Skocz do zawartości
Nerwica.com

Obrzydliwe natręctwa myśli


Stiw

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem, że pewnie takich tematów było już tutaj wiele i pewnie wielu z Was nie będzie się chciało powtarzać, ale mimo to opiszę tutaj swój problem.

 

Od kilku lat cierpię na nerwicę natręctw. Co prawda nie jest stwierdzona oficjalnie, ale wszystkie objawy, które mam pokrywają się z tymi występującymi w nn. Do tej pory, lepiej lub gorzej, ale sobie z tym wszystkim radziłem. Na początku były to przede wszystkim problemy z tzw. "rytuałami", ale one w końcu ustąpiły i obecnie, jeżeli coś się gdzieś pojawi, to jest to kompletna błahostka, która odpuszcza po chwili i szybko o niej zapominam.

 

Znacznie gorzej jest jednak z tym co dzieję się w mojej głowie. Natręctwa myśli są nie do zniesienia, po prostu, mimo że wiem, że to one to jednak wciąż nie mogę myśleć normalnie i wyrzucić tego z głowy, albo przyjąć, że to przecież tylko zasługa nn, a nie tego, że jestem nienormalny, zboczony czy pozbawiony uczuć. Wpijają się, raz mocniej, a raz słabiej i świdrują mi mózg, a ja ciągle mam poczucie, że noszę ze sobą balast równy 50kg, którego nie mogę zrzucić, albo wciąż pojawia się świadomość, że ciągle coś nade mną wisi i nie mogę pójść normalnie spać, obejrzeć filmu, załatwić potrzebę czy wyjść z psem bo cały czas "coś" jest obok.

 

Tak jak wspomniałem na początku - z czasem nauczyłem się z tym żyć i byłem w stanie to "olewać", ale od kilkunastu tygodni, w zasadzie już kilka miesięcy jestem w nowym, cudownym, bardzo udanym związku. No i ta zasrana, znienawidzona nerwica wyczuła, że jest to idealna okazja do powrotu w moją głowę atakując chyba w najbardziej obrzydliwy i chamski sposób. Jaki? Wmawiając mi, że jestem... tfu! pedofilem...

 

To zrobiło się nie do zniesienia, gdy widzę jakieś dziecko, na żywo, czy w TV od razu pojawia się ta myśl, coś w głowie każe mi analizować, co będzie jak będę miał swoje dziecko i np gdy będzie małe będę miał je umyć, albo będę chciał je pocałować. Ta cholerna nerwica każe mi myśleć, że wtedy skrzywdzę własne dziecko. To jest nie do zniesienia! Ja nikogo nie skrzywdzę, Boże, no jak...? Ale ciągle, ciągle o tym myślę... I czytałem na tym forum, że sporo jest takich tematów, czytałem, wiem, że to tylko nn, ale jednak wciąż nie mogę się uwolnić.

 

Mało tego, ta szmata każe mi myśleć, że nie kocham swojej kobiety. To podłe...

 

Niestety, moja dziewczyna nie do końca rozumie to wszystko i ja w sumie nie mam jej tego za złe. Pewnie bym też nie umiał zrozumieć. Gdy w jakiś tam sposób wyciągnęła ode mnie to, że "mam myśli, że jej nie kocham" była po prostu skrzywdzona, tak jak i ja, a nn siedziała w kacie i śmiała się, tak cholernie mocno śmiała się z naszych łez. I oczywiście nie odpuściła, ciągle, od długiego już czasu wymusza na mnie, żebym powiedział mojej dziewczynie o myślach związanych z dziećmi, tych, które opisałem wyżej... Ale przecież nie mogę, po pierwsze, boje się, że nie zostanę zrozumiany, a po drugie, nawet jeśli zostanę, to w jej pamięci już na zawsze będzie świadomość, że ja mogłem o takim czymś kiedyś myśleć i może mogę nadal...?

 

To zniszczy mi związek i życie. Po prostu już nie mam sił...

Kiedyś ktoś napisał, że nie można z nikogo robić konfesjonału. I nie chcę tak robić. Ale nerwica tak strasznie napiera, że boje się, iż w końcu złamę się tak jak z tym "niekochaniem" i powiem o wszystkich obrzydliwościach, które są mi tak rzekomo "bliskie".

 

Jeżeli nic mi nie pomoże pójdę w końcu do lekarza, ale skoro temat kumam, a jak widać po opisie tak jest, to może dam sobie z tym radę sam? Może pomoże mi ktoś z Was?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

 

 

nie umiesz kontrolować własnych myśli to Ty masz wpływ na swoje myśli i jak bardzo je wartościujesz tylko nie potrafisz tym sterować jak "normalni" ludzie :)

 

To zrobiło się nie do zniesienia, gdy widzę jakieś dziecko, na żywo, czy w TV od razu pojawia się ta myśl, coś w głowie każe mi analizować, co będzie jak będę miał swoje dziecko i np gdy będzie małe będę miał je umyć, albo będę chciał je pocałować. Ta cholerna nerwica każe mi myśleć, że wtedy skrzywdzę własne dziecko.

 

Co się stanie kiedy zaakceptujesz scenariusz, że możesz w ten sposób skrzywdzić dziecko? Co się wtedy wydarzy? Jakie będzie miało konsekwencje tego, że je pocałujesz? Czy nie możesz takiej rzeczy z miłości zrobić? Posiedź chwile z tym odczuciem i spytaj siebie co wtedy będzie jak to się wydarzy.

 

 

Byłem kiedyś na dużym spotkaniu rodzinnym w jakieś restauracji to była jakaś uroczystość, była tam kuzynka, której dawno nie widziałem i bodajże mały kuzyn i na pożegnanie ten mały kuzyn pocałował mnie w usta. Jeszcze nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło, poczułem się dziwnie, kuzynka się z tego zaśmiała, a nawet odebrała to pozytywnie. Co chce Ci pokazać? Że to dla dziecka może być normalny taki cmok, od niego wyszło to naturalnie i było zadowolone to ja się tylko dziwnie z tym poczułem. A Ty jakbyś zaakceptował coś takiego, że możesz zrobić to co wtedy? Prawdopodobnie i tak jak będzie go kąpał to i tak tego nie zrobisz :)

 

 

 

 

 

"Mało tego, ta szmata każe mi myśleć, że nie kocham swojej kobiety. To podłe... "

 

Odpowiedz sobie na pytanie co dają Ci za lekcje te myśli, odbierasz je skrajnie negatywnie i z nimi walczysz, dlatego będą coraz bardziej naciskać, odpuść. Kiedy te myśli zaczną atakować skup się na oddechu kiedy Twoja klatka piersiowa podnosi się i opada i zacznij wtedy liczyć sobie z taką prędkością jaką oddychasz.

 

 

Lekarza również możesz odwiedzić :)

 

 

Pozdrawiam, sprawdź porządnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak zajmiesz się jakąś myślą i ją 'rozwiążesz' wtedy wzmacniasz schemat natręctwa.

napięcie nierozwiązanego natręctwa to okres odwyku, tak to należy traktować i po takim odwyku zmieni się perspektywa, nie wcześniej.

 

można się wspomóc etykietowaniem, pojawia się krzywa myśl, wtedy nazywa się ją 'choroba' i już nie tyka, najgorzej taplać się w tym błocie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stiw, piszesz, że od kilku lat cierpisz ale nie napisałeś czy się leczyłeś ? Mam NN i mam bardzo podobne myśli tylko troszkę inaczej to wygląda ja mam wszystko nie, że chce zrobić ale, że zrobiłam ale tak czy siak oba typy NN sa straszne bo strach przed byciem najgorszym zwyrodnialcem też miałam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co się stanie kiedy zaakceptujesz scenariusz, że możesz w ten sposób skrzywdzić dziecko? Co się wtedy wydarzy? Jakie będzie miało konsekwencje tego, że je pocałujesz? Czy nie możesz takiej rzeczy z miłości zrobić? Posiedź chwile z tym odczuciem i spytaj siebie co wtedy będzie jak to się wydarzy.

 

Ale ja to właśnie wiem. Wiem, że mogę z miłości. Wiem, że jak je dotknę czy pocałuję to nie zrobię nic złego. Wiem, ale mimo to nie chcę mnie to odpuścić. A jak zaakceptuje scenariusz, że to wszystko będzie oznaczało skrzywdzenie to pewnie odetchnę i myśli puszczą, tylko wtedy będę w swoim rozumieniu "pedofilem"... A w zasadzie to akceptacja w mojej głowie nic nie da, mnie zmusza, żebym wyznał to swojej dziewczynie. I to jest najgorsze.

 

Odpowiedz sobie na pytanie co dają Ci za lekcje te myśli, odbierasz je skrajnie negatywnie i z nimi walczysz, dlatego będą coraz bardziej naciskać, odpuść. Kiedy te myśli zaczną atakować skup się na oddechu kiedy Twoja klatka piersiowa podnosi się i opada i zacznij wtedy liczyć sobie z taką prędkością jaką oddychasz.

 

Próbuje wcale nie myśleć. Stworzyć jakiś niewidzialny mur i tam to zostawić. Czasem się udaje, ale w większości przypadków nie i odczuwam to o czym pisałem w pierwszym poście.

 

jak zajmiesz się jakąś myślą i ją 'rozwiążesz' wtedy wzmacniasz schemat natręctwa.

napięcie nierozwiązanego natręctwa to okres odwyku, tak to należy traktować i po takim odwyku zmieni się perspektywa, nie wcześniej.

 

można się wspomóc etykietowaniem, pojawia się krzywa myśl, wtedy nazywa się ją 'choroba' i już nie tyka, najgorzej taplać się w tym błocie.

 

Dokładnie. "Rozwiązanie" powoduje tylko wzmocnienie siły tej cholernej nerwicy. Tak było z tym rzekomym "niekochaniem" mojej dziewczyny. W końcu to wyszło, ją bolało, mnie bolało, płakaliśmy, ale czułem się "wolny"... Tylko co to za wolność, kiedy dookoła jest sama krzywda? A etykiety nie pomagają. Czasem próbuje głośno krzyczeć, gdy jestem sam, żeby spieprzała, że nie będę jej słuchał, ale to nic nie daje, jest silniejsza...

 

Stiw, piszesz, że od kilku lat cierpisz ale nie napisałeś czy się leczyłeś ?

 

Nie. Raz byłem u psychiatry z powodu problemów ze snem (nie związane z NN) i wtedy powiedziałem o niej, ale wówczas był to okres kiedy praktycznie w ogóle mną nie rządziła, więc wspólnie uznaliśmy, że widocznie przeminęło.

 

---

 

Najgorsze, że pewnie znów przegram. Przegram raniąc bliskie mi osoby i opowiadając im te wszystkie obrzydliwości, bo tak jest łatwiej. Wyspowiadać się, zrzucić to z siebie, bo to przecież "wystarczy tylko powiedzieć" i już odzyskam spokój, tylko, że ja odzyskam, a inni?

 

...

 

-- 15 lis 2013, 08:50 --

 

I znów się zaczyna... Wczoraj wieczorem było lepiej bo pojawiło się tu kilka postów i to chyba trochę pomogło, a dziś znowu to samo. Ciągle ta cholerna chęć powiedzenia wszystkim, szczególnie mojej dziewczynie, o tych obrzydliwych myślach we mnie siedzących, z którymi tak się biję. Jak topór nad głową, jak cementowe buty przywiązane do moich nóg, jak dwa ciężkie worki ziemniaków. Nie odpuści... Złośliwa nerwica, nie chcę odpuścić.

 

-- 17 lis 2013, 08:49 --

 

Nikt nie chcę już nic dopowiedzieć? Jakoś mi pomóc? Nie mam jak dać znać, że się tu wpisuje bo nie pojawia się nowy post....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×