Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prof. Marek Harat. Lekarz od cudów


joker27

Rekomendowane odpowiedzi

W nocy oglądałem wywiad z Markiem Haratem na TVP Olsztyn, jest to neurochirurg, który działa w szpitalu w Bydgoszczy, ja juz wcześnie czytałem że w Bydgoszczy robią zabiegi które polegają na stymulacji mózgu za pomocą prądu,i pomyślałem "jakaś lobotomia czy coś", ale nie, styulują tylko konkretną malutką część mózgu, odpowiadającą za to co nam dolega. Ja się tu nie będę rozpisywał, pokaże wam ten wywiad, akurat jest na youtube:

 

 

 

A tutaj jeszcze taki krótki art z newsweeka:

http://polska.newsweek.pl/artykuly/Polska/prof--marek-harat--lekarz-od-cudow,99564,1,1.html

Przytoczę jego fragment:

– Lekko mi tak jakoś – powiedział Jan spod Bydgoszczy, kiedy profesor Marek Harat spytał go dwa lata temu podczas porannego obchodu, jak się miewa. Odpowiedział i od razu się zawstydził. Całe życie ciężko harował na utrzymanie dwójki dzieci jako brygadzista, mówienie o emocjach nie było jego mocną stroną.

 

Jan, który chorował na depresję, poczuł się „jakoś tak lekko” dzięki małej elektrodzie wszczepionej mu przez profesora w szyję. Elektroda stymulowała lewy nerw błędny, w którym znajdują się włókna przewodzące do mózgu informacje z narządów w klatce piersiowej i jamie brzusznej. To one są odpowiedzialne za wydzielanie serotoniny zwanej hormonem szczęścia.

 

Zanim Jan zaczął chorować, lubił wędkować i zbierać grzyby, pić piwo z kolegami i przesiadywać w fotelu przed telewizorem. I nagle, zupełnie nieoczekiwanie, zaczął w tym fotelu przesiadywać całymi dniami i gapić się przed siebie w jeden punkt. To było mniej więcej wtedy, gdy zmienili się właściciele firmy, w której pracował. Zajmował się tam pakowaniem ziemniaków w małe torebki, a potem ładowaniem ich do ciężarówek. Kiedy któregoś razu jego ludzie popakowali w torebki ziemniaki z plamkami, usłyszał od szefa, że jeśli taka sytuacja się powtórzy, będzie straty pokrywał z własnej kieszeni. Załamał się.

 

– Dałem w sobie sponiewierać dumę – mówi dziś. – Mój organizm zaczął odmawiać posłuszeństwa. Siedział w tym fotelu długie pięć lat. I miał tylko jedno marzenie: przestać być zakałą rodziny. Ojcem, który nie cieszy się na widok własnych dzieci, i mężem, który od lat nie całował żony.

 

Któregoś dnia pociął się żyletką. Odratowali go, zaczął się leczyć. Wtedy jeszcze miał nadzieję, że choroba potrwa kilka tygodni, najwyżej kilka miesięcy. Ale okazało się, że jest w grupie 30 proc. chorych, na których nie działają żadne lekarstwa. Wpadał w coraz większy dół, aż któregoś dnia stanął w izbie przyjęć bydgoskiego szpitala i płacząc, powiedział, że jest na coś poważnie chory. Stymulator wszczepiony przez profesora Harata uratował mu życie. Dosłownie.

 

Podobno leczy w ten sposób właśnie depresję, natręctwa i inne choroby psychiczne.

Co o tym myślicie? a może macie także jakieś ciekawe informacje na ten temat? zapraszam do dyskusji :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno ciężko się dostać na takie coś, bardzo ciężko, ale cieszy to że cieszy się to coraz większym zainteresowaniem, i w przyszłości mam nadzieję będzie można szybciej się wystarać, na razie w 1 szpitalu w Polsce to wykonują, za granicą jest z tym łatwiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×