Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kiepski start w przyszłość


Flawless

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć!

 

Jestem B.

Właśnie jestem po maturze. Wchodzę w dorosłe życie, jednak nie takie, jakie bym chciał. Chciałbym Wam nieco przybliżyć moją historię i prosić o obiektywną pomoc, ponieważ mam już dość słuchania dennych i mało skutecznych truzimów.

 

Moja mama urodziła się w wiosce dosłownie zabitej dechami. Nie miała również możliwości dalszego edukowania się, dlatego ma zaledwie podstawowe wykształcenie. Urodziła mnie kiedy miała 22 lata i sama już była samotną matką z jednym dzieckiem. Ponadto, razem ze mną przyszła na świat moja siostra bliźniaczka i przez jakiś czas mój ojciec, który zostawił nas kiedy mieliśmy po cztery albo pięć lat. Jego wykształcenie również było podstawowe, ponieważ rzucił szkołę średnią dla jakiejś miłości pod sam jej koniec. Oboje od zawsze lubili sobie popić. Ponadto, mój ojciec był nałogowym hazardzistą, więc każdy grosz przegrywał na maszynach. Na szczęście już się z tego wyleczył, jednak trochę za późno. Moja mama jest alkoholiczką do dzisiaj, jednak nie da sobie tego wmówić, pomimo tego, iż pije codziennie i codziennie z tym samym skutkiem. Przechodząc jednak do sedna:

 

W moim domu przez nałogi rodziców nigdy się nie przelewało. Brakowało na rachunki, na pieluchy, nierzadko też na jedzenie dla wszystkich. Był co prawda zasiłek, ale większość z tego szła na rachunki i alkohol. Ja i moje dwie siostry musieliśmy się żywić u babci, często też prosić ją o pieniądze na pieluchy, lekarza czy książki do szkoły. Zostało tak w zasadzie do dzisiaj, babcia nam bardzo pomaga, lecz do czego zmierzam?

 

Moje dwie siostry nie żyją. One wegetują. Jedna z nich żyje sama w ciasnym mieszkaniu za nędzną wypłatę, sama się zadłużając i niedługo też urodzi bliźniaki - powtarza los własnej matki. Druga z kolei jakoś w gimnazjum poznała miejskiego dresiarza, który wprowadził ją w świat narkotyków, dlatego zaczęła kraść, aby mieć na kolejnego dopalacza, którym truła również dziecko, które nosiła pod sercem. Obecnie włóczy się gdzieś, sam nie wiem gdzie.

 

A ja? Właśnie skończyłem liceum, mieszkam jeszcze z ojczymem, ponieważ mama zaczęła jeździć do Niemiec jako opiekunka, żeby nieco wyjść z długów. Mój kontakt z ojczymem i mamą jest znikomy. Ojczym kupuje jedzenie dla siebie, a ja dla siebie. Ponadto, jeszcze ode mnie wymagają, żebym dokładał się do czynszu. Owszem, mogę to robić, obecnie jestem na etapie poszukiwania pracy. Przedłużyło się, ponieważ kilka firm chciało mnie oszukać. Dalej jestem bez pracy, ale mam nadzieję, że to niedługo się zmieni, na cokolwiek. Jednak w zasadzie dalej jestem na utrzymaniu babek, ciotek i mojego chłopaka. Tak, jestem gejem - to dodatkowo pogarsza mój kontakt z matką. Problem w tym, że mój chłopak urodził się w naprawdę szczęśliwej rodzinie, niczego nigdy mu nie brakowało, co więcej - jest po prostu bogaty. Nie, nie kocham jego pieniędzy, ale wstyd mi, kiedy musi gdzieś za mnie zapłacić. Wszyscy we mnie naprawdę wierzą, jednak chciałbym w końcu się usamodzielnić.

 

Wiem, że jestem młody, jednak tak bardzo chciałbym już znaleźć własny kąt i zarabiać tyle, aby móc spokojnie utrzymać mieszkanie, kupić jedzenie i przede wszystkim ŻYĆ. Pójść do restauracji, do kina, gdzieś pojechać. A za 1300 złotych - a tyle będę zarabiał - nie można mieć tego wszystkiego, o czym piszę. Chciałbym móc zasmakować innego, lepszego życia. W którym nie będę musiał się o nic martwić. Ani dla siebie, ani dla chłopaka i ewentualnie przyszłego pokolenia, jeżeli coś by się miało z moją seksualnością zmienić. Problem jest również w tym, że ja nie do końca wiem, co chcę robić, a mianowicie - nie mam żadnych zainteresowań, żadnej pasji. To dodatkowo mnie dołuje. Zazdroszczę bogatym dzieciom lub nawet moim kolegom z rodzin, które nie są dysfunkcyjne, które mają dobry start w przyszłość, dobrą pracę i zapewnioną pomoc. Cóż, mają pracę głównie dzięki koneksjom. A ja niestety nie mam niczego, mogę o dostatnim życiu tylko pomarzyć. Z tego wszystkiego czasami myślę, czy by nie wrócić na terapię, jednak to by dość mocno kolidowało z moją pracą. Kiedyś chodziłem do psychologa, ponieważ miałem problemy z akceptacją w szkolę, miałem też ataki paniki i stany lękowe. Przez to, że nie jestem w stanie samemu stanąć na nogi to wszystko wraca. Tak bardzo chciałbym żyć szczęśliwie i bez trosk finansowych, jednak ostatnimi czasy dochodzę do wniosku, że skoro biednym się urodziłem, to biednym zdechnę. Nie ma dla mnie przyszłości, po prostu. Przynajmniej teraz jej nie widzę.

 

Bardzo proszę Was, użytkowników o pomoc i nie rzucanie mi haseł typu: "chcieć to móc", "będzie dobrze, tylko daj sobie czas". Ja nie mam tego czasu. Bardzo chcę się w końcu uwolnić, jednak sam wiem, że od samego chcenia się nic nie zmieni. Kiedy mówię to komuś, zazwyczaj ktoś na mnie krzyczy: rozwijaj się! Ale, do cholery jasnej, jak ja mam to zrobić? Jak się rozwijać? Co ja mam konkretnie wykonywać? Nawet mój psycholog mi to zarzucił, że zawsze oczekuję od kogoś instrukcji, jak postępować, by sobie pomóc. Wiem, że to niemożliwe, ale ja naprawdę nie wiem, co ja mam konkretnie zrobić. Proszę również o to, żeby nikt mi nie zarzucał kupowanie książek typu "Bogaty ojciec, biedny ojciec". Owszem, człowiek prawi naprawdę mądre rzeczy, jednak by móc wykonać cokolwiek zalecanego w tej książce, potrzebny jest kapitał, którego po prostu nie posiadam.

 

Żeby nie było - post ten będę umieszczać na kilku forach, żeby móc mieć wiele opinii i spojrzeń na ten temat. Już nie proszę, ja błagam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flawless,

 

Twoja sytuacja jest tożsama z dziesiątkami tysięcy innych młodych ludzi w kraju.

 

Jesteś młody, więc wyrobisz przy ciężkich pracach fizycznych - szukaj takich, oczywiście odpowiednio płatnych.

Odejdź z domu - wynajmij na początek pokój.

Gdy będziesz czuł się na siłach finansowo - idź zaocznie na studia - wybierz mądrze! - żaden humanizm, pseudo ekonomie itp. bzdury. Mniej fach w ręce! - najlepiej niszowy.

Jeżeli Twoje finanse będą OK - wspomóż babcie, ale nie finansowo, bo odda Twoją kasę dalej.

 

Pamiętaj! - w pierwszej kolejności zadbaj o siebie. Jeśli chcesz pomóc rodzinie, pomóż - jeśli zdołasz.

Nie dawaj pieniędzy - jeśli już to sam kup potrzebny produkt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flawless,

 

Twoja sytuacja jest tożsama z dziesiątkami tysięcy innych młodych ludzi w kraju.

 

Jesteś młody, więc wyrobisz przy ciężkich pracach fizycznych - szukaj takich, oczywiście odpowiednio płatnych.

Odejdź z domu - wynajmij na początek pokój.

Gdy będziesz czuł się na siłach finansowo - idź zaocznie na studia - wybierz mądrze! - żaden humanizm, pseudo ekonomie itp. bzdury. Mniej fach w ręce! - najlepiej niszowy.

Jeżeli Twoje finanse będą OK - wspomóż babcie, ale nie finansowo, bo odda Twoją kasę dalej.

 

Pamiętaj! - w pierwszej kolejności zadbaj o siebie. Jeśli chcesz pomóc rodzinie, pomóż - jeśli zdołasz.

Nie dawaj pieniędzy - jeśli już to sam kup potrzebny produkt.

 

Przez niedojadanie ważę zaledwie 60kg przy 179cm wzrostu, czy serio zdołam przy ciężkich pracach fizycznych? A nawet jeśli, to już odrobinę za późno, czekam teraz aż szanowna centrala przyśle dla mnie umowę o pracę.

 

Od października będę szedł na studia, które będzie opłacać ciocia - to kolejna ujma na honorze dla mnie. Oczywiście, że nie pozwolę jej zapłacić całości. Niestety, będę wybierał się na zarządzanie. Wiem, że to kiepskie, jednak do niczego innego się chyba nie nadaję. Nie mam w ręku żadnej specjalistycznej wiedzy, nawet o głupim hotelarstwie. Chciałem iść na grafikę komputerową, jednak musiałbym to połączyć z informatyką, a przez całe gimnazjum i liceum z fizyki i matematyki leciałem na dwójkach, więc wiesz.

 

Mówisz mi tylko o tym, co zrobić, jak już będę stabilny finansowo. Jednak jak tą stabilność w ogóle zdobyć? Jak już wspomniałem, nie mam nawet fundamentów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umiesz gotować? Jeśli nie to naucz się - podstawa podstaw. Odpowiednio dobieraj żywność do własnego przygotowania - wtedy będziesz syty, a i budżet nie będzie nadszarpnięty. Nabierzesz wprawy to zaczniesz przygotowywać pożywne, tanie i smaczne posiłki.

 

Rozumiem, że masz skierowanie z UP. Jednak czy coś blokuje Cię, aby w tym czasie poszukiwać również pracy za większą kasę? - z okazji należy korzystać.

 

Zarządzanie przereklamowane już było z 10 lat temu i już wtedy mało kto znalazł po tym kierunku pracę. Moja rada - zapomnij o tym, chyba, że zależy Ci na nic nie wartym papierku..

 

Informatyka! - jeżeli nie jarałeś się tym od dzieciaka i nie masz obecnie stosunkowo dużej wiedzy w zakresie ICT - absolutnie zapomnij. Jest ogromny wysyp ludzi po informatyce, gdzie zdecydowana większość podejmuje najgorszą rynkową ofertę, albo próbuje swych sił jako Freelancer, a tu na obecnym rynku zleceń, dochodzi nawet do kilkuset ofert na jedno zlecenie. Wbrew medialnym pieprzeniom ten rynek jest zapchany. Owszem potrzebni są informatycy, ale naprawdę wysokich lotów, a nie ci, którym zachciało się iść na ten kierunek dopiero po maturze.

 

O grafice nic nie wiem, bo się tym nigdy nie interesowałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Umiesz gotować? Jeśli nie to naucz się - podstawa podstaw. Odpowiednio dobieraj żywność do własnego przygotowania - wtedy będziesz syty, a i budżet nie będzie nadszarpnięty. Nabierzesz wprawy to zaczniesz przygotowywać pożywne, tanie i smaczne posiłki.

 

Rozumiem, że masz skierowanie z UP. Jednak czy coś blokuje Cię, aby w tym czasie poszukiwać również pracy za większą kasę? - z okazji należy korzystać.

 

Zarządzanie przereklamowane już było z 10 lat temu i już wtedy mało kto znalazł po tym kierunku pracę. Moja rada - zapomnij o tym, chyba, że zależy Ci na nic nie wartym papierku..

 

Informatyka! - jeżeli nie jarałeś się tym od dzieciaka i nie masz obecnie stosunkowo dużej wiedzy w zakresie ICT - absolutnie zapomnij. Jest ogromny wysyp ludzi po informatyce, gdzie zdecydowana większość podejmuje najgorszą rynkową ofertę, albo próbuje swych sił jako Freelancer, a tu na obecnym rynku zleceń, dochodzi nawet do kilkuset ofert na jedno zlecenie. Wbrew medialnym pieprzeniom ten rynek jest zapchany. Owszem potrzebni są informatycy, ale naprawdę wysokich lotów, a nie ci, którym zachciało się iść na ten kierunek dopiero po maturze.

 

O grafice nic nie wiem, bo się tym nigdy nie interesowałem.

 

Nie, nie mam skierowania z UP, pracy poszukiwałem na własną rękę, jednak to będzie umowa o pracę na trzy miesiące, której raczej nie będę mógł zerwać. A nawet jeśli, to skąd brać te okazje? Nie mam żadnych kontaktów ani dostępu do ofert za większą kasę ze względu na brak doświadczenia.

 

Niestety, ale nie mogę sobie zrobić roku przerwy. Ciocia, która będzie mi częściowo płacić za te studia bardzo na to naciska. Wiem, że to nie jest odpowiedni kierunek, ale dla mnie nie ma bardziej odpowiedniego. Czuję się, jakbym do wszystkiego miał dwie lewe ręce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UP?

przeciez napisal ze idzie na studia?....

 

nie ma g*wno kierunkow, sa tylko go*wno studenci,

w kazdym sektorze sa potrzebni specjalisci, SPECJALISCI.

 

Informatyka! - jeżeli nie jarałeś się tym od dzieciaka i nie masz obecnie stosunkowo dużej wiedzy w zakresie ICT - absolutnie zapomnij.

..... ? od dziecka, czyli od 6 roku zycia, czy jeszcze wczesniej pierwszy programy w asemblerze mialby pisac?

kolejne raz rzuce g*wnem, ale musze,

bo z rzeczywistascia nie ma to nic wsolnego.

 

 

Prawda jest taka, ze nie ma takiej rzeczy, ktorej czlowiek nie jest w stanie ogarnac,

jezeli tylko dostatecznie tego pragnie i dziala a nie klapie tylko g*ba ile to nie zrobi....

 

 

---------

 

Najlepszym wyjsciem wlasnie jest pojscie na studia w Twoim przypadku,

zamieszkaj z chlopakiem, bedzie wam latwiej finansowo we 2,

oprocz tego zloz od razu we wrzesniu papiery o stypednium socjalne - nawet 1k zl mozesz co miesiac dostwac :)

( akademik tez da rade ogarnac za male pieniadze jak sie ma socjalne ).

Nie wiem do jakiego miasta idziesz, jednak jak Ci ktos mowi ze nie da sie pogodzic studiow dziennych i pelnego etatu, to jest w wielkim bledzie,

jezeli tylko chcesz, jestes odpowiednio zdeterminowany to wszystko jest mozliwe - znam osobiscie takie przypadki,

uczelnia, prowadzacy, nie robia problemow zeby tak chodzic na zajecia, zeby nie kolidowalo to z praca,

a sami pracodawcy tez chetnie przyjumuja studentow i ida im na reke.

Nie wiem do jakiego miasta idziesz i jakie pieniadze bedziecie placili za pokoj,

ale wiem ze da rade za 300zl przezyc miesiac, jezeli chodzi o samo jedzenie ( i mowie o zdrowym gotowaniu w domu ).

 

Nie ma rzeczy niemozliwych jezeli tylko czegos bardzo chcesz :)

 

Jak uwazasz, ze jednak bardziej bys sie widzial na grafice komputerowej,

sa wakacje, sprawdz to empirycznie :)

Pisales kiedys cos? W jakim jezyku?

( jezeli grafika jest na tej samej uczelni co zarzadanie to zadnego problemu nie ma zeby przeniesc sie na poczatku semestru :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skonczysz studia i tak nikt Cie nie wezmie do lepszej pracy bo Tobie sie nie chce po prostu. Przyzwyczailes sie do biadolenia i to Twoja wymowka by ruszyc tylek. Chocbys skonczył milion kierunków one nic nie dadza jak nie bedziesz sie w ogole przykładał do tego co studiujesz. Ale taaa zarzadzanie to sie kojarzy ze czlowiek siedzi za biurkiem i pokazuje palcem a kaska sama leci z nieba. Poza tym na zarzadzaniu sa prezentacje publiczne itd. z napadami paniki zdołasz takie sytuacje przejsc juz nie mowiac o przedstawianiu np SWOT itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skonczysz studia i tak nikt Cie nie wezmie do lepszej pracy bo Tobie sie nie chce po prostu. Przyzwyczailes sie do biadolenia i to Twoja wymowka by ruszyc tylek. Chocbys skonczył milion kierunków one nic nie dadza jak nie bedziesz sie w ogole przykładał do tego co studiujesz. Ale taaa zarzadzanie to sie kojarzy ze czlowiek siedzi za biurkiem i pokazuje palcem a kaska sama leci z nieba. Poza tym na zarzadzaniu sa prezentacje publiczne itd. z napadami paniki zdołasz takie sytuacje przejsc juz nie mowiac o przedstawianiu np SWOT itd.

 

 

agusiaww a skad wiesz ze jemu sie nie chce pracowac/ z czego tak wywnioskowalas?

 

poza tym, napisalas o napadach paniki. coz, tez je mialam. a studiuje psychologie, mamy mnostwo prezentacji publicznych i nie mam z tym problemu a nawet rozmawiam z wykladowcami przy auli pelnej studentow. uwierz mi WSZYSTKO jest mozliwe jesli sie b.chce....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skonczysz studia i tak nikt Cie nie wezmie do lepszej pracy bo Tobie sie nie chce po prostu. Przyzwyczailes sie do biadolenia i to Twoja wymowka by ruszyc tylek. Chocbys skonczył milion kierunków one nic nie dadza jak nie bedziesz sie w ogole przykładał do tego co studiujesz. Ale taaa zarzadzanie to sie kojarzy ze czlowiek siedzi za biurkiem i pokazuje palcem a kaska sama leci z nieba. Poza tym na zarzadzaniu sa prezentacje publiczne itd. z napadami paniki zdołasz takie sytuacje przejsc juz nie mowiac o przedstawianiu np SWOT itd.

 

Agnieszka, gdyby mi się nic nie chciało, skończyłbym jak dwie moje siostry - ćpunki z dziećmi żyjące tylko na socjalu jak pączki w maśle, bo i tak przecież oczekują, że wszystko dostaną. Moja mama funduje im dosłownie wszystko. Co do mojej osoby to stwierdziła, że poradzę sobie bez niej. Bardzo bym chciał już pracować, mogę nawet brać nadgodziny, jeżeli miałbym więcej siły, więc proszę Cię, nie oceniaj wszystkich swoją miarą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłbym zapomniał, przekleję tutaj posta z innego forum, ponieważ to, co tam napisałem przyda się tutaj i jest ogromnie ważne:

 

Od października będę studiował, co prawda na zarządzaniu, ale generalnie czuję się, jakbym miał dwie lewe ręce do wszystkiego. Niewiele potrafię, niczym się nie interesuję, jak już wspomniałem. Bardzo bym chciał znaleźć w życiu jakąś pasję, jednak nie mam zielonego pojęcia jak się za to zabrać, mam ogromnie słomiany zapał i nienawidzę porażek. Zrażam się, kiedy coś mi nie wychodzi - co więcej, kiedy bardzo czegoś chcę i coś nie idzie po mojej myśli, to w zaciszu domowym zaczynam krzyczeć, rzucać przedmiotami, targać sobie włosy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flawless, może zacznij majsterkować, uczyć się naprawiać drobne przedmioty - z czasem przechodzić do bardziej skomplikowanych, a jeszcze dalej tworzyć własne konstrukty?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flawless, może zacznij majsterkować, uczyć się naprawiać drobne przedmioty - z czasem przechodzić do bardziej skomplikowanych, a jeszcze dalej tworzyć własne konstrukty?

 

Tutaj akurat przychodzi kwestia lęku. Kiedy byłem mały i zdarzyło mi się coś zepsuć, zazwyczaj ojczym podnosił na mnie rękę, dlatego boję się teraz czegokolwiek sam naprawić. A co do samego majsterkowania, nie mam w domu żadnych tego typu sprzętów, które można by było ulepszyć, coś w nich zmienić. Będzie mi naprawdę ciężko - może i Agniecha miała rację, ale ja po prostu tak boję się porażki, że czasami wolę siedzieć w miejscu. Mój chłopak zarzucił mi również, że narodziła się we mnie wyuczona bezradność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flawless, może zacznij majsterkować, uczyć się naprawiać drobne przedmioty - z czasem przechodzić do bardziej skomplikowanych, a jeszcze dalej tworzyć własne konstrukty?

 

Tutaj akurat przychodzi kwestia lęku. Kiedy byłem mały i zdarzyło mi się coś zepsuć, zazwyczaj ojczym podnosił na mnie rękę, dlatego boję się teraz czegokolwiek sam naprawić. A co do samego majsterkowania, nie mam w domu żadnych tego typu sprzętów, które można by było ulepszyć, coś w nich zmienić. Będzie mi naprawdę ciężko - może i Agniecha miała rację, ale ja po prostu tak boję się porażki, że czasami wolę siedzieć w miejscu. Mój chłopak zarzucił mi również, że narodziła się we mnie wyuczona bezradność.

 

 

Flawless - potrzebujesz pomocy i wsparcia czy tak sobie lubisz pogadać ?

Napisałam że mam dla Ciebie propozycję .Boisz się sięgnąć po to ???

Chłopak Ci coś zarzuca ? - ależ daje Ci wsparcie.

Wspieranie partnera nie polega na krytykowaniu i zarzutach

Nikt nie ma prawa Cię oceniać bo nikt nie nosił Twoich butów i nie przeszedł w nich Twojego życia .Dobrze jak każdy zagląda do swojego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Flawless - potrzebujesz pomocy i wsparcia czy tak sobie lubisz pogadać ?

Napisałam że mam dla Ciebie propozycję .Boisz się sięgnąć po to ???

Chłopak Ci coś zarzuca ? - ależ daje Ci wsparcie.

Wspieranie partnera nie polega na krytykowaniu i zarzutach

Nikt nie ma prawa Cię oceniać bo nikt nie nosił Twoich butów i nie przeszedł w nich Twojego życia .Dobrze jak każdy zagląda do swojego.

 

Nie, nie lubię sobie od tak pogadać. Już Ci odpisałem na wiadomość.

Wiesz, zarzucił mi to, ale po części ma rację. Za swoje niepowodzenia próbuję obwiniać wszystkich dookoła, dopiero ostatnio zacząłem też siebie, ale strasznie się o to ostatnio kłócimy. On mi mówi 'rozwijaj się, rób coś' a ja sam nie wiem co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Flawless, jeżeli to Cię pocieszy, to szczęście w nieszczęściu masz, że startujesz w dorosłość teraz, a nie 5, 10, 20 lat temu. Pracy jest w bród, może i podle płatnej i ciężkiej, ale jest i zaciskając pasa można się za takie kwoty utrzymać. Studia - jeżeli ciotka Ci za nie płaci, to super - za parę lat papierek może pomóc.

 

Przytyć nie jest trudno, opchaj się parę razy ziemniakami i odczujesz to wchodząc na wagę kilka dni później :P. Do rzeźby musi być masa. Chyba że taki masz po prostu metabolizm. Schudnąć -to już większy problem i ciesz się, że go nie masz. :P

 

Ostatecznie, można zawsze wyjechać za granicę, ale wtedy studia byś musiał odłożyć na później.

 

Chłopaka zawsze możesz spróbować zabrać ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flawless, jeżeli to Cię pocieszy, to szczęście w nieszczęściu masz, że startujesz w dorosłość teraz, a nie 5, 10, 20 lat temu. Pracy jest w bród, może i podle płatnej i ciężkiej, ale jest i zaciskając pasa można się za takie kwoty utrzymać. Studia - jeżeli ciotka Ci za nie płaci, to super - za parę lat papierek może pomóc.

 

Przytyć nie jest trudno, opchaj się parę razy ziemniakami i odczujesz to wchodząc na wagę kilka dni później :P. Do rzeźby musi być masa. Chyba że taki masz po prostu metabolizm. Schudnąć -to już większy problem i ciesz się, że go nie masz. :P

 

Ostatecznie, można zawsze wyjechać za granicę, ale wtedy studia byś musiał odłożyć na później.

 

Chłopaka zawsze możesz spróbować zabrać ze sobą.

 

Mi już nawet nie chodzi o zaplanowanie przyszłości na teraz. Z tym sobie poradzę. Chodzi mi bardziej o to, że moje życie jest bezcelowe. Siedzę prawie całymi dniami w domu, jedynie mój chłopak czasami mnie gdzieś wyciąga. Na umowę z pracy dalej czekam. Nie mam co ze sobą zrobić, mam już dość siedzenia przed komputerem, bo powoli dochodzi do tego, co było ze mną kilka lat temu - uzależnienia. Chciałbym mieć jakąś pasję, taką, która mnie pochłonie do reszty. Zacząłem jej szukać na siłę za pomocą jakiś spisów czy propozycji, ale nie wiem jak zacząć, jak spróbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
Flawless, jeżeli to Cię pocieszy, to szczęście w nieszczęściu masz, że startujesz w dorosłość teraz, a nie 5, 10, 20 lat temu. Pracy jest w bród, może i podle płatnej i ciężkiej, ale jest i zaciskając pasa można się za takie kwoty utrzymać. Studia - jeżeli ciotka Ci za nie płaci, to super - za parę lat papierek może pomóc.

 

Przytyć nie jest trudno, opchaj się parę razy ziemniakami i odczujesz to wchodząc na wagę kilka dni później :P. Do rzeźby musi być masa. Chyba że taki masz po prostu metabolizm. Schudnąć -to już większy problem i ciesz się, że go nie masz. :P

 

Ostatecznie, można zawsze wyjechać za granicę, ale wtedy studia byś musiał odłożyć na później.

 

Chłopaka zawsze możesz spróbować zabrać ze sobą.

 

Mi już nawet nie chodzi o zaplanowanie przyszłości na teraz. Z tym sobie poradzę. Chodzi mi bardziej o to, że moje życie jest bezcelowe. Siedzę prawie całymi dniami w domu, jedynie mój chłopak czasami mnie gdzieś wyciąga. Na umowę z pracy dalej czekam. Nie mam co ze sobą zrobić, mam już dość siedzenia przed komputerem, bo powoli dochodzi do tego, co było ze mną kilka lat temu - uzależnienia. Chciałbym mieć jakąś pasję, taką, która mnie pochłonie do reszty. Zacząłem jej szukać na siłę za pomocą jakiś spisów czy propozycji, ale nie wiem jak zacząć, jak spróbować.

no, ale generalnie życie ma to do siebie, że nie prowadzi do żadnego celu, dlatego trzeba je sobie wyznaczać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flawless, jeżeli to Cię pocieszy, to szczęście w nieszczęściu masz, że startujesz w dorosłość teraz, a nie 5, 10, 20 lat temu. Pracy jest w bród, może i podle płatnej i ciężkiej, ale jest i zaciskając pasa można się za takie kwoty utrzymać. Studia - jeżeli ciotka Ci za nie płaci, to super - za parę lat papierek może pomóc.

 

Przytyć nie jest trudno, opchaj się parę razy ziemniakami i odczujesz to wchodząc na wagę kilka dni później :P. Do rzeźby musi być masa. Chyba że taki masz po prostu metabolizm. Schudnąć -to już większy problem i ciesz się, że go nie masz. :P

 

Ostatecznie, można zawsze wyjechać za granicę, ale wtedy studia byś musiał odłożyć na później.

 

Chłopaka zawsze możesz spróbować zabrać ze sobą.

 

Mi już nawet nie chodzi o zaplanowanie przyszłości na teraz. Z tym sobie poradzę. Chodzi mi bardziej o to, że moje życie jest bezcelowe. Siedzę prawie całymi dniami w domu, jedynie mój chłopak czasami mnie gdzieś wyciąga. Na umowę z pracy dalej czekam. Nie mam co ze sobą zrobić, mam już dość siedzenia przed komputerem, bo powoli dochodzi do tego, co było ze mną kilka lat temu - uzależnienia. Chciałbym mieć jakąś pasję, taką, która mnie pochłonie do reszty. Zacząłem jej szukać na siłę za pomocą jakiś spisów czy propozycji, ale nie wiem jak zacząć, jak spróbować.

 

Po prostu weź, i zacznij to robić.

 

Wiesz co powstrzymuje większość ludzi przed zrealizowaniem jakiegoś celu?

Dla większośći największą przeszkodą jest sam moment zaczęcia realizacji jakiegoś celu/marzenia,

nawet nie dają sobie samemu szansy spróbować zawalczyć o to. Poddaja się na samym starcie....

... albo odlewakją, na lepsze czasy czekają, na idealny moment -- niestety ale moment nigdy nie będzie idealny,

zawsze znajdzie się coś, jakiś powód. żeby tylko nie zacząć w danych chwili.

 

 

Co masz na tej liście?

Na czym zależy Ci w pierwszej kolejność - jak myślisz, czujesz, co będzie dla Ciebie dobre?

Napisz, tu czy na pw, postaram się jakoś Ci pomóc ruszyć z miejsca, a potem już pójdzie :)

( jak się zastanowisz, to może miałeś coś, jakąś zajawke kieydś, w życiu? czasami warto wrócić do tego, co było kiedyś )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×