Skocz do zawartości
Nerwica.com

acherontia styx

Użytkownik
  • Postów

    12 567
  • Dołączył

Treść opublikowana przez acherontia styx

  1. To wskazuje na zaburzenia konwersyjne, które należą do grupy zab. lękowych. Leczenie to głównie psychoterapia, leki tylko wspomagająco. Same leki często są nieskuteczne. I wiem co mówię, bo żyłam z podobnymi objawami 15 lat.
  2. Akurat to byłam ja i sprawa z terapeutką wyjaśniona i w ogóle nie padł żaden argument z tych, które wymieniłeś a za tamtą sesję nie płaciłam. Nie będę opisywać tu jak to zostało wyjaśnione, bo widzę, że Ty i tak masz już swoje zdanie. Dodam tylko, że ja sama, wcześniej z 2x w trakcie terapii byłam równocześnie zdalnie na wykładach i też miałam włączoną w tle prezentacje. A jej argumentacja nie miała nic wspólnego z moją wcześniejszą "obecnością" w 2 miejscach równocześnie. Nie wszystko jest czarno-białe, są też odcienie szarości
  3. @cynthia, Ty jako Ty nie możesz nic zrobić, poza leczeniem swojej choroby. Nie masz też wpływu na osobowość i predyspozycje innych. Mając schizofrenie można być w szczęśliwym i udanym związku, trzeba jednak też nie dopuszczać do izolacji partnera i samej siebie i dbać o kontakty też z innymi, zdrowymi osobami, co w przypadku gdy się pracuje nie jest trudne, bo siłą rzeczy ma wtedy regularne kontakty z ludźmi. I ważne tu są kontakty osobiste, nie znajomości przez internet. Sytuacja gdy obie osoby większość czasu spędzają w domu ze sobą, z niewielkim kontaktem z ludźmi zdrowymi na pewno zwiększa ryzyko indukcji psychozy, ale też nie jest to tak, że na pewno to się wtedy stanie. To jest mimo wszystko rzadkie zaburzenie, ale też nie nie możliwe do wystąpienia. Można żyć normalnie, tylko trzeba unikać izolacji.
  4. Nie pamiętam czy sama miałam mówić na początku czy oni pytali od razu. To nie są pytania stricte o objawy. Bardziej ogólne, dot. codziennego funkcjonowania. Masz mówić zgodnie z prawdą. Nie ma tu recepty na to co powiedzieć, a czego nie. Nie wiem czy Ci wypisze, nie znam Twojego lekarza. Klinika Zab. Afektywnych składa się z dwóch oddziałów, mogą stwierdzić że zamiast na psychoterapeutyczny, najpierw powinnaś trafić na ten drugi, bardziej psychiatryczny gdzie jest mniej terapii. Tak samo w trakcie pobytu na psychoterapeutycznym mogą zadecydować o przeniesieniu na psychiatrię. Skierowanie na taki oddział wygląda tak samo jak każde inne skierowanie do szpitala psychiatrycznego, także to nie jest jakieś specjalne osobne skierowanie stricte na psychoterapeutyczny oddział. Jedyna różnica, że na druku skierowania do szpitala psychiatrycznego lekarz zaznacza, że oddział terapeutyczny (moja lekarka zawsze wpisywała nazwę konkretną oddziału, ale to nie jest wymagane, samo "oddział terapeutyczny" też wystarczy). Pilne zawsze można wpisać, ale to nie wpłynie za bardzo na termin oczekiwania na przyjęcie. Na takich oddziałach obowiązuje kolejność zgłoszeń i dyspozycyjność pacjenta. Muszą się wyrobić w pół roku z przyjęciem od momentu kwalifikacji, nie ważne czy to pilne skierowanie czy nie. Zdarza się na innych oddziałach, że niektórym pacjentom przyspieszają przyjęcie, bo mi tak zrobili raz w Warszawie, że zamiast 6 miesięcy czekałam 2 miesiące tylko, bo przyjęli mnie trochę poza kolejnością, ale to zależy już tylko od decyzji zespołu terapeutycznego i tego na kwalifikacji Ci nie powiedzą. Mnie przyjęli szybciej, bo to była pandemia, ja na tamten moment byłam jedyną zaszczepioną pacjentką (w tamtym okresie zaczynali szczepić tylko pracowników ochrony zdrowia i osoby starsze) i byłam dla nich "bezpieczniejsza", plus mój stan i dyspozycyjność zadecydowały, że ok, przyjmują poza kolejnością. No i też pewnie moja terapeutka miała w tym swój udział jakiś, bo pracowała na tym oddziale.
  5. Moja lekarka na takie coś nie pozwalała. Przy takich dawkach i wyższych już kazała rozdzielać na 2 dawki.
  6. Jak to powiedział kiedyś znany polski psychiatra, Tadeusz Bilikiewicz: "Stan zakochania to ostra psychoza na tle seksualnym"
  7. No lekarz niefortunnego sformułowania użył, ale z drugiej strony no jak najprościej określić laikowi mechanizm wystąpienia takiego zaburzenia?! No zarażenie się, skoro samo z siebie nie występuje, a jedynie w kontakcie i pod wpływem osoby chorej. Fakt, że powinien wyjaśnić w tej sytuacji na czym to "zarażenie" polega, no i też odbiór zależy od tego jak to zostanie powiedziane itp. a tego nie wiemy, bo równie dobrze mógł gestem pokazać znak cudzysłowiu, co dla mnie już z automatu oznacza, że nie jest to zaraźliwe tak jak np. grypa, tylko po prostu na dany moment nie miał lepszego określenia i trzeba brać na nie poprawkę zbyt dużo niewiadomych w jaki sposób to zostało przekazane i w jakim kontekście, żeby oceniać tu lekarza.
  8. @cynthia, @Melodiaa, @Destrukcyjny Mocno skrótowo i mocno okrojony temat bo większość artykułów naukowych na ten temat jest płatna.
  9. Nawet hipotetycznie porównanie totalnie z tyłka. Ile godzin działa LSD po zażyciu? A spędzanie z kimś czasu liczonego w miesiącach/latach?
  10. Z tym, że lekarz to pewnie jakoś niefortunnie ujął, ale przypadki psychozy indukowanej się zdarzają. Partner zaczyna podzielać urojenia osoby chorej. Najczęściej mówi się o dzieciach, ale może to dotyczyć każdej osoby, bo nie wiek tu ma znaczenie, co osobowość i podatność na wpływy. Jak ktoś nie ma tzw. "silnej osobowości" to jest większa szansa, że wystąpi psychoza udzielona. Ja sama jako dziecko byłam narażona na wystąpienie takiej psychozy, a raczej tego bali się lekarze, ale jak widać już w wieku 12 lat miałam na tyle silną osobowość, że mnie to ominęło ku zdziwieniu nawet psychiatrów. Leczenie tego polega na całkowitym odseparowaniu i braku kontaktu z osobą chorą. Po jakimś czasie wszystko samoistnie wraca do normy. Także jednak lekarz nie gada głupot, co najwyżej źle tłumaczy
  11. W teorii tak, ale nie będzie to taka "typowa" schizofrenia. Łatwo uleczalna bez leków, ale wymagająca odseparowania od osoby chorej na dłuższy czas.
  12. No telefon na takiej kwalifikacji to by było mocne przegięcie. A po co kartka jak nie wiesz o co zapytają? Oni najpierw biorą samą dokumentację i zapoznają się z nią, dopiero później zapraszają na rozmowę, po rozmowie wychodzisz na chwilę i po chwili zapraszają po decyzję. Jakoś w pandemii. Koło miesiąca lub dwóch, nie pamiętam już. Mogą i tak. Mogą też stwierdzić, że na dany moment objawy są zbyt nasilone i nie da rady pacjent na terapii opierającej się na zamknięciu przez 6 miesięcy w grupie ludzi 24h. A na takich oddziałach terapia opiera się na mówieniu przy innych pacjentach o swoich problemach. Mi dali wybór. Powiedzieli, że jak chcę to mnie oczywiście przyjmą, ale zaznaczyli, że w ich opinii mi taki oddział nie jest potrzebny i lepsza pod względem terapeutycznym będzie dla mnie terapia indywidualna ambulatoryjnie 2x w tygodniu, a nie odcinanie się od świata i zamykanie w szpitalu. W moim przypadku okazało się że mieli rację. Zamknięcie się w szpitalu było najgorszym co mogłam zrobić dla swojej terapii. I nawet moja terapeutka, która zna mnie od x lat, to później przyznała.
  13. @robertina w tym momencie zaczęłabym się zastanawiać czy ja aby na pewno zachowuję się ok w relacjach skoro mówisz, że WSZYSCY Cię odrzucają i prześladują. Wiadomo, nie da się lubić ze wszystkimi i wszędzie są osoby, które nie przepadają za nami, albo my za nimi, ale to nigdy nie jest tak, że totalnie nikt nas nie lubi i nie chce z nami rozmawiać. Warto by było zastanowić się w tym momencie nad tym co ja wnoszę do relacji z innymi ludźmi lub czy aby na pewno dobrze interpretuje sygnały/komunikaty jakie mi inni wysyłają. Też nad tym jaki sygnał ja wysyłam do świata. Jeśli odbierasz świat i innych ludzi jako zagrażający czy wrogi, to taki będzie.
  14. @Betixa ja byłam tam tylko na kwalifikacji, na samą terapię tam się nie zdecydowałam, tylko poszłam do Warszawy. Żeby się dostać trzeba przejść kwalifikację, która jest z całym zespołem terapeutycznym. Jesteś w stanie usiąść przed 20 ludzi i opowiadać o sobie i o tym z czym masz problem i odpowiadać na pytania, których nie poznasz wcześniej? Pobyt tam opiera się o terapię grupową, indywidualną, psychorysunek, muzykoterapię i choreoterapię i inne zajęcia obowiązkowe. Jak ja się starałam to czas oczekiwania na przyjęcie to ok 3 miesięcy po kwalifikacji, ale to się zapewne zmienia. I tak, mogą odmówić przyjęcia jeśli uznają, że pacjent się nie nadaje na taką formę terapii.
  15. ogarniam dokumentację w pracy nie lubię i o!
  16. A czy Ty poza czekaniem na lek robisz cokolwiek żeby samej sobie pomóc? Leki w takich przypadkach to nie wszystko.
  17. A bo nie lubię jak ktoś mi pracę utrudnia
  18. Znaczy się ja średnio widzę sens w spalaniu się i przekonywaniu innej osoby na siłę do moich poglądów. Każdy niech sobie wierzy w co chce, nawet w garbate aniołki może i nic mi do tego. Ty masz prawo mieć takie zdanie, a druga osoba ma prawo mieć inne i obie są ok. Narzucanie komuś na siłę swojego punktu widzenia tym bardziej prowadzi do konfliktów, a z Twoich postów w tym temacie wnioskuję, że to próbujesz robić, to nie dziw się, że kończy się to kłótniami i niepotrzebnymi nerwami. Na siłę czyichś przekonań nie zmienisz. Żyj po swojemu, ale innym też daj żyć i wierzyć w to co chcą.
  19. A nie ma żadnej zmiany w samopoczuciu w porównaniu do mniejszych dawek? Nic lepiej? Nic gorzej? Dalsze kroki i tak musisz konsultować z lekarzem odnośnie leczenia, ale u mnie lek by już wyleciał jeśli po takim czasie nie dostrzegłabym zmian na plus, chociażby minimalnych.
×