Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Helvetti, też byłam w Zagórzu kiedyś. Ale kilka dni. chyba 5. Teraz już sie uporałam z moimi lękami społecznymi ale wtedy bałam sie wyjść z pokoju. Kilka chamskich odzywek na powitanie od jednej osoby wystarczyło. Bałam sie zejść na posiłek i ani razu nie zjadłam obiadu i byłam piekielnie głodna przez te dni. Wspominam to okropnie. z 6 lat temu to było

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti a dlaczego nie możesz tego robić w domu?rozumiem, nie przytulisz się,ale poduszki masz

 

nie mogę iść na badania w tej chwili,jutro sobota,a później mam 4 km do lekarza gdzie nie ma połączenia tylko nogi,rower albo własny samochód,zrozum że mi się nie chcę zimą bo z samochodem to różniej, ja prawka nie mam

zresztą,ogólnie to mi się nie chce badań robić bo to chodzenie od gabinetu do gabinetu :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karola, tak, może być to nałóg ale czy palacz nie chce palić ?

My często chcemy i jednocześnie nie.

nie chce się wymądrzać, bo nigdy tak nie miałam ale mi sie wydaje,że to można porównać do alkoholika. Gdy już jest świadom tej choroby i próbuje nie pić, jednak zapije.. choć wcale tego nie chciał

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a brak kasy mnie ogranicza do wszystkiego,w sobotę bym się dostała,ale do ośrodka 12 km ode mnie,nie mam jak dojechać i bym nie miała za co wykupić leki przeciwbólowe czy inne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Karola, tak, może być to nałóg ale czy palacz nie chce palić ?

My często chcemy i jednocześnie nie.

nie chce się wymądrzać, bo nigdy tak nie miałam ale mi sie wydaje,że to można porównać do alkoholika. Gdy już jest świadom tej choroby i próbuje nie pić, jednak zapije.. choć wcale tego nie chciał

 

Kwestia jest sporna, lecz mi chodziło o to, że Halvetti chyba nie jest uzależniona, więc chce.

 

Kasiątko, w jakiej wiosce mieszkasz ?

Jakie to województwo, jeśli się wstydzisz podać tu to możesz mi wysłać na pw.

 

Ja też się wstydzę przytulić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Helvetti, chyba chodzi ci o takie napięcie nie? Ja miałam tak z tabletkami... nieraz przez pare dni próbowałam sie powstrzymać ale tak to za mną chodziło.. nawet jak zamkłam oczy to je widziałam.. dopiero jak sie nażarłam to to napięcie ustępowało. Tak sie wyładowywałam. i nie widziałam innego wyjścia żeby sobie ulżyć. nie wiem czy można to porównywać

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vi. przeszukasz google bo inaczej to nic Ci nie będzie mówić ;)

kuj-pom- dalej- Włocławek-dalej- Lipno- dalej- 12 km

Lipno to tam gdzie L.Wałęsa chodził do szkoły :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mówicie o autoagresji, to może ja powiem o swoich doświadczeniach... wiele lat temu ciąłem się, ale zrezygnowałem gdy moi kumple po pijaku tak się pocięli, że zostały im 1,5cm szerokości blizny... jakoś wtedy postanowiłem się zastanowić, zanim sięgnę znów po nóż...

 

Ostatnio z uwagi na ciężki stan, wróciłem do autoagresji, tylko że biłem się po twarzy... z czasem uderzenia były co raz silniejsze, ale skutecznie stawiają mnie do pionu, wtedy gdy nie mogę zapanować nad swoimi myślami... ostatnio już myślałem, że sobie oko podbiłem, ale na szczęście na bólu się obeszło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słyszała że cięcie się nie podlega pod uzależnienia, ale to tak się odczuwa,to przynosi ulgę jest jedynym nam znanym sposobem aby to osiągnąć

a ja sama nie wiem jak jest z tym cięciem i co ono mi daje,ja po prostu muszę to czasem zrobić

 

Karola masz jak ja,niestety

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten post jest już bardzo przeterminowany, bo próbuję go wysłać od 3 godzin i już nie czuję tego, co tu napisałem, ale trudno, pójdzie, moja ciężka praca nie może się ot tak zmarnować.

 

Jestem na siebie wściekły, kłócę się z mamą, obwiniam ją za mój "stan obecny" i niepowodzenia, a potem mam wyrzuty, że znowu powiedziałem o kilka słów za dużo... po co ja to w ogóle piszę.

I te wahania samopoczucia, chwilę jest lepiej, żeby po niedługim czasie zaliczyć kolejny zjazd, kiedyś uważałem, że rollercoaster to fajna sprawa, myliłem się. Żałuję też, że nie posiadam 'daru ducha św.' wyrażania swoich uczuć i myśli, za każdy razem kiedy chcę coś napisać zacinam się i nic nie brzmi tak, jak powinno, wychodzą banały, a tego co bym chciał napisać nie da się ująć w proste słowa, cóż, musiałbym być poetą..., ale nie jestem i nie wychodzi, więc zwykle siedzę cicho i tylko głęboka frustracja przypomina mi, że wciąż jest nie tak, jak być powinno. Banały...

 

Od pewnego czasu kiedy zaczynam czuć się przez dłuższy moment dobrze, mam poczucie winy, że czuję się dobrze, ehh.

Kiedy zaczynałem pisać czułem się źle, kończę, czuje się dobrze, what the fuck? :smile::bezradny:

Boli mnie też, że czuje do siebie ciągłą, chyba organiczną już niechęć, nie cierpię siebie, nie akceptuję, stale mi to uczucie towarzyszy, bez względu na osiągnięcia, cóż za dzieciństwo trzeba płacić, mam nadzieję, że już niedługo, że w końcu będzie dobrze, forever and ever. Też mi się coś należy.

 

...dzisiejsza noc, nastrój sentymentalny, Jolka, Jolka, czy pamiętasz lato ze snu :) szkoda, że nie mam wina i nie mogę być zupełnie sam gdzieś daleko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×