Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja Historia Życia


Morsus

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, zacznę od tego, że będzie to dość obszerna "Biografia" mojego pokrętnego życia, możliwe też, że będzie ona dość chaotycznie napisania, raz z racji tego, że wpisałem w google " psychologia" I włączyłem pierwsze lepsze forum, na którym będę mógł opisać mój "problem?" ( Czuję teraz, że muszę to wszystko wylać na monitor i to w dość krótkim czasie " Ekscytacja". Drugim powodem tego, że będzie to napisane chaotycznie jest późna godzina, więc proszę o wyrozumiałość.

 

Postaram się napisać w ogromnym streszczeniu moje życie ( Emocjonalne) i to co czuję teraz.

 

A więc jako dziecko byłem bardzo szczęśliwy ( Zresztą jak każde dziecko)- Bawiło mnie wszystko, cieszyłem się każdym drobiazgiem... Byłem trochę "mazgajem". Jak trochę podrosłem" Podstawówka " - Nie mogłem odnaleźć siebie, miałem przyjaciela, który mnie obgadywał ( Płacz... :D)

Byłem ogólnie taką ciapą, strasznie emocjonalną ciapą, nie będę pisał, że cip*, ponieważ lubiłem się bić i to robiłem. Biłem się o wszystko co komuś nie pasowało, no ale mniejsza o to. W podstawówce myślałem, że mam przyjaciół, ale większość potem okazała się fałszywymi, jak to w tak młodym wieku... Ja jednak nie mogłem tego zrozumieć, dlaczego ludzie tak postępują wobec siebie... Nie miałem wtedy żadnych problemów, chociaż muszę się przyznać, że Ojciec czasem mnie bił za takie rzeczy jak: Krzywo napisana literka... Ale tyko jak sobie popił :D...

Parę razy uciekłem z domu w podstawówce... Lubiłem uciekać w swój świat" Piękny świat, ale wymyślony". Moja wyobraźnia była, aż za bardzo wyrazista... Można by rzecz, że zmywała się razem z rzeczywistością... Zawsze lubiłem wygrywać - We wszystkim. Uczyłem się średnio, aż do dziś, ale to nie ma znaczenia.

 

W gimnazjum, całkiem nowej rzeczywistości... Każda moja relacja kończyła się fiaskiem... Pamiętam jak podszedłem do dziewczyny pierwszy raz w życiu i po prostu zacząłem z nią rozmawiać... ( Dodam, że byłem bardzo nieśmiały)... Potem zacząłem się przełamywać, być bardziej pewny siebie, w gimnazjum, aż do 1 klasy Liceum przechodziłem bardzo dużo wahań nastrojów... W jeden dzień byłem szczęśliwy, a potem myślałem, kiedy znów stracę szczęście i znowu byłem nieszczęśliwy... Nie radziłem sobie z emocjami, parę razy próbowałem odebrać sobie życie, sprawiałem sobie ból fizyczny, aby trochę psychikę odciążyć... Szybko uzależniałem się od osóbi bałem się ich stracić...

 

W liceum już trochę zaczynałem inaczej myśleć, zacząłem interesować się samorozwojem i psychologią. Zacząłem poznawać działanie mózgu, jakie działanie powoduje dany efekt... Często jednak miewałem depresję, czasami przez parę dni nie mogłem dojść do siebie, więc uciekałem ze szkoły... Potrafiłem się zaszyć w domu na tydzień, a w myślach miałem: " Jeszcze parę dni, a baterie mi się naładują i będę mógł wrócić całkiem nowy do szkoły" . Często wagarowałem, jak już wcześniej wspomniałem. Ale nie chodziłem na wagary, tylko przesiadywałem w domu, większość czasu spędzałem na rozmyślanie, czytanie, granie. Gdy rzekoma depresja zaczęła mi utrudniać życie, przeczytałem pewien artykuł o medytacji, wszystko to zaczynało pomagać... Uwolniłem się na jakiś czas od mojego destrukcyjnego "ja"... Ale na jakiś czas, potem to znowu wracało... Niedawno miałem mały atak nerwicy, do dziś mam problemy z przełykaniem w nocy, bo boję się, że po prostu się zadławię i umrę ;)... (Wiem jak to śmiesznie brzmi... )

 

= To był taki krótki opis mojego dziwnego życia, a teraz postaram się chaotycznie napisać w paru zdaniach moją osobowość no i jaki mam problem...

 

Żyję w dwóch światach. Jeden duchowy... Wiem, że wszystko jest niczym, a jednak wszystkim, że to ja sam nadaje sens światu... Ale on sam w sobie go nie ma, i w tym świecie się nie boję śmierci itd...

Drugi świat, to świat realny " Nasz" . W tym świecie po prostu boję się stracić życie, chociaż często przeżywam tygodnie, nie żyjąc ani chwili... Raz jestem osobą towarzyską, a raz zamkniętą w sobie... Czasami w grupie osób przez 2 godziny się dobrze bawię, a potem dochodzę do wniosku, że po co mi to, że to jest bez sensu... Zaczynam analizować ludzi, ich zachowanie, że np: Gdybym był inną osobą itd... Czasami jestem mega pewny siebie i potrafię poderwać każdą dziewczynę, tą która mi się podoba... Ale potem gdy chce się z nią spotkać, znowu zamieniam się w kogoś innego, potem chcę odzyskać ta osobę, którą byłem na spotkaniu" Czyli duszę towarzystwa" Ale następnie myślę, że po co skoro to i tak nie ma sensu, żeby się oszukiwać... I że to na większą skale jest niczym... Potem się obwiniam, że straciłem fajną dziewczynę, ale za jakiś czas myślę, że po prostu nie jest mi dane zostać duszą towarzystwa, i bycie outsiderem bardzo mi pasuje, ale potem znowu wszystko zatacza krąg....

 

( Wiem, że tego wyżej się nie da czytać " Stek chaotycznych bzdur pisanych pod wpływem ekspresji, ale jak ktoś przetrwa, to dziękuję;)

 

Moim głównym problemem jest to, że nie mam głównego problemu... Chciałbym się cieszyć życiem i czasami mi to wychodzi, ale czasami po prostu nie mam na to szans)

 

Chcę chociaż odzyskać szczęście w tym realnym świecie... Bo jak na razie tutaj żyję, a tylko odstraszam ludzi, a potem się dziwię dlaczego, skoro jestem tak nieuporządkowany, a potem myślę, że w sumie po co mi ludzie... Ważne, żeby być sobą) Ehhhh.

 

Mam kumpli, znajomych... Miałem parę razy dziewczynę, ale nie na długo... Robię dobre wrażenie, tylko wtedy kiedy włącza mi się moja " Towarzyska osobowość". Potem stwierdzam, że to nie ma sensu... Ale z drugiej strony chciałbym być czasem duszą towarzystwa, a potem się uwolnić na jakiś czas i pobyć sam na sam ze sobą...

 

Czasami mam za wysoką samoocenę siebie, a czasami za niską... :D - Każdy mi chyba mówi, że jestem rozdwojony. XD

:uklon: Podziwiam jeżeli ktoś doszedł do tego momentu, bo szczerze wstyd mi za to co wypisałem u góry i przeczytać takie bzdety nie trzymające się kupy będzie ciężko, ale musiałem to gdzieś napisać, jeżeli nie na forum psychologicznym, to gdzie się miałbym wyładować ?

 

Dziękuję i pozdrawiam. xD :papa:

- Jutro postaram się to przeczytać, bo teraz pisałem pod wpływem "weny twórczej" Nocnej...

Dodam, że mam 19 lat. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×