Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZWIĄZKOFOBIA?


nervka

Rekomendowane odpowiedzi

Teraz nie bo jestem w związku więc nie miałoby to sensu, ale kiedy nie byłem to faktycznie zarówno nie miałem większej ochoty na poznawanie kobiet (nie mylić poznawania z seksem) ani tym bardziej na otwieranie się i dawanie poznać. Zresztą niechęć do dawania się poznać nie przeszła mi i nie wiem czy kiedyś to się zmieni. Gdybym przestał być w związku z jakiegokolwiek powodu, prawdopodobnie byłbym sam z wyboru.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to raczej wstyd przed "głupimi objawami" i niezrozumieniem, jak można mieć takie lęki, przecież wystarczy "wziąć się w garść" i wszystko samo przejdzie. Zresztą osoby, z którymi się spotkałam, dość jasno to komunikowały. Jedynie osoby, które również miały takie doświadczenia, mnie rozumiały, ale zapewne odrzuciły z innego powodu (wygląd, itp.) A im więcej lęków, tym większa obawa przed próbami kontaktu. A to z kolei skutkowało jeszcze większym lękiem i poczuciem zagubienia i niższości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz jak jest, jak kmus nie powiesz to sie w zyciu nie domysli. Każdy nerwicowiec wyglaa normalnie i zachowuje sie normalnie, tylko sobie myśli że inni widza że zachowije sie dziwnie. Ludzie Twoich objawow w ogóle nie widza, chociaż możesz sobie myśleć że tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz jak jest, jak kmus nie powiesz to sie w zyciu nie domysli. Każdy nerwicowiec wyglaa normalnie i zachowuje sie normalnie, tylko sobie myśli że inni widza że zachowije sie dziwnie. Ludzie Twoich objawow w ogóle nie widza, chociaż możesz sobie myśleć że tak jest.

 

 

Nie zawsze, to zależy od objawów. Po pierwsze, często rozmawiając na zwykle tematy, takie rzeczy właśnie wychodzą, bo niektóre objawy dotyczą prawie każdego aspektu życia. Ponadto, wiele objawów nie pozwala na normalne spotkanie, np. lęki związane z przebywaniem w pomieszczeniach zamkniętych, sposób zachowania, odżywiania, itp. Za pierwszym razem można coś wymyślić, ale zmyślać przez cały czas? Zależy od rodzaju lęków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tutaj masz racje, dla mnie byłby to problem z wyjazdem gdzies dalej. Po za tym wole sobie nie uruchamiac myslenia o innych ograniczeniach.

Temat zwiazków odkladam do moemtu az poczuje sie lepiej, no jest to dla mnie motywacja do wyzdrowane bo tyle fajnych dziewcznym sie kreci...

Nie chce brać sobie na głowe jeszcze jakichś zwiazków. Nie wiem czy to jest dobre podejscu. Mysle ze dla mnie na ten moment dobre.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ma to sens. kiedy ja próbowałam się spotykać, to wiedziałam, że nie jestem gotowa, ze jako osoba chora nie mam wiele do zaoferowania, oprócz mnóstwa kłopotów. I dlatego zachowywałam się pewnie tak, żeby odpychać innych, chociaż sama tego nie zauważałam. A to prowadziło do kompletnych niepowodzeń, a te tylko zwiększały lęki. Błędne koło. Ale z drugiej strony gdybym miała czekać na wyzdrowienie, to pewnie emerytura by mnie szybciej dościgła :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musiałbym mieć na jakiś dłuższy czas poprawę zdrowia żeby z kimś się zacząć spotykać, z objawami nerwicy nie widzę na to sensu. Czasami się trafią lepsze dni/tygodnie wtedy czuję chęć żeby kogoś poznać, zaczynam szukać, pisać itd ale nerwica potem jakoś mnie blokuje żeby iść dalej. Często sobie tłumaczę, że i tak nie miał bym za bardzo czasu dla dziewczyny więc lepiej jak jej nie ma ale czas się znajdzie zawsze jak komuś zależy ;)

No i pytanie czy jak bym z kimś był, zakochał się to by nerwica minęła? Cholera wie, w przeszłości jakoś się przełamywałem i spotykałem z dziewczynami a nerwica i tak była. Może jakbym się na prawdę zabujał to kto wie ale potem jakby doszło do rozstania i to ja bym był tym zostawionym to pewnie bym się nie pozbierał łatwo, bez takich problemów jest ciężko po co sobie jeszcze dowalać ;)

 

No ale tak jak ktoś wyżej pisał, czekam na jakąś poprawę i pewnie spróbuję z kimś coś wykombinować :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To normalne, że nie macie ochoty na związek, jeżeli macie fobię czy/i osobowość unikającą. Możecie sobie wmawiać różne rzeczy, ale właściwie tak naprawdę pod warstewką lęków nie wiadomo, kto tak naprawdę się kryje (przynajmniej w kilku rzeczach). Fobia społeczna wiąże się z niską samooceną (niska samoocena=myśli typu np. nie zasługuję na kogoś, jestem od niego gorszy/a, nie potrafię rozmawiać tak jak ktoś inny) i przekonaniem że ludzie są go nas generalnie negatywnie nastawieni (a skoro negatywnie nastawieni, to jak mogliby chcieć z nami być?), może można też dorzucić problemy z seksualnością wynikające też z powyższych. Odnoszę wrażenie, że to są prawdziwe powody niechęci do związków.

 

Ja mam taki śmieszny (bo paradoksalny problem), że z jednej strony mam duuże wymagania co do mężczyzn, a z drugiej strony mam wrażenie, że ja "oferuję" coraz mniej (bo chyba coraz bardziej spowalniam swój rozwój, chociaż próbuję wracać teraz na dawne tory). Ano i mam zaburzoną (albo zerową) seksualność, więc u mnie myśli o związku ograniczają się do bardziej romantycznej jego części (a że zdaję sobie sprawę, że seks też jest jego ważną składnią i większość ludzi tą seksualność ma jednak na poziomie prawidłowym, to generalnie wolałabym się nie wiązać, żeby nie "dręczyć" kogoś innego).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To normalne, że nie macie ochoty na związek, jeżeli macie fobię czy/i osobowość unikającą.

Ja sądzę że mam osobowość unikającą, choć przez samą siebie "zdiagnozowaną", jednak ochotę na szczery, oparty na miłości i wzajemnym zrozumieniu związek mam ochotę .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind, ja mam podobnie, też mam zaburzenia osobowości ale też bym chciała związku, poczucia bezpieczeństwa, miłości, takiej prawdziwej.

nie wiem jak to wyjaśnić, że już parę lat jestem sama, jak ktoś na mnie spojrzy na ulicy to się boję, nie wiem na co lub na kogo czekam, ciągle mi się wydaje, że w końcu spotkam tego odpowiedniego i to będzie silniejsze niż mój lęk przed związkiem. bo się go boję ale jednocześnie chcę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×