Skocz do zawartości
Nerwica.com

acherontia styx

Użytkownik
  • Postów

    12 567
  • Dołączył

Treść opublikowana przez acherontia styx

  1. A po co mam jechać w ciepłe miejsce latem skoro tu mam ciepło? xD Na takie wakacje to warto jechać jak u nas jest zimno, brzydko i ponuro na zewnątrz
  2. No ciężko zmienić coś czego się nie chce zmieniać. Uważanie tylko urody za swój atut, poza tym, że jest strasznie płytkie, to prędzej lub później bańka pęknie, bo po 30 r.ż. organizm już się tylko starzeje i temu nie zapobiegniesz w żaden sposób. Uwierz, że żaden facet nie chce być z dziewczyną tylko i wyłącznie z powodu jej wyglądu. Związek to nie tylko wygląd partnera, a przede wszystkim jego osobowość. Chyba musisz zmienić trochę wartości, ale jak sama napisałaś - nie chcesz. Także ciężko tu cokolwiek poradzić.
  3. acherontia styx

    Samotność

    Tak, Zgadzam się, człowiek jest "zwierzęciem stadnym" i potrzebuje relacji. Jednak od bycia w relacji nie można uzależniać też reszty swojego życia, na zasadzie, że jak będę z kimś w relacji to wtedy zacznę się rozwijać zawodowo czy zacznę realizować swoje zainteresowania. Umówmy się, że do obu wymienionych przeze mnie rzeczy nie potrzeba drugiej osoby. I w ogóle uzależnianie poczucia własnej wartości od bycia w relacji trochę mocno pachnie osobą - bluszczem, a takie związki na dłuższą metę zawsze stają się toksyczne.
  4. Rozumiem wkurzenie, ale patrząc z innej strony to pozazdrościć lekarza, który takie rzeczy zauważa i rozpoznaje.
  5. Ok, luz. Tylko pytam, bo dla mnie to są po prostu zwykłe czynności dnia codziennego, ale ja mam inne kryteria zapewne
  6. Eeee, nie przesadzałabym. Ja swego czasu miałam na pieńku z dużą częścią nazwijmy to "zarządu" firmy w której pracuje. Mówiąc na pieńku mam na myśli sytuację, że większość z tych osób najchętniej to wręczyłaby mi wypowiedzenie. Niestety ku ich niezadowoleniu, blokowała to szefowa, a to ona miała decydujący głos. Nie chodziłam na zebrania z zarządem, które były obowiązkowe, ani nic. Oczywiście szefowa powiedziała tym osobom, że to przez nich nie chce przychodzić. Co powiedzieli? W sumie nic. Czy nadal najchętniej by mnie wywalili? Chyba już im przeszło z tego co mi kiedyś mówiła szefowa, bo podobno część się już do mnie przekonała, ale w sumie wisi mi to i powiewa. Wychodzę z założenia, że w pracy nie ma koleżanek, są tylko znajome mordy robię swoje, a jeśli ktoś ma ze mną jakiś problem, to jest to tylko i wyłącznie jego problem.
  7. @Harding a co w tych działaniach konstruktywnego? A w temacie: udało mi się przełożyć wizytę u endokrynologa na za 2 miesiące i załatwiłam wszystkie formalności związane z pracą na zastępstwie
  8. acherontia styx

    Samotność

    @Meya, w przypadku kobiet jest to trochę inaczej, ale nie pracując i mieszkając z mamą w tym wieku to - bądźmy szczerzy - nie jesteś idealną kandydatką na partnerkę życiową. W ogóle tak nie powinno być, że uzależniasz swój rozwój zawodowy od posiadania faceta. Facet rzecz nabyta. Raz jest, a za chwilę może go nie być. Tak samo to działa w drugą stronę.
  9. Chcesz wierzyć, że masz chorobę której nie masz to se wierz, co mi tam. Jak się lubisz sam dręczyć to Twój wybór.
  10. @Marcelek16 ale aktualnie to Ty sam sobie nakręcasz tą spiralę bo wmawiasz sobie chorobę, której nie masz i potwierdził Ci to lekarz.
  11. @Raccoon, to już kwestia mocno indywidualna. U mnie w gorszym czasie leżenie/siedzenie bezczynne to jest równia pochyła w dół. Nawet jak miałam fatalny nastrój to moja lekarka nie daje mi zwolnień dłuższych niż 5 dni, bo wie, że w moim przypadku to przyniesie więcej szkody niż pożytku. Mogę sobie zdychać, ale mam zdychać w pracy czy tam mając jakieś zajęcie, nie gapiąc się bezczynnie w ścianę/sufit. Jak sama poproszę o zwolnienie, to spoko, wystawi bez problemu, ale ja bardzo rzadko proszę. Moja terapeutka pod tym względem podziela zdanie mojej lekarki, ale to wiem, że w przypadku wszystkich pacjentów zaleca mimo wszystko zajęcie się czymś, żeby się nie zapadać jeszcze bardziej w gorsze samopoczucie.
  12. U mnie uciążliwe i dłużej utrzymujące się huśtawki nastrojów zawsze były wyciszane farmakologicznie stabilizatorem. Przeważnie też były konsekwencją jakiegoś stresującego okresu w moim życiu, który trwał dośc długo. Przy czym podkreślam uciążliwe, bo nastój nigdy nie jest na tym samym poziomie, nasze samopoczucie to sinusoida a linia prosta to tylko 4 metry pod ziemią.
  13. @mienta, z całym szacunkiem, ale Twoich twierdzeń jaka to schizofrenia jest lekka w porównaniu do depresji czytać nie idzie, bo aż oczy bolą. Przede wszystkim schizofrenia jest chorobą nieuleczalną. Dyskwalifikuje z części prac. Osoby ze schizofrenią są największą grupą osób korzystającą z pomocy socjalnej w porównaniu do wszystkich innych chorób psychicznych. Są też grupą, która najczęściej pozostaje bez jakiegokolwiek wsparcia społecznego. I tak, są to dane z oficjalnego raportu. Mniej niż połowa osób zdiagnozowanych pracuje normalnie, reszta żyje z rent i zasiłków. Duża grupa nie jest w stanie pracować w ogóle. No przepraszam, ale to są wspaniałe perspektywy życia z tą "lekką" wg Ciebie chorobą? Depresja również nie jest lekką chorobą, ale jednak tu proporcje rozkładają się o wiele bardziej na korzyść dla pacjenta. I przede wszystkim depresja jest uleczalna.
  14. @Mili89 akurat ja miałam kilka nakładających się na siebie diagnoz (na pewno dwie) i moje pierwsze leki były włączone z zupełnie innego powodu niż lęki jako takie, chociaż też chodziło o zab. o podłożu lękowym. A czy słuchałam lekarza? Ależ oczywiście, że nie, ale moja lekarka moje protesty na jej pomysły miała w głębokim poważaniu i podstępem wysłała mnie od razu na oddział terapeutyczny do miasta oddalonego o 300km Był moment w którym i mojej lekarce i zespołowi terapeutycznemu bardziej zależało na pomocy mi niż mi samej, bo ja totalnie nie współpracowałam w żadnych kwestiach poza braniem leków, bo te brałam od początku tak jak mi kazano.
  15. @Marcelek16, po pierwsze autodiagnoza jest warta tyle co nic. I zgadzam się z tym co powiedział lekarz. Wkręcasz sobie schizofrenię, której nie masz. Masz za to inne problemy, które pewnie wymagają pomocy zarówno psychiatry jak i psychoterapeuty.
  16. No mam coś co Wy tu nazywacie nerwicą lękową (bo takiej choroby w klasyfikacji oficjalnej nie ma). Znaczy się tego już akurat nie mam, bo pod tym względem jestem od minimum roku w remisji. A w sumie to nawet więcej, bo takie typowe lęki mocno utrudniające mi życie to miałam z 3 lata temu.
  17. Kocham takie upały! Dla mnie taka pogoda może być cały rok
  18. Pamiętajcie, że też wysokie temperatury wpływają na działanie antydepresantów i innych leków psychotropowych.
  19. Nie wszyscy. Nigdy nie miałam tak, że czekałam aż lek zaskoczy i liczyłam dni. Tylko sam się człowiek nakręca wtedy. Zaczynam brać nowy lek, ok, zakładam że kilka pierwszych dni może być różnych, ale nie przywiązywałam do tego zbytniej uwagi. Dając czemuś uwagę karmisz to jak budzisz się rano i myślisz tylko o tym, że będziesz mieć lęki i będziesz się źle czuć to tak będzie zapewne. Pewnie dlatego większość leków przeszłam totalnie bezproblemowo, lub z niewielkimi, nie utrudniającymi zbytnio codziennego życia ubokami. No ale mnie wszyscy lekarze od początku uczyli, że mam nie polegać na samych lekach, bo jak tak będę robić to daleko nie zajdziemy - leki są tylko wspomagająco a główna praca należy do mnie.
  20. Nie, bo nie jesteś w stosunku do siebie obiektywna. Diagnoza zab. osobowości wymaga dłuższej obserwacji. Ani lekarz, ani terapeuta po 3-4 wizytach nie postawią pewnej diagnozy.
  21. jakaś rozleniwiona no i też o wiele gorzej śpię przez tropikalne noce
  22. Zanim się napalicie na buspiron ostrzegam że od grudnia był niedostępny w aptekach. W czerwcu niby wrócił, ale nie wiem czy na stałe czy na chwilę, bo przestałam go już brać, to nie interesowałam się.
  23. Jeśli będzie to najwcześniej za 2-3 lata. Na razie trwa III faza badań klinicznych i jak ona się zakończy pomyślnie to dopiero firma będzie mogła złożyć wniosek rejestracyjny.
×