go stworzyć.

Agreed and agreed. Ani sens nie istnieje, i dopowiadamy tyle różnych rzeczy, żeby go stworzyć. But who cares? Kto potrzebuje jakiegoś sensu? Myśląc nad tyloma rzeczami za dużo gdybamy, za mało robimy... a może to ma jakiś sens ;)?

 

To może depresja jest prawdą? Dlatego tak bardzo boli, bo żadnego sensu nie ma.

I znów masz rację. Chociaż pewnie nie w tym znaczeniu, o którym ty myślałaś. Depresja jest prawdą w tym sensie, że jest jedną z wielu dróg, które pozwalają nam ją – prawdę – dostrzec. To niezły test dla życia i chwila na zastanowienie się, nieprawdaż? A że bardzo boli... cóż, prawda, ale wiele wspaniałych rzeczy też boli, ale i tak jest wspaniałe. Np. możliwość dawania nowego życia... (BTW – nie twierdzę, że depresja jest wspaniała, w sensie „powinieneś ją mieć”. Ale uważam w takim sensie, że jeśli już ją masz i z jakiegoś powodu było Ci to dane, to tak, jest to wspaniała rzecz. Dla ciebie, zarówno jako wyzwanie jak i jako dar.)

To by było na tyle, jeszcze tylko notatki na marginesie

 

PS. Przepraszam Cię whisp, za moje zauroczenie się Tobą, ale jestem, byłem i prawdopodobnie będę kochliwy, więc nie miej mi tego za za złe, lecz po prostu zignoruj mnie.

 

PPS. Przepraszam za mój chaotyczny i zbyt szczery/dosadny styl pisania, ale naprawdę źle się ostatnio, a szczególnie teraz czuję...

 

A więc cóż, arrivederchi, ja tymczasem zbieram się jakoś, żeby przygotować się i jakoś zdać maturę ustną z polskiego -_-...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mała defetystka pozostałe matury nienajgorzej chyba :) Z polskiego i angielskiego jestem dosyć zadowolona, a biologia choć trudna była to mam nadzieję, że bedzie ok.

 

Co by swię stało gdybyś wierzyła, że sukcesy są twoją zasługą a nie przypadkiem?

Jak uwierzyć w takie coś?

Pewnie byłoby lepiej i mogłabym się utwierdzać w przekonaniu, że jednak coś ode mnie zależy. Tutaj ponownie wracamy do braku wiary we własne możliwośći i niskiego poczucia wartości. Chyba tylko przez wzmacnianie tego (poczucia wartośći) mogę uwierzyć w to?

 

W tym momencie najbardziej mnie do psychologii ciągnie...

 

piszesz, że jesteś pełna sprzeczności - na czym one polegają?

Głównie na myśleniu. To jest tak, że w ciągu całego dnia mogę przejść poprzez całe różne systemy wartości w moim umyśle. Np. chcę wyjść z depresji, potem nie wcale nie chcę, lepiej się zabić. Taki prosty przykład, of course w mojej głowie to jest jak monolog, w którym udowadniam sobie sprzeczne ze sobą tezy :/. Zmieniem też co chwila zdanie i poglądy odnośnie różnych rzeczy. Mam już dość tego mojego poplątania :roll:

 

 

Faalagorn zastanawiałam się przez jakiś czas jak mam odpowiedzieć na Twój post, który mnie momentami zaitrygował... I dzięki za pozdrowienia ;) i... nie przepraszaj tyle.

 

Po pierwsze nie masz racji, bo leki przeciwdepresyjne wpływają fizycznie na organizm, na przykład zwiększeniem wydzielania serotoniny.

No ok działają na organizm, ALE gdyby je odstawić to natychmiast powróci cała paleta objawów depresji. Gdy weźmiesz proszek na ból głowy to nie wcinasz całych opakowań miesiącami tylko jednorazowo i Ci przechodzi. Depresji tak nie da się wyleczyć. Chyba, że ma ona podłoże biologiczne i bierzesz leki conajmniej(!) pół roku... A moja depresja nie ma podłoża biologicznego... Nie ćpałam, piłam ani whatever.

 

Użalasz się nad sobą kotku. Tak w ogóle, wnioskując po twojej impulsywnej wypowiedzi, nicku, podpisie i prawdopodobnie tym, że o wiele łatwiej jest Ci się wypowiadać w internecie niż w „realu”, każdy by powiedział, że jesteś emo.

Ok, użalam się nad sobą, ale śmiem twierdzić, że mogę i mam prawo to robić... Tak, jestem emo(cjonalną) osobą, ale nie jestem emo - nie obnoszę się ze swoją depresją i nie narzekam każdemu kogo spotkam, że och ach jaki ten świat jest be, wogóle wszystko ble. Wręcz przeciwnie staram się być normalna, cóż - udaję, uśmiecham się, ale myślami jestem gdzie indziej... A piszę tutaj, bo na tym forum znajduje zrozumienie - to czego mi tak brak w realnym życiu... niestety.

Btw, dzięki, miło słyszeć, iż uważasz, że jestem wartościową osobą :).

 

Kto potrzebuje jakiegoś sensu? Myśląc nad tyloma rzeczami za dużo gdybamy, za mało robimy... a może to ma jakiś sens ;)?

Ja potrzebuje sensu, jakiejś pasji, czegoś czemu się oddam i mi będzie na tym zależało... cokolwiek, żebym mogła żyć, a nie istnieć. Skoro nie ma sensu to po co się starać, skoro można się rzucić z jakiegoś pięknego wieżowca, albo połknąć garść tabletek...

 

Depresja jest prawdą w tym sensie, że jest jedną z wielu dróg, które pozwalają nam ją – prawdę – dostrzec. To niezły test dla życia i chwila na zastanowienie się, nieprawdaż?

Owszem, tyle, że czasem trudno tak patrzeć na depresje, szczególnie wtedy, gdy wszystko wydaje się beznadziejne... Zresztą chyba to znasz? Powiedz mi jak Ty sobie radzisz z depresją drogi nie-emo Faalagorn?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faalagorn zastanawiałam się przez jakiś czas jak mam odpowiedzieć na Twój post, który mnie momentami zaitrygował... I dzięki za pozdrowienia ;) i... nie przepraszaj tyle.

Cóż, odpowiadanie na moją wypowiedź nie było obligatoryjne, ale fakt faktem, dobre wychowanie rzeczywiście tego nakazywało :smile:. Co nie zmienia faktu, że i tak bardzo Ci za Twoją wypowiedź dziękuję ^^.

 

No ok działają na organizm, ALE gdyby je odstawić to natychmiast powróci cała paleta objawów depresji. Gdy weźmiesz proszek na ból głowy to nie wcinasz całych opakowań miesiącami tylko jednorazowo i Ci przechodzi. Depresji tak nie da się wyleczyć. Chyba, że ma ona podłoże biologiczne i bierzesz leki conajmniej(!) pół roku... A moja depresja nie ma podłoża biologicznego... Nie ćpałam, piłam ani whatever.

Znowu masz rację – depresja to choroba przewlekła, z natury (długo)trwała i często bardzo trudna do zupełnego wyleczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że depresja jest chorobą uleczalną w wielu przypadkach, a w dodatku chorobą, z którą można normalnie funkcjonować i żyć, podobnie zresztą jak z innymi chorobami, nawet tak „drastycznymi” jak ciężka astma, AIDS czy rak. Warunkiem jest jednak zażywanie leków.

Prawda, w przypadku pojedynczego bólu głowy, bierzesz jedną tabletkę i przeważnie na tym się kończy. Ale analogicznie wiele, jeśli nie każda osoba w dobie stresu i przepracowania miewa rozdrażnienia czy małe podłamania, ba, nawet myśli samobójcze (do których jednak, na szczęście zwykle nie dochodzi), na co, również doraźnie, biorą ziołowe krople uspokajające, dostępne bez recepty. Poza tym leki depresyjne nie są jedynymi lekami, które trzeba brać stale, jeśli się na coś choruje. Nawet wspomniane przez ciebie proszki przeciwbólowe dla niektórych są nieodzownym elementem życia codziennego i muszą ich zażywać codziennie – chociażby po ciężkich operacjach, czy innych długotrwałych bólach. Często przez całe wręcz życie.

 

Ok, użalam się nad sobą, ale śmiem twierdzić, że mogę i mam prawo to robić... Tak, jestem emo(cjonalną) osobą, ale nie jestem emo - nie obnoszę się ze swoją depresją i nie narzekam każdemu kogo spotkam, że och ach jaki ten świat jest be, wogóle wszystko ble. Wręcz przeciwnie staram się być normalna, cóż - udaję, uśmiecham się, ale myślami jestem gdzie indziej... A piszę tutaj, bo na tym forum znajduje zrozumienie - to czego mi tak brak w realnym życiu... niestety.

Tak, to prawda. Trudno nie zauważyć, jak miła społeczność panuje tu na tym forum, zresztą chwała za to! Może to dlatego, że jest to jedno z nielicznych for dyskusyjnych, na których nie wypowiadają się tylko osoby z IQ <50 i/lub kompletnym brakiem kultury osobistej...

Cieszę się też, że jak piszesz nie pragniesz szukać na siłę akceptacji u innych osób i nie obwieszczasz swojej depresji na ulicy krzycząc i narzekając na życie, świat i manifestując tego. Owszem, to prawda, że takich rzeczy nie powinno się trzymać w sobie, ale w dobie dzisiejszego kompletnego braku tolerancji u znaczącej części naszego społeczeństwa to naprawdę jedyne wyjście...

Najbardziej cieszy mnie jednak to, że masz o sobie wysokie mniemanie. Mi z kolei bardzo go brakuje :).

 

Ja potrzebuje sensu, jakiejś pasji, czegoś czemu się oddam i mi będzie na tym zależało... cokolwiek, żebym mogła żyć, a nie istnieć. Skoro nie ma sensu to po co się starać, skoro można się rzucić z jakiegoś pięknego wieżowca, albo połknąć garść tabletek...

Moje życie nie ma sensu – szczerze wątpię w to, że osiągnę to o czym marzę, osoba w której się zakochałem nie może mnie pokochać, a nawet ja wątpię, czy jestem w stanie kochać, nie wiem po co i dlaczego żyjemy, a właściwie to nie wiem niczego, ale jednak – igram sobie z losem, ignoruję moje przeznaczenie i brnę dalej nie zważając na chwilę. Jak trzeba to żyję chwilą, ale myślę też o przyszłości, nie biorąc jednak sobie zbytnio do serca co będzie. Cokolwiek by nie było mam to gdzieś. I żyję. Bo warto.

 

Owszem, tyle, że czasem trudno tak patrzeć na depresje, szczególnie wtedy, gdy wszystko wydaje się beznadziejne... Zresztą chyba to znasz? Powiedz mi jak Ty sobie radzisz z depresją drogi nie-emo Faalagorn?

Gramy na hardzie, mi się to podba :).

Co prawda jeśli dobrze pamiętam, nie wspominałem otwarcie, że również mam depresję (dwubiegunową; bynajmniej tak twierdzi mój lekarz z Poznania, ja nie jestem tego do dzisiaj pewien; o wiele łatwiej mi mówić po prostu o chwilowych załamaniach), ale domyślam się, że zarówno z treści mojej wypowiedzi jak i samego faktu rejestracji tutaj trudno było się tego nie domyślić :).

Jak ja sobie radzę z depresją? Całkiem nieźle, mimo, że brakuje mi akceptacji... rodziców... trochę szkoda, bo tak bliskie mi osoby nigdy nie rozumieją czego tak naprawdę potrzebuję (spokoju!... i czegoś na uspokojenie -_-) i każdorazowe próby zmuszenia mnie do czegoś (najczęściej szkoły/lekcji) kończą się albo wybuchem drastycznego płaczu, albo losowymi atakami agresji gdzie często wyrządzam albo sobie (lekką! nigdy nie zrobiłem sobie niczego poważniejszego od zadrapań i nadwyrężeń) krzywdę, albo biednym rodzicom, jeśli chcą mnie powstrzymywać... Pomijając to, jest jednak dobrze. Nie mam ciężkiej depresji, a w dodatku choruję na chorobę afektywną dwubiegunową (a bynajmniej na to biorę leki), więc oprócz długotrwałych dołków, mam też okresy przesadnej radości i chęci do życia. Jednak nigdy na serio nie próbowałem targnąć się na swoje życie, a odkąd biorę leki rzadko nawet płaczę czy mam ataki depresji... po prostu najwyżej mam chandrę, no ale przez to zdarza mi się przesypiać całe dnie, a czasem nie pójść do szkoły (przez co mam większe lub mniejsze problemy). Krytycznie jednak nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć whisper;)

 

wiesz z tym brakiem wiary we własne siły to faktycznie jest tak, że trudno zabrać się za cokolwiek gdy przed oczami wizja klęski

Czy udało by Ci się następnym razem gdy przyjdą myśli mówiące "nie uda się" wzieła kilka głębokich oddechów i powiedziała sobie w myślać (albo nagłos jeślli wolisz) --- UDA SIĘ

\

SUma sumarum było by Ci łatwiej gdybyś w to wierzyła, mam racje?

jakie masz pomysły na uwierzenie sobie/ w siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poza tym leki depresyjne nie są jedynymi lekami, które trzeba brać stale, jeśli się na coś choruje. Nawet wspomniane przez ciebie proszki przeciwbólowe dla niektórych są nieodzownym elementem życia codziennego i muszą ich zażywać codziennie – chociażby po ciężkich operacjach, czy innych długotrwałych bólach. Często przez całe wręcz życie.

Chyba dochodzimy do jakiegoś porozumienia ;), nie mogę sie nie zgodzić.

 

Tak, to prawda. Trudno nie zauważyć, jak miła społeczność panuje tu na tym forum, zresztą chwała za to! Może to dlatego, że jest to jedno z nielicznych for dyskusyjnych, na których nie wypowiadają się tylko osoby z IQ <50 i/lub kompletnym brakiem kultury osobistej...

Mnie też ono bardzo odpowiada i chwała za to, że istnieje takie miejsce w sieci, gdzie można się wypowiedzieć, wyżalić i zostać zrozumiamym.

 

Owszem, to prawda, że takich rzeczy nie powinno się trzymać w sobie, ale w dobie dzisiejszego kompletnego braku tolerancji u znaczącej części naszego społeczeństwa to naprawdę jedyne wyjście...

Najbardziej cieszy mnie jednak to, że masz o sobie wysokie mniemanie. Mi z kolei bardzo go brakuje :).

No, ja popadłam w tą drugą skrajność, ledwo kilka osób wie o mojej depresji, z powodu mojej przypadłości (kolejna miła niespodzianka od "kochanej" przyjaciółki) zaczęłam się alienować. Wysokie mniemanie? Nie daj mi się zwieść ;), tak naprawdę brakuje mi pewności siebie i poczucia własnej wartości...

 

Moje życie nie ma sensu – szczerze wątpię w to, że osiągnę to o czym marzę, osoba w której się zakochałem nie może mnie pokochać, a nawet ja wątpię, czy jestem w stanie kochać, nie wiem po co i dlaczego żyjemy, a właściwie to nie wiem niczego, ale jednak – igram sobie z losem, ignoruję moje przeznaczenie i brnę dalej nie zważając na chwilę. Jak trzeba to żyję chwilą, ale myślę też o przyszłości, nie biorąc jednak sobie zbytnio do serca co będzie. Cokolwiek by nie było mam to gdzieś. I żyję. Bo warto.

No i teraz już nie wiem... Optymista czy pesymista? Z jednej strony piszesz, że warto żyć, a chwilę wcześniej wątpisz w spełnienie własnych pragnień... Ba! Nawet sobie arogancko pogrywasz życiem! ;) A skąd teoria, że nie potrafisz kochać? Pytania o sens istnienia - chleb powszedni.

 

Gramy na hardzie, mi się to podba :).

Grajmy, więc dalej :D

 

Całkiem nieźle, mimo, że brakuje mi akceptacji... rodziców... trochę szkoda, bo tak bliskie mi osoby nigdy nie rozumieją czego tak naprawdę potrzebuję (spokoju!... i czegoś na uspokojenie -_-) i każdorazowe próby zmuszenia mnie do czegoś (najczęściej szkoły/lekcji) kończą się albo wybuchem drastycznego płaczu, albo losowymi atakami agresji gdzie często wyrządzam albo sobie (lekką! nigdy nie zrobiłem sobie niczego poważniejszego od zadrapań i nadwyrężeń) krzywdę, albo biednym rodzicom, jeśli chcą mnie powstrzymywać... Pomijając to, jest jednak dobrze.

Wiem, jak to jest, przez długi okres moja matka miała pretensje, że mi się nic nie chcę, że nic w domu nie robię, że nie chodzę do szkoły... Eh, na szczęście teraz już do niej co nieco dotarło :P Skąd ja to znam, te uczucia, fale agresji, płacz... I Twoje ostatnie zdanie... i Tobie brakuje czego? Dobrego mniemania o sobie? Chyba się przesłyszałam... :)

 

 

Hej mała defetystka :)

 

Dziś zdałam polski ustny na 75% :mrgreen: Cieszę się bardzo :)

 

Czy udało by Ci się następnym razem gdy przyjdą myśli mówiące "nie uda się" wzieła kilka głębokich oddechów i powiedziała sobie w myślać (albo nagłos jeślli wolisz) --- UDA SIĘ

A próbować to próbuje sobie tak mówić, ale z różnym skutkiem :/ Napewno byłoby łatwiej gdybym wierzyła, wiem, że bardzo dużo zależy od nastawienia...

 

jakie masz pomysły na uwierzenie sobie/ w siebie?

Uwierzenie sobie? To chyba należałoby stworzyć jednolity system wartości, bo ja takowego nie posiadam... Narazie jednak nie wiem jak się za to zabrać, więc nie ruszam nawet paluchem ;) A w siebie, no cóż czas wziąść się wreszcie za działanie, a nie tylko gdybać... Napewno z wdrożeniem tego w życie będą niezłe problemy... Jak zwykle :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje ustnego polskiego ;)

 

To prawda nastawienie sporo zmienia. Jeśli wierzysz to jest łatwiej działać bo wizja sukcesu jest sporym motywatorem.

Gdybyśmiała wymienić trzy rzeczy, które ostatnio Ci sięudały, co by to było?

to nie muszą być wielkie wyczyny --- po prostu coś co dla Ciebie było ważne i trudne, a jednak wyszło

 

działanie zawsze jest bardziej problematyczne niż samo mówienie o działaniu

ale ja wierze, że możesz osiągnąć wszystko na czym Ci tylko zależy --- wystarczy mocno chcieć i starać się.

Wiem, że się starasz i chcesz

 

jeśli chcesz to mam taką propozycję:

zastanów się co chciałabyś osiągnąć teraz? CO jest dla ciebie ważne i trudne jednocześnie.

A potem możemy razem pomyśleć jak popracować nad zamienianiem słów w czyn

 

Całuski:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś zdałam polski ustny na 75% :mrgreen: Cieszę się bardzo :)

 

Gratz :P. Ja miałem 65% ^^. Ale biorąc pod uwagę moje (nie)przygotowanie się do tematu to i tak świetny wynik ^^.

 

 

PS. Co do Twojej poprzedniej wypowiedzi – jestem pesymistą i realistą; z wielkim naciskiem na to pierwsze :). Dla mnie szklanka zawsze jest w połowie pusta ^^.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki mała defetystka i Faalagorn :*

 

Ok, 3 rzeczy, które mi się udały:

- ustna z polskiego,

- ogólnie matury i ukończenie szkoły,

- poszłam gdzieś z trzema innymi osobami (nie tylko z jedną, jak to zwykle...).

 

ale ja wierze, że możesz osiągnąć wszystko na czym Ci tylko zależy --- wystarczy mocno chcieć i starać się.

Och, jak ja bym chciała tak wierzyć... :roll:

 

Hm, właśnie dziś się tak zastanawiałam nad tym co będę robić po maturze, bo już prawie koniec, jeszcze tylko ang ustny, ale to formalność prawie :P A szkoda by było zmarnować takie piękne, dłuuugie wakacje. I stwierdziłam, że warto by się trochę uspołecznić... Teraz spotykam się głównie z moją jedną przyjaciąłką, a już tylko z nią z własnej nieprzymuszonej woli. Rodziców i psa mam w domu :P A reszta ludzi to jeśli coś potrzebuję... Niby to nic strasznego, ale ja mam problem, żeby wysłać komuś smsa i zaproponować spotkanie, zawsze się zastanawiam czy nie lepiej zostać w domu (ale nie mam pojęcia dlaczego...)? Poza tym jak być szczerym wśród tych wszystkich ludzi? Czy oni mnie zrozumieją? No i kwestia alko, nie piję, bo biorę leki, a czemu biorę leki, bo mam depresję.

A tak to pozostaje mi plan wolontariatu w schronisku i chciałabym też zapisać się na fitness - trzeba o kondycję w końcu zadbać ;)

 

Dzięki za pomoc i propozycje przemyślenia tego wspólnie, to naprawdę wiele dla mnie znaczy :) :*

Big kiss for you :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedz mi prosze czy trudno było Ci wypisać tutaj Twoje sukcesy - musiałaś się nad nimi długo zastanawiać czy od razu przyszły Ci do głowy?

SKończenie szkoły, matura -- to spory sukces, owoc cięzkiej pracy

widzisz MOGŁAŚ! UDAŁO Ci się

popatrz na tątrzy pozycyjną listę i pozwól sobie proszę poczuć dumę - masz prawo być z siebie dumna

 

Jesli owierasz się przed ludźmi zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że ktoś nie zrozumie --- ale warto podjąć ryzyko

 

czyli podsumowując Twoje cele "na teraz" to

1. dobrze spożytkować wakacje

2. zapisać się na fitnes

3. popracować w schronisku

mam rację?

jeśli tak to zastanówmy się proszę od czego chciałabyś realizację zacząć i jak się do tego zabrać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez chwilę musiałam się zastanawiać co mam napisać. Zrobiłam to co mi proponowałaś i wiesz co? Bardzo to przyjemne być z siebie zadowoloną :), a nie tylko wytykać sobie niedociągnięcia i wszelakie błędy...

 

czyli podsumowując Twoje cele "na teraz" to

1. dobrze spożytkować wakacje

2. zapisać się na fitnes

3. popracować w schronisku

mam rację?

Tak jest, do listy można dorzucić jeszcze uspołecznianie, jak to sobie sprytnie nazwałam :P i podjęcie jakiejś pracy - to może być podpunkt do numeru 1 :)

 

jeśli tak to zastanówmy się proszę od czego chciałabyś realizację zacząć i jak się do tego zabrać

Zacznę od tego za co się już zaczęłam zabierać. We wtorek wybieram się z przyjaciółką na fitness do pobliskiego klubu, zobaczymy jak będzie, jeśli nam coś nie spasuje to będziemy szukać dalej ;), odnośnie schroniska to narazie tylko wydrukowałam formularz zgłoszeniowy. Problem zaczyna się w momencie, gdy pada słowo dobrze spożytkować wakacjie - praca, nie wiem co mogłabym robić. Na początek nie chcę się rzucać na głęboką wodę, muszę zacząć od czegoś małego, nie wiem roznoszenie ulotek? I uspołecznianie...

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro podoba Ci się to uczucie to pozwalaj sobie na nie jak najczęściej - ono nie przyjdzie bez twojego pozwolenia

 

czyli masz już jakiś zarys planów, co więcej zaczynasz działać

to naprawde świetnie

 

Rozdawanie ulotek z tego co wiem, może być całkiem opłacalne - oczywiście nie dorobisz się majątku

ale praca to praca ;)

 

Co do uspołeczniania to może pogadaj z tąkoleżanką, o której wspomniałaś gdzieś wyżej

może we dwie zaplanujcie jakieś wyjście na pizze czy coś w tym stylu\

zróbcie sobie liste osób 2- 3

a może więcej, z którymi czułabyś się w miarę komfortowo

co Ty na to?

może masz jeszcze jakieś pomysły?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej mała defetystka :)

No, po maturach w końcu :)

 

czyli masz już jakiś zarys planów, co więcej zaczynasz działać

to naprawde świetnie

Hah, właśnie dzisiaj nie poszłam na fitness, bolał mnie brzuch i stwierdziłam, że a nie chce mi się. A poza tym jak mam gorszy dzień to wszystkie plany szlag trafia i pozostaje tylko pytanie: po co? I właśnie stwierdzam, że pracować mi się wcale nie chce, a co mi się chce wogóle? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz ja nie poiwem Ci - co CI się chce

po prostu tego nie wiem

decyzja należy do Ciebie

Rozumiem że zdażają się gorsze dni ale może warto wtedy zacisnąć zęby i starać się realizować swój plan?

Wakacje dopiero się zaczeły więc na fitness jeszcze zdążysz pójść jeślui tylko będziesz miała ochote. Może w podjęciu decyzij pomoże Ci zrobienie sobie bilansu przewidywanych zysków i strat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja rowniez biore leki. niby po nich czuje sie lepiej, objawy nie sa tak uciazliwe ale..

ale w srodku jest coraz gorzej

czuje ze sobie nie radze, ale nie wiem co zrobic by bylo lepiej

nic juz mnie nie cieszy, nic nie interesuje, nie mam nawet siły ani ochoty zajmowac sie dzieckiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciesze się, że podoba Ci się pomysł bilansu - mi on pomaga :)

Po czym poznasz, że kierujesz swoim życiem odpowiednioSkąd będziesz wiedziała że to jest już to "odpowiednie" kierowanie sobą?

 

Witaj nietoperzyco

bierzesz leki i one pomagają, ale ciagle coś nie gra

Napisz prosze jak to jest być Tobą, która (wedle Ciebie) sobie nie radzi?

Gdzie leży Twój problem?

 

Trzymać mi się dziewczyny:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej mała defetystka :)

Nie pisałam przez pewnien czas, bo miałam mega doła, ale na szczęście jest lepiej... narazie...

Rozumiem, że Ty robisz bilans zapisując sobie przypuszczalne zyski i straty, tak?

Kiedy zaczne odpowiednio kierować sobą powinnam być z siebie zadowolona, bo teraz nie jestem i niewiele robię żeby to zienić :/

:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Magdalenka81, a chodzisz do psychologa albo terapeuty? Czy narazie całkowicie sama sobie radzisz? Myślę, że powinnaś się jakoś wspomóc, sama piszesz, że ataki są uciązliwe, a depresja sama się nie wyleczy. Warto, więc pójść do psychiatry, nie trzba żadnych skierowań ani niczego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magdalenko, myślę że whisper ma racje

warto wybrać się do psychiatry (oni zazwyczaj nie gryzą)

Jeśli masz ochotę i potrzebę to możemy tutaj razem pozastanawiać się nad Twoimi problemami

ale specjalista mogłby tu pewnie bardziej profesjonalnej pomocy udzielić.

 

Whisper wybacz i Ty, że tak długo mnie nie było.

ja też doła zaliczyłam, zresztą sesja się zbliża trza się uczyć

wiesz myślę, że to może być dobra pora na decyzję ---

"tak bede pracować na zmiany" abo "nie nie będę pracować na zmiany"

wiesz jakaąkolwiek decyzje podejmiesz to warto, żeby ona była świadoma

co może dać Ci taka praca nad tym? a co porzucenie takiej pracy?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

whisper i mala defetystka dzieki za porade,jeszcze nigdy nie bylm u psychiary czy psychologa ale postanowilam ze sie wybiore do lekarza ogolnego i zapytam jak to wyglada bo mieszkam w anglii,mala defetystka dziekuje za mozliwosc wyzalenia sie,ja wiem dlaczego mam ta chorobe ja nie wiem czy zdolam to wyleczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×