Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed wspomnieniami, ludźmi i miejscami


samotny_wilk

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Wcześniej juz zakladem wątek o moim problemach psychicznych/emocjonalnych. Moja okaleczona psychika jest jak szklanka wody, której każda kropla to coś innego. Depresja, chęci samobójcze, fobie, etc. Ten temat poświęcam jednemu z moich lęków który dzisiaj się uaktywnił..

 

Wiecie, najgorsze jest u mnie ubieranie tego w słowa. Emocje, każdy z nas rozumie je na swój sposób. Tak trudno ubrać to w słowa, logiczną całość. Mam nadzieje że mnie zrozumiecie i jakoś dacie rade przełożyć to na własną skórę.

 

Mam problemy od ok. 4 lat. Niecale 2 lata temu związalem sie z dziewczyna, jednak moje schizy nie zniknely pod magicznym wplywem milosci i normalnosci, ale sie nasily. slowem - Wszelakie obsesje i urojenia skupiły sie na niej, a ona mi skutecznie ich dostarczała.

 

Po pierwsze - mam uraz do takich słów jak impreza, koncert, klub, pub. Kojarzy mi sie to tylko z ludzmi o dwuznacznej mroalnosci, puszczalskimi kobietami, podrywaczami, zboczencami, ludzmi ktorzy wysmiewaja innych i w trakcie popijają piwko. Ona miala swoj krag znajomych, do ktorego nie chcialem sie dostac przez moja fobie spoleczna, lek przed przebywaniem z towarzystwem ktorego nie znam. ale znów to tez nie jest takie proste jak sadzicie. wlasnie obcy ludzie, mimo ze ich towarzystwa rowniez sie obawiam i unikam, nie sa tak tragiczni dla mnie, jak osoby ktore kiedys znalem, kojarza mnie. a wlasnie taki byl ow krag, wiec domyslacie sie pewnie ze nie chcialem do niego dolaczyc. Jak ona chodzila na jakis koncert, na czyjes urodziny, trafiał mnie jasny szlag. Zrobiłem jej też kłótnie o konto na portalu spolecznosciowym, ktorzy kojarzy mi sie tylko z okreslonym typem ludzi ktorych wczesniej opisalem. Na potrzeby tego wypracowania, zeby sobie ulatwic sprawe, nazwijmy ich "złośnikami".

 

Sam mam lek np przed zdjeciami znajomych, boje sie po prostu. Nie konkretnej sytuacji, to irracjonalny lęk. Stare czasy, stare znajomosci, teraz ich nie cierpie, i nie cierpie dawnego siebie. Wiec skoro to juz na moim punkcie mi tak odbija, to pomyslcie jak sie czulem kiedy ktos mi podesłał np jej zdjęcie w miejscu "złośniczym" ze "złośniczym" towarzystwem. Oczywiscie, ono takie nie musi wcale byc. Najprawdopodobniej 99% wszystkie to moje chore fobie. Ale co to zmienia? nic, bo lęk pozostaje.

 

Juz z nia nie jestem, glownie przez moje problemy ktore przekladaly sie na ciagle klotnie. Ale to jest temat na inny wątek, bo rozstanie itp to material na kolejny temat i tutaj w sumie nie chcialbym go poruszac.

 

Boje sie chodzi w miejsca gdzie moge spotkac jakichs znajomych ludzi, nie jezdze najpopularniejszym linia autobusow bo tam zawsze mozna kogos spotkac. Jestem przez to uposledzony spolecznie. Nie jezdze na miasto pozniej niz 12, 13, bo wtedy praktycznie nikogo nie spotkam. Jezdze do sklepow poza centrum, gdzie czuje sie swobodniej i nie skrepowany moimi lękami.

 

Odcialem sie od dawnego zycia ktorego wspomnienia i znajome twarze/miejsca powodowały u mnie ataki paniki. Wiec wyobrazcie sobie moj bol i strach, kiedy kobieta ktora kochalem i ktora dopuscilem do moejgo wyalienowanego swiata w nim uczestniczyla. Czulem sie caly czas zdradzany. Nie moglem pojac, czemu nasza milosc nie jest dla niej wazniejsza od jakichs spotkan. Przeciez one przemina a kochajaca osoba dzieląca zycie zostanie.

 

Sam nie wiem co mam jeszcze napisac. Pewnie nikogo ten temat nie zainteresuje, mam mnie zignorujecie, sa ciekawsze watki, ciekawsze problemy do omówienia. Jak mi cos jeszcze wpadnie do głowy na pewno napisze. Na razie tyle napisałem w ataku weny i paniki sprzed paru godzin. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×