Kompulsywne podglądanie

[Gość]

Witajcie,

mam sporo zachowań kompulsywnych ale jakoś zaakceptowałam je... Nie tracę na nie godzin, nie szkodzę swojemu zdrowiu, nikomu nie uprzykrzam życia. Zaczęły się one w zasadzie od dziecka.

 

Jest jednak pewien "nawyk", przyzwyczajenie, obsesja, która męczy mnie. Mam jej dość i chciałabym Was zapytać, czy mogę jakoś się od tego uwolnić...

Obsesyjnie "podglądam" eks mojego Męża. Codziennie, kilka, kilkadziesiąt razy dziennie. Miałam wymuszone "odwyki" od tego ale wracam. To jest jakiś masochizm... Od kilku dni tego znów nie robię ale mnie korci. To jest dla mnie nienormalne i nie mam pojęcia jak się uwolnić. Już zaczynam myśleć "wejdę, bo przecież i tak ciągle myślę, żeby wejść". Kanał...

 

Mam to od ponad 5 lat.

 

Doradzicie mi coś? To jest na serio uciążliwe...

[khaleesi]

Psychotropka`89, może zablokowac profil?

[Gość]

khaleesi, sęk w tym, że nie mam żadnych fb, ani innych. Włażę na jej instagram, blog, itp. Czuję się jak jakiś debil... Ale dziś zamiast włazić i oglądać jej buziunię, wolałam napisać do Was. Wielokrotnie mi pomagaliście. Może teraz też...?

[khaleesi]

Psychotropka`89, no to nie wiem ale co ci to daje, że patrzysz na ten instagram?Czujesz sie wtedy lepiej ? Jesteś zazdrosna o to, ze Twój mąż z nią był?

[*_*]

Te instagramy, fejbuki i inne, są jak jeden wielki bilbord. Psychologowie tez umieszczają zdjecia swoje czy tez swoich bliźnich z opcją - publiczne.

[Gość]

khaleesi, lepiej? Nieee... Gorzej. Bo ona taka pięęęękna, zgrabna, cudna.

W zamierzchłej przeszłości mój mąż za moimi plecami ją podglądał , odpisywał jej mamuni na NK, miał kontakty z jej bratem. Oliwy do ognia dowalił Jego kuzyn, który był zazdrosny o to, że mu kompana "odbiłam" i mega złośliwie wspominał za każdym razem przy mnie czasy gdy mój Mąż był z nią. Ile ja nerwów zżarłam wtedy... Masakra.

I od tamtej pory mi to została. Ten durny nawyk.

Kiedyś czułam okrutną zazdrość, złość na Męża, że z taką dziwą był, że tak się frajerzył, a potem jeszcze okłamywał mnie, że On nic, a tu oglądał namiętnie też dzień w dzień.

Można rzec, że to pojebaństwo mnie się rzuciło na mózg.

Czemu? Nie wiem... Na serio nie wiem... I to mnie dobija...

 

*_*, no ale co Twoje stwierdzenie wnosi do dyskusji?...

[khaleesi]

khaleesi, lepiej? Nieee... Gorzej. Bo ona taka pięęęękna, zgrabna, cudna.

W zamierzchłej przeszłości mój mąż za moimi plecami ją podglądał , odpisywał jej mamuni na NK, miał kontakty z jej bratem. Oliwy do ognia dowalił Jego kuzyn, który był zazdrosny o to, że mu kompana "odbiłam" i mega złośliwie wspominał za każdym razem przy mnie czasy gdy mój Mąż był z nią. Ile ja nerwów zżarłam wtedy... Masakra.

I od tamtej pory mi to została. Ten durny nawyk.

Kiedyś czułam okrutną zazdrość, złość na Męża, że z taką dziwą był, że tak się frajerzył, a potem jeszcze okłamywał mnie, że On nic, a tu oglądał namiętnie też dzień w dzień.

Można rzec, że to pojebaństwo mnie się rzuciło na mózg.

Czemu? Nie wiem... Na serio nie wiem... I to mnie dobija...

 

*_*, no ale co Twoje stwierdzenie wnosi do dyskusji?...

 

no w tym tkwi sedno. gadałas o tym z psychiatrą?

[Gość]

Psychotropka`89, Twój mąż jest z Tobą nie z Nią ,prawda?kocha Ciebie nie ją prawda?ONA to już przeszłość a Ty ją wciąż odgrzebujesz ciesz się tym że jesteście razem kochacie się to WASZE niczyje więcej.Jeśli w takiej chwili np.zajęcie myśli czymś za wszelką cenę nie pomaga ,? niska samoocena?

[Gość]

khaleesi, z psychologiem. Postawił mi ultimatum, że mam tam nie wchodzić , bo jak wejdę, to koniec terapii. Jakoś mnie to nie zmotywowało.

Psychiatra wie o natręctwach ale nie wie akurat o tym. Inne jakoś mi życia nie utrudniają. Tylko to jedno...

 

Saraid, prawda. I ja Go kocham. Jesteśmy serio fajnym, partnerskim małżeństwem, ufam Mu. To nawet nie to, że cokolwiek odgrzebuję, bo sama orleańską dziewicą nie byłam jak Go na swej drodze spotkałam. Po prostu to jest jakiś kretyński nawyk.

O psychologu i "terapii" już Ci nieraz pisałam. Po-raż-ka...

[khaleesi]

khaleesi, z psychologiem. Postawił mi ultimatum, że mam tam nie wchodzić , bo jak wejdę, to koniec terapii. Jakoś mnie to nie zmotywowało.

a to tak można robic na terapii?

[Gość]

khaleesi, jak widać można. Też ocipiałam jak usłyszałam ten "warunek". Koleś mi łaskę robił, że mu stówę co tydzień zostawiałam i marnowałam czas na jego ciągłe "yhm", "rozumiem", "aha". I jeszcze szantażem zajechał. Istny specjalista. Mam wrażenie, że moją świnkę morską bardziej ruszają moje problemy, opowieści, czy łzy, niż ruszały jego.

[khaleesi]

Psychotropka`89, to jeszcze za to płaciłaś? Teraz to padłam.

[Gość]

Po "warunku" przestałam płacić.

Nie wiedziałam jak to powinno wyglądać, więc nawijałam. Jak parę stówek przeminęło z wiatrem, usłyszałam szantaż i na moje pytanie czy już może mi coś bardziej konstruktywnego powiedzieć na temat mojego życia, problemów odrzekł, że jeszcze nie, dopiero za pół roku, rok, no to jebłam totalnie. Powiedziałam mu, że jest złodziejem i żeby innych frajerów naciągał, mnie już nie będzie.

[Mae]

Kiedyś czułam okrutną zazdrość, złość na Męża, że z taką dziwą był, że tak się frajerzył

Czemu ,,dziwą"?

[Gość]

Mae, Czyżby obrońca uciśnionych się pojawił?

Nie jest to wątek o tej DZIWIE ale troszkę może wyjaśnię. Znam ją, znam jej charakter. Każdego swojego faceta zdradzała, oszukiwała. Pani Seksu. Pewna siebie, zadzierająca nos, bezczelna, zapatrzona w siebie. Kręcącą i gubiąca się troszkę już w swoich podbojach. Z moim Mężem była mając 14-15 lat i nie był On pierwszym seksualnym partnerem w jej życiu. 15 letnia gówniara go fizycznie zdradziła.

To tak w skrócie.

Nie mam w zwyczaju obrażać ludzi dla przyjemności. M. miał też inną eks, która kompletnie mnie nie rusza, nie interesuje, nie grzeje, nie chłodzi. Znam jedynie jej imię i tematu nie drążyłam.

Myślę, że gdyby M. mnie nie oszukał na początku związku, to ją też bym miała gdzieś. No ale stało się inaczej, a ja nie potrafię pojąć jak mógł tak się dawać frajerzyć takiej zdzirce.

[bittersweet]

Psychotropka`89, powiedzmy wprost, ze faceci czesto sa zaslepieni uroda , seksem czy innymi przymiotami kobiety a cechy charakteru schodza na dalszy plan ;-)

[Gość]

bittersweet, oj tak... Zwłaszcza jak hormony buzują i myśli się główką, a nie głową.

Sama do pasztetów się raczej nie zaliczam, od początku naszego związku słyszałam od Niego masę komplementów i zapewnień o uczciwości a tu zdziwko. Jeszcze, żeby był krótko po rozstaniu z nią... może jakoś bym to przełknęła łatwiej, ale oni byli 2 lata po rozstaniu! A ten dalej dzień w dzień śledził jej poczynania na fotkach. Myślę, że przez to że mój mózg tego nie rozumie, tak ciężko mi temat definitywnie zamknąć.

On z nią zerwał, On mówił jaka to "zła kobieta była", jaki to ślepy był, jak to gówno ją obchodzi. Po co te ściemy? No nie ogarniam.

[bittersweet]

Psychotropka`89, no wlasnie mysle ze logicznie on wiedzial ze "zua kobita" to nie partnerka do zycia, ale hormony sa nielogiczne i kierowaly go na dzialania odrebne od rozumu.

[Gość]

bittersweet, ok ale czy ja jestem w stanie w końcu to pojąć i odciąć się? Jak to sobie w mózgownicy wytłumaczyć?

[bittersweet]

Psychotropka`89, nie wiem, sama robie rzeczy ktorych nie chce robic :/

[Mae]

Mae, Czyżby obrońca uciśnionych się pojawił?

Nie rozumiem ataku. Po prostu zapytałam, bo ludzie zazwyczaj używają inwektyw, a nie znam kontekstu.

[Gość]

bittersweet, no właśnie... też nie wiem jak tą sprawę rozwiązać.

Na przestrzeni lat jest lepiej, bo już tak emocjonalnie do tego nie podchodzę ale nadal nie umiem zerwać z tym nawykiem.

 

Mae, oj tam, oj tam, od razu atak. Po prostu wyjaśniłam co i jak, a myślałam, że nie podoba Ci się to jak o tej osobie się wyrażam. Inaczej jakoś nie umiem. Jest to stwierdzenie faktu.

[khaleesi]

Psychotropka`89, po tym co napisałaś o niej to tylko to jedno słowo się nasuwa a i tak jest delikatne. Nie tłumacz sie

[Gość]

khaleesi, też uważam, że to delikatny epitet w jej kierunku. Fajnie, że to rozumiesz.

Ooo.... i znów z niesmakiem kręcę głową... po co ja o niej myślę? No po co? No bo kurna nie rozumiem... A ja dopóki nie zrozumiem - drążę temat.

[Gość]

khaleesi, też uważam, że to delikatny epitet w jej kierunku. Fajnie, że to rozumiesz.

Ooo.... i znów z niesmakiem kręcę głową... po co ja o niej myślę? No po co? No bo kurna nie rozumiem... A ja dopóki nie zrozumiem - drążę temat.

Przestań myśleć rozkminy tylko dają popieszanie z poplataniem nie tkwij w przeszłości skup się na tym co dobre bo TO jest teraz a PRZESZŁOŚĆ nie istnieje !Ona też bo w ten sposób niszczysz to dobre co jest ,zastępując to takimi myślami .