Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze postępy...


Gość mimi1982

Rekomendowane odpowiedzi

Dużo tutaj rozmawiamy na tematy jak się czujemy źle. To dobrze, bo można się wygadać i człowiek czuje się lepiej. Założyłam ten temat, bo myślę, że każdy ma jakieś przebłyski, dzień, kiedy jest dobrze, kiedy zyskamy nadzieję choć na chwilę. Chciałabym by tutaj znalazły się pozytywne myśli, coś co jak przeczytamy, to zrobi nam się lżej na duszy. Co da nam nadzieję na to, że będzie dobrze. Jak jest dobrze, najczęściej nie wchodzimy na forum. Fajnie byłoby podzielić się dobrym samopoczuciem. Zawsze da to nam nadzieję i przypomni, że są takie dni, kiedy jest ok. I bedzie jeszcze lepiej.

Pozdrawiam i czekam na wpisy:)))

 

[Dodane po edycji:]

 

Witam.

Przeczytałam dziś bardzo mądrą książkę, a właściwie dwa rozdziały. Jest to poradnik psychologiczny. Do tej pory zamartwiałam się tym co było i tym co będzie. Marnowałam czas na nudę, na siedzenie w totalnym dole i wczuwanie się w to, jak jest mi źle. Dzięki tym rozdziałom spróbuję zadziałać inaczej. Każdy dzień traktować jak dzień nie stracony. Zaplanować sobie cały dzień tak, by nie było czasu na zamartwianie się. W książce jest napisane, by zaczynać dzień od wiersza: Kieruj swe oczy na ten właśnie dzień, bo on jest życia istotą. Na jego krótkiej drodze leżą wszystkie prawdy i realia Twojego istnienia:szczęście dojrzewania, chwała działania,przepych piękna. Bo Wczoraj niczym innym jest jak snem, a jutro tylko wizją.Lecz dobrze przeżyte Dziś, uczyni każde Wczoraj snem szczęśliwym, i każde jutro wizją nadziei. Dlatego kieruj swe oczy na ten właśnie Dzień, takie jest powitanie świtu. Codziennie zamierzam to sobie czytać jak tylko się przebudzę. Mam już dosyć marnowania swojego życia. I dosyć siedzenia w ciemnej dziurze i myślenia, jakie życie jest do dupy i jak jest mi źle i jaka jestem beznadziejna. Mam wiele spraw, których nie pozałatwiałam bo nie miałam sił i ochoty. Postanowiłam codziennie rano sporządzać sobie plan na każdy dzień, tak by wypełnić go całego tym co muszę zrobić i tym co mnie interesuje, nie wiem, czytanie książek o pozytywnym myśleniu, czytanie focusa, lubię artykuły z tego czasopisma, robić cokolwiek, by nie mieć czasu na myślenie, bo to ono mnie dobija.Wiem, że początki będą ciężkie ale od czegoś trzeba zacząć. Jeden psychiatra powiedział mi, że to od nas zależy, czy wyjdziemy z tego i od naszego wysiłku. Tabletki mogą wspomóc ale nie nauczą nas cieszyć się życiem i korzystać z niego. Dziś nawet nie poszłam do lekarza, na którego czekałam dwa miesiące, bo nie mogłam się zwlec z łóżka na dziesiątą. Koniec z tym. Bo zwariuję. Zawsze miałam bardzo niezorganizowane życie, tyle spraw na głowie i nic nie pozałatwiane, bo nie wiedziałam jak się do tego wszystkiego zabrać. Będę sporządzać plan dnia i trzymać się tego. Zapełniać go nie tylko obowiązkami ale też tym, co lubię robić. Mam nadzieję, że pomoże mi to wyjść z tego dołka i holernej bezradności. Mam nadzieję, że i Wy znajdziecie jakieś wyjście z depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chętnie się dołączam :D

Bez zbędnych wstępów wyliczam co dzisiaj mi wyszło:

1. Wreszcie przywiozłem do domu wiertarkę i będę mógł odkręcić rozeschnięte deski na podłodze, (czekają od 3 tygodni) :roll:

2. Zrobiłem przelew, który mi zalegał jak wyrzut sumienia,

3. Wysłałem następne dwie aplikacje do firm headhunterskich i jedną ponowiłem,

4. Zawiozłem swoim psiakom mięso, które już dwa dni w samochodzie trzymałem i śmierdziało a ja zwyczajnie od wtorku nie miałem na to siły bo deszcz pada :?

5. Wykonałem ważny telefon który mi zalegał i bałem się skutków.(nie taki diabeł straszny :evil::D

Jeszcze mam parę rzeczy w planie... do 24 jest mnóstwo czasu... obiecuje, że jeśli będzie progres to napiszę.

Póki co jestem tutaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś przeżywam zapaść, ale... wczoraj mogłam góry przenosić;) Napiszę o minionym, może poczuję się lepiej.

 

1. Poszłam spać jak człowiek, czyli po 1.00 i obudziłam się jak człowiek, koło 9.00. Zazwyczaj kładę się o 6.00 i wstaję 15-16;/

2. Jadlam normalne zdrowe posiłki, choć na chwilę zapomniałam o swojej obsesji

3. Byłam na fitnessie i ćwiczyłam w domu

4. Wreszcie sprzątnęłam mieszkanie, zrobiłam pranie, ogarnęłam się

 

Czułam się tak "normalnie" choć to przecież najzwyklejsze czynności. Nie myślałam obsesyjnie o jedzeniu, po prostu czułam się dobrze;) Cieszyłam się, że mogę spokojnie pooglądać telewizję czy pójść bezstresowo na spacer. Zwiększyłam wczoraj dawkę leku i pewnie stąd to wszystko... Szkoda tylko, że to była tylko chwila, dziś jest "jak zwykle".

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem że mam DSM. Męczyłam okrutnie nie wiedząc co mi jest. Dziś chociaż mogę to nazwać i prosić o pomoc, ale nazewnictwo przyniosło mi ulgę. Moja córcia jest cudowna i partner oddany, jest sobota, mamy plany. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to tak:

1. Upiekliśmy z Szymem ciasteczka na spotkanie z jego bratem a moim najmłodszym.

2. Dzionek na spotkanie piękny.

3. Szym po raz pierwszy od 7 miesięcy zobaczył swojego najmłodszego brata, Muniego.

4. Już drugi raz widziałem najmłodszego od 7 miesięcy.

5. Spędziliśmy piękny czas na placu zabaw, na śmiechu i poznawaniu nowego.

6. Po powrocie zbudowaliśmy z Szymem w settlersach imperium.

7. Wieczorem Harry Potter udał się do banku Gringotta po następnego horkruksa.

Niby nic... a cieszy

AAAAA i zjedliśmy zajedobre ruskie!!! :yeah:

 

[Dodane po edycji:]

 

Dziś odkręciliśmy z Szymem nieszczęsne deski.

Potem odrobiliśmy lekcje.

Potem kotlety serowe

Potem klocki lego

Potem podróż na spotkanie z mamą Szyma.

 

Następny weekend już za dwa tygodnie... szybko zleci. ;)

 

[Dodane po edycji:]

 

Gratuluję postępów, oby tak dalej. Trzymam kciuki:)

 

A co u Ciebie? Jakoś się nie chwalisz inicjatorko... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hihi... u mnie stwierdzono, że żadne tabletki nie działają. Tylko psychoterapia, bo mam zaburzenia osobowości i powiem Wam szczerze, że odkąd odstawiłam leki za namową lekarza czuję się duuużo lepiej. Czytam książki psychologiczne i to mi bardzo pomaga. Muszę jeszcze wyćwiczyć nie przewidywać czarnych scenariuszy. Trzeba się pogodzić z tym, co nieuniknione i tyle. A jeśli nie wiadomo jak jest, to po co od razu zakładać najgorsze. Walczę z tym i mam nadzieję, wierzę w to, że dam radę. Chce swoje życie przeżyć normalnie a nie zamartwiając siebie i bliskich. Idę od grudnia na psychoterapię i cieszę się, że dostałam taką możliwość. Trzeba wierzyć w to, że będzie dobrze bo inaczej popadniemy w niemoc i depresję. Wiadomo, raz jest lepiej, raz gorzej...ale trzeba walczyć, by tego lepiej czyło coraz więcej:)))

Pozdrawiam.

 

[Dodane po edycji:]

 

I jeszcze jedno: Motto" Naucz mnie nie wyć do Księżyca i płakać nad rozlanym mlekiem" Podoba mi się ono:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mimi1982,

Super, że z piguł zrezygnowały konowały.

CZYTAJ CZYTAJ!!! Tylko się nie zakręć jak słoik na zimę, żeby ta psychologia jaka sektą dla Ciebie się nie stała.

 

No to ja konsekwentnie polecę:

1. Rano, skoro świt 9.30... patrze - zaspałem... oo jak super wypocząłem!!! Bez stersu. :smile:

2. Potem do kompa... moje posty dalej na wierzchu... nuuuda. No fajnie jest tak się ponudzić!!!! :D

3. Zacząłem spowrotem przekładać dechy... stanąłem w połowie... podłoga mi ucieka... Nooo to na dzisiaj mam z głowy!!!! Super. :great:

4. Siadam do kompa... akcje lecą na pysk... allle straty!!!!... wywalam... Super!!!! już mi się znudziło trzymanie tych spółek tyle czasu, świetny pretekst żeby kupić nowe. :yeah:

5. zaglądam na konto... 11,70... Allle jazda!!!! Mam na fajki!!!! Super.!!!! :brawo:

6. Dziś przynieśli mi klucze od kotłowni... teraz moja kolej na palenie... Super!!! wreszcie okazja żeby się poruszać. :papa:

 

Znów Baaaaaardzo udany dzionek!!! :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Che, che, nie ulegaj pozorom... Dzięki twojemu wątkowi uczę się tego, do czego samemu brakowało mi siły, chęci, czy czeeeegoooo taaaam jeeeeszczeeee... ;)

 

A że dzionek był, jaki był... to trzeba się nim było w jakiś sposób pocieszyć. :mrgreen:

Jak widzisz nie co dzień tu skrobię... chmmm.

 

No to teraz Twoja kolej :yeah: Pozdro ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Wiadomo, nie każdy dzień to sielanka:) Mój dzisiejszy dzień przeminął tak:

Rano wstałam, posprzątałam syf w kuchni bo wczoraj mi się nie chciało(wyznaję zasadę, nie mam ochoty, nie robię)

Poszłam do pracy z soplami pod nosem;) ale co tam, raz ciepło, raz zimno, ujędrnia mi ciało:)

Po pracy zakupy na obiad:): frytki, kiełbasa, Rafaello, chipsy o smaku ogórka:)))

Teraz brzuch mnie boli po tej mieszance ale co tam, przynajmniej czuję, że żyję:)

I wyleguję się brzuchem do góry i cieszę się chwilą, że nikt nic ode mnie nie chce:)

A po powrocie do domu pokłóciłam się z psem bo rano nie wyniosłam śmieci, więc jak wróciłam to suka nurkowała w środku, że może znajdzie coś ciekawego i smacznego(w śmierdzących śmieciach):/ i wszystko miałam powywalane po przedpokoju. Ale cóż...może znalazła to czego szukała:) Teraz ma focha i leży na legowisku patrząc na mnie. Ale co tam, bez psa nudno by było...nawet jak rozrabia:)

Pozytywnie trzeba myśleć, pozytywnie!!! (Sama to sobie mówię:))

Motto na dziś" Zbieramy to, co zasiejemy, i że los niemal zawsze każe nam płacić za wyrządzone przez nas zło. W ostatecznym rozrachunku każdy człowiek zapłaci karę za swoje złe uczynki. Człowiek, który o tym pamięta, nie będzie na nikogo zły ani oburzony, nie będzie nikogo lżył, nikogo winił, nikogo obrażał ani nienawidził."

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postępów brak :evil:

Dwa kroki do przodu, dwa kroki do tyłu, dwa kroki do przodu, dwa kroki do tyłu, dwa kroki do przoooodu, dwa kroooki do tylu, arghhh :x

 

To proponuję Ci, wykasuj co drugi fragment zdania...

Zostanie wtedy tak:

Dwa kroki do przodu, dwa kroki do przodu, dwa kroki do przoooodu, , arghhh

I o tych krokach pamiętaj, o ich pisz tutaj systematycznie... kiedy tylko masz siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I o tych krokach pamiętaj, o ich pisz tutaj systematycznie... kiedy tylko masz siłę.
Na pisanie na forum to ja mam zawsze siłę, tylko na pracę i naukę już nie.

Oszukiwanie się, że jest lepiej niż jest mi nie pomoże, z psychiką jest całkiem dobrze, problem jest taki, że kilka lat nerwicy sprawiło, że mi organizm odmówił posłuszeństwa, a tego jak narazie nie potrafię obejść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro na pisanie na forum masz siłę to wydaje mi się, że nie do końca satysfakcjonuje Cię praca i nauka. Nie wiem, czy studiujesz, czy chodzisisz jeszcze do szkoły... Myślę, że jeśli nie masz siły na pracę już od dłuższego czasu może czas na jej zmianę, albo chociaż warto spróbowac. Jeśli studiujesz to jeśli dopiero zacząłeś to może tez warto zmienić kierunek na coś bardziej interesującego Cię. Jeśli to już ostatni rok to warto skończyć i dać radę do końca. Życie ma się jedno, trzeba starać się robić tak by było dobrze. Nie zawsze wychodzi, człowiek upada ale potem trzeba się podnieść. Zanim mi lekarz nie uzmysłowił, że to ode mnie zależy czy wyjdę z tego czy nie to bym nie dała rady. Bo jak upadłam to leżałam i żaliłam się że nie mam siły się podnieść. Ja też mam nerwicę, ale dzięki książkom, które czytam, staram się już tak nie złościć na to na co nie mam wpływu. A jeśli ktoś mnie zezłości staram się wkurzać krótko, potem sobię myślę, że życie jest na tyle sprawiedliwe, że los się odwróci przeciwko takiej osobie. Zawsze tak jest. I zaraz mi przechodzi. Miewam czasem podły nastrój ale teraz coraz rzadziej. Mam fałszywych ludzi w pracy, którzy obrabiają tyłki wszystkim dookoła i wiem, że jak będę się tym wkurzać to zrobię im przysługę bo o to im chodzi, żeby mnie czy kogo innego zdołować. Staram się tym nie przejmować bo to tacy ludzie są. Chcą, niech gadaja. Ludzie, którzy są nieszczęśliwi w życiu często przerzucają się na innych, żeby nie myśleć o swoich problemach. Współczuję im. I pracuję mimo to i staram się o tym nie myśleć. Odkąd wiem, że tabletki mi nie pomogą tylko ja sama, zaczęłam sobię dawać z tym radę, bo co mam zrobić. Użalać się nad sobą?

 

[Dodane po edycji:]

 

Najłatwiej powiedzieć nie dam rady. Dotąd myślałam, że jestem chora a tabletki sprawialy ze czułam się jeszcze gorzej. Poddałam się chorobie i wierzyłam, że one mnie naprawią. Gówno prawda. Sama sobie mogę tylko pomóc o ile chce życ normalnie. Napewno jest coś co sprawia Ci przyjemność. Coś co lubisz robić. Rób to. Napisz coś więcej o szkole i pracy czy lubisz to tylko nie masz siły czy po prostu wypaliłeś się w tym...Pozdrawiam

 

[Dodane po edycji:]

 

Ja wiem, że łatwo się radzi...ale uwierz mi mi też nie jest łatwo ani Tao... ale staramy się, walczymy z tym gównem. Nie damy się. Trzeba żyć dalej. Po to jest ten temat bo żalenie się, typu jest mi źle sprawia, że się nakręcasz... a tu chodzi o to by myśleć pozytywnie i choć ciężko każdemu z nas, walczyć tak na prawdę ze sobą o siebie. Wierzę, że i Ci się uda. Tylko musisz podjąć walkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@mimi1982

Dzięki za odpowiedź.

Odkąd wiem, że tabletki mi nie pomogą tylko ja sama, zaczęłam sobię dawać z tym radę, bo co mam zrobić. Użalać się nad sobą?
No użalanie nic nie daje, masz rację.
Napewno jest coś co sprawia Ci przyjemność. Coś co lubisz robić. Rób to.
Lubię się uczyć ;-), ale niestety nie mogę za dużo, bo mam stale migreny i bóle napięciowe, to nie takie proste. Pozytywne myślenie na ból fizyczny nie pomoże, zresztą ja myślę pozytywnie... przecież jeszcze żyję ;-) :roll:

Próbuję zrobić coś, żeby wkońcu poczuć luz, na stałe, żeby mi napięcie puściło, ale to bardzo trudne, nie potrafię jak narazie, a czas leci, obowiązki czekają. Na codzień raz czuję się znośnie, po krótkim czasie ból głowy, mięśni mnie obezwładnia, że nie mogę się na niczym skoncentrować, po czym znowu troche spokoju i tak wkółko, a to wszystko na podłożu napięciowym, lękowym, żadna choroba fizyczna. Jak oglądam TV, czytam coś mało ważnego, przelądam interenet, to jest ok, gorzej jak planuję się zająć czymś pożytecznym. To nie lenistwo, tak mi się po prostu robi, nawet zwykłe bezczynne siedzenie podnosi mi ciśnienie i sprawia, że dostaję zawrotów głowy i napięć. Żeby nie było, wcale się nie użalam i nie panikuję, tak po prostu się dzieje. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na to też możesz poradzić sobie sam. Mam coś wspólnego z Tobą. Cały czas czuję napięcie mięśni. Nawet jak z kimś rozmawiam, moje ciało jest całe napięte i zaczynam mówić nerwowo i szybko. Musisz zwracać uwagę na to, kiedy to się dzieje...np. ja jak rozmawiam z kimś i czuje napięcie...rozluźniam mięśnie, czuję wtedy nawet ból, bo jak cały czas masz napięte mięśnie, to jak puścisz to napięcie to dopiero czujesz ból wynikający z tego, jaką pracę wykonuja mięśnie i to jak długo. Ale staram się kontrolować. jak czuję, że napinam się i denerwuję, to sama zmuszam się rozluźnić, mówić wolniej( to trudne ale da się wypracować)...ale pomaga. Nic dziwnego, że boli Cię głowa, skoro masz takie napięcie organizmu. Jak masz choć trochę kasy to spróbuj masaże relaksacyjne pleców i karku raz w tygodniu lub co drugi tydzień. Wiem, że wyda Ci sie to głupie...ale mi pomaga i to bardzo. Organizm się tak rozluźnia, że po takim masażu nawet wzrok mam spowolniony. Spróbuj ćwiczenia fizyczne jak wolisz...po takim wysiłku jak się zmęczysz, to sam organizm będzie tak zmęczony, że napięcie puści. Musisz coś z tym zrobić, bo możesz zachorować na serce lub wrzody żołądka lub jeszcze coś innego. Pomyśl i daj znać co o tym sądzisz:)

Ja mam dzisiaj dzień lenia. Leżę w łóżku i nie robię kompletnie nic, tylko teraz weszłam na forum. Ale nie mam wyrzutów sumienia, bo kiedy będę się byczyć, jak będę miała dziecko kiedys? Wtedy zapomnę co to wylegiwanie się beztroskie:)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ćwiczę kiedy mogę, to pomaga zawsze tylko na moment.

Pomyśl i daj znać co o tym sądzisz:)
Z tym masarzem to skojarzyłem sobie, że może bicze wodne pod prysznicem mogą być dobrym pomysłem, raz zimna, raz ciepła woda, ciężko się napisać kiedy się stoi pod lodowatą wodą, może to coś pomoże choć odrobinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój postęp, jeśli mogę to nazwać postępem:

 

W niedzielę nie mogłam zasnąć, nagle coś mnie tknęło i poczułam w sobie siłę walki o lepsze jutro - w efekcie za namową :mrgreen: ponownie zrobiłam własny plan dnia i od dwóch dni staram się go trzymać - oczywiście nie wszystko wychodzi mi idealnie, ale czuje, że chce coś w końcu dla siebie zrobić.

 

Dziwi mnie tylko to, że przed niedzielą byłam w totalnej rozsypce, traciłam resztki pewności siebie, a w niedzielny wieczór, który nie różnił się niczym od poprzednich - uznałam, że mogę już coś zrobić i to robię. Dla mnie takie skoki w w wewnętrznej sile są co najmniej dziwne, ale wolę takie dni jak teraz niż to co ostatnio :mrgreen: Choć pewnie znów nadinterpretuję moje zachowanie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój postęp: Przejrzałam na oczy i rzuciłam wszystkie psychotropy które mi przepisywali i które sprawiły że nie mogę spać, nie wysypiam się i traciłam zasób słów, do tego doszły lęki...rzucam to gówno. Wiem jednym pomaga...szczerze napewno nie mi. Po wszystkich zle sie czulam ale ostatnio to juz byla przesada. Dopiero zaczynam powoli dochodzic do siebie. Zrozumialam ze jak sama sobie nie pomogę to nikt mi nie pomoże...no i zaczęłam psychoterapię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj widziałam się z psychologiem, rozmawiałam z nim na temat psychoterapii. Mam się zastanowić nad moją motywacją do leczenia, mamy się zobaczyć znowu za tydzień :roll: Wtedy dopiero dowiem się kiedy zaczynam terapię...

 

I tak czuję, że się cofam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×