Skocz do zawartości
Nerwica.com

acherontia styx

Użytkownik
  • Postów

    12 567
  • Dołączył

Treść opublikowana przez acherontia styx

  1. Ktoś kiedyś puścił taką teorie, a w rzeczywistości nie ma ona pokrycia. U mnie leki które od początku robią duże problemy przeważnie wylatują na stałe z dostępnych opcji. Jedynie paroksetyna była lekiem, który dał mi popalić na początku i został na dłużej. Każdy inny robił out na stałe bez możliwości powrotu do niego zarówno z mojej strony jak i ze strony lekarza. Leki których włączenia w ogóle nie odczułam też wyleciały z dostępnych opcji, bo uciążliwych uboków nie dawały, ale psuły inne rzeczy powodując np. zapalenie tarczycy, hiperprolaktynemię, wydłużając QTc w EKG, a takie rzeczy u mojej lekarki lek dyskwalifikują, bo nie chodzi o to, żeby leczyć jedno, psując równocześnie coś innego. I na chwilę obecną nie wiem czy w moim przypadku nie jest tak, że więcej leków jest na czarnej liście, niż na niej nie jest, ale mimo to udało się ustawić leczenie tak, że są pozytywne efekty przy totalnym braku działań niepożądanych. W ogóle u siebie uważam za sukces fakt, że udało się zminimalizować ilość leków i jestem obecnie na jednym w średniej dawce i jest Zresztą mam niecny plan, o którym moja lekarka jeszcze nie wie, że jak taki stan utrzyma się do przyszłego roku, to zrobimy całkowite zejście z leków po 10 latach
  2. Wstrzymaj się z takimi poradami. Akurat przy braniu jakichkolwiek leków grejpfruty są wysoce niezalecane, a przy niektórych lekach wręcz zakazane.
  3. Tak, na NFZ. Nie wiem czy trudno, ja nie miałam problemu na kwalifikacji, dali mi wybór, jak chce to mnie przyjmą. Jak teraz przejdziesz kwalifikacje to święta BN spędzisz na oddziale. We wakacje jest zawsze mniej chętnych i terminy będą na pewno szybkie.
  4. To już Apap Noc na mnie lepiej działa niż Diphergan nasennie
  5. Gwoli ścisłości, badania pokazują, że placebo ma porównywalną skuteczność z niektórymi antydepresantami
  6. U mnie nie minęła przez 2 lata brania leku. Chociaż ja bym tego typową sennością nie nazwała, co bardziej uczucie "nie chce mi się, poleżałabym sobie" i później nauczyłam się je ignorować, także nie specjalnie mi to przeszkadzało.
  7. Przesadzenie eutanazji alokazji i przy okazji znalezionych 5 bulw 3 pójdą w świat, 2 zostają u mnie i już siedzą w perlicie
  8. Ja nie mówię o wysiłku fizycznym. Co wysiłku pt. ćwiczeń oddechowych czy ruszenia tyłka do fizjoterapeuty.
  9. Na takie bóle mięśni są tym bardziej metody niefarmakologiczne. Tylko wymagają więcej wysiłku i czasu.
  10. Zależy od oddziału i regulaminu, tam gdzie ja byłam nie było można.
  11. Ja byłam na grupie tylko na oddziale terapeutycznym i czekałam +/- 4-5 miesięcy, w tym samym szpitalu na terapię grupową w trybie ambulatoryjnym swego czasu czas oczekiwania był +/- 2 lata nie, nie przez brak chętnych, przez kolejki. Dużo zależy od popularności miejsca. Są miejsca gdzie czekasz miesiącami, a są takie gdzie idzie się dostać praktycznie z marszu.
  12. Wczoraj zarówno ktomalek jak i gdziepolek pokazywało, że w Aleksandrowie Kujawskim jest dostępne 1 opakowanie, ale teraz patrzę, że już nie ma, czyli pewnie się sprzedało. Na mnie nic innego nie działało w ogóle nasennie praktycznie, ani zetki ani inne leki (albo działało max. 2 tygodnie). Możesz spróbować zwiększyć dawkę trazodonu, wtedy to działanie sedujące nie jest już tak wyraźne, ale to już lekarz musi zdecydować lub spróbować przejść na wersję CR. Ja tylko taką brałam i rano wstawało się może ciężko, ale to zmulenie szybko mijało (w ciągu 1-2h max), a nie sypiałam przy tym nie wiadomo ile godzin, bo przeważnie 5-6h. Inna kwestia, też znacząca, na którą uwagę zwrócił mi lekarz w poradni leczenia zaburzeń snu to inne leki, które bierzesz a także pory w jakich się je bierze (a niestety 99% zwykłych psychiatrów zaleca leki nasenne z dawkowaniem z tyłka ). Mnie lekarz z ciężkiej bezsenności wyleczył bez leków praktycznie, tylko w pierwszym okresie brałam leki nasenne i to nie 1-2h przed pójściem spać, a 5h przed.
  13. Zero wglądu w chorobę co potwierdza Twoja ostatnia wypowiedź i dlatego ciągle lądujesz w szpitalu i będziesz w nim lądować, aż w końcu wylądujesz na przymusowych zastrzykach z leków
  14. Godzina to mało. Standardowo grupa trwa od 90-120 minut. Nie mówi każdy po kolei, ale mówi każdy. To pacjent sam decyduje kiedy chce mówić. Na pierwszej sesji tylko pewnie trzeba będzie się przedstawić i powiedzieć z jakiego powodu się zdecydowało na taką formę terapii. Przy czym jednak polecam mówić bo samym siedzeniem i milczeniem to nie za wiele wyniesiesz z takiej formy terapii. Zresztą dużo też zależy od terapeutów prowadzących grupę, tego w jakim nurcie pracują etc. Ja akurat takiej formy terapii nie lubię, ale wiem, że niektórym pomaga.
  15. Omdlenie przy pobraniu krwi jest normalne i uznawane za fizjologiczne. Nie jest to patologia. Krew z zasady krąży w obiegu zamkniętym i tak powinno pozostać. Jeśli obieg staje się otwarty z jakiegoś powodu ma prawo to spowodować omdlenie. Inna sprawa, że odróżnijmy omdlenie od zasłabnięcia, bo to nie jest to samo. I przy pobraniu krwi, czy innych tego typu sytuacjach zdarzają się zasłabnięcia, nie omdlenia.
  16. @warning, są tabletki 50mg ale widzę, że tylko w jednej aptece w Polsce dostępne. Nie brałam zwykłego, tylko ten z "ogonem" kilka lat w dawkach 25-50mg i nie zauważyłam niczego takiego.
  17. Zasmuciło mnie to teraz Ona była taką ciepłą i serdeczną osobą
  18. Fakt, że ona już była starsza i też miała problemy zdrowotne swoje, ale i tak za wcześnie na Nią
  19. @Purpurowy, faktycznie. Miałam ją w znajomych na fejsie i nie widziałam tego posta, a to już prawie rok minął
  20. @Fobic, fakt, że ja w momencie jej włączania do leczenia nie miałam nasilonych lęków, stąd pewnie mój taki a nie inny odbiór tego leku. Lęki utrudniające mi mocno życie pojawiły się dopiero przy wchodzeniu na paroksetynę i pregabalina nie dała rady ich zminimalizować.
  21. Ja takich wyraźnych efektów działania pregabaliny nie czułam nigdy, dla mnie to jest lek raczej działający w tle, a brałam też 75mg rano i 125mg wieczorem przez ok. 2 lata. No ale ja mam trochę inne podejście do leków niż duża część osób na tym forum
  22. Ja biorę sertralinę od 3 lat, a łącznie to pewnie już z 7 lat, bo to nie było moje pierwsze podejście do tego leku. Z tym, że ja przy chwilowych pogorszeniach nie zwiększam od razu dawki. U mnie, żeby lekarz zdecydował się na zwiększenie dawki gorsze samopoczucie musi trwać minimum miesiąc z tendencją spadkową, bo zbyt wiele czynników zewnętrznych wpływa na samopoczucie, żeby każde pogorszenie zrzucać na lek i jego brak działania. Przy ostatnim pogorszeniu zmianę dawki miałam dopiero po ok 3 miesiącach, ale na krótko i wróciłam już do poprzedniej dawki, którą brałam od początku czyli 100mg. 2 tyg. temu na wizycie lekarz zastanawiał się czy nie dołożyć małej dawki innego SSRI, żeby trochę podbić działanie jeszcze, ale ja w sumie kazałam się wstrzymać z tym i dobrze zrobiłam, bo już jest wszystko ok i nie ma potrzeby dokładania.
×