Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bolesne uswiadomienie


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem tutaj nowa ale mam nadzieje ze moze ktos mi pomoze.

Wlasnie sobie uswiadomilam ze moj maz nie zrobilby niczego tylko dla mnie, nie nagialby sie do mnie. Jestesmy bardzo podobni i dlatego wiekszosc spraw zalatwiamy bez problemu bo po prostu sie w nich zgadzamy. Natomiast jak wyniknie jakas powazniejsza sprawa to moj maz jesli czegos nie chce to po prostu tego nie zrobi. I nie ma znaczenia czy ja tego chce czy nie. I to nie jest tak ze on krzyczy i mowie nie to nie - niby wychodzi tak ze on mnie przekonal bo wszystko robi bardzo subtelnie. Ale tak nie jest. Dzisiaj, na bardzo banalnym i glupim przykladzie zdalam sobie sprawe ze moglabym sobie flaki wypruc ale jak on czegos nie bedzie chcial to tego nie zrobi. I bedzie przy tym bardzo spokojny i opanowany. I moje nerwy i moj stres sie dla niego nie licza. I to ze musze sama siebie przekonywac ze tak, to co on chce to jest najlepsze, chociaz nie zawsze tak uwazam. Ja tyle razy sie naginalam do niego i to w najpowazniejszych sprawach. On w powaznej sprawie - ani razu. I widze, ze chociaz tyle czasu sie ludzilam sie ze on by tez dle mnie zrobil to co ja dla niego to po dzisiejszej sytuacji widze ze nie mam na co liczyc. Wiem, ze bedzie tak ze albo ja zrobie tak jak on chce albo... no wlasnie nie wiem co. Nie wiem jak z tym dalej zyc. Czuje sie teraz jak frajerka. Jakbym liczyla na cos co nie istnieje a ja sobie wmawialam ze isnieje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mogłabyś podać jakąś przykładową sytuację? tzn szczególnie chodzi mi jak twój mąż to argumentuje? że zawsze jego na wierzchu, w jaki sposób on to osiąga... a jak ty reagujesz? ustępujesz bez walki o swoje racje? wygląda na to że jest dobrym białym manipulatorem

 

[Dodane po edycji:]

 

i wiesz to też trochę twoja wina, bo sama go tego nauczyłaś, że zawsze jest na jego, więc on zapewne będzie wielce zdziwiony jak nagle zechcesz żeby było po twojemu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest taki typ człowieka który uznaję tylko swoja rację i nic nie jest w stanie go przekonać. Jedni maja tak od zawsze inni nabywaja takie coś z latami życia i ilościa zarobionych kopniaków.

ile lat jesteś juz z mężem ??? Jest taki od zawsze czy nagle sie taki zrobił ??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak są takie osoby, niestety, często jest to zaburzenie osobowości - anankastyczne, bycie toksycznym, przyświecające hasło : jest mój sposób i zły sposób, ja wiem lepiej, władczość, sztywność, kompleks wyższości, jak będzie po mojemu, po staremu to będę mieć kontrolę i będę bezpieczny - oczywiście to tak bardzo wycinkowo zarówno jeśli chodzi o toksyczność i typ anankastyczny, ale w odniesieniu do stawiania na swoim, a ty zobacz czy coś pasuje do twojego męża czy nie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, problem w tym ze ja nie "pozwalalam" zeby moje bylo na wierzchu. Tak po prostu wychodzilo. Dzisiaj miala miejsce naprawde idiotyczna sytuacja, bo on od 9 dni choruje na grype. Niby jest troche lepiej ale obiecal ze pojdzie do lekarza. Ale zmienil zdanie (pod wplywem rozmowy ze swoja matka) ze on jednak tego nie potrzebuje i nie pojdzie. Ja go prosilam, blagalam, krzyczalam, wszystko robilam zeby tylko dal sie zbadac, nawet kontrolnie, bo naprawde wyjatkowo ciezko przechodzi te chorobe. Ale nie - nawet argument ze to zrobi dla mojego spokoju. Nic nie dzialalo. A ja naprawde sie martwie a on tak prostej sprawy nie chce dla mnie zrobic (a w sumie dla siebie bo to chodzi o jego zdrowie). No i przelecialy mi przed oczami sytuacje z naszego zycia w ktorych tak "wchodzilo" ze robilo sie po jego mysli. To zawsze ja szukalam argumentow zeby przekonac sie do jego zdania. I ta jedna glupia sytuacja uswiadomila mi to w pelni. Ludzilam sie ze on by dla mnie zrobil to samo co ja dla niego. I widze ze zrobilby - o ile by tego chcial. Jak nie to moglabym wyjsc z domu a on by za mna nie poszedl. W drobnych sprawach - nie ma problemu, on moze mi "ustapic". Ale w powaznych - to ja musze sie dostosowac. Ale oczywiscie to nigdy nie jest tak powiedziane - tak "wychodzi" albo "tak jest najrozsadniej". Ja nie wiem jak mam sie zachowac majac te wiedze. Jestem zalamana.

 

A co to jest bialy manipulator?

 

[Dodane po edycji:]

 

Jestesmy 2.5 roku po slubie ale w sumie ze soba ponad 10 lat. Tak jak napisalam wczesniej - jego nie tyle "bylo" na wierzchu. Tak "wychodzilo" bo tak "bylo rozsadniej" - nie moglam przytoczyc argumentu ze po prostu nie chce czegos zrobic bo to bylo "nieracjonalne". No i gdybym to dalej ciagnela to by wyszlo ze upieram sie przy "glupocie". Tak mi ciezko na sercu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ona zawsze mu "koduje" te wszystkie "rozsadne" drogi. I mimo ze z nia nie mieszkamy to on juz ma w glowie te wszystkie jej "prawdy". A ja naprawde nie moge nic powiedziec bo wychodze na ta ktora upiera sie przy czyms nieracjonalnym. Czuje sie po prostu bezsilna. Nie wiem co mam ze soba zrobic. Mialabym ochote zniknac zeby on wreszcie zobaczyl jak mu jest beze mnie.

 

[Dodane po edycji:]

 

Jego matka twierdzi ze on tak zawsze chorowal i lepiej jak nie pojdzie bo jak pojdzie to sie jeszcze przechlodzi i czyms zarazi. On to podlapal i gada jak ona twierdzac ze to jego slowa i on sam sie zna i wie co mu jest potrzebne. Nie mam juz sily.

 

[Dodane po edycji:]

 

Co ja mam w ogole robic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

biały manipulator jest to osoba która manipuluje i steruje tobą stosując szereg technik manipulacyjnych nie wprost, dlatego osoba oskarżona o to że manipuluje zawsze się wyprze i ciężko jest się z nią skonfrontować przecież ja do niczego nie zmuszam, bo tak "wyszło", "tak jest rozsądniej", co ja takiego powiedziałem, biały manipulator nie powie ci masz zrobić tak jak chcę bo w przeciwnym razie obraże się, będę cierpiał, tylko skołuje Ciebie tak że stwierdzisz że faktycznie twoje racje są głupotą...sama pisałaś że to nigdy nie było powiedziane wprost że masz ustąpić a jednak robiłaś to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Momentami chcialabym sobie cos zrobic zeby on sobie uswiadomil ze jego "rozsadne" wyjscia mnie rania. A on sie tym nie przejmuje. I czasami chcialabym zeby mnie znalazl na podlodze i sie wreszcie przejal. I zeby dotarlo do niego ze to przez niego. Tyle ze pewnie by uznal ze to nie jego wina, ze ja sobie cos ubzduralam, bo to przeciez "nieracjonalne" co ja twierdze (bo on zmywa, pomaga w domu i mnie wyslucha - tak robi to, bo mu to nie przeszkadza - a jak jest cos powaznego co mu nie pasuje to nie ma sily by tego nie zrobil). Przez to ze nie czuje sie na tyle bezpiecznie zeby wiedziec ze moge liczyc na wzajemnosc w tym co dla niego robie. A moze nie powinnam na to liczyc? Tylko jak z tym zyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to szydło z worka wyszło, twój mąż ma problem w relacji z wszechwiedzącą, świętą wyrocznią - matką, a takie mamusie uwielbiają robić ze swoich konkurentek czyt synowych głupiutkie, niekompetentne gąski, chociaż często ukrywają się pod habitem Matki Teresy w rzeczywistości mają zapędy dyktatorskie, a twój mąż pępowiny chyba nie odciął dlatego ta trutka do głowy mu się litrami wlała i przejął jej styl, moim zdaniem powinnaś poszukać pomocy psychologicznej a teraz moge ci polecić książkę, która może coś ci rozjaśni: "Toksyczni teściowie" Susan Forward oraz "Szantaż emocjonalny" tej samej autorki, często piszę o nich na forum bo uważam że są świetne, w internecie w formacie pdf można znaleźć np. na chomiku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaraz ich poszukam. Problem jednak w tym ze ja nie moglabym z nim o tym normalnie porozmawiac, bo jego matka nie robi niczego jawnie. Po prostu mu gada ze tak i tak jest najlepiej. I moze i jest: dla kogos, gdzies kiedys. Ale nie dla mnie. A on nie widzi i nie zobaczy ze to co ma w glowie to mu matka nakladla. Jakbym jakakolwiek rozmowe zaczela to po prostu by mi zabraklo argumentow. Bo on by stwierdzil ze robi tak dlatego ze sam chce. Za Chiny ludowe nie zobaczy ze matka go na to nakodowala. Ale nie w tym rzecz. Bo nie z nia zyje. Zyje z nim ale mam wrazenie warunkowosci tego wszystkiego. A moze nie powinnam oczekiwac (ani dawac) bezwarunkowej milosci???

 

[Dodane po edycji:]

 

Ale co zrobic w styuacji gdy obiektywnie cos jest lepsze (i mozesz logicznie to uzasadnic) ale ja po prostu tego nie chce? NP. chcialam zebysmy sie pobrali jeszcze na studiach (bo zaczelismy sie spotykac jak mielismy 16-17 lat). Ale to bylo "nierozsadne" (mozna by bylo to logicznie uzasadnic) wiec tego nie zrobilismy. Jak mam walczyc o swoje jak na pewne sprawy nie mozna uzyc logicznych argumentow a takie w stylu "to mi nie odpowiada" nie dzialaja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z tego co piszesz to on jest rozpieszczonym dzieckiem, które dostaje to co chce i nie rozumie tego że ktoś może chcieć inaczej, ale to dzieło twojej teściowej i jeżeli on nie dostrzeże tego, myśle po długich rozmowach z Tobą (jak rozmawiać dowiesz się z książek, tam są techniki) to będzie nieciekawie...

trudna sprawa, bardzo ci współczuje, też mam troche podobny problem, ale mój luby właśnie jest na etapie walki z toksyczną matką...

moim zdaniem powinnaś udać się po pomoc do jakiejś poradni psychologicznej, bo to co się dzieje niszczy twoją psychikę, jakbym ja słyszała że moje argumenty, potrzeby w kluczowym kwestiach są nieracjonalne to myślę że moje poczucie własnej wartości wisiałoby na włosku, kochana żyjecie we trójkę ona jest z wami cały czas w jego głowie, życie w trójkącie jest do bani i widzisz jego matka nie robi niczego jawnie no to chłop miał dobrą szkołę, odziedziczył tę cudowną cechę po niej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakie poczucie wlasnej wartosci??? Juz nie wiem co to takiego. Ja nie mam nawet jak porozmawiac - bo mnie glownie chodzi o niego. Jego matka mi wisi. Chodzi mi o to ze nie czuje ze on by dla mnie zrobil to samo co ja chociazby juz zrobilam dla niego. Pare razy probowalam mu to powiedziec, to konczylo sie na tym, ze on potem widzial w kazdej mojej prosbie probe "postawienia na swoim dla zadady". A mnie by nawet to wystarczylo, jako takie swiatelko w tunelu. Ale tego nie ma. Wiec wszelkie proby rozmawiania wprost obracaja sie tylko przeciwko mnie. Musialabym zrobic to jakos subtelniej, tez go jakos tak "zmanipulowac" ale ja tego po prostu nie umiem. Tyle razy probowalam, ze wiem ze nie umiem.

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja sie po prostu poddaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh dobre pytanie, ten argument o nierozsądności znam bardzo dobrze, bo jest on wmawiany non stop mojemu facetowi ale czy wszystko musi być pod linijkę, może odrobinę spontaniczności, szaleństwa.... niektóre nierozsądne rzeczy są całkiem fajne, zresztą to co dla niego nierozsądne może być rozsądne dla ciebie, a czy nie można zrobić czegoś dla ukochanej osoby tylko dlatego że ona tego pragnie? on tak nie potrafi? że ją to uszczęśliwi? zresztą to jest w ogóle argument starego moralizującego dziadka do niesfornego wnuczka... nie wyobrażam sobie żeby mój facet pouczał mnie co jest rozsądne a co nie, spytałabym czy zabawia się w mojego tatę czy co..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On mnie nie poucza. Jak mam racjonalne argumenty to on da sie przekonac ale zeby zrobic cos (powazniejszego, cos co jemu mogloby uwierac) tylko dla mnie to juz nie. A! I jeszcze jak mu kiedys powiedzialam mniej wiecej o tym, co czuje, to on potem doszukiwal sie w moich prosbach jeszcze tego ze "chce od niego jakiegos dowodu i bezsensownego poswiecenia sie co niczego nie udowadnia". A dla mnie wlasnie by to udowodnilo wiele! Ale nie tego dostane. Juz wiem ze nie mam szans. Tylko jak z tym zyc. Jestem zalamana. Naprawde.

 

[Dodane po edycji:]

 

Poza tym ja nie chce samego "dowodu" na poswiecenie. Ja chce wiedziec ze on by byl w stanie to zrobic. Bo zycie sie uklada roznie i ten element jest dla mnie wazna czescia skladowa zaufania (ze niezaleznie od wszystkiego, naprawde wsyzstkiego, ta osoba ze mna bedzie, pomoze mi i mnie nie zostawi).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to tym bardziej musisz udać się po pomoc, jeśli uważasz że warto to walcz o małżeństwo, a przede wszystkim o siebie, potrzebujesz wsparcia kogoś kompetentnego, jeśli chodzi o takie techniki to mi sie kojarzy technika pytań wyprzedzających czy interwencja paradoksalna: kochanie pomóż mi zdecydować co wybrać żeby było rozsądnie i racjonalnie? kochanie zapytajmy twojej mamy czy to będzie rozsądne? kochanie co zrobiłam nierozsądnie mógłbyś mi powiedzieć jak to zrobić racjonalnie, boję się z tobą rozmawiać bo jestem taka nieracjonalna, wiesz co dziś zrobiłam nierozsądnego...? czasem działa i rozładowuje atmosferę, ale to nie zastąpi poważnych rozmów z nim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poszukujaca, jak dobrze Cię rozumiem. Kiedy ja proszę o coś męża, a On mówi sto razy, że nie, to pytam Go w ostateczności czy może to zrobić dla mnie... wtedy On odpowiada: "Mam to zrobić aby Ci udowodnić, że mogę to dla Ciebie zrobić?" lub "Chcesz abym to zrobił żeby było po Twojemu?", oczywiście nadal tego nie robi. Bardzo mnie to boli. Przeraża mnie ta myśl, że On nie byłby wstanie zrobić tego wszystkiego co ja dla Niego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×