Skocz do zawartości
Nerwica.com

Powrót nerwicy, depresji i hipochondrii :( Pomóżcie...


Alice in wonderland

Rekomendowane odpowiedzi

Ladywind, wiem co było powodem, zaraz spróbuję uaktualnić post bo mam jakiś problem z komputerem :/ Wszystko dopiszę w pierwszym poście.

A z nerwicy nikt mnie nie wyleczył nigdy. Muszę uaktualnić mój podpis pod postami bo widnieje tam "rozpoczęcie psychoterapii". Niestety, u psychiatry byłam tylko raz. Przepisał mi leki, po których czułam się fatalnie i więcej ich nie wzięłam. Zalecił terapię u psychoterapuety ale nie poszłam na nią bo zaszłam w ciążę. To ciąża mnie "wyleczyła" na kilka miesięcy. szkoda, że tylko na kilka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alice in wonderland, nerwica to jest taka paskudna choroba ze lubi wracac w najmniej spodziewanym momencie. Być moze, że bedziesz musiała wrócic na psychoterapie i ewentualnie jesli objawy beda bardzo dokuczliwe spróbowac leków, chyba ze sama terapia Ci pomoże. Tymbardziej musisz sie wziasc za porzadne leczenie skoro masz teraz dziecko na wychowaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem polega na tym, że tkwię w punkcie, przez który przechodziła pewnie większość z Nas, mianowicie wykluczanie organicznych przyczyn. Przez terminy do lekarzy na NFZ i brak funduszy na prywatne wizyty - trwa to wszystko bardzo długo, co wpędza mnie w jeszcze większy dołek. Dodatkowo, wszyscy tu zapewne wiemy, jak ciężko jest leczyć się na autentyczne choroby osobom z nerwicą, gdy wizyty u lekarzy kończą się zazwyczaj zwalaniem wszystkiego na emocje :cry:

 

Poniżej opiszę moją Historię:

 

Około 6 miesiąca ciąży pojawiły się nocne zlewne poty, uczucie przeraźliwego zimna, drgawki nóg i szczękościsk. Następnie pojawiły się duszności. Najpierw po wyjściu spod prysznica. Zatykały mi się uszy, robiło mi się słabo, duszno, jakbym miała zemdleć i pojawiał się odruch kaszlu, suchego, dziwnego, jakby mnie ktoś drażnił gdzieś wewnątrz. Z czasem pojawiało się to coraz częściej, po wysiłku, w czasie schylania a nawet w spoczynku. Tego wysiłku zresztą nie miałam zbyt wiele bo całą ciążę leżałam. Zamknięta w domu lub w szpitalu (7 pobytów), bez słońca, bez ruchu. Psychika zaczęła mi siadać, tym bardziej, że lekarze nie potrafili mi pomóc i wszystkie objawy zrzucali na ciążę, mówiąc, że po porodzie wszystko minie. Nie minęło.

generalnie cała ciąża była trudna. Poza drgawkami nóg, dusznością i kaszlem, miałam też wiecznie napięte mięśnie brzucha i ściśniete gardło. Mówiłam jakby "nie swoim" głosem, takim płaczliwym. No i ten odruch kaszlu... Robili mi EKG, Holtera, USG tarczycy i inne badania. Jedne wychodziły okej, inne tak sobie. Miałam cukrzycę ciążową i anemię więc pojawił się też problem z jedzeniem bo wielu składników mi brakowało i wielu nie mogłam jeść...Schudłam, nawet bardzo...Do tego nadal nikt nie wiedział co mi jest. Pulmonolog sugerował astmę albo jakąś nadwrażliwość oskrzelową ale wszystko kazali wyjaśniać po porodzie. Czułam, że cały organizm powoli mi wysiada...

 

Obecnie nadal męczą mnie duszności i odruch kaszlu, uczucie gniecenia w klatce piersiowej i chodzę od lekarza do lekarza. Narazie jestem na etapie leczenia refluksu. Czy to jest przyczyna? nie wiem.

Po głowie chodzą mi przeróżne choroby, m.in tężyczka, problemy żołądkowe, oskrzelowe, problem z nerwem błędnym.. W dodatku opinie lekarzy są różne a ja tkwię w tym wszystkim i czuję się coraz gorzej ....

W ciąży odbyłam kilka spotkań z psychologiem i chciałabym znów na nie chodzić, jednak psycholog narazie nie odpisuje na meile i smsmy a mi jest coraz ciężej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fugu, w ciąży źle wyszedł mi Holter pulsu, który dochodził do 150. Niby mam lekką niedomykalność zastawek ale ponoć nieistotną. Przed ciążą miałam też wysokie pulsy i brałam na to Propranolol a w ciąży Isoptin ale źle się po tym czułam bo obniżał mi cisnienie, które mam niskie i wcale nie pomagał na duszności (kardiolog uważał, że to może to). Tak sobie wyszła też morfologia bo miałam mało żelaza, zresztą pewnie wszystkiego miałam mało bo prawie nic nie jadłam 9 miesięcy, nie miałam ruchu i słońca. Stąd moje podejrzenia na tężyczkę, braki witamin, minerałów. Miałam też małowodzie co okazało się odwodnieniem organizmu a gdy kazali mi pić 4 litry dziennie, chyba sie przewodniłam (mam teorię, że doszło właśnie do zatrucia wodą, w końcu 4 litry wody na dobę to dużo). W któryms momencie też nagle skoczyło mi TSH i zwiększyli mi dawkę leku na tarczycę. Co też nie pomogło, choć wynik się poprawił.

 

Jeśli chodzi o obecne wyniki to o dziwo spadł mi puls. Nie mam pojęcia jak to się stało ale mam w normie, poza tym , że w czasie lęku nieco zabije mi szybciej. Przed ciążą miałam to stale a teraz jakies nagłe obniżenie, którego nigdy nie miałam.

 

- RTG kręgosłupa wykazało mocne skrzywienia i na bank mam masakrę z odcinkiem szyjnym bo już przed ciążą nosiłam kołnierz ortopedyczny. jednak nikt nie chce mnie skierować na tomografię:/

- RTG klatki piersiowej wykazało przewlekły nieżyt oskrzeli i Pulmonolog mówi, że albo przeszłam zapalenie oskrzeli albo to od refluksu, który według niego mam.

- Tak sobie wyszły też D-dimery, wskaźnik możliwej zakrzepicy ale to ponoć może być podwyższone po porodzie (mam powtórzyć za jakiś czas).

- I tak sobie wyszły mi trójglicerydy i cholesterol. Co mnie bardzo dziwi bo jestem na diecie lekkostrawnej/cukrzycowej od kilku miesięcy i jestem chuda jak patyk. Te wyniki też kazali mi powtórzyć za jakiś czas...

 

Mój ginekolog sugeruje dyskopatię kręgów szyjnych, bo fakt, wszystkie moje dolegliwosci nasilaja sie ze zmiana pozycji ciała. Gdy mąż dotyka tych kregów i naciska, pojawia się jakby prąd i odruch kaszlu, uczucie ucisku, duszenia...To samo mam przy schylaniu, leżeniu. Zdarzyło się też na fotelu dentystycznym gdy odchyliłam głowę do tyłu. ortodonta zasugerował, że to nerw błędny! Co ciekawe, sama też o tym myślałam... Swoją drogą mam też refluks, nie potwierdzony badaniem ale zawsze miałam problem z żołądkiem i faktycznie po jedzeniu też mi gorzej. Neurolog, na którego upierałam się najbardziej, popukała mnie po kolanach i powiedziała, że wszystko jest tylko w mojej glowie i obawy wymyślam. A myślałam, że ten właśnie lekarz potraktuje mnie poważnie...

Dużo tego. Pewnie itak o czyms zapomniałam....

Wszystko jest na zasadzie: "może to to a może tamto" a każdy lekarz sugeruje co innego i ja już wariuję od tego. Niewątpliwie najbardziej dokucza mi ucisk w szyji i to uczucie duszenia. Czuję to od szyji aż po jakby brzuch, jakby nerw jakiś. Dodam, że szyję mam tak wrażliwą na dotyk, że najmniejsze muśnięcie powoduje cofnięcie mojej głowy :(

 

Co ciekawe: teraz np znów uciska mnie w szyji i klatce i zaczynam się już niepokoić. nie wiem tylko czy to dlatego, że o TYM piszę, czy dlatego, że siedzę zgarbiona przed kompem i głowę trzymam w złej pozycji , czy dlatego, że jest już 12:14 a ja nawet nie jadłam śniadania i refluks daje mi znać o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alice in wonderland kurczę, masz naprawdę dużo różnego rodzaju dolegliwości. Ja niestety nie potrafię Ci pomóc, większości z tych badań nigdy nie robiłem, bo nie miałem takich objawów... ale wydaje mi się, że problem może leżeć właśnie w zwyrodnieniu kręgów szyjnych, tak jak sugeruje Twój ginekolog, tym bardziej, że Twoje objawy nasilają się podczas ucisku szyi.

 

Piszesz, że nie chcą dać Ci skierowania na tomografię - a może dałoby radę wydębić skierowanie na rezonans magnetyczny? Hm. Ja to widzę tak: jeżeli możesz, idź do innego neurologa (bo zachowania pani dr, u której byłaś, nawet nie będę opisywał), pokaż mu wyniki badań (zwłaszcza RTG), powiedz o podejrzeniach innych lekarzy co do dyskopatii i opisz swoje objawy tak dokładnie, jak opisałaś je nam. Innego wyjścia nie znam. Na forum nie otrzymasz profesjonalnej porady, i tak musisz udać się do specjalisty. Takie jest moje zdanie, nie wiem jak uważają inni. Życzę Ci znalezienia przyczyny Twoich dolegliwości i powrotu do zdrowia.

 

PS. Mam tylko 1 pytanie odnośnie badań tarczycy - robiłaś samo TSH, czy też pełny pakiet (TSH, ft3, ft4 + ewentualnie Anty-TPO i Anty-TG)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fugu, dziękuję za odpowiedź! mam właśnie zamiar iść do innego neurologa. Tak bywa, że czasem trafimy na nieodpowiedniego lekarza. Pulmonolog okazał się najlepszy bo chociaż próbuje mi pomóc. Sugerował też psychoterapię ale nie zbył mnie i próbuje wykluczyć inne przyczyny. On niestety nie mógł mi dać skierowania na inne badania. Narazie dostałam lek na refluks i mam brać 3 tygodnie.

Rezonansu niestety mieć nie mogę bo noszę aparat ortodontyczny. Mam nadzieję, że tomografia wystarczy. Będę prosić neurologa, jeśli będzie trzeba, będę błagać. problem lezy tylko w tym, że gdy idę do lekarza paraliżuje mnie strach, że zbagatelizuje objawy i często nie mówię wszystkiego bo mnie ściska w gardle albo zbiera na płacz. W trakcie wymieniania co mi dolega, również płaczę. Z bezsilności i uzmysłowienia sobie tego, jak wiele mi dolega... A lekarze patrzą wtedy na mnie jak na emocjonalny wrak i diagnozują: nerwica.

 

TSH rok temu robiłam razem z FT3, FT4 oraz Anty TPO i Anty TG. TSH było podwyższone, natomiast FT3 i FT4 w normie. Anty TPO i Anty TG wykazało jakieś tam przeciwciała ale mieszczące się w normie, więc nie mam Hashimoto, jesli o to pytasz. Dostałam Euthyrox25, endokrynolog zdiagnozował niedoczynność, choć objawy miałam wybitnie nadczynnościowe. Po Euthyroxie TSh ładnie spadło a pod koniec znów się podwoiło. Zwiększyli mi dawkę i spadło a od porodu odstawiłam lek sama. Powtarzałam teraz TSH i FT4 - są w normie.

 

ps. Właśnie ładuje mi się laptop. Leży na krześle a ja kucam, żeby pisać, mam uniesione ręce. I co? Od razu poczułam gniecenie w klatce, i mrowienie w jednym punkcie obok kręgosłupa. Jaki to ma jednak związek z tym, że mnie wtedy jakby dusi i mam odruch kaszlu? Czy ktoś z Was czytał o tym nerwie błędnym? :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problem lezy tylko w tym, że gdy idę do lekarza paraliżuje mnie strach, że zbagatelizuje objawy i często nie mówię wszystkiego bo mnie ściska w gardle albo zbiera na płacz. W trakcie wymieniania co mi dolega, również płaczę. Z bezsilności i uzmysłowienia sobie tego, jak wiele mi dolega... A lekarze patrzą wtedy na mnie jak na emocjonalny wrak i diagnozują: nerwica.

 

Zapisz sobie na kartce wszystkie Twoje objawy jeszcze przed wizytą, chociażby teraz - przemyśl sobie na spokojnie to, co Ci dolega i powoli, sukcesywnie powiększaj listę. To nie jest wyścig, jeżeli coś Ci się przypomni np. jutro, to dopiszesz to jutro. Powiem Ci, że ja przed pierwszą wizytą u psychiatry również sporządziłem taką listę, bo bałem się, że o czymś zapomnę albo coś pominę, a przez to diagnoza będzie nietrafna. Była to głównie "wymienianka" objawów. Dałem ją pani dr, a ona następnie dopytywała mnie o konkretne punkty z listy. Wydaje mi się, że ze względu na ilość Twoich dolegliwości, kiedy mówisz o nich lekarzowi, czujesz się jakbyś "przeżywała" te objawy jeszcze raz i to Cię blokuje. Wcale się nie dziwię, że wtedy płaczesz. To żaden wstyd. Korzystając z listy masz pewność, że niczego nie pominiesz.

 

TSH rok temu robiłam razem z FT3, FT4 oraz Anty TPO i Anty TG. TSH było podwyższone, natomiast FT3 i FT4 w normie. Anty TPO i Anty TG wykazało jakieś tam przeciwciała ale mieszczące się w normie, więc nie mam Hashimoto, jesli o to pytasz. Dostałam Euthyrox25, endokrynolog zdiagnozował niedoczynność, choć objawy miałam wybitnie nadczynnościowe. Po Euthyroxie TSh ładnie spadło a pod koniec znów się podwoiło. Zwiększyli mi dawkę i spadło a od porodu odstawiłam lek sama. Powtarzałam teraz TSH i FT4 - są w normie.

 

Pytałem głównie po to, aby się upewnić czy robiłaś samo TSH czy wszystkie hormony. TSH często nie wystarcza, u mnie w zeszłym roku wyszło w normie, a tydzień temu dowiedziałem się, że mam niedobór ft3 (dosyć duży) i anty-tg. Podwyższone TSH oznacza raczej niedoczynność, więc diagnoza wydaje się prawidłowa mimo Twoich objawów sugerujących nadczynność... ale skoro ostatnie wyniki są w normie to problem nie leży w tarczycy.

 

Laptop leży na krześle, a ja kucam, żeby pisać, mam uniesione ręce. I co? Od razu poczułam gniecenie w klatce, i mrowienie w jednym punkcie obok kręgosłupa. Jaki to ma jednak związek z tym, że mnie wtedy jakby dusi i mam odruch kaszlu? Czy ktoś z Was czytał o tym nerwie błędnym?

 

Nie czytałem, ale zapytany przeze mnie wujek google wyrzucił z siebie taki artykuł: http://www.czytelniamedyczna.pl/2878,refluks-zoladkowoprzelykowy.html. Uprzedzam, że nie czytałem całości, ale znalazłem w nim takie zdanie: "Nieprawidłowa czynność nerwu błędnego może być ważnym czynnikiem patogenetycznym w GERD." (GERD to właśnie refluks żołądkowo-przełykowy). Moim zdaniem oznacza to, że 1) faktycznie możesz mieć refluks 2) który jest spowodowany m.in. zaburzeniami nerwu błędnego. Ale powtarzam - to tylko moje zdanie, nie mam nic wspólnego z medycyną (poza faktem bycia pacjentem), dlatego na razie powinnaś brać leki na refluks, obserwować ich efekty (które mam nadzieję za jakiś czas się pojawią) i udać się do "nowego" neurologa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fugu, dzięki, faktycznie muszę sporządzić listę dolegliwości. To bardzo dobry pomysł :brawo: . A nerw błędny bardzo mnie nurtuje i czytałam o nim jakiś czas temu, po czym to samo zasugerował mój ortodonta i wtedy już w ogóle zaczęłam się tym interesować. To właśnie ten nerw znajduje się gardle i wystarczy go "posmyrać" aby pojawił się odruch wymiotny, tzw wymuszane wymioty. Nie będę jednak sprawdzać w ten sposób, czy działa heh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×