Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szalony indycznik


Doktor Indor

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Verinia napisał(a):

Ja mogę chwilę pogadać z dziećmi, też zależy z jakimi. Ale później jestem okropnie zmeczona. Na pewno swoich bym nie chciała mieć. To już wiem na 100%. Na Święta sobie chwilę pogadamy, ale mój dom to moja twierdzą. Żadnych małych gości! A najlepiej to żadnych! 😆😆😆

Ja mam jakiś dziwny stosunek do dzieci. Bardzo skrajny. 

Lubię dzieci pod pewnymi względami. Bo można się przy nich wygłupiać, żywo reagują na zainteresowanie. Można je dotykać i nie ma tym podtekstów seksualnych. W sensie tak się bawić z nimi, w taki sposób, że jest kontakt fizyczny , nawet jak się dopiero je poznało. No niezbyt składnie piszę. Ogólnie dzieci mnie lubią, bo sam jestem trochę jak dziecko. 

 

Ale jest też ciemna strona medalu. To, że są mocno egoistyczne, głośne, męczące na dłuższą metę. Czasem mam trudności z byciem stanowczym wobec nich, bo gdzieś mam w głowie że są tak kruche i wrażliwe, że muszę je non stop chronić i zapominam o sobie. Co jest bardzo męczące, więc ich unikam. 

Albo wybucham. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, MicMic napisał(a):

Ja mam jakiś dziwny stosunek do dzieci. Bardzo skrajny. 

Lubię dzieci pod pewnymi względami. Bo można się przy nich wygłupiać, żywo reagują na zainteresowanie. Można je dotykać i nie ma tym podtekstów seksualnych. W sensie tak się bawić z nimi, w taki sposób, że jest kontakt fizyczny , nawet jak się dopiero je poznało. No niezbyt składnie piszę. Ogólnie dzieci mnie lubią, bo sam jestem trochę jak dziecko. 

 

Ale jest też ciemna strona medalu. To, że są mocno egoistyczne, głośne, męczące na dłuższą metę. Czasem mam trudności z byciem stanowczym wobec nich, bo gdzieś mam w głowie że są tak kruche i wrażliwe, że muszę je non stop chronić i zapominam o sobie. Co jest bardzo męczące, więc ich unikam. 

Albo wybucham. 

Zależy jakie dziecko głośne. Sa też te grzeczne. Jak byłam na wolontariacie to te dzieci były OMG, kochane, i wgl jak je obserwowałam ich zachowania względem innych dzieci czy rozmawiałam, to byłam nieco zszokowana jak one dorosle reagowaly, i jak się zastanawialy i wiedziały jak się zachowac. To było piękne. To samo jak rozmawialy, od razu chcialy coś z Tobą robić choć cie nie znaly. Szkoda że człowiek rośnie i gubi tą otwartość i staje się nieśmiały.

Mnie też lubią dzieci one czują kogo lubić xd choć te z rodziny rzadko widzę raz w roku czasem, no są jednak głośne i bardziej rozpieszczone. I też na mieście nieraz się mija tak niegrzeczne dzieci że ja bym je od razu ustawiła. A ci rodzice nie wiem

Choć i tak tłumy staruszków są gorsze 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Dalila_ napisał(a):

Szkoda że człowiek rośnie i gubi tą otwartość i staje się nieśmiały.

Ja byłem nieśmiały i zlękniony już jak byłem mały xd chowałem się pod stół jak przychodzili goście. Na szczęście teraz nie muszę, bo bardzo rzadko mam gości xd

Edytowane przez MicMic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, SergNow napisał(a):

[url=https://zmkshop.ru/]утепление металлоконструкций каменной ватой[/url]

Nie chcemy waty budowlanej od rusków, пошли 

9 godzin temu, SergNow napisał(a):

[url=https://zmkshop.ru/]утепление металлоконструкций каменной ватой[/url]

Nie chcemy waty budowlanej od rusków, пошли 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Dalila_ napisał(a):

Sa też te grzeczne. Jak byłam na wolontariacie to te dzieci były OMG, kochane,

Możliwe. Pewnie dzieci które zaznały jakiejś formy braku, czy też cierpienia. A może to od płci zależy? Teraz mnóstwo gówniaków jest taka jak ich rodzice, czyli nastawionych jedynie na przyjemność i intensywne  bodźce. 

Chociaż z dzieciństwa pamiętam, że inne dzieci też były zjebane, głośne, jak małe zwierzaki, które myślą tylko o sobie. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, MicMic napisał(a):

Możliwe. Pewnie dzieci które zaznały jakiejś formy braku, czy też cierpienia. A może to od płci zależy? Teraz mnóstwo gówniaków jest taka jak ich rodzice, czyli nastawionych jedynie na przyjemność i intensywne  bodźce. 

Chociaż z dzieciństwa pamiętam, że inne dzieci też były zjebane, głośne, jak małe zwierzaki, które myślą tylko o sobie. 

 

No to było po wybuchu wojny uchodźcy 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, MicMic napisał(a):

A, no to nie ma tematu. Cierpienie jednak uszlachetnia. Albo przynajmniej daje głębie. Jak to tak odczuwam. Osoby, które wszystko mają, zdają mi się zawsze jak wydmuszki. 

No tak, ale dzieci też można wychować że są grzeczne i rozumieją. Tylko większość rodziców je rozpieszcza do granic i jest jak jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, MicMic napisał(a):

A, no to nie ma tematu. Cierpienie jednak uszlachetnia. Albo przynajmniej daje głębie. Jak to tak odczuwam. Osoby, które wszystko mają, zdają mi się zawsze jak wydmuszki. 

No i wiesz to było krótki okres czasu, nie wiem czy cierpienie zdążyło do nich dotrzeć i je uszlachetnic jednak. Bo to proces 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, MicMic napisał(a):

Ja mam jakiś dziwny stosunek do dzieci. Bardzo skrajny. 

Lubię dzieci pod pewnymi względami. Bo można się przy nich wygłupiać, żywo reagują na zainteresowanie. Można je dotykać i nie ma tym podtekstów seksualnych. W sensie tak się bawić z nimi, w taki sposób, że jest kontakt fizyczny , nawet jak się dopiero je poznało. No niezbyt składnie piszę. Ogólnie dzieci mnie lubią, bo sam jestem trochę jak dziecko. 

 

Ale jest też ciemna strona medalu. To, że są mocno egoistyczne, głośne, męczące na dłuższą metę. Czasem mam trudności z byciem stanowczym wobec nich, bo gdzieś mam w głowie że są tak kruche i wrażliwe, że muszę je non stop chronić i zapominam o sobie. Co jest bardzo męczące, więc ich unikam. 

Albo wybucham. 

mam to samo...

Edytowane przez Verinia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Doktor Indor napisał(a):

Zwyczajnie patrzę jak na wariata.

To błąd. Nieradzenie sobie z emocjami to coś całkiem innego niż wariactwo. Część osób na przebodźcowanie i nadmiar stresu reaguje właśnie tak, jak napisałem. Zresztą taka pierwotna reakcja jest, moim zdaniem, dużo zdrowszą reakcją i sposobem radzenia sobie z emocjami i stresem niż okaleczanie się, chlanie i popadanie w uzależnienia od jakichś substancji.

Dlaczego na ludzi, którzy chleją i popadają w inne uzależnienia nie patrzy się jak na wariatów, a na ludzi, którzy w szale się drą, demolują mieszkania itd., już tak? Nigdy tego nie zrozumiem.

No ale ogólnie na tym świecie prawie wszystko stoi na głowie.

16 godzin temu, Doktor Indor napisał(a):

Zawsze odkąd nie jestem dzieckiem.

Czyli to nie jest wrodzone, a nabyte. Czyli skądś się to wzięło, kiedyś miało swój początek. Poruszałeś ten temat z terapeutą/terapeutką? Moim zdaniem to dobry pomysł.

Nie mówię, że wszyscy muszą lubić dzieci czy coś. Po prostu aż tak negatywne uczucia wobec dzieci, jakie tu przedstawiasz, mogą świadczyć o jakimś głębszym problemie. Jak wiele innych negatywnych uczuć zresztą (to tak ogólnie, nie tylko odnośnie tego, co piszesz).

16 godzin temu, Doktor Indor napisał(a):

Co miałoby mi to dać. Ja mam jednak ciekawsze pomysły na spędzanie swojego wolnego czasu.

Jeśli ktoś nie jest w stanie wytworzyć więzi z dzieckiem, to wtedy faktycznie podchodzi do tego w taki sposób. Co innego, gdy ktoś potrafi czerpać radość z dawania radości dziecku.

16 godzin temu, Doktor Indor napisał(a):

„jedna kobieta, jedna dziura, jeden raz”

To stwierdzenie, w połączeniu z resztą tego co piszesz, nasuwa mi takie ogólnie pytanie: Czy potrafisz kochać? Czy głęboka więź emocjonalna z drugim człowiekiem połączona z pragnieniem uszczęśliwienia tej osoby i odczuwania szczęścia z powodu jej szczęścia jest czymś, co potrafiłbyś odczuć, osiągnąć?

Jeśli nie, to też świadczy o poważnych problemach emocjonalnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×