Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to może być nerwica?


Julka24

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim! Jestem tu nowa, ale od dawna wahałam się żeby zapytać, czy problem z którym się borykam, może być objawem nerwicy. Zacznę może od początku.

Więc tak, mam 17 lat i jestem w pierwszej klasie liceum, no i niestety mam ogromny problem z chodzeniem do szkoły. W gimnazjum zawsze bardzo dobrze się uczyłam i nie miałam powodów by opuszczać szkołę, jednak pod koniec trzeciej klasy zaczęłam unikać wybranych lekcji, wydawało mi się że nie dam rady z nauką, że stanę się jedną z gorszych, skończyłam gimnazjum z bardzo dobrymi wynikami (średnia 5.6, egzamin gimnazjalny zdany na ponad 90%), dostałam się do renomowanego liceum i tu mój problem się pogłębił. Na początku myślałam, że wszystko będzie dobrze, poznam nowych ludzi, ale niestety tak nie było. W nowej klasie nie czuję się tak dobrze jak w gimnazjum (może dlatego, że znajomych z gimnazjum znam od przedszkola, a ludzie z nowej klasy są mi całkiem obcy). Już nie jestem najlepszą uczennicą. Przez to właśnie rzadko bywam w szkole, ale nie dlatego, że mi się nie chce, po prostu nie mam siły, czuję taki paraliżujący stres, który ani nie pozwala mi się porządnie przygotować do lekcji, ani nawet zając zupełnie innymi sprawami. Jak już pisałam te wszystkie problemy zaczęły się pod koniec gimnazjum, nie wiem dlaczego, ale nagle straciłam pewność siebie, kontakty ze znajomymi stały się trudniejsze, teraz czuje jakbym była zupełnie inną osobą. Wcześniej byłam pewna siebie, otwarta, zawsze angażowałam się w różne projekty. W nowej klasie nikt nie dostrzega moich problemów, bo w szkole jestem zawsze uśmiechnięta, radosna, mam ataki głupawki, ale tak naprawdę to nie jestem prawdziwa ja, w domu zadręczam się każdym moim błędem, czuję wstyd kiedy uświadamiam sobie, że zrobiłam coś źle lub powiedziałam coś dziwnego, nie potrafię żadnej pracy doprowadzić do końca, bo wydaje mi się że jestem zbyt mało dokładna. Jak coś robię, to musi to być wykonane idealnie (dla przykładu: jedno niewielkie okno w moim pokoju myłam 4 godziny, bo wydawało mi się, że źle to robię). Kolejnym moim problemem jest to, że od dzieciństwa lubiłam mieć wszystko idealnie równo ułożone, milion razy sprawdzałam czy drzwi są zamknięte itp. (coś w rodzaju zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych) teraz ta moja chęć 'ułożenia wszystkiego idealnie równo' bardzo często się nasila, niestety moja rodzina uważa że jest to tylko moja głupota i marnotrawienie czasu. W gimnazjum o tym wszystkim wiedziała moja najlepsza przyjaciółka, która miała podobny problem, teraz ona jest w innej szkole, prawie w ogóle się nie widujemy, a ludzie z mojej nowej klasy nie wiedzą o tym, że mam taki problem, czuję że dla nich jestem zupełnie inną osobą. Moje ostatnie zmartwienie, to cykliczne zmiany nastroju. Otóż przez kilka miesięcy jestem radosna wszystko mnie cieszy, mogę chodzić do szkoły, potem czuje się gorzej, wszystko jest mi obojętne, a następne miesiące to istna męczarnia, coś w rodzaju depresji. Niestety nie mogę o tym wszystkim powiedzieć rodzicom, ponieważ stwierdzą, że jest to mój wymysł i w końcu mi to przejdzie. Myślę, że istotny jest jeszcze jeden fakt, do którego wstyd mi się przyznać, ale chcę być szczera i opisać wszystko co aktualnie 'siedzi' we mnie, więc tak czasami miewam myśli samobójcze, ale nie w taki sensie, że chcę odejść z tego świata, chcę dalej żyć, ale nie mogę już dłużej cierpieć.

pomóżcie mi, bo sam nie wiem co mi jest :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Julka,

otoz moze to byc nerwica. Nie jestem psychiatra i nie napisze Ci, ze na pewno ale sama mam nerwice lekowa i potrafie to porownac. Rowniez jestem mloda osoba mam 22 lata. Mam synka i meza i dzieki mojemu dziecku wyszlam z tego koszmaru i jestem w trakcie odstawiania lekow. Tez bardzo czesto myslalam o smierci dokladnie tak jak Ty - nie chcialam odchodzic z tego swiata, zabijac sie, wieszac tylko po prostu skrocic moja meczarnie. Naszczescie mysl o moim dziecku dawala mi bardzo duza sile.

Tak samo jak Ty mialam wahania nastroju, obojetnosc.... ogolnie lipa :? taki stan mialam prawde mowiac juz od jakis paru lat tylko zabawialam sie tu impreza, tam impreza, tam jeszcze czyms innym i tak dni mijaly. Kiedy postanowilam, ze chce miec dziecko wszystko sie zmienilo, choroba tak jakby zaczela sie poglebiac. Wtedy poszlam do psychiatry i uzyskalam pomoc. Przepisano mi lei, po ktorych pierwsze 3 tygodnie byly istnym koszmarem, ale watro bylo. Stalam sie ta osoba, ktora bylam przed nerwica.

Moja mama miala ciezka depresje wiec zrozumiala problem. A Ty nie przejmuj sie i lec do psychiatry. Po diagnozie powiedz o tym rodzicom i nie beda juz mogli powiedziec, ze wymyslasz, nie chce Ci sie itp. Ludzie, ktorzy nie doswiadczyli tego typu choroby nie maja pojecia co przezywamy, jaka to katorga i cierpienie.

Takze moja rada nie zastanawiaj sie tylko rezerwuj wizyte u psychiatry. Zrob to dla siebie bo szkoda zamrnowanych dni. A uwierz mi, ze da sie z tego wyjsc i zyc tak jak wczesniej - ja jestem przykladem.

Zycze powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniell, teraz przynajmniej wiem, że nie jestem sama z takim problemem. Jak na razie mam postanowienie i postaram się udać do szkolnej pedagog - może ona mi pomoże. Nie wiem dlaczego, ale często odczuwam, że te wszystkie objawy, ta cała nerwica, że to wszystko sama sobie wmawiam a tak naprawdę jestem całkiem zdrowa, Ty też tak miałaś? A jak przebiegała Twoja choroba? Wiem, że tak głupio wypytywać o wszystko, ale zawsze czułam się jakbym była sama z tymi objawami, nikt z mojego otoczenia nie borykał się z tym problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Apropo wmawiania to mialam wlasnie takie natrectwo podczas nerwicy - wmawialam sobie choroby. Np. stwardnienie rozsiane, guz mozgu, ada serca, utrata sluchu i wzroku.... masakra :smile: takze Julka jezeli czujesz sie caly czas zle psychicznie to nie wmawiaj sobie, ze sobie wmawiasz hehe :lol: bo moze to naprawde jest nerwica. Jezeli piszesz, ze masz mysli samobojcze, to raczej nie jest to chwilowe zawahanie nerwowe. Trzeba sie za to cholerstwo zabrac zeby sie nie poglebilo. Bo nie wiem czy wiesz, ale nieleczona nerwica moze skonczyc sie ciezka depresja - a z tym to juz zartow nie ma. Zreszta z nerwica tez nie....

Tak ja napisalam wczesniej - moja choroba trwala juz od paru dobrych lat, tylko wmawialam sobie, ze przejdzie itp... jednego dnia bylo dobrze to juz twierdzilam, ze dalej bedzie tez ok. Natomiast wahania, leki, natrectwa powracaly. W ciazy bylo ok, choc czasami tez mialam leki, ale wtedy to myslalam caly czas o porodzie itp a nie o moich lekach. Pozniej urodzilam i przez jakis czas bylo dobrze. Pozniej powoli zaczelam sobie wkrecac, ze mam depresje poporodowa. I bylo coraz gorzej, gorzej... przestalam wychodzic z domu. Moj maz byl wtedy za granica i ciagalam moja mame zeby spala ze mna i moim synkiem w lozku bo czasami juz myslalam, ze nie dam rady sie nim zajac. Czulam sie przytloczona, taka nie swoja, balam sie, czulam sie tez zle fizycznie, nie ruszalam sie z domu, myslalam o smierci, myslalam o tym, ze tego czegos nie da sie wyleczyc. I co z tego, ze pojde do psychiatry jak pewnie okaze sie, ze leki na mnie nie dzialaja. Codziennie mialam jakas inna chorobe: to tracilam wzrok, to nie slyszalam, to nie mialam czucia w rekach czy nogach.... wszystkie "choroby" wyleczyly sie wraz z braniem leku :smile: bylam na tyle wyczerpana ta swoja "nieswojoscia", ze w koncu poszlam do lekarza i uzyskalam pomoc :smile: teraz biore lek juz ponad pol roku i zaczynam odstawiac powoli.

Tez myslalam, ze jestem zdrowa, ze sobie to wszystko wmawiam, ale wlasnie to wmawianie to nerwica :smile:

Myslalam, ze sama dam sobie z tym rade, dlugo walczylam, ale teraz wiem, ze bez lekow by sie chyba nie obeszlo...

nie zaluje, ze poszlam do psychiatry choc to tak srogo brzmi!

Julka szczerze Ci powiem, ze wydaje mi sie, ze jak pojdziesz to pedagoga szkolnego to on stwierdzi, ze masz zalamanie nerwowe, bo jestes w takim wieku, nowa droga, nowa szkola, nowe doswiadczenia..... - moze rzeczywiscie tak jest. Ale wiem z wlasnego doswiadczenia (psycholog mowil mi to wszystko co napisalam powyzej) ,ze aby wyleczyc nerwice raczej bez lekow sie nie obejdzie. Mozesz byc jak najbardziej uparta, pozytywnie nastawiona ale jak maja byc leki i natrectwa to sama nic z tym nie zrobisz... od tego sa lekarze, zeby sie u nich leczyc.

Nie jestes sama, jest nas mnóstwooooooooooooooo! :evil:

:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.04.2010 o 16:40, aniell napisał(a):

Apropo wmawiania to mialam wlasnie takie natrectwo podczas nerwicy - wmawialam sobie choroby. Np. stwardnienie rozsiane, guz mozgu, ada serca, utrata sluchu i wzroku.... masakra :smile: takze Julka jezeli czujesz sie caly czas zle psychicznie to nie wmawiaj sobie, ze sobie wmawiasz hehe :lol: bo moze to naprawde jest nerwica. Jezeli piszesz, ze masz mysli samobojcze, to raczej nie jest to chwilowe zawahanie nerwowe. Trzeba sie za to cholerstwo zabrac zeby sie nie poglebilo. Bo nie wiem czy wiesz, ale nieleczona nerwica moze skonczyc sie ciezka depresja - a z tym to juz zartow nie ma. Zreszta z nerwica tez nie....

Tak ja napisalam wczesniej - moja choroba trwala juz od paru dobrych lat, tylko wmawialam sobie, ze przejdzie itp... jednego dnia bylo dobrze to juz twierdzilam, ze dalej bedzie tez ok. Natomiast wahania, leki, natrectwa powracaly. W ciazy bylo ok, choc czasami tez mialam leki, ale wtedy to myslalam caly czas o porodzie itp a nie o moich lekach. Pozniej urodzilam i przez jakis czas bylo dobrze. Pozniej powoli zaczelam sobie wkrecac, ze mam depresje poporodowa. I bylo coraz gorzej, gorzej... przestalam wychodzic z domu. Moj maz byl wtedy za granica i ciagalam moja mame zeby spala ze mna i moim synkiem w lozku bo czasami juz myslalam, ze nie dam rady sie nim zajac. Czulam sie przytloczona, taka nie swoja, balam sie, czulam sie tez zle fizycznie, nie ruszalam sie z domu, myslalam o smierci, myslalam o tym, ze tego czegos nie da sie wyleczyc. I co z tego, ze pojde do psychiatry jak pewnie okaze sie, ze leki na mnie nie dzialaja. Codziennie mialam jakas inna chorobe: to tracilam wzrok, to nie slyszalam, to nie mialam czucia w rekach czy nogach.... wszystkie "choroby" wyleczyly sie wraz z braniem leku :smile: bylam na tyle wyczerpana ta swoja "nieswojoscia", ze w koncu poszlam do lekarza i uzyskalam pomoc :smile: teraz biore lek juz ponad pol roku i zaczynam odstawiac powoli.

Tez myslalam, ze jestem zdrowa, ze sobie to wszystko wmawiam, ale wlasnie to wmawianie to nerwica :smile:

Myslalam, ze sama dam sobie z tym rade, dlugo walczylam, ale teraz wiem, ze bez lekow by sie chyba nie obeszlo...

nie zaluje, ze poszlam do psychiatry choc to tak srogo brzmi!

Julka szczerze Ci powiem, ze wydaje mi sie, ze jak pojdziesz to pedagoga szkolnego to on stwierdzi, ze masz zalamanie nerwowe, bo jestes w takim wieku, nowa droga, nowa szkola, nowe doswiadczenia..... - moze rzeczywiscie tak jest. Ale wiem z wlasnego doswiadczenia (psycholog mowil mi to wszystko co napisalam powyzej) ,ze aby wyleczyc nerwice raczej bez lekow sie nie obejdzie. Mozesz byc jak najbardziej uparta, pozytywnie nastawiona ale jak maja byc leki i natrectwa to sama nic z tym nie zrobisz... od tego sa lekarze, zeby sie u nich leczyc.

Nie jestes sama, jest nas mnóstwooooooooooooooo! :evil:

:P

I jak tam  wyleczona?

W dniu 7.04.2010 o 16:16, stefi napisał(a):

Oj ,ja tez myslalam ,ze jestem sama na swiecie z takimi problemami a jak weszlam na to forum ,przerazilam sie..I ja myslalam,ze jestem sama?

I jak tam  wyleczona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×