Skocz do zawartości
Nerwica.com

moze to cos pomoze


Pralina

Rekomendowane odpowiedzi

witajcie.. z góry przepraszam za błędy, czy chaotyczne pisanie.Nie wiem nawet czy jest sens pisania tego postu. Przypomniało mi się,że 3 lata temu opisywałam swój problem. 3 lata temu. wtedy zaczynałam przygode z nerwicą?depresją? ale to juz niewazne, liczy sie to co teraz.

Mam 24 lata, od połtora roku mieszkam za granicą. jestem zaręczona od 4 miesięcy, oraz mam psa o ktorym marzyłam. nie pracuje od marca. jak to za granicą, pracowalam na jakiś dupnych produkcjach, w chłodniach z innymi ludzmi którzy mnie dobijali. nienawidze tego. nie lubie tu mieszkać, przyjechalam tu dla mojego TŻ. to dla niego zostawiłam rodzinę, znajomych, przyjaciółkę. tutaj oprocz niego nie mam nikogo. nie mam zadnych znajomych, z moją najlepsza przyjaciolką stracilam kontakt, teraz nie chce mi sie nawet do niej pisac. z rodzicami nie widzialam sie od listopada, bardzo rzadko z nimi rozmawiam. mam dużą rodzine. Było nas 7mioro. pamietam z dziecinstwa ze zawsze była bieda. jedlismy chleb ze smalcem, popijalismy kompotem. chodzilam w ubraniach po siostrach, nigdy nie jezdzilam na wycieczki szkolne. nie byłam lubiana, nie uczyłam sie dobrze. nikt nigdy nie pilnował,zebym sie uczyła. wstydzilam sie swojej rodziny, swojego mieszkania bo była pleśń i był brud... rodzice wychowali nas na dobych ludzi. zawsze liczyła sie wiara. odmawialismy pacierze wspolnie,chodzilismy co niedziela do kosciola a w radio lecialo radio maryja. wstydzilam sie powiedziec matce ze dostalam okres, ze mam chlopaka. nie mialam z nią dobrych kontaktow. wiele z tych lat nie pamietam, ogolnie dziecinstwo mialam fajne...

moja mama jest chora psychicznie. bez leków jej odp*****la. tak, oskarżąm ją o to, ze przez nią mam zrujnowaną psychike. zreszto jak wszystkie moje siostry. nie wiem czemu ale zawsze miala do nas żale. moja siostra brala narkotyki, zaczela w wieku 14 lat, chciala sie zabic. teraz siedzi z jakims pijakiem z dwojka dzieci. wstyd.

druga siostra wychowuje sama dwojke dzieci, mieszka z rodzicami,wstyd.bracia po 30 bez dziewczyn,bez perspektyw na zycie. zadne z nas nie szkonczylo wyzszych szkoł. mamy niskie samooceny.

przejdzmy moze do lat terazniejszych. tak wiec siedze codziennie w domu, płacze. wyje...wmawiam sobie ze sie zmienie, ze wyjde do ludzi. ale sie boje. Boję sie ludzi,podjąć jakąkolwiek pracę. na sama myśl mam zawroty glowy i bol brzucha. cierpie na nerwice od 3 lat. zyje z dnia na dzien. zakladam maske i udaje ze jestem szczesliwa. wszyscy mysla ze jestem leniem, a ja nie umiem im odpowiedziec. stałam sie ofiarą losu. matka mi to wmowiła, kiedy w ataku wykrzyczała ze przez nas zniszczyla sobie zycie. to samo moj facet. kocha mnie, wiem to. czasami nie potrafi sobie poradzic z sytuacja, jaka na niego zrzucilam. ma piekną kobiete(tak jestem atrkacyjna, mam ladne ciało, twarz) ale jestem nimotą, nic nie umiem zrobic. trzesą mi sie rece, stresuje sie wszystkim. gdy jestem sama jest inaczej. lubie gotowac, malowac. uprawiam sporty. wiem ze musze sie leczyc. ale nic z tym nie robie. powiedzialam o wszystkim mojego facetowi. przyjął to na klate,przytulil i wspierał.ale ile mozna? chce zebym wyszla do ludzi, spełniala marzenia. a ja? leze w lozku, placze i mysle o tym ze jestem beznadziajna. ze niszcze mu zycie, marzenia. mam sprawne rece, nogi. moge pracowac! dzwoni telefon w sprawie pracy a ja odrzucam polaczenie i leze. placze bo jestem taka glupia. nawet nie mam gdzie pojsc, zreszto musialabym wydac pieniadze, tak mi wstyd za siebie. nie usmiechalam sie nigdy bo wstydze sie swojego usmiechu. mam krzywy zgryz i zawsze chodze taka krzywa. ludzie mysla ze ich nie lubie bo jestem cicha, nie usmiecham sie do nich. wiec tak jest. nie lubie ludzi, moze im zazdroszcze? boli mnie glowa i nie wiem co bedzie dalej. zostawi mnie dla innej, a ja sie zabije. powinnam dodac ze jestem bezgranicznie oddana swojemu facetowi. tak nawet gdy on zawinił ja blagalam o przebaczenie. boje sie samotnosci, odrzucenia. wiem ze ludzie maja wieksze problemy, ze powinnam sie wziac za siebie.ale to jest silniejsze. jak sobie z tym radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pralina, sie nie zabijesz, dla facetow nie warto umierac. Tez mam nerwice=depreche i chodze do pracy bo chociazbym zdychała to pojde (przez kilkanascie lat pracy miałam raz 4 tyg l4), uwazam ze praca to dobre lekarstwo chociaz mozna dostac paniki itd, to co. Przejdzie. Najgorzej to sie zamknac w 4 scianach bo pozniej coraz gorzej sie przemoc. Poszukaj tam polskiego centrum psychologicznego i zapisz sie do psychologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie leczę sie specjalistycznie... Zawsze pomagały zioła lub lekkie uspokajacze. na szczęście nie mialam wielkich jazd, a gdy bolało w sercu kładłam sie lub chodziłam po pokoju az samo przejdzie. Wstydzę sie komuś powiedziec, a facet nie rozumie. Mówi ze zmyślam i sie gniewa wiec nie mam odwagi sie wychylać i ukrywam wszystko. Ale muszę cos zrobić choc mam juz mdłości gdy pomyśle o tym. polski psycholog przyjmuje kilkanaście mil od mojego miasteczka, Eh :/ dziękuje za miłe słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×