Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzywam męża ... nie panuję nad słowami


Rekomendowane odpowiedzi

Mam problem sama ze sobą. Jak mąż mnie wkurzy, to zaczynam go obrażać - mówiąc, że lepiej mi bez niego, że po co wychodziłam za mąż za niego, że nic nas nie łączy. Oczywiście tak nie uważam, ale w złości gadam co mi ślina na jezyk przyniesie. Dodam tylko, ze nauczyłam sie tego od matki, która całe życie odchodziła od ojca i leciały takie testy raniąc mnie i ojca tak samo mocno.

Dzieci nie mamy jeszcze. Jestem pół roku po ślubie.

Bardzo prosze o wsparcie, nie wiem ile mój kochany mąż to jeszcze wytrzyma. :(

Już mi zapowiedział, że jak się powtórzy to on odchodzi.

To nie był pierwszy raz, nie umiem zapanować nad słowami w złości.

Ratujcie...proszę. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama wybucham często złością, która dotyka moich bliskich, jednak mam na tyle świadomości, że mimo, że nad gniewem nie panuję, to język powściągam.

Czy masz jakieś inne objawy oprócz wybuchów złości? jak często one się zdarzają? Może to napięcie przedmiesiączkowe?

Ważne jest, żebyś sobie uświadomiła, że Twój mąż może tego nie wytrzymać. Nie dziwię mu się zresztą- takie słowa jak przytoczyłaś mogą spowodować, że zaufanie po prostu pryśnie. Okazujesz mu brak szacunku, prędzej czy później on w samoobronie również może wybuchnąć i powiedzieć przykre słowa.

 

Pobieramy wzorce od rodziców, ale jesteś już dorosła. Nie można się tak tłumaczyć. Nie w momencie kiedy jeszcze nie zrobiłaś za wiele w pokonaniu tej przeciwności. Oczywiście pomocna byłaby pomoc psychologa, który pomógłby znaleźć przyczynę i rozwiązanie. Dodatkowo moim zdaniem nie powinnaś odkładać szczerej rozmowy z mężem. Powiedz mu że widzisz problem, że szukasz rozwiązania i że potrzebujesz jego pomocy. Wyjdźcie z tego razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam problem sama ze sobą. Jak mąż mnie wkurzy, to zaczynam go obrażać - mówiąc, że lepiej mi bez niego, że po co wychodziłam za mąż za niego, że nic nas nie łączy. Oczywiście tak nie uważam, ale w złości gadam co mi ślina na jezyk przyniesie. Dodam tylko, ze nauczyłam sie tego od matki, która całe życie odchodziła od ojca i leciały takie testy raniąc mnie i ojca tak samo mocno.

Dzieci nie mamy jeszcze. Jestem pół roku po ślubie.

Bardzo prosze o wsparcie, nie wiem ile mój kochany mąż to jeszcze wytrzyma. :(

Już mi zapowiedział, że jak się powtórzy to on odchodzi.

To nie był pierwszy raz, nie umiem zapanować nad słowami w złości.

Ratujcie...proszę. :why:

Moja też tak zaczynała :D Wytrzymałem 30 lat :mrgreen: Ciekawe ile on wytrzyma :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety przed ślubem tez miałam - ale nie wobec niego, bo nie mieszkaliśmy razem.

Miałam wobec rodzeństwa, ale to inaczej niż z mężem.

Nie wierzę w psychologa, byłam już kilka razy i jedyna porada którą usłyszałam, to

jak czuję że przychodzi złość to uderzać się dłonią po nodze...żeby opanować tę falę.

Nie działa. Reszta to były jakieś brednie książkowe.

Naprawde, nie wiem co mam zrobić - ostatnio zdarza się to coraz cześciej, a nie chcę tego robić. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mloda_mezatka, Twoje ataki "potoku złych słów" muszą z czegoś wynikać, mieć jakąś przyczynę. Może taki wzór komunikacji zaszczepili w Tobie rodzice, którzy porozumiewali się za pomocą krzyków, obrażania i nieprzyjemnych inwektyw? Może to Twój sposób (niekonstruktywny) na radzenie sobie ze stresem i frustracją? Nie będę pisała o "książkowych bredniach" ani nadmiernie psychologizować. Chcę tylko zwrócić uwagę, że słowa potrafią ranić bardziej niż ciosy fizyczne. "Złe słowa" wypowiedziane w kierunku najbliższych mogą doprowadzić do rozpadu relacji, nakręcają spiralę kłótni i świadczą o agresji słownej. Jak sobie z tym radzić? To nie jest proste i wymaga systematycznej pracy nas sobą. Odsyłam do artykułu pod linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/porozumienie-bez-przemocy. Opisany tam jest model komunikacji wg Rosenberga, który składa się z czterech etapów: obserwacja, uczucia, potrzeby, prośba. Może tam znajdziesz jakieś wskazówki do "zdrowej komunikacji" dla siebie i swojej rodziny. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dziękuję za wszytskie odpowiedzi.

Chodziło mi raczej o jakieś zachowanie w razie "ataku".

Nie mówię że "skakanie na jednej nodze" jak już słyszałam od psychologa (bez komentarza)

ale coś bardziej profesjonalnego.

Czy możecie coś poradzić?

A moje zachowanie - no cóż, chyba z domu wyniosłam bo nie przypominam sobie, żeby matka się

kiedykolwiek uprzejmie odezwała do ojca i jakoś tak podświadomie...eh...

dziękuję jeszcze raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

może spróbuj w takich stanach złości postawić się na jego miejscu? Spojrzeć od drugiej strony? skupić się na tym co on może czuć po tym co powiem? Czasem też lepiej wyjść z pokoju niż powiedzieć za dużo.

 

Też mam ten problem i walczę z tym. Sama świadomość absurdalności tego gniewu już może pomóc. Nie mam jakiś profesjonalnych metod. Wiem że u mnie problem leży dużo dużo głębiej. Dlatego rozpoczynam terapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mloda_mezatka, nie da się z dnia na dzień zmienić negatywnych nawyków komunikacyjnych. Skakanie na jednej nodze czy szczypanie się w czasie ataku nic nie pomogą. Trudno Ci zapanować nad ty, by nie rzucać złych słów, bo biorą nad Tobą górę emocje. A do zdrowego porozumienia się potrzebna jest cierpliwość, czas, empatia, aktywne słuchanie drugiej strony i jeszcze wiele innych umiejętności, których nie da się ot tak nauczyć jak pstryknięcie palców. Ludzie całe życie uczą się, jak się skutecznie porozumiewać i nadal nie potrafią ze sobą rozmawiać, aż w końcu dochodzi do rozpadu relacji... Niestety. Ale kłótnie są czasem potrzebne. To mit, że tylko idealne związki się nie kłócą. Po pierwsze, nie ma idealnych związków. Po drugie, nawet najbardziej udane małżeństwa się kłócą. I dobrze! Bo kłótnia pozwala czasem oczyścić atmosferę. Warunek jest jeden. Trzeba wiedzieć, jak się konstruktywnie spierać. O zasadach "dobrej kłótni" można przeczytać tutaj: http://portal.abczdrowie.pl/jak-sie-klocic. Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie jak zapanować nad emocjami?

Żeby zło nie przemawiało przeze mnie wobec męża tylko logika?

Dziękuję.

mloda_mezatka, kwestia trudności panowania nad złymi emocjami to przyczyna Twoich trudności panowania nad sobą podczas rozmowy z mężem, którego atakujesz. Te dwa problemy wzajemnie się na siebie nakładają, więc nie ma tu jednej skutecznej recepty: "Rób tak a tak, a będzie super idealnie w Twoim związku". Na relację i zdrową komunikacją w związku trzeba pracować systematycznie. O tym, jak radzić sobie ze złością, możesz przeczytać pod poniższym linkiem: http://portal.abczdrowie.pl/jak-sobie-radzic-ze-zloscia. Osobiście, myślę jednak, że są to jedynie doraźne sposoby, by uporać się z gniewem i frustracją. Problem chyba tkwi gdzieś głębiej i zachęcałabym do wizyty u psychologa. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×