Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dokuczali mi w szkole


Lester

Rekomendowane odpowiedzi

Nigdy nikomu tego nie mówiłem i do dziś pewne sytuacje zwyczajnie nie dają mi spokoju. Ciążą na mnie niczym zbroja oparta na masywnych barkach rycerza. Coby nie przedłużać zacznę od okresu dzieciństwa i przedszkola.

 

Pamiętam jak mając 3-6 lat chodziłem do przedszkola. Często było tak, że na dworze "koledzy" ze starszych grup mnie zaczepiali.

Podchodzili i mnie bili. Oczywiście po pewnym czasie już się nie dawałem, wpadałem w złość i z pięściami rzucałem się na nieszczęśnika.

Jednak samo to, że podchodzili i prowokowali do dziś pamiętam.

 

Kolejna sprawa szkoła podstawowa i moja klasa.Uczęszczały ze mną osoby, które uważały się za lepsze.

Ogólnie z osobami z klasy dogadywałem się dobrze, miałem kilku bdb kolegów, z którymi się trzymałem, lecz miałem potyczki z 3 chłopakami przekonanymi o swej wyższości. Tu chcę podkreślić, że np na lekcji wf kazali mi siedzieć na obronie, bo ich zdaniem byłem za słaby na atak.

Po szkole szedłem na świetlicę gdzie miałem innych kolegów i ci traktowali mnie jako równego sobie. Byłem tzw liderem, grałem w nogę na ataku. Jednak gdy trójka kolegów z klasy dowiedziała się, że gram to zaczęła się nabijać, lekceważąc moje umiejętności.

Nie wiem dlaczego, ale uważali się za lepszych od innych, a inni podobnie jak ja wierzyli im.

 

W każdym razie w szkole podstawowej ta 3 z klasy mi dokuczała.

 

Najgorzej było w gimnazjum.

 

Tamta trójka zaczęła nagrywać filmiki komórką jak mnie biją w klasie. Czułem się poniżony i bezsilny. Uważałem się za gorszego od innych, a fakt że dziewczyny widziały pastwienie się nade mną powodował, że nie czułem się godny mieć dziewczynę. Chciałem, ale byłem zdania, że aby mieć dziewczynę muszę być jak trójka dokuczających mi kolegów.

 

Z innych klas osoby mówiły o mojej klasie, klasa i tu imiona tych trzech gości. Uważali, że klasa do jakiej chodziłem to ich klasa. Byli jakby znakiem tej klasy.

 

W pierwszej gimnazjum (10 lat temu) pamiętam jak dziś, gdy jakiś typek ze starszej klasy kopnął w drzwi, potem spojrzał się na ludzi z mojej klasy, wskazał na mnie i powiedział "tego to był pokonał jednym ciosem".

 

Albo siedzieliśmy sobie z kolegami na ławce, podszedł jakiś gość ze starszej klasy i powiedział "wypierdalać". Wszyscy ustąpili mu miejsca.

 

Ta trójka kolegów z klasy dokuczała mi i jakoś była przekonana, że są lepsi od innych. Przeklinali, bili się, dokuczali słabszym i bekali im do ucha. Będąc w cieniu tych kolegów byłem pozbawiony pewności siebie.

 

Gdy skończyłem gimnazjum, poszedłem do szkoły średniej. Ale co się okazało, jeden z tej trójki był ze mną w klasie. Wierzyłem, ze zacznę wszystko od nowa, a tu jak na złość, ten który mi dokuczał trafił ze mną do klasy.

 

W nowej szkole już pierwszego dnia zacząłem poznawać ludzi, miałem kolegów. Połowę ludzi darzyłem sympatią, zaś z pozostałą nie czułem się najlepiej. Być może to dlatego, że ten kolega z gimnazjum był w tamtym towarzystwie. Ale i tak nie najlepiej się w klasie czułem.

Wprawdzie nikt mnie nie zaczepiał, ale parę osób naśmiewało się ze mnie i to w żywe oczy.

 

Jeden typ, który miał 190 wzrostu, spoglądał na mnie z góry i pogardliwie się do mnie zwracał. Inni przezywali mnie.

Nie czułem się najlepiej, a jeszcze przyczepili się do mnie kolesie ze starszych klas.

 

Źle się czując postanowiłem wagarować i nie zdałem do następnej klasy.

 

Zmieniłem szkołę.

 

Rok 2007/2008 był najbardziej udany. To była klasa marzeń, tak wspaniale się tam czułem. Być może dlatego, że większość osób stanowiły dziewczyny i się z nimi zakolegowałem. Nie chwaląc się 3 laski z klasy się we mnie podkochiwały i prowadziły mała rywalizację.

No ale niestety przyczepili się do mnie chłopaki z klasy sportowej. Starsza klasa.

 

Widząc jak sobie radzę z dziewczynami zaczęli się przystawiać. Najpierw mnie wyzywali, potem grupowo mnie zaczepiali, aż zareagowała dyrektorka. Jednak i tak mi potem dokuczali. Zaczepiali naśmiewali się, a nawet pluli i użyli siły.

 

Mimo wszystko ten rok szkolny był bdb. Miałem bdb oceny.

 

Kiedy najstarszy rocznik klasy sportowej odszedł miałem walkę z młodszymi rocznikami. Zapytałem najmłodszy rocznik o godzinę, a ci zaczęli cwaniakować i głupio mi odp. Gdy potem przechodziłem oni naśmiewali się i uderzali z barka. Nie dałem się i popchnąłem jednego. Wtedy walczyłem z paroma na raz.

 

Jakby tego było mało, zmienił się nauczyciel z pewnego przedmiotu. Dokuczał mi, co chwila o coś pytał, naśmiewał się, wyzywał. Każdy to widział z klasy, nie tylko ja miałem z nim problem, bo inne osoby też, ale mnie czepiał się wyjątkowo. Cały w stresie chodziłem do szkoły, a on za byle co wstawiał jedynki. Co chwila o coś mnie pytał, nie dawał mi spokoju, średnio padało na mnie 30 pytań na lekcję.

 

Zaczepiali mnie w szkole, nauczyciel się znęcał. Robiłem sobie wagary. Musiałem, czułem ból w sercu, czułem się osłabiony. Ledwo zdałem do następnej klasy.

 

Postanowiłem ponownie zmienić szkołę.

 

Znowu trafiłem na głupie towarzystwo. Kilka osób z nowej klasy doskonale znało tą trójkę z gimnazjum, która mi dokuczała. To byli ich koledzy. Kiedy mnie zobaczyli, śmiali się . To nie było za miłe powitanie. Do tego z nikim się nie zakolegowałem, całą klasę maturalną przesiedziałem i rzadko się odzywałem. Miałem bójkę z tymi co się śmiali. Jeszcze trafiła się mi nawiedzona polonistka u której miałem 2 na koniec roku. Czepiała się o wszystko, narzucała swój punkt widzenia. Wcześniej wszyscy nauczyciele z języka polskiego chwalili mnie, uważali że mam ponad przeciętne umiejętności, a zdaniem tej baby byłem słabeuszem. Z wypracowań, z których zawsze miałem pozytywne oceny, nagle dostawałem 1. Oczywiście nigdy swych prac nie widziałem, ale musiałem poprawić je na konsultacjach.

Do tego w szkole dokuczał mi łysy gość, który delikatnie mówiąc na inteligenta nie wyglądał.

 

Sporo wagarowałem, opuszczałem zajęcia, lecz już nie mogłem. Tak źle się w żadnej szkole nie czułem. Brak osoby z którą mógłbym porozmawiać. Wieczny stres w klasie. Ciągłe zaczepki, do tego nauczycielka, która na mnie krzyczała.

 

Inni nauczyciele byli ok, ale czułem się krzywdzony.

 

Vide historia, z której wszystko wiedziałem. Często się zgłaszałem i bez wątpienia miałem na tle innych sporą wiedzę. Jednak nauczyciel dawał każdemu ocenę za aktywność, nawet za przeczytanie tekstu z kartki, tylko nie mi.

 

Pani z pp postawiła mi 3, mimo że miałem 4/5. Uzasadniła to tym, że opuściłem 5 lekcji.

 

Zostałem ukarany podwójnie. Zmniejszyła ocenę z przedmiotu i zachowania.

 

To mi odebrało całkowicie wiarę w dobry wynik w nauce.

 

Skończyłem szkołę średnią i pojechałem daleko na studia. Jak się okazało przeżyłem kolejne rozczarowanie.

 

Z częścią osób kompletnie nie miałem o czym rozmawiać. Jedni to typowi imprezowicze, którzy cwaniakują i mówią "obecna" dla żartu, kiedy jest sprawdzana obecność. Inni to typowi sztywniacy, którzy rozprawiają o tym ile się uczyli, a kolejni rozmawiali o samochodach.

 

W między czasie zdążyłem się pobić z jednym kolesiem z grupy. Stałem, powtarzałem sobie, a taki koleś mi zamknął zeszyt. Zignorowałem go i zacząłem dalej sobie przypominać, to ten znowu zamknął. Sytuacja się powtórzyła to rzuciłem się na niego. Wtedy przestał robić sobie żarty.

 

Jednak z grupą źle się czułem. Tak jakbym poszedł do jakiejś szkoły i wmieszał się w klasę. Byłem 5 kołem u wozu. Chodziłem sam, siedziałem sam. Na zajęciach strasznie się stresowałem. Byłem cały czerwony, ręce mi drżały, a serce bolało i ściskało. Bałem się o siebie.

Dlatego zrezygnowałem.

 

Co ciekawe gdy jadę gdzieś pociągiem, to rozmawiam z ludźmi, jestem liderem w rozmowie.

 

Dzisiaj pracuję, siedzę w sklepie pc. Chcę jednak iść na studia, tylko boję się znowu o grupę.

 

Dlaczego ciągle mnie ktoś zaczepia? Jak się przed tym bronić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczuję i ciężko mi się pogodzić z tym, że zżulone głupole gnębią tych, którzy wyrastają choć odrobinę ponad nich w czymkolwiek - bo myślę, że tak właśnie jest - i że teraz jest Ci przez to trudniej.

Na podstawie Twojego opisu ciężko mi jednak dokładnie powiedzieć, czemu tak się działo. Trochę w tym pecha - że Twoi prześladowcy szli z Tobą do kolejnych szkół, ale może też coś więcej niż pech - nie wiem. Sam musisz poszukać jakichś schematów, które się powtarzały, czegoś, co było wspólne w tych historiach.

Z obserwacji życiowej i własnego doświadczenia wiem, że to czego się doświadcza w jednej grupie, wpływa na zachowanie w kolejnej. Jeśli w jednej ktoś Cię prześladował, to w następnej możesz mieć mniej pewności siebie i lęk przed czymś podobnym - co widać w zachowaniu, w mowie ciała, w tonie głosu ( możesz zacząć ciszej mówić), w chęci ukrycia się za innymi, niewyrażaniu własnego zdania - a to prowokuje innych znowu do ataku.

Zwykle w każdej grupie musi być "najsłabsze ogniwo" i prześladowcy, tym pierwszym staje się ktoś, kto nie umie się obronić, odstaje od innych, jest lękliwy, lepiej się uczy, a czasem to zupełny przypadek - po prostu trzeba kogoś znaleźć. Jeśli ktoś, kto jest najsłabszym ogniwem zniknie z grupy - na przykład zmieni szkołę, to w jego miejsce klasa znajduje kogoś następnego - żeby wypełnić lukę. Prześladowcy sami mają jakieś braki, kompleksy - na przykład są mało zdolni - i przez prześladowanie starają się odwrócić uwagę od swoich braków i zdobyć siłę przebicia w grupie. Z kolei osoby zupełnie bez siły przebicia w grupie przyłączają się do nich, bo same boją się, że zostaną najsłabszym ogniwem.

Nie bój się studiów - to może być zmiana na lepsze, na studia nikt nie idzie z obowiązku, ludzie chcą tam coś osiągnąć i jest już inny sposób wartościowania ludzi towarzysko niż w szkole - bardziej liczą się wspólne zainteresowania (to łączy ludzi na jednym kierunku), umiejętności (fajnie się uczyć z kimś dobrym), koleżeńskość, indywidualność, a poza tym tam nikt Cię nie będzie znał i przestanie się za Tobą ciągnąć ten ogon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o studia to boję się grupy. Jak chodziłem ostatnio nie wyszło, czułem się obcy, chodziłem do grudnia i nadal się czułem jakbym był z obcymi ludźmi. To było tak jakbym poszedł sobie do jakiejś szkoły na lekcje do jakieś klasy.

 

Do tego miałem wielki stres, cały napięty byłem, głowa bolała, serce też - tak było na zajęciach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×