Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja, zaburzenia emocjonalne, lęki. Moja historia...


Anonimka13

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich.

Mam 20 lat. Muszę to komuś powiedzieć, bo już nie wytrzymuję sytuacji, w której jestem. Nie potrafię sobie poradzić, mam depresję, zaburzenia emocjonalne, problemy ze zdrowiem, boję się się ludzi i przyszłości. Wstydzę się siebie i całkowicie odizolowałam się od życia. Chciałabym to opisać krótko, ale jest tyle rzeczy...

 

Wprawdzie nigdy nie byłam zbyt otwartą i śmiałą osobą, nie zawierałam wielu znajomości, ale jakoś szło. Zaczęło się psuć w gimnazjum. Wiadomo jak to jest, ludzie wtedy zawierają bardziej zażyłe kontakty, spotykają się itp. Ja natomiast powoli zaczynałam czuć się dziwnie. Dziewczyny stawały się pannicami, czułam się wśród nich jak dziecko, zaczynałam mieć kompleksy. Dla niektórych osób, np. nauczycieli sprawiałam chyba mylne wrażenie bardziej "dojrzałej, poważnej", ponieważ nie było ze mną problemów i dobrze się uczyłam.

Nastał czas, kiedy pojawiły się problemy zdrowotne, opuszczałam wiele zajęć. Przez to robiłam się jeszcze bardziej wyobcowana. Wszystko było takie obojętne, przerastało mnie. Koleżanki i koledzy z klasy to widzieli i się ode mnie odsuwali. Stałam się obiektem drwin, byłam wręcz prześladowana. Moje kompleksy się pogłębiały. Nienawidziłam szkoły. Każdego ranka wstawałam z lękiem, nie chciałam tam wracać, w końcu nie miałam dla kogo wracać. Choć dalej dobrze się uczyłam to czułam że to bez sensu, robiłam to z przyzwyczajenia. Gdy prześladowanie się nasiliło, w końcu powiedziałam o tym. Wychowawca też się dowiedział i temat został poruszony. Notorczywe drwiny się skończyły, ale to i tak nie odbudowało relacji... Do szkoły uczęszczałam w kratkę. Chodziłam też do lekarzy i wszyscy o tym wiedzieli. Ale wydaje mi się, że prawdziwym problemem było to, że nie potrafię wejść w relacje w rówieśnikami oraz poczucie wstydu i "inności". Tak jakoś dotrwałam do końca gimnazjum, potem ze wszystkimi zerwał się kontakt.

Rodzina wmawiała mi, że w liceum będzie lepiej, że poznam fajne osoby. Szkołę wybrałam tak naprawdę od niechcenia, niezbyt mnie to obchodziło. Nadszedł 1 września. Bałam się poznania nowych osób i tego, jak mam z nimi rozmawiać, bo wstydziłam się własnej osoby. Pośród innych czułam się jak mała, szara myszka, jak jakieś dziecko z podstawówki. To było takie irytujące... Chciałam trzymać się w grupie ale zdawało mi się, że nikogo nie obchodzę.

Wtedy nie wytrzymałam i rzuciłam wszystko w cholerę. Rok szkolny w liceum jeszcze na dobre się nie zaczął, a ja już wtedy się poddałam. Przestałam tam chodzić. Chciałam tylko spokoju, przerwać ten stres. W rodzinie oczywiście szok, niedowierzanie. Ja płakałam i obiecywałam, że wrócę do szkoły gdzie indziej, że chcę się zająć moim zdrowiem, bo dalej tak nie wyrobię. Jeździliśmy do lekarza i tak mijały miesiące, a ja robiłam wszystko, żeby tylko nie myśleć o problemach (wtedy czułam się lepiej). Do szkoły już nie wróciłam. Nikt by nie uwierzył, ale to już 4 lata. Rzadko wychodzę z domu i boję się kontaktów z ludźmi. Myśli o tym doprowadzają mnie do szaleństwa. Często mam złe sny z tym związane. Jestem jak dziecko, nie umiem wejść w dorosłe życie. To połączenie problemów zdrowotnych, emocjonalnej niedojrzałości i kompleksów mnie wykańcza. Kiedyś miałam taki atak depresji, że myślałam że nie wytrzymam, cała się trzęsłam. Potem poszłam z mamą do psychologa, bo tak się bałam. Chciałam coś zmienić, ale skończyło się na kilku wizytach. Kiedy dokładnie? Wtedy, kiedy na tapetę weszło to, że mam poszukać dla siebie szkoły. Ja panicznie boję się powrotu, na samą myśl robi mi się słabo. To mnie przeraża. Wiem, że większość moich dawnych znajomych jest teraz na studiach, pracują itd. Jest mi tak wstyd, że trudno to opisać... upadłam na dno. Żyję w swoim świecie. Nigdzie nie chcę się pokazywać, nie chcę by ktokolwiek o mnie wiedział. Marzę, aby przenieść się z rodziną gdzieś daleko, gdzie nie będę mieć złych skojarzeń. Ale to nierealne... U mnie w najbliższej rodzinie nie ma nikogo z dobrym wykształceniem, nikogo, kto mógłby mi pomóc. Wiem, że ta cała sytuacja źle wpływa na wszystkich. Dobrze chociaż że mam młodszą siostrę (ma 9 lat) z którą się czasem pośmieję, pobawię, coś z nią zrobię bo inaczej to nie wiem... Nie mam znajomych, z którymi bym mogła porozmawiać o interesujących mnie rzeczach - takie osoby mogłabym znaleźć np. w internecie, ale z nikim nie wchodzę w kontakt z tego wstydu. Jeśli się z kimś poznam i on o coś zapyta, co powiem? Będę zmyślać? Nikomu nie ufam i boję się upokorzenia.

Chciałam to z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anonimka13, jeszcze nie jest za późno. Możesz przecież zrobić szkołę średnią dla dorosłych, a nawet napisać maturę. Owszem, upłynęło wiele czasu, ale siedząc w czterech ścianach i wypominając to sobie, nie pójdziesz naprzód. Wyciągnij wnioski, znajdź szkołę i profil dla siebie i zacznij działać. Uważam, że powinnaś też podjąć psychoterapię. Bez tego trudno będzie Ci opanować lęki i rozpocząć naukę w szkole. Pozdrawiam i powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki wszystkim za odzew. Najpierw nie chciałam o tym pisać... ale skoro pytacie to powiem. No więc w tych sprawach zdrowotnych chodzi o to, że mam zaburzenia hormonalne i wpływa to na cały organizm. Częste zmęczenie, różne bóle, wahania nastroju to tylko niektóre skutki. Tak mi się wydaje, że ta moja niedojrzałość itp. również ma z tym coś wspólnego. Jednak najbardziej boli fakt, że oprócz tego wpływa to również na moje ciało i inne sprawy tzw. kobiece... Najgorzej jest mi z tym okresie wiosna/lato. Jeśli całkowicie nie doprowadzę siebie "do porządku" to nie ma możliwości bym gdziekolwiek wyszła. Wtedy głównym moim celem jest tylko to, żeby nikt nic nie podejrzewał. Jak to wpływa na bliższe kontakty z ludźmi łatwo wywnioskować. Widzę jak z biegiem czasu wszystko się tylko nasila i smutna prawda jest taka, że nawet lekami nie da się tego zlikwidować... Ja o tym wiem, w końcu brałam też leki i efektów w tej kwestii nie było. Może część z Was się domyśla o co dokładnie chodzi, ale mówić tak wprost naprawdę nie chcę. Pozostaje mi chyba wieczne ukrywanie się z tym problemem wśród ludzi póki będzie można.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×