Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

nerwa, jeżeli taki Twój wybór , wracaj...będziesz szczęśliwsza.. :D

 

-- 01 paź 2013, 09:58 --

 

nerwa, Ale wiesz , napisze szczerze taka prace , jak Ty masz ja bym chciała...tylko się nie gniewaj :D

 

-- 01 paź 2013, 10:00 --

 

Czytalam wczoraj o zatrudnieniu w Polsce ,,nie ma szans :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, ja wiem, kazdy mi to mowi :) tzn. prawie kazdy, bo sa ze 2 osoby ktore maja podobna sytuacje co ja (jedna jest w Holandii), i tak samo, nie jest w ogole szczesliwa, czuje sie zle itd. A z boku tez by wygladalo, ze fajna praca, pieniadze sa itd.

Ja w kazdym razie neidawno doszlam do wniosku, ze moze i super praca, ale jak widac - nie dla mnie :) I ze glupia bylam, ze jak ludzie tak mowili, to bralaam to do siebie i zostalam dluzej wbrew sobie. Bo tak naprawde nawet jakby kazdy na moim miejscu wolal tu siedziec ile sie uda, to jesli ja nie chce, to nei chce :))) I musze sluchac siebie bardziej...

 

A tak naprawde byl czas w PL kiedy praktycznie nic nei zarabialam, i wtedy czulam sie duzo lepiej i taka szczesliwsza bylam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, Ale , jak zyc bez pieniędzy , ja bym musiała na rodzine patrzeć..a nie mam pewności , ze w kraju będę lepiej sie czula o to mi chodzi :(

 

-- 01 paź 2013, 10:09 --

 

Ty masz może tam wielu znajomych ..moi wszyscy pouciekali za granice..nie mam nikogo, pracy tez bym nie miała a tutaj mam szanse.I ta nerwica czy przejdzie w kraju? czy będę spokojniejsza? hmm, dzis w to watpie... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, nie no jasne, pieniadze są potrzebne. Ja mysle, ze cos tam w PL bede zarabiac. Oczywiscie nieporownywalnie mniej, ale juz wole to mniej i lepiej sie czuc, niz wiecej a i tak nie moc z tego korzystac...

To oczywiscie wszystko zalezy od sytuacji, czy sie ma rodzine na utrzymaniu itd. Ale ja akurat wiem, ze dla mnie tutaj jest totalna wegetacja i ja "trace" te lata - i nic mi juz ich nie zwroci. A w Polsce, bedzie ciezko, ale chce zlozyc niedlugo taki wniosek o stypendium, pewnie marna szansa, ale gdyybm dostała to są jakies pieniadze (w sumie calkiem niezle) co miesiac "za nic", chce tez zlozyc wniosek o grant na jeden projekt, wtedy tez jakies pieniadze dodatkowe. I w sumie na tym narazie sie skupiam, a jak nie dostane - to bede dalej kombinowac. Ja mam o tyle dobrze, ze wlasnie nie mam np. dzieci na utrzymaniu i nie musze sie o to martwic.

Wiec Ty hania33, jestes oczywiscie w zupelnie innej sytuacji, wiec ja nie mowie, ze kazdy powinien wracac. Tylko walsnie ja wiem, ze chce to zrobic i juz :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja wlasnie mam tak, ze nawet gdybym miala sie czuc tak samo, miec takie same lęki itd. to i tak wolalabym byc w Polsce. I nawet zanim zaczely mi sie te wszystkie objawy to tez wszystkim mowilam, ze juz nie moge sie doczekac az mi sie kontrakt skonczy bo juz ledwo tu wytrzymuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chcialabym na koniec roku jakos :) chociaz pewnie bedzie to trudne, bo swieta itd. a ja musialabym oddac mieszkanie, pozalatwiac urzedowe sprawy itd. Wiec moze predzej jeszcze do konca stycznia bym zostala, i wtedy po swietach przyjechala juz na miesiac wszystko pokonczyc.

Troche sie tylko boje, ze szef powie mi, zebym jeszcze cos zrobila (jakis kolejny projekt) przez ten czas. Ale z drugiej strony zawsze mu moge powiedziec, ze sie zle czuje i wtedy i tak nie bedzie mial wyjscia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy szczesliwa to do konca nie wiadomo ;))) heh, ale chociaz bede wsrod rodziny i znajomych...

W ogole jedna znajoma mowila mi (a wyjechala chyba na 3 miesiace za granice) , ze za nic w swiecie nie wyjechalaby drugi raz sama. Jak z kims znajomym to ok, ale sama - za nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, Tak samej ciezko..i tak dlugo wytrzymałaś...a ktos z rodziny przyjeżdża do Ciebie?

 

-- 01 paź 2013, 10:26 --

 

Moje kuzynki do mnie pisały i to dalekie ..sms , żebym im tutaj prace załatwiła.. :(

 

-- 01 paź 2013, 10:29 --

 

nerwa, Jezeli masz w PL chociaż paru dobrych znajomych , którzy Cie nie opuszcza i dodadzą sil ..wracaj, ja nie mam nikogo :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobiety co to za żale od rana! Już brać mi się w garść.

nerwa, i co wyjedziesz teraz, okaże się że w Polsce źle się też czujesz (zakładam taką opcję) i dalej będziesz uciekac? dokąd? i jak długo? Pisze tak, bo zła jestem na to cholerstwo, nie może nam zabierać życia, cholera mamy je tylko jedno! Skupmy się jak to zniszczyć- dać się musi! Wczoraj w nocy porównałam moja nerwice ( nie wiedziec czemu do psiaka). Patrzcie taki psiaczek mały i wredowaty co nam obgryza buty. Zamiast go od uczyć, kładziemy butki na szafke, czy do niej i nie ma problemu. A jak się mu uda sięgnąć nie mamy w czym wyjść. Kuźwa ta cała durna "choroba" robi z nami co chce!!! A jakim prawem? Myślę, że jej na to pozwalamy. Jeszcze głupio dajemy jej żyć! A jak, a tak, że pozwalamy aby te strachy, lęki i panika gościły w naszym życiu. Rezygnujemy z czynności banalnych, a czasem i takich, które wcześniej nam sprawiały przyjemność...a ta sucz się cieszy i zaciera ręce... "uuuu ale jestem zajebista, znów zatrzymałam ją w domu, znów się mnie boi, hahahah poddała się". My toczymy wojne, bądźmy bezwzględni! WSZYSCY! I nie ma znaczenia, czy wam serce szybko bije (mi od wczoraj wariuje), czy jest wam duszno ( to mnie nie opuszcza od 8 miesięcy, ani na krok). Spójrzmy na to tak, gdyby to była prawdziwa wojna...strzelanki, czołgi, bomby, granaty i wszystkie inne .... to co byśmy robili? walczyli, czy strzelali sobie w łeb? Ja bym walczyła! A co jest najlepszą bronią jak nie atak? Mam 26 lat a od niedawna WIEM że mam nerwicę, pewnie postawiła namiot w mojej łowie dużo wcześniej, ale biwak zaczęła w lutym! Co nie zmienia faktu, że przez ponad 25 lat, zyłam normalnie, robiłam co chciałam i miałam w nosie instrukcje obsługi ciśnieniomierza, nazwy leków, objawy chorób itd. A dziś? Kim dziś jestem? Pudłem nerwów? Wystraszonym małym dzieckiem? Wariatką? Staruszką na łozu śmierci? Strzępkiem nerwów? NO KIM? Myślę, że i ja i wy, jesteśmy nadal sobą, z tym, ze coś się pokichało. DAMY RADE! Każdy ma dni lepsze i gorsze, ale pomyślmy logicznie, ludzie bez nerwicy też niecodziennie czują się zajebiście, z tym, że my na to bardziej zwracamy uwage! Nie ma... ja mam dość tego jak mnie upokarza ta franca, żebym się wstydziła patrzeć sobie w oczy? A za co? Nie zrobiłam nic złego! Bierzmy się tu wszyscy w garść i działać!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tzn. mama u mnie byla i znajomi tez kilka razy. Ale wiesz jak to jest, na codzien mam poczucie bycia w takim miescie gdzie nie ma takich dobrych znajomych. Sa oczywiscie tacy z pracy ale nie nazwalabym ich dobrymi znajomymi... W Polsce jednak mialam poczucie, ze zawsze moge do kogos zadzwonic, spotkac sie, poprosic o cos i nawet jak jest zle, to daje takie poczucie bezpieczenstwa jakies.

Albo chociazby to, ze wiesz, ze jak pojdziesz do lekarza to beda mowic po Polsku i dogadasz sie we wszystkim... tutaj ja mam wizje, ze mnei zabiora do jakeigos szpitala i w ogole nie bede rozumiala co do mnie mowia...

I przez to wszystko taka mam awersje do tego miejsca i mieszkania tu, ze nawet juz mi sie nie chce, na sile probowac, integrowac sie, udzielac towarzystko.

W Polsce nawet takie glupie poczucie, ze zawsze moge wezwac taxowke, sporo mi dawalo. A tutaj, ani nie znam nazw ulic, ani nie umiem po francusku sie dogadac. I tak wiele takich małych spraw jak sie zbierze do kupy, to serio - czuje sie tu pozbawiona takiego bezpieczenstwa, stabilnosci (bo w sumie wszystko jest "tymczasowe" - caly pobyt tutaj)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi, masz racje , trzeba walczyc , bez wzgledu na to , gdzie mieszkamy..ile mozna uciekac..dobrze napisalas... :D

 

-- 01 paź 2013, 10:34 --

 

nerwa, Tam tez sa polscy lekarze lub pielegniarki ..tutaj tez..nie bylo by tak zle... dusznomi, dobrze napisala i dobrze mysli...ile mozna uciekac , trzeba walczyc samemu..gdyz nigdy nie wygramy...

 

-- 01 paź 2013, 10:37 --

 

Jezeli ciagle bedziemy w kokonie bezpieczeństwa ..to nigdy sie nie ruszymy z miejsca , poniewaz lęk nam nie pozwoli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi, no tak, ale sluchaj, ja rok temu jak czulam sie dobrze i nie mialam lęków, tez chcialam wracaj już do Polski. Bo tam sie czulam lepiej tak ogolnie - nie ze wzgledu na lęki czy objawy, tylko na to, ze moglam sie spotkac z ludzmi, ze fajnei spedzalam czas. Ze fajnie mi sie pracowalo, robilam co chcialam i idąc do pracy chcialo mi sie tam isc (naprawde!). A tutaj tego nie mam, pracuje wykonujac czyjes polecenia, nie mam w ogole zycia towarzyskiego i tyle. I to bylo ZANIM zaczela mi się nerwica. Wiec to nie jest kwestia ucieczki wydaje mi sie.

Dla mnie to jest kwestia robienia czegos w zgodzie ze soba. A nawet mam podejrzenie, ze wlasnie tak sobie wczesniej myslalam, ze ok, nie podoba mi sie tu, ale racjonalnie myslac : lepsze pieniadze, lepsza praca, wiec trzeba zostac. I robiac to wbrew tego co chcialam naprawde - rozwinely mi sie lęki itd.

 

Ja mialam dokladnie podobnie 10 lat temu, jak poszlam na inne studia, meczylam sie, ale poszlam tam tylko dlatego, ze musialam cos robic... i tez zaczely się lęki, nerwica itd. Ale jak potem z czasem, zrozumialam na terapii co naprawde chce robic, zaczelam zmieniac to swoje zycie to i lęki przmeinely.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś, to ja dam mojej nerwicy w kość, bo wczoraj pipa poszalała ze mną. Pewnie siedzi zmęczona gdzieś z boku mojej czaszki i dysze, ale za to ja się wyspałam :D:D:D Poleżę jeszcze chwilkę, wstyd się przyznać, ale ja jeszcze w pidżamce :P O 11 wstaje i ide w pindu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sluchajcie, ja po prostu pamietam jak wyszlam z poprzedniego epizodu :) Co musialam zrobic, co bylo przyczyna itd. I cos mi mowi wewnetrznie, ze musze zmienic cos w swoim zyciu, i nie wazne , ze tutaj jest mi lepiej materialnie - bo w tym momencie nie to jest dla mnie najwazniejsze. I pomijam tu calkowicie kwestie lęków i nerwicy, tylko mowi o takim normanym szczesciu czy poczuciu zadowolenia jakie czlowiek powinien miec w zyciu.

Ja gdybym nie miala tu lęków to i tak nie byla bym szczesliwa (bo tak bylo przez ostatnie lata - bez nerwicy - wiec mam tą pewnosć).

I ja wcale nie licze, ze wroce i mi nagle wszystko minie - bo to jest jakby po czesci troche oddzielna sprawa - poradzic sobie z nerwicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, może to nie nerwica tylko jakieś zagubienie w życiu...z tego co czytam..tak wnioskuje...nie lubisz wykonywać poleceń..itp. moze taki masz charakter po prostu..?

 

-- 01 paź 2013, 10:47 --

 

nerwa, potrzebujesz jakieś wolności, sama lubisz wybierać..jeżeli masz okazje jedz do PL, może będziesz pracować za darmo..ale będziesz szczęśliwa..gdyż sama wybierzesz,,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, no moze :) ale to nie wazne.. bo ja wlasnie w tym momencie w ogole nie skupiam sie (myslac o tym co mam zrobic dalej) na lękach czy tego typu objawach, tylko na t ym, zeby wlasnie życ tak jak chce. Bo wtedy wiem, ze lęki same miną.

A z tym wykonywaniem polecen, to tez tak nie do konca - bo dlugi czas to robilam, ale teraz mam poczucie, ze takie to jest bez sensu, ja bym chciala cos znaczacego robic, moze nawet isc na jakis wolontariat, ludziom pomagac :) Cos robic takiego, ze poczuje sie po tym dobrze (i znowu nie chodzi mi o to , ze lęki magicznie znikną, tylko że bede sie czula dobrze z tym co robie - tak ogolnie).

A jesli widze, ze tutaj mi to nie odpowiada - takie zycie i praca, to po prostu nie widze powodu dla ktorego mialabym to dalej ciagnac. Jedyny powod to pieniadze, ale jak mowilam - ja nie mam tak, ze mam noz na gardle, bo dzieci do wykarmienia...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, no wiem, wiem :) Ale wiecie co dziwne to jest, bo wlasnie jak pisalam - mam wsrod znajomych conajmniej 2 osoby, ktore pracuja tak jak ja. Wiec mozna by pomyslec, ze dosc idealne warunki. A maja dokladnie takie same problemy (tzn. nie maja moze lęków - ale nie spia po nocach, zniechecenie, zdemotywowani sa, nie maja sily na zycie po prostu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×